Zgodnie ze swymi obawami na ten przekaz odpowiedzi nie uzyskał. Poinformował lorda Chen i pozostałych członków Zarządu Floty, że Magaria wpadła w ręce rebeliantów.
Na Magarii stacjonowało pięć eskadr. Jeśli Naksydzi kontrolowali je wszystkie, siły Fanaghee będą teraz równie liczne jak pięć eskadr, które pozostały Flocie Macierzystej, a kiedy już dołączą do niej Elkizer i Farniai, będzie miała przewagę liczebną.
Mógł właściwie porzucić próby odbicia Magarii. Może nawet będzie musiał je porzucić, by utrzymać Zanshaa.
Następna wiadomość nadeszła z Trzeciej Floty przy Felarus. Jej naksydzka eskadra niespodziewanie opuściła stację, by przeprowadzić — według słów jej dowódcy — ćwiczenia szkoleniowe, a potem ostrzelała pozostałą część Trzeciej Floty, nadal cumującej przy stacji pierściennej. Promienie antyprotonowe — w zamyśle obrona przeciwpociskowa — wykorzystano do ataku, i to z bliskiej odległości. Okręty zostały rozerwane na strzępy, łącznie z ważną częścią stacji pierściennej. Naksydzka kanonada nie była tak ostra, jak mogłaby być, zatem napastnicy nieco się hamowali, może ze współczucia dla kolegów, a może dlatego, że zamierzali powrócić i opanować pierścień Felarus później. Mimo wstrzemięźliwości buntowników połowa okrętów Trzeciej Floty została rozbita, a reszta poważnie uszkodzona. Ponieważ dodatkowo zniszczono urządzenia remontowe stoczni, upłynie wiele miesięcy, nim jakikolwiek okręt Trzeciej Floty stanie do walki przeciwko buntownikom.
Intrygującą wiadomość przysłał dowódca stacji pierściennej przy Comador. Naksydzka eskadra, która tu stacjonowała, opuściła stację i właśnie wylatywała z układu, odmawiając nawiązania łączności. Dowódca stacji pragnął się dowiedzieć, czy eskadra leciała na ćwiczenia, o których go nie poinformowano.
Jarlath musiał założyć, że również Naxas została stracona.
Tylko z Harzapid nadeszły dobre wieści. Dowódca jedynej naksydzkiej eskadry, tak samo niedoświadczony w planowaniu rebelii jak wszyscy inni we flocie i oddalony od porad Komitetu z Naxas, wmaszerował ze swymi zwolennikami do Dowództwa Pierścienia i publicznie oświadczył, że teraz on tu dowodzi. Otrząsnąwszy się ze zdziwienia, dowódca Czwartej Floty zorganizował atak i odzyskał Dowództwo Pierścienia. Niestety, spowodowało to następną bitwę z użyciem promieni antyprotonowych z bliskiej odległości. Teraz jednak lojaliści byli na to przygotowani. Statki Naksydów zostały zniszczone kosztem wyeliminowania jednej trzeciej sił lojalistów. Pozostało tam dosyć okrętów, by utworzyć dwie eskadry.
Jarlath nakazał strącić wszystkich buntowników ze skały, a jeśli akurat nie byłoby odpowiedniej skały w pobliżu, zastrzelić.
Zwycięstwo przy Harzapid dało Jarlathowi dwie dalsze eskadry. Cztery okręty, kiedyś uszkodzone, naprawiono i Jarlath nabrał otuchy. Naliczył najwyżej dziewięćdziesiąt wrogich okrętów, w tym pojedyncze statki wykonujące luźne zadania i eskadrę z Comador, stacji tak odległej, że eskadra renegatów mogła stamtąd dotrzeć do miejsca ewentualnej akcji dopiero po miesiącach. Uwzględnił także trzy eskadry zagarnięte przy Magarii, które nie zostały zajęte dla naksydzkich załóg i których dostosowanie do specjalnych wymagań centauroidalnego gatunku zajmie nieco czasu.
Kiedy już Jarlath wezwie eskadrę Daimongów z Zerafan — zaledwie dziesięć dni drogi, przy brutalnym, maksymalnym przyśpieszeniu — będzie miał pięćdziesiąt cztery okręty we Flocie Macierzystej, co powinno wystarczyć do utrzymania Zanshaa, aż do nadejścia dalszej pomocy. Lai-ownowska eskadra dowódcy Do-Faqa z Preowin powinna przybyć w ciągu czterdziestu dni — z konieczności musieli stosować znacznie łagodniejsze przyśpieszenie, z uwagi na mniej odporną budowę Lai-ownów. Można również zawezwać pojedyncze okręty, tyle, by na czas utworzyć eskadrę małych statków.
Niestety, Czwartej Flocie przy Harzapid droga zajmie co najmniej trzy miesiące. Ale kiedy Czwarta Flota przyleci, Jarlath zyska rozsądną pewność, że ofensywa przeciw Magarii ma spore szanse powodzenia.
Tymczasem Magaria bardzo go trapiła. Pierścień Magarii to ogromny arsenał pocisków, części zamiennych, zespół stoczni i urządzeń szkoleniowych, ośrodek znacznie przewyższający wszystkie inne placówki buntowników. Magaria posiadała również siedem bram wormholowych, którymi mogła przerzucać swe siły do większej części imperium. Gdyby Jarlath odbił Magarię, wyrwałby buntowi trzewia.
Teraz organizował obronę Zanshaa. Wsiadł na swój gigantyczny okręt flagowy, wezwał załogi, wypełnił statki bronią, paliwem oraz zapasami i pięć dni po nieudanej rebelii Akzada wypuścił w kosmos wszystkie statki. Sam rozpoczął przyśpieszanie w kierunku Vandrith. Nie był to pościg za uciekającymi eskadrami Elkizera, ale raczej próba nadania Flocie Macierzystej pewnej prędkości początkowej, żeby, w wypadku ataku, wróg nie strzelał do nich jak do kaczek.
W pierwszych dniach sytuacji nadzwyczajnej Sula znowu trafiła do ochrony terminalu windy, choć tym razem jej grupę uzbrojono nie w paralizatory, ale w pistolety automatyczne, a jeden wąsaty podoficer miał w swej pieczy wzniesiony na trójnogu karabin na antymaterię, do likwidacji pojazdów opancerzonych lub innych obiektów. Tylko personel wojskowy z ważnymi identyfikatorami mógł korzystać z windy, a Naksydom bezwarunkowo zabroniono wsiadania do niej.
Oficjalnie nadawane wiadomości były mętne i sprzeczne. Wskazywały, że zdarzyło się coś takiego, że cenzorzy nie wiedzą już jak kręcić. Ustalona w końcu wersja głosiła, że lord senior i grupa jego zwolenników próbowali przechwycić rządy i zabili pewną liczbę konwokatów, ale wkrótce wszyscy buntownicy zostali strąceni ze skały przez oburzonych legislatorów. Zbuntowały się również dwie eskadry Floty Macierzystej, ale teraz już uciekały. Dowódca Floty Jarlath i reszta Floty Macierzystej wkrótce odlecą, by wywrzeć zemstę w imię ustalonego porządku.
Sula przypuszczała, że to wersja prawdziwa lub prawie prawdziwa, z wyjątkiem części o bohaterskich konwokatach, osobiście zabijających zdrajców. Konwokacja nigdy nie załatwiała sama brudnej roboty, myślała. Czemu mieliby to robić teraz? Jednak wnikliwiej oglądając wiadomości, Sula mogła również wyciągać odmienne wnioski.
Wiedziała, że załogę dwóch zbuntowanych eskadr stanowili Naksydzi. Lista zdradzieckich konwokatów zawierała jedynie Naksydów, a żaden konwokat, zamęczony w następstwie ich zdrady, nie był Naksydem. Suli zabroniono dopuszczać Naksydów do windy. Te wszystkie fakty skłaniały do przemyśleń.
Suli, bystrzejszej w matematyce od Jarlatha, też nie podobały się pewne liczby.
Po dwóch dniach warty na pustym zwykle terminalu windy Sula odebrała na swoim displeju narękawnym wezwanie od kapitana lorda Richarda Li.
— Dzwonię, żeby ponowić swoją ofertę stanowiska na „Nieustraszonym” — oznajmił. — Kompletujemy załogę i spodziewam się, że opuścimy stację w ciągu kilku dni. — Zawahał się, a później dodał: — Nie słyszałem jeszcze tego oficjalnie, ale krąży plotka, że wasze wyniki egzaminów zostaną wyrzucone do kosza. Jeśli chciałabyś znowu stanąć do egzaminów, będziesz musiała poczekać kilka miesięcy i ponownie składać papiery.
Sulę ogarnęła gorycz beznadziei.
— Rozumiem — odparła.
Pozostawał jej niewielki wybór: albo gwizdać na karierę, albo zaakceptować ofertę lorda Richarda i pójść na wojnę. Jasne, że ci z doświadczeniem bojowym będą mieli większe szanse awansu.
Lord Richard uśmiechnął się.
— Zanim odpowiesz „tak” lub „nie”, muszę ci przekazać resztę złych nowin. Nie mogę cię wziąć na porucznika. Lord dowódca Jarlath nalega, by wszystkie załogi miały za dowódców doświadczonych oficerów — nie chce, by ktoś uczył się, wykonując zadania, gdy zależy od nich tak wiele istnień. Muszę przyznać, że się z nim zgadzam. Jeśli przyjmiesz moją propozycję, będziesz pilotem szalupy. — Patrzył z displeju na rękawie Suli z wyrazem twarzy, który uważał pewnie za dodający otuchy.
Читать дальше