Walter Williams - Aristoi

Здесь есть возможность читать онлайн «Walter Williams - Aristoi» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1977, ISBN: 1977, Издательство: MAG, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Aristoi: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Aristoi»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Gabriel jest Aristosem, członkiem kasty wybrańcow, stojących na czele ludzkiego społeczeństwa. Na planecie którą zbudował, poddani czczą go niczym boga, ale w elektronicznym świecie Hiperlogosu jest jednym z wielu Aristoi, wcale nie najważniejszym. Pewnego dnia odkrywa coś, co zagraża całej rasie ludzkiej — gdzieś w galaktyce ukrywa się Aristos odszczepieniec, który oszalał. Gabriel musi go zniszczyć ,albo on zniszczy panujący we wszechświecie ustalony porządek. Walter Jon Williams to jeden z najciekawszych amerykańskich pisarzy science fiction, zdobywca wielu prestiżowych nagród. Jest postrzegany jako odnowiciel „twardej” odmiany fantastyki i uznawany za jednego z najbardziej błyskotliwych autorów ostatniej dekady.

Aristoi — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Aristoi», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

16

PABST:

Jak mam ocenić jeden punkt danych eksperymentalnych?
Reakcja na bodziec!

Pierwszym doznaniem Gabriela było poczucie straty. W umyśle miał próżnię, puste miejsce, gdzie kiedyś przebywały… głosy?… Teraz panowała pustka napełniona jedynie bolesnym smutkiem. Zgubiłem je, pomyślał. I być może moja strona przegrała wojnę.

Ta myśl wybuchła mu w mózgu ognistą falą. Rozbudził się gwałtownie, skoczył na równe nogi, przyjął Postawę Gotowości.

Przed nim stał lord Sergius, ubrany tylko w proste, workowate bawełniane spodnie, białą koszulę, ocieplaną kurtkę, czarne pantofle na bosych stopach. Znowu wyglądał jak woźnica Gury: łysy, z rozczapierzonymi, białymi wąsami. Stał w nieco nieformalnej Drugiej Postawie Wzbudzania Respektu.

— Pozdrowienia, Gabrielu Wissarionowiczu.

— Czy tym razem jesteś prawdziwy? — spytał Gabriel. Jego głos w pomieszczeniu brzmiał głucho.

Brzmiał samotnie.

Pokój w kształcie sześcianu o boku dziesięciu metrów obwieszony był ciemnoczerwonym aksamitem. Z sufitu zwisał masywny żyrandol; kryształy szkła kołysane lekko dalekim powiewem wprawiały rozproszone światło w rytmiczny ruch.

Gruby dywan pod stopami Gabriela wyprodukowały Warsztaty Illyriańskie w serii „Wiszący Ogród”. Gabriel zupełnie nie czuł satysfakcji z tego powodu.

— Tak — rzekł Gury. — Jestem oryginałem.

Gabriel rozejrzał się dookoła. Nie zauważył drzwi, strażników, rozmieszczonej broni. Miał na sobie taki sam prosty strój jak Gury. Włosy obcięto mu krótko, mniej więcej na centymetr; czoło swędziało go trochę w miejscu, gdzie odrastały brwi.

— Zastanawiasz się, czy jesteśmy sami? — spytał Gury. — Owszem. Nie mam przy sobie broni — tylko moje ciało i umysł. — Uniósł powieki, odsłaniając głębokie, przenikliwe oczy. — Możesz mnie zabić, jeśli chcesz. Spróbuj, jeśli myślisz, że dasz radę. Zdaje się, że właśnie tego pragniesz.

Gabriel wezwał swe daimony, lecz usłyszał tylko ciszę.

Nie było ich.

Stał zmartwiały, serce waliło mu z przerażenia. Impulsem przekazał polecenia swemu reno — nie otrzymał odpowiedzi.

Uświadomił sobie, że reno zostało wyłączone. A razem z nim automatyczna procedura budząca daimony, tę ich część, którą zmagazynowano w holograficznej pamięci reno. Oznaczało to, że odcięto mu najbardziej efektywne kanały łączności z daimonami.

Był sam. Głosy towarzyszące mu od osiemdziesięciu lat uciszono lub zredukowano do słabiutkich szeptów.

W żyłach miał trwogę. Czuł, jak na czaszce występują mu krople potu.

— Kim jesteś? — zapytał Gabriel.

W kącikach ust Gury’ego pojawił się leciutki, niewyraźny uśmiech.

— Ciekawe, czy zgadniesz.

Gabriel usiłował powstrzymać drżenie głosu. Dłonie mu dygotały, adrenalina wlewała się do krwiobiegu. Przycisnął ręce do ud, by zapanować nad tym.

— Mam nazywać cię Gury? A może wolisz Sergius?

— Jak ci wygodniej, Gabrielu. To bez znaczenia, wymyśliłem oba te imiona.

Gabriel oceniał dzielącą ich odległość. Siedem czy osiem metrów. Nim się do Gury’ego zbliży, ten zdąży przygotować kontratak.

Zastanawiał się, czy Gury był szczery, gdy mówił, że Gabriel może spróbować go zabić.

Po chwili refleksji doszedł do wniosku, że niewiele straci, jeśli po prostu spróbuje.

Ale jeszcze nie teraz. Jego ciało i umysł dygotały, nie osiągnęły pełnej koncentracji.

W końcu zwyczajnie poszedł naprzód, nie szarżował, nie wykonywał żadnych groźnych gestów. Stanął w Postawie Gotowości, dwa metry od Gury’ego. Ten zareagował jedynie w ten sposób, że przeniósł wzrok z twarzy Gabriela na środek jego ciała. Dzięki temu w polu postrzegania miał całą sylwetkę Gabriela, nie tylko tors.

— Co się stało z tamtym lordem Sergiusem w Romeon? — spytał Gabriel. Narzucił sobie spokojny rytm oddechu, próbując opanować odruchową, fizyczną reakcję strachu. — Nawiasem mówiąc, to majstersztyk. Stworzyć maszynę nie do odróżnienia od prawdziwego człowieka. Znacznie ulepszyłeś technikę kukiełek.

— Dziękuję. — Gury skinął głową, przyjmując komplement. — Oczywiście diuk Sergius zmarł. Kule poszarpały go na kawałki, a także jego siostrzeńca a zarazem spadkobiercę, więc raczej nie było innego wyjścia, jak zakończyć jego istnienie. — Gury nie potrudził się nawet, by przybrać zirytowaną minę. — Należy oczekiwać wspaniałego pogrzebu. Jego Prawowierna Wysokość będzie musiał sobie znaleźć innego doradcę.

— Może zostanie nim Saigo. Albo Zhenling. Choć z tego, co słyszałem o królu, nie potrafiłby trzymać z dala od niej rąk i nie zdążyłby nawet wysłuchać żadnej rady.

Na dźwięk imienia Zhenling w oczach Gury’ego pojawił się nieznaczny błysk.

— Niewykluczone — rzekł krótko.

Nadal niewzruszenie patrzył na Gabriela, w środek jego sylwetki.

Gabriel próbował rozluźnić mięśnie twarzy, przybrać swobodną postawę, patrzeć obojętnie. Nie chciał sygnalizować swych posunięć, a napięte ciało, kiedy każdy mięsień czeka w pełnej gotowości, wysyłało wiele znaków ostrzegawczych.

— A pokaz zaawansowanej techniki w Romeon? — zapytał. — Czy przewidujesz jakieś niepożądane konsekwencje?

— Łowcy czarownic ze stoli…

Gabriel ruszył. Postąpił naprzód lewą, wszedł w zwarcie, wyprowadził obrotowe kopnięcie prawą nogą w prawe kolano Gury’ego. To była finta, gdyż miał całkowitą pewność, że Gury uniknie tego ciosu, najprawdopodobniej uniesie nogę i przepuści pod nią kopniaka. Właśnie o to Gabrielowi chodziło, gdyż planował, że prawą stopę postawi z przodu, a następnie da nura, unikając ewentualnego kontrataku, i smagnie smoczym ogonem — obrotowym zamachem lewej nogi — by zlikwidować jedyną podporę, na której stał Gury.

Gdyby to się nie udało, Gabriel miał w rezerwie inne techniki, inne finty i ciosy. Z odpowiedniego punktu widzenia, wszystkie ataki to finty, z wyjątkiem tych, które dochodzą do celu.

Obrotowe kopnięcie wystrzeliło ku kolanu Gury’ego i ten zareagował zgodnie z oczekiwaniami — podniósł prawe kolano nad linię ciosu. Gabriel postawił prawą nogę, pochylił się, zamachnął lewą nogą…

Ogłuszył go ból, gdy Gury skoczył naprzód i, obniżając prawą stopę, dosięgnął lewej nerki Gabriela, wzmocniwszy ten cios całym ciężarem ciała. Smagająca noga Gabriela trafiła w próżnię. Gury stał teraz nad nim. Gabriel wyrzucił w górę łokieć, chcąc trafić go w krocze, lecz Gury odparował uderzenie i kopnął Gabriela w udo, w napięte mięśnie utrzymujące cały ciężar ciała. Gabriel syknął z bólu. Odtoczył się, próbując zwiększyć dzielącą ich odległość, lecz Gury za nim nie poszedł.

Gabriel wstał, zatoczył się — ból dźgał go w udo. Odzyskał równowagę.

Gury obserwował go uważnie w Postawie Gotowości. Jego twarz nie wyrażała ani wrogości, ani agresji.

Gabrielowi waliło serce. Ostrożnie, powoli oddychał; próbując się uspokoić.

— A więc, jak mówiłem, łowcy czarownic ze stolicy — kontynuował Gury łagodnym głosem. — Wasza broń to czary. Tak wytłumaczy się jej działanie. Poza tym jeden z waszej kompanii to więzień zbiegły ze Starej Świątyni. Świadkowie go rozpoznają.

Gabriel miał nadzieję, że na wzmiankę o Remmym zachował obojętny wyraz twarzy, jednak doznał wstrząsu, jakby ktoś nagle położył mu lód na karku.

Przeszedł do Czwartej Postawy Gotowości — stanął prawym bokiem ku Gury’emu. Mięsień zranionej nogi zadrgał, lewa dłoń skryta z tyłu, niewidoczna dla Gury’ego, kreśliła na udzie glif „strzeż się”.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Aristoi»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Aristoi» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Walter Williams - The Picture Business
Walter Williams
Walter Williams - The Rift
Walter Williams
Walter Williams - Praxis
Walter Williams
Walter Williams - Rozpad
Walter Williams
Walter Williams - Wojna
Walter Williams
libcat.ru: книга без обложки
Walter Williams
Walter Williams - City on Fire
Walter Williams
Walter Williams - Conventions of War
Walter Williams
Walter Williams - The Sundering
Walter Williams
Walter Williams - The Praxis
Walter Williams
libcat.ru: книга без обложки
Walter Williams
Отзывы о книге «Aristoi»

Обсуждение, отзывы о книге «Aristoi» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x