Gieorgij Martynow - Gianeja

Здесь есть возможность читать онлайн «Gieorgij Martynow - Gianeja» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1972, Издательство: Instytut Wydawniczy „Nasza Księgarnia”, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Gianeja: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gianeja»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Przy dziwnych i zagadkowych okolicznościach pojawiła się na Ziemi Gianeja, mieszkanka innej, niewiadomej planety. Ludzie Ziemi przyjęli jej jak druha, lecz zachowanie Gianei długi czas zostawało niezrozumiałym i nawet wrogim. Gościa otaczała tajemnica. O tym, jak odkryła się ta tajemnica, jak Gianeja zmieniła swój stosunek do ludzi Ziemi, o sile humanizmu i potędze rozsądku opowiada fantastyczna powieść Gieorgija Martynowa „Gianeja”.

Gianeja — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gianeja», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

U nas, choć może ci się to wydać niezrozumiałe, rządzono kolektywnie. Przyzwyczajono się do uzgadniania między sobą swych poczynań. To było jedną z wielu przyczyn, opóźniających nasze wyzwolenie. Kiedy postanowiono zgładzić ludzkość Ziemi przy pomocy promieniowania, jak to trafnie nazwaliście, musiano wrócić i uzyskać zgodę pozostałych. Taka jest pierwsza przyczyna. Druga ma charakter czysto techniczny. Uciekając z naszej planety zabrali ze sobą wszystkie istniejące wtedy u nas statki kosmiczne. Na jednym z nich znajdowały się te dwa sputniki, które znaleźliście i zniszczyliście. Innych nie mieli i nie mogli ich zrobić na planecie pośredniej, gdyż nie było tam żadnych fabryk. Te sputniki były budowane w innym celu. I, naturalnie, nie było na nich żadnych źródeł promieniowania. Nie było ich także na statku. Wtedy, na Księżycu, na którym wylądowali wcześniej, zmontowali te emitery. Nie mieli jednakże materii, która stanowi podstawę promieniowania. Trzeba było po nią wrócić. Rozwiązali ten problem budując bazę zaopatrzeniową na Księżycu. Mylicie się sądząc, że w bazie tej sputniki tankowały paliwo. Nie potrzebowały żadnego paliwa. W bazie syntetyzowała się materia potrzebna dla emiterów. Gdy była gotowa, ładowano ją na sputniki. Jednak ta synteza wymagała długiego okresu czasu.

— Jak długiego?

— Nie potrafię dokładnie określić. Jednak nie mniej, niż waszych sto lat. Ogólnie rzecz biorąc, wszystko się im udało. Po obmyśleniu planu mieli czas na powrót i na uzgodnienie go z pozostałymi.

— To znaczy, byli u nas sto lat temu?

— Mniej więcej.

— Dlaczego nikt ich nie zauważył? — zapytał Muratow.

— Sam statek jest niewidoczny dla waszych oczu — odpowiedział Wijajja. — A ludzie? Niewiele trzeba, by ukryć różnicę.

„Tak, ma rację — myślał Muratow. — Ziemski strój, intensywna opalenizna, okulary i nikt niczego nie będzie podejrzewał”.

— A język? — powiedział. Po wylądowaniu na Ziemię nie mogli z nikim rozmawiać.

Twarz Wijajji spochmurniała.

— To jedna z ciemnych plam — powiedział. — Ale ty, Wiktorze, znasz już moralne oblicze tych ludzi, nic nie powinno cię więc dziwić. Wzięli do niewoli człowieka Ziemi. Od niego nauczyli się języka i dowiedzieli się wszystkiego, czego chcieli się dowiedzieć. Kim był ten pierwszy, który zobaczył przybyszów z innego świata? Wątpię, czy uda wam się teraz ustalić, jak się nazywał. Ta znajomość drogo kosztowała tego człowieka. Nie mogli pozwolić, by pozostał na wolności i mógł o nich opowiedzieć.

Muratow o nic nie pytał. Wszystko było oczywiste.

— Jak pogodzić — zapytał zmieniając temat — wysoką technikę waszej planety z istnieniem władców?

— Widzę — odpowiedział Wijajja — że interesuje to wszystkich. Odpowiadałem na to pytanie wiele razy. Musisz sobie uświadomić, że długość ludzkiego życia na obu naszych planetach jest różna. Żyjemy parę razy dłużej niż wy. Przyśpiesza to postęp techniczny, ale równocześnie hamuje postęp społeczny. Jeden jest więc opóźniony w stosunku do drugiego.

— Rozumiem — powiedział Muratow.

Dawno już zapadły ciemności. Na bezchmurnym niebie jak brylantowa sieć płonęły gwiazdozbiory.

Wijajja wstał i podszedł do balustrady.

— Popatrz, Wiktorze — powiedział — oto słońce naszej planety.

Muratow zobaczył zgubioną wśród innych, przyćmioną, pomarańczowoczerwoną gwiazdeczkę. Odnalazł ją z trudem nawet przy pomocy Wijaji.

Słońce innego świata!

— Wiem — powiedział Wijajja — że będziecie u nas. Być może już niedługo. Nasze planety ręka w rękę pójdą po nieskończonej drodze życia.

Muratow pomyślał o Gianei.

Ta słabo migocząca na ziemskim niebie gwiazdeczka była i jej słońcem, choć nigdy go jeszcze nie widziała.

— Ciekawe, jak Gianeja będzie się czuła w waszym świecie — powiedział z zadumą.

— Nie mamy żadnych wątpliwości — powiedział Wijajja. — Długi pobyt na Ziemi przygotował Gianeję do naszego życia. Jeśli Lijageja nigdy nie potrafi stać się pełnoprawnym członkiem naszego społeczeństwa, Gianei przyjdzie to z łatwością. Została do tego przygotowana — powtórzył. — A ponadto jest jeszcze bardzo młoda.

— A jeśli nie?

— Czy masz na myśli moralną starość?

— Przeżyła śmierć — wymijająco odpowiedział Muratow.

Wijajja popatrzył na niego uważnie.

— Rozumiem — powiedział — czemu ty i w ogóle wy wszyscy niepokoicie się o Gianeję. Boicie się konsekwencji swojej decyzji. Ale uwierz mi, Wiktorze, że przyjdzie czas, i to niedługo, gdy Gianeja będzie wam wdzięczna za to, że nie pozwoliliście jej na popełnienie wielkiego błędu.

— Kiedy zamierzacie ją obudzić?

— Dopiero wtedy, kiedy znajdziemy się w ojczyźnie. Tak będzie lepiej — kontynuował Wijajja. — Na Ziemi byłoby jej trudniej powrócić do świadomego życia.

— Masz rację!

— U nas Gianeja szybko przyzwyczai się. I szybko, bardzo szybko stanie się taka, jak wszystkie nasze kobiety. I znajdzie swoje szczęście. Dobrze ją do tego przygotowaliście.

Muratow zamyślił się. Wierzył w mądrość i życiowe doświadczenie swojego rozmówcy i cieszył się, że nauka Ziemi potrafiła zatrzasnąć przed Gianeją drzwi śmierci. Będzie żyła.

Przykład Gianei, mimo całej swej złożoności, dowodził bezspornie, że nie istnieją wrodzone wady, takie jak nienawiść i zło. Wszystko zależy od tego, gdzie i kiedy żyje człowiek, zależy od środowiska, które formuje jego poglądy i charakter.

— Dotąd jeszcze nie wiem, jak nazywa się wasza planeta — powiedział Muratow, wpatrując się w rozgwieżdżone niebo.

— Ta, którą tak dobrze znasz — odpowiedział Wijajja — otrzymała imię swej ojczyzny. Naszą planetę nazywamy Gijaneja.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Gianeja»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gianeja» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Gianeja»

Обсуждение, отзывы о книге «Gianeja» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x