Arthur Clarke - Oko czasu

Здесь есть возможность читать онлайн «Arthur Clarke - Oko czasu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2008, ISBN: 2008, Издательство: Vis-á-vis/Etiuda, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Oko czasu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Oko czasu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Jest rok 1885. Przebywający na Granicy Północno-Zachodniej młody dziennikarz, Rudyard Kipling, jest świadkiem niezwykłego spotkania brytyjskich żołnierzy z wytworem nieprawdopodobnie zaawansowanej technologii: unoszącą się w powietrzu kulą, która wydaje się obserwować wszystko wokół. Niebawem zza okolicznego wzgórza wyłania się uszkodzony helikopter z 2037 roku…

Oko czasu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Oko czasu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— To paskudna sprawa — powiedział Eumenes — i stanowi bardzo zły przykład.

— To jest bardziej skomplikowane. To czyn karygodny. — Tak też było; takie oszpecenie, na mocy rozkazu Króla, miało być odstraszającym przykładem dla zabójcy pokonanego Dariusza, Wielkiego Króla Persji. — Znam tych ludzi — ciągnął Hefajstion. — Krąży pogłoska, że byli także kochankami! Ta dziewczyna weszła między nich, może mając nadzieję, że jej się opłaci, jeśli napuści jednego z nich na drugiego. — Potarł swój wielki nos. — A, nawiasem mówiąc, kim jest ta dziewczyna?

To było dobre pytanie. Dla członków pełnych urazy pokonanych ludów nie było rzeczą niemożliwą przeniknąć do struktury dowodzenia królewskiej armii, aby wyrządzić tam jak najwięcej szkody. Eumenes przerzucił zwoje dokumentów.

Ale zanim zdołał znaleźć odpowiedź, majordomus Hefajstiona wpadł zaaferowany do środka.

— Panie! Musisz przyjść… Najdziwniejsza rzesz, najdziwniejsi ludzie…

Hefajstion warknął:

— Czy to wiadomości o Królu?

— Nie wiem, panie. Och, chodź, chodź!

Hefajstion i Eumenes spojrzeli po sobie. Potem zerwali się na równe nogi, przewracając stół z leżącymi na nim zwojami i pośpieszyli na zewnątrz. Po drodze Hefajstion chwycił miecz.

Bisesę i de Morgana zaprowadzono do grupy bardziej okazałych namiotów, które wszakże były nie mniej ubłocone niż pozostałe. U wejścia stali strażnicy o groźnym wyglądzie, uzbrojeni we włócznie i miecze, spoglądając na nich gniewnie. Żołnierz eskortujący Bisesę zrobił krok w przód i zaczął szybko trajkotać po grecku. Jeden ze strażników szorstko skinął głową, wszedł do pierwszego namiotu i coś powiedział do kogoś znajdującego się w środku.

De Morgan był spięty, podenerwowany, podniecony. Był to stan, jak już wiedziała Bisesa, gdy wietrzył jakąś okazję. Ona sama próbowała zachować spokój.

Z namiotu wysypało się więcej strażników w nieznacznie różniących się uniformach. Otoczyli Bisesę i pozostałych z mieczami wymierzonymi w brzuchy przybyłych. Potem ukazały się dwie postacie, najwyraźniej ludzie wyżsi rangą; mieli na sobie tuniki o wyglądzie wojskowym i peleryny, ale ich szaty były czyste. Jeden z nich, młodszy wiekiem, przepchnął się przez strażników. Miał szeroką twarz, długi nos i krótkie czarne włosy. Zmierzył ich wzrokiem i przyjrzał się badawczo ich twarzom, podobnie jak jego żołnierze był niższy od przybyłych. Bisesie wydał się spięty i niezadowolony, ale język jego ciała był tak dziwny, że trudno było mieć pewność.

Stanął przed de Morganem i krzyknął mu coś prosto w twarz. De Morgan struchlał, wzdrygnąwszy się pod wpływem deszczu śliny i coś wyjąkał w odpowiedzi.

Bisesa syknęła:

— Czego on chce?

De Morgan zmarszczył brwi, starając się skupić.

— Dowiedzieć się, kim jesteśmy… tak myślę. Ma silny akcent. Nazywa się Hefajstion. Poprosiłem go, żeby mówił wolniej. Powiedziałem, że mój grecki jest marny, tak jest rzeczywiście, to co powtarzałem jak papuga w Winchester, wcale tego nie przypominało.

Teraz wystąpił naprzód drugi z nich. Był wyraźnie starszy i łysy, jeśli nie liczyć srebrzystej siwizny, a twarz miał łagodniejszą, wąską — i bystrą, pomyślała Bisesa. Położył dłoń na ramieniu Hefajstiona i przemówił do de Morgana spokojniejszym głosem.

Twarz de Morgana rozjaśniła się.

— Och, dzięki Bogu — prawdziwy Grek! Jego język jest archaiczny, ale przynajmniej umie mówić jak należy, nie jak ci Macedończycy…

W ten sposób, za pośrednictwem podwójnego tłumaczenia de Morgana i starszego mężczyzny, który nazywał się Eumenes, Bisesa była w stanie zrozumieć, o co chodzi. Podała ich imiona i pokazała palcem w tył, na dolinę Indusu.

— Jesteśmy z grupą wojska — powiedziała. — Daleko w górze doliny…

— Jeżeli to prawda, powinniśmy się na was natknąć już przedtem — warknął Eumenes.

Nie wiedziała, co powiedzieć. Nic w jej dotychczasowym życiu nie przygotowało ją do takiego wydarzenia. Wszystko było dziwne, wszystko dotyczące tych ludzi z głębi czasu. Byli niscy, brudni, pełni wigoru, potężnie umięśnieni, wydawali się bliżsi zwierząt niż ludzi. Zastanawiała się, jak ona wygląda w ich oczach.

Eumenes zrobił krok w przód. Obszedł Bisesę dookoła, dotykając tkaniny jej ubioru. Jego palce zatrzymały się na dłużej koło kolby jej pistoletu i Bisesa zesztywniała, ale na szczęście zostawił ją w spokoju.

— Nie ma w tobie nic znajomego.

— Bo teraz wszystko jest inne. — Pokazała na niebo. — Musieliście to widzieć. Słońce, pogoda. Nic nie jest takie jak przedtem. Zabrano nas w podróż wbrew woli, nie rozumiemy tego. Tak jak i wy. A mimo to znaleźliśmy się razem. Może moglibyśmy sobie nawzajem pomóc.

Eumenes uśmiechnął się.

— Przez ostatnie sześć lat podróżowałem wraz z armią boga-króla przez rozmaite dziwne krainy i zdobywaliśmy wszystko, co napotkaliśmy. Bez względu na to, jaka dziwna siła zachwiała tym światem, wątpię, czy powinniśmy się jej obawiać…

Ale w tym momencie rozległ się krzyk, który niósł się przez cały obóz. Ludzie zaczęli biec ku rzece, tysiące ich ruszyło w jednej chwili, jak gdyby wiatr powiał nad polem traw. Podbiegł posłaniec i powiedział coś szybko do Eumenesa i Hefajstiona.

Bisesa spytała de Morgana:

— O co chodzi?

— Zbliża się — powiedział faktor. — W końcu przybywa. Kto?

— Król…

Rzeką płynęła mała flotylla statków. W większości były to szerokie, płaskodenne barki albo wspaniałe tryremy z wydętymi fioletowymi żaglami. Ale statek płynący na czele flotylli był mniejszy i nie miał żagla; pchały go do przodu ramiona piętnastu par wioślarzy. Nad sterem znajdował się daszek, obszyty fioletowymi i srebrnymi nićmi. Kiedy statek zbliżył się do obozu, daszek podniesiono i oczom zgromadzonych na brzegu ukazał się człowiek otoczony sługami, leżący na czymś, co wyglądało jak pozłacane łóżko.

Przez tłum przebiegł pomruk. Bisesa i de Morgan, zapomniani przez wszystkich poza strażnikami, parli wraz z innymi w stronę niskiego brzegu.

Bisesa zapytała:

— Co oni teraz mówią?

— Że to podstęp — odparł de Morgan. — Że Król nie żyje, że to tylko jego zwłoki, które powracają na pogrzeb.

Statek dobił do brzegu. Na rozkaz Hefajstiona grupa żołnierzy ruszyła do przodu z rodzajem noszy. Ale ku ogólnemu zaskoczeniu człowiek na łóżku poruszył się. Odprawił gestem żołnierzy z noszami, po czym powoli, z wysiłkiem, z pomocą swych odzianych w białe szaty sług, podniósł się na nogi. Tłum stojący na brzegu w milczeniu obserwował jego zmagania. Mężczyzna miał na sobie tunikę z długimi rękawami, fioletową pelerynę i ciężki pancerz. Peleryna była przetykana i obszyta złotem, a tunika bogato zdobiona wzorami przedstawiającymi promienie słońca i rozmaite postacie.

Był niski i krępy, jak większość Macedończyków. Był gładko ogolony, a brązowe włosy z przedziałkiem pośrodku, zaczesane do tyłu, były na tyle długie, że dotykały ramion. Ogorzała twarz znamionowała siłę, była szeroka i przystojna, a spojrzenie spokojne i przenikliwe. Kiedy stanął naprzeciw zgromadzonego na brzegu tłumu, trzymał głowę dziwnie przechyloną na bok, tak że oczy miał uniesione, a usta otwarte.

— Wygląda jak gwiazda rocka — szepnęła Bisesa. — A głowę trzyma jak księżna Diana. Nic dziwnego, że go kochają…

Przez tłum przebiegł kolejny pomruk.

— To on — wyszeptał de Morgan. — To właśnie mówią. — Bisesa zerknęła na niego i zaskoczona ujrzała łzy w jego oczach. — To on! To Aleksander we własnej osobie! Mój Boże, mój Boże.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Oko czasu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Oko czasu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Arthur Clarke - S. O. S. Lune
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Gwiazda
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Die letzte Generation
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Culla
Arthur Clarke
libcat.ru: книга без обложки
Arthur Clarke
Arthur Clarke - The Fires Within
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Expedition to Earth
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Earthlight
Arthur Clarke
libcat.ru: книга без обложки
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Kladivo Boží
Arthur Clarke
Arthur Clarke - Le sabbie di Marte
Arthur Clarke
Отзывы о книге «Oko czasu»

Обсуждение, отзывы о книге «Oko czasu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x