Niezdecydowany, rozważał wszystkie warianty.
Wreszcie zadał sobie pytanie: czy w walce czułbym się bezpieczniej pod dowództwem Kamarullaha?
Szybko znalazł odpowiedź i przebiegł go dreszcz przerażenia.
Postanowił zachować amunicję na Kamarullaha na wypadek, gdyby Czternastą Eskadrę czekała potyczka z wrogiem pod jego dowództwem.
Ale poza tym nie wykona żadnego ruchu. Poczeka na rozwój wydarzeń w reakcji na swój sukces w bitwie przy Hone-bar.
Do tego czasu będzie się napawał milczeniem Kamarullaha.
Przez cztery dni Kamarullah nie organizował manewrów; w tym czasie on i Martinez obserwowali codzienne eksperymenty eskadry Do-faqa. Kolejne manewry Kamarullaha znowu były podręcznikowe, a „Korona” wyróżniła się idealnymi wynikami.
Potem Kamarullah rzucił bombę: w przekazie do swoich kapitanów odczytał bezbarwnym głosem rozkaz Zarządu Floty, by wszystkie statki leciały do Zanshaa i przybiły do pierścienia; tam oficerowie i szeregowcy zejdą z pokładów i zostaną zastąpieni przez nowe załogi.
Oszaleli?! — chciał krzyknąć Martinez. Żeby zastępować jedyne w całej flocie załogi, które mają za sobą zwycięstwa, przez ludzi, którzy nic nie umieją? Naturalnie, załogi będą wykończone po miesiącach przyśpieszania, ale Zarząd chce wyrzucić całe zdobyte doświadczenie.
I wyrzucają Martineza! Jedynego oficera, który dla nich zwyciężał! Co ci ludzie sobie myślą?
Po otrzymaniu wiadomości Martinez zamknął się w swoim biurze z butelką brandy. Po dwóch łykach alkoholu uświadomił sobie, że jest zbyt wzburzony, by pławić się w nieszczęściu. Zamknął butelkę w szafce, po czym podyktował i wysłał list do swego brata Rolanda.
Niewiele się po tym liście spodziewał, ale Roland był przynajmniej bezpiecznym powiernikiem jego wściekłości.
* * *
— Oto dwa potwierdzone poświadczenia mojej tożsamości. — Sula wyjęła dokumenty spisane — jak wymagało prawo — na specjalnym sztywnym papierze, który miał być czytelny w archiwach nawet za tysiąc lat. Wręczyła dokumenty panu Wesleyowi Weckmanowi. Ten ulizany młody człowiek kierował wydziałem powierniczym banku, gdzie przechowywano fundusze lady Suli od czasu egzekucji jej rodziców.
Teraz, gdy osiągnęła pełnoletność, w wieku dwudziestu trzech lat, do uwolnienia funduszy wystarczyłyby normalnie jej podpis i odcisk kciuka, ale poduszeczka z odciskiem Suli spłonęła podczas wypadku, gdy w „Delhi” reperowano rury wymiennika cieplnego wkrótce po bitwie przy Magarii. W tej sytuacji wymagano świadectwa zwierzchników.
Weckman przyjrzał się podpisom.
— Pani dowódca oraz… — uniósł brwi — lord Durward Li. Oni z pewnością powinni panią znać. — Skierował wzrok na Sulę. — Oczywiście to może zbytnia ostrożność, przecież tyle razy pokazywało panią wideo.
„Bombardowanie Delhi” wróciło w końcu do Zanshaa po pięćdziesięciu dniach hamowania. Po przycumowaniu w pierścieniu zwolniono starą załogę i statek obsadzono nowymi ludźmi, którzy prawie natychmiast zostali wycofani, gdy się potwierdziło, że „Delhi” jest rzeczywiście w tak złym stanie, jak raportowali poprzedni oficerowie. Zostawiono tylko niezbędną obsadę i wypchnięto statek ze stacji pierściennej. Zaczął zaraz przyśpieszać w kierunku Preowynu, gdzie miał przejść gruntowną przebudowę, a potem dołączyć do floty.
Znużeni członkowie starej załogi opuścili statek, pożegnali się ze sobą i jak zranione zwierzęta powlekli się do swoich kwater.
Każdy dostał miesięczny urlop. Sula ponad godzinę drzemała w gorącej kąpieli, potem dziesięć godzin spała jak zabita w bursie floty, przeznaczonej dla oficerów w tranzycie. Następnego dnia jej ciało ciągle było zdziwione szczęściem, jakie je spotyka, szczęściem, że tak długo nie ma wysokiej grawitacji. Sula zjechała windą na powierzchnię planety, potem promem pojechała do stolicy. Zarezerwowano dla niej pokój w Dowództwie, gdzie miała dostać odznaczenie, gdy tylko zmieni pożyczony kombinezon na właściwy mundur.
Już wcześniej umówiła się z krawcem, którego kiedyś polecił jej Martinez. Ten sam krawiec szył dla niej komplet mundurów; zostały odesłane na Feiarusa i najprawdopodobniej rozleciały się na strzępy wraz z większością Trzeciej Floty. Krawiec pobrał wszystkie wymiary Suli w czasie poprzednich wizyt i teraz mundury wymagały tylko ostatniej przymiarki. Sula z rozbawieniem stwierdziła, że ma większy obwód klatki piersiowej — to mięśnie rozrosły się, by wspomagać oddychanie przy dużych przeciążeniach.
Na uroczystości w Sali Ceremonialnej Dowództwa stała na baczność w nowym zielonym mundurze galowym. Lord Tork powiesił jej na szyi Medal Obłoków z Diamentami. Starała się zachować niewzruszoną minę, gdy fetor zepsutego mięsa dolatywał do niej falami od strony Dowódcy Floty. Dwóch adiutantów, Lai-ownów, wymieniło na jej bluzie epolety podporucznika na epolety porucznika. Tekst pochwały zawierał dość mglisty opis okoliczności, w jakich Sula zniszczyła pięć statków wroga; do tej pory nikt nie potwierdził, że — z wyjątkiem zwycięskich akcji Suli — bitwa przy Magarii zakończyła się sromotną klęską.
Tak jakby ludzie nie potrafili wyciągać własnych wniosków.
Żywi bohaterowie zdarzali się w tej wojnie bardzo rzadko, więc wideo z ceremonii powtarzano niemal co godzina na wszystkich kanałach. Idąc rano do banku, Sula napotykała zaciekawione spojrzenia, a kilka nieznajomych osób pogratulowało jej. Zaświadczenie okazała menedżerowi funduszu tylko dlatego, że wymagało tego prawo.
Gdy Weckman stukał cicho w świecące litery na swoim biurku, Sula siedziała w głębokim, zielonym, skórzanym fotelu i wdychała subtelny zapach starych pieniędzy, które starzały się jeszcze bardziej.
— Co pani każe zrobić z saldem? — spytał Weckman. — Chyba że zamierza pani podjąć wszystko w gotówce.
Sula spojrzała na niego.
— Czy ludzie wycofują swoje fundusze w gotówce?
— Zdziwiłaby się pani, słysząc ich nazwiska. — Weckman ponownie uniósł brwi.
Wymieniają fortuny na rzeczy wymienialne, pomyślała Sula, cytując niedokładnie własne powiedzenie. Zabierają aktywa w cieniste rejony imperium, by poczekać na jasne słońce pokoju.
Zastanawiała się, czy lord Duward Li trzymał swoją fortunę w skarpecie. Gdy poprzedniego dnia udała się do pałacu Li, by złożyć kondolencje z powodu śmierci jego syna i by poprosić go o wystawienie zaświadczenia, przekonała się, że Li musiał pilnie odwiedzić dobra rodzinne w Ogonie Węża i właśnie zamykał dom.
— Nie potrzebuję gotówki akurat teraz — odparła. — Ale chciałabym mieć dostęp do pieniędzy.
— Zatem chodzi o standardowy rachunek. — Palce Weckmana wklepywały coś w świecącą powierzchnię desktopu. — Prowadzimy również inne rodzaje rachunków, które oferują większe oprocentowanie, gdyby pani chciała powierzyć pieniądze na dłuższy czas.
Uśmiechnęła się do niego lekko.
— Raczej nie. Skinął głową.
— Pani wie najlepiej. Jeśli chodzi o mnie… mam nadzieję, że za parę dni nadejdzie odpowiedź na moją prośbę o przeniesienie do Hy-Oso.
— Hy-Oso to daleko stąd — zauważyła.
— Bankier musi podążać za pieniędzmi. Dużo pieniędzy opuszcza teraz Zanshaa. — Dotknął pulpitu i na powierzchni zapaliły się dodatkowe światełka. — Żeby otworzyć rachunek, potrzebujemy pani podpisu, hasła i odcisku kciuka… w pani przypadku, lewego.
Sula dopełniła formalności i życzyła Wesleyowi Weckmanowi przyjemnej podróży. Wyszła z banku na jasne wiosenne słońce, czując, jak towarzyszące jej od lat napięcie cofa się niczym długa fala.
Читать дальше