Gieorgij Martynow - Gianeja

Здесь есть возможность читать онлайн «Gieorgij Martynow - Gianeja» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1972, Издательство: Instytut Wydawniczy „Nasza Księgarnia”, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Gianeja: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gianeja»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Przy dziwnych i zagadkowych okolicznościach pojawiła się na Ziemi Gianeja, mieszkanka innej, niewiadomej planety. Ludzie Ziemi przyjęli jej jak druha, lecz zachowanie Gianei długi czas zostawało niezrozumiałym i nawet wrogim. Gościa otaczała tajemnica. O tym, jak odkryła się ta tajemnica, jak Gianeja zmieniła swój stosunek do ludzi Ziemi, o sile humanizmu i potędze rozsądku opowiada fantastyczna powieść Gieorgija Martynowa „Gianeja”.

Gianeja — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gianeja», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Czy trzeba będzie przyznać się do bezradności?…

Muratow ponad godzinę siedział nie zmieniając pozycji i intensywnie myślał. Nie wierzył już, że ciało może być tylko jedno, nabierał pewności, że jest ich kilka. I nie trzy albo cztery, ale dwa. Wynika to z wyliczeń zrobionych przez Sinicyna i przez niego. Dwa, tylko dwa! Obracają się dookoła Ziemi w ten sposób, że jedno znajduje się zawsze naprzeciw drugiego, po obydwu stronach planety.

Ale taką możliwość uwzględnił już Siergiej. I zajął się obliczaniem możliwych orbit. I wyszły mu absurdy.

Muratow nie wątpi, że wyliczenia przyjaciela są prawidłowe. Nawet mu nie przychodzi do głowy, że mógł popełnić jakiś błąd. U Siergieja wszystko jest poprawne, wszystko oprócz…

Muratow zrywa się z tapczanu i podchodzi do stołu. Tak, należy sprawdzić i taki wariant, nawet jeśli wydaje się nierealny. Siergiej wyszedł z założenia, że mają do czynienia z dwoma naturalnymi ciałami, które poruszają się według praw przyciągania. Wtedy, oczywiście, żadna z hipotetycznych orbit nie będzie odpowiadała faktycznemu ruchowi ciał, ale jeżeli są one… sztuczne…

Na korzyść podobnego przypuszczenia przemawia wiele. Po pierwsze, ciała są niedostrzegalne przez wizjoteleskop nawet z bliskiej odległości. Staje się to zrozumiałe, jeśli przyjąć, że są one pomalowane na czarno i dlatego nie odbijają promieni słonecznych. Takich barw nie mogą mieć ciała naturalne. Po drugie, radiolokatory „widzą” je z odległości, a nie „widzą” z bliska. To trudniej wyjaśnić, ale można założyć (jak już fantazjować to do końca), że ci, którzy je wystrzelili, chcieli utrudnić ludziom ich znalezienie. I po trzecie, ciała poruszają się w kierunku odwrotnym do ruchu planet, odwrotnym do ruchu Ziemi. To, co prawda, zdarza się w przyrodzie, ale bardzo rzadko. Zatem sztuczne sputniki Ziemi zostały skądś wystrzelone.

Muratow przypomina sobie, że taką hipotezę postawiono już w wieku dwudziestym. Kiedyś o niej czytał. Jak się autor nazywał? Muratow szuka w pamięci. Tak, Bracewell.

„Ale przecież sztuczne sputniki, stworzone przez ludzi, poruszają się zgodnie z prawami przyciągania — myśli. — Tak, ale nie mają silników, poruszają się prawem inercji. Jeśli działa jeszcze jakaś uboczna siła, orbita może przybierać najdziwniejszy zarys”.

Czy ta nowa przesłanka ułatwia zadanie? Nie, raczej utrudnia. W jaki sposób wyliczyć trajektorię, jeżeli zupełnie nie zna się jej celu?

W tropiku dnieje szybko. Promienie wstającego słońca rozpraszają mrok w kątach gabinetu. Lampa świeci już mętnym, żółtym światłem. Lecz Muratow tego nie zauważa. Perforowane karty nikną w maszynie jedna po drugiej. Na ekraniku pojawiają się wyniki obliczeń. Elektronowy matematyk dobrze pomaga żywemu.

Orbity, orbity, orbity! Tylko o nich jest w stanie myśleć Muratow.

Dokładnie o dziewiątej rano Sinicyn świeżo ogolony i starannie uczesany, w lekkim białym garniturze, ożywiony i nawet wydawałoby się wesoły podszedł do drzwi swojego gabinetu. Wesołość była pozorna, w rzeczywistości był niespokojny i zdenerwowany. Czy Wiktorowi udało się chociażby częściowo choć cokolwiek przybliżyć do rozwiązania? Czy wpadł na jakiś sposób, który rozjaśniłby nieco mroki kosmicznej tajemnicy?

Sinicyn doskonale znał przenikliwy umysł Wiktora, jego olbrzymie zdolności matematyczne i niezwykle rozwiniętą wyobraźnię, tak bardzo potrzebną w badaniach, a tego brak właśnie Sinicynowi. Sinicyn to praktyk, Muratow — teoretyk.

Siedemnaście godzin pracy (Sinicyn nawet przez chwilę nie wątpił, że Wiktor pracował przez całą noc) powinno przynieść jakieś rezultaty.

Nie wolno zwlekać. Z Instytutu Kosmonautyki w każdej chwili mogą zażądać przekazania wszystkich materiałów. Wtedy nie będzie można odmówić. Sinicyn dobrze wiedział, że międzyplanetarne szlaki są od jakiegoś czasu zamknięte. W oczekiwaniu na oczyszczenie przestrzeni okołoziemskiej na kosmodromach stoją unieruchomione gwiazdoloty. A liczne ekspedycje, które znajdują się na Wenus, na Marsie, na sputnikach większych planet, na asteroidach… Drogi prowadzące w kierunku Ziemi są dla nich zamknięte. Wszyscy czekają!

Otworzywszy drzwi, Sinicyn ze zdumieniem zatrzymał się na progu.

Portiery opuszczone, w pokoju półmrok. Na tapczanie z rękami pod głową (znana poza!) spokojnie śpi Wiktor.

Zdumienie trwało tylko chwilę. Czyżby?!

I radość, bezmierna radość ogarnęła Siergieja. Rzucił się natychmiast do stołu, nie wątpiąc, że znajdzie tam coś niesłychanie ważnego, rozstrzygającego. Przecież Wiktor nie mógł zasnąć nie znalazłszy rozwiązania? Rzeczywistość nie zawiodła jego oczekiwań. Na niewielkiej kartce papieru wyrwanej z bloku Sinicyn przeczytał:

Sierioża, krzycz hura! Dzisiaj wieczorem, otrzymamy fotografią pierwszego twojego „obiektu’, a jutro rano — drugiego. Orbita jest na ekranie. Drugą oblicz sam. Nie jestem twoim murzynem. Zmęczyłem się jak pies. Dobrej nocy!

Wiktor

Dobrze już, podpowiem! Obydwa obiekty mają jedną i tę samą masę. Zapamiętaj!

II

Wybitni uczeni Instytutu Kosmonautyki nie zamierzali tracić czasu. Natychmiast oddano głos Sinicynowi. Mówił zwięźle:

— Dookoła Ziemi, prawdopodobnie od bardzo dawna, krążą dwa sztuczne sputniki o nieznanym pochodzeniu. Oba mają jednakową wielkość, wewnątrz są puste. Kształt wydłużony, w przekroju podłużnym — elipsa, w poprzecznym — koło. Długość — czterdzieści metrów. Dane te jednak mogą okazać się niezupełnie ścisłe. Orbity spiralne. Oba ciała albo się przybliżają do Ziemi, albo się od niej oddalają. Szybkość obu ciał, co potwierdziły obserwacje lokatorów, bezustannie się zmienia. Średnia odległość od centrum Ziemi wynosi: dla pierwszego sputnika dwieście osiemnaście tysięcy kilometrów, dla drugiego — sto osiemdziesiąt sześć tysięcy. Sputniki są, prawdopodobnie, metalowe, nie można jednak określić ciężaru właściwego, nie wiadomo również, co znajduje się wewnątrz. Szybkość pierwszego sputnika wynosi pięć i pół kilometra na sekundę, drugiego — siedem. Uzyskane dane pozwalają przypuszczać, że na obu sputnikach pracują jakieś silniki. Pojawiły się w pobliżu Ziemi najprawdopodobniej w roku 1927 albo nawet wcześniej. Gdyby krążyły po spiralnej orbicie jedynie prawem inercji, spadłyby dawno na Ziemię albo na Księżyc. Orbity obliczył znany matematyk Wiktor Muratow oraz częściowo ja. Położenie obu sputników na orbitach dokładnie zarejestrowano o godzinie zero dzisiejszej doby i może ono być z łatwością obliczone dla każdego momentu. Nie udało się ich dotąd zobaczyć przez wizjoteleskop, chociaż ich czterdziestometrowa średnica całkowicie na to pozwala. Muratow wysunął hipotezę, że niewidocznymi czyni je czarny kolor, który nie odbija promieni słonecznych. Spróbowaliśmy otrzymać fotografię w promieniach podczerwonych. Przecież, jeżeli są czarne, to powinny być silnie nagrzane przez promienie słoneczne. Jednak zdjęcia nie udało nam się otrzymać, chociaż czas naświetlania był bardzo długi. Tak samo nie powiodły się próby zastosowania klisz, czułych na promienie ultrafioletowe, a także promienie Roentgena. Osobiście wydaje mi się, że sputniki nie są całkowicie czarne, a odwrotnie — całkowicie białe. Kryje się tu trudna do wyjaśnienia zagadka. To jest wszystko, co mogę w tym momencie przedstawić Radzie. W naszym obserwatorium w dalszym ciągu prowadzone są poszukiwania sputników przy pomocy radiolokatorów.

— Czy nie próbowaliście uzyskać fotografii w promieniach gamma? — zapytał ktoś.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Gianeja»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gianeja» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Gianeja»

Обсуждение, отзывы о книге «Gianeja» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x