— Jeżeli jakiekolwiek sprawne konie unikną garnka — ponuro zażartował Hefajstion.
Hefajstion był dowódcą tej grupy armii. Ale Eumenes jako królewski sekretarz posiadał własną hierarchię, równoległą do struktury dowództwa armii. Miał swoich sekretarzy pomocniczych, oddelegowanych do każdej spośród głównych jednostek wojskowych — piechoty, konnicy, najemników i innych — i każdej z nich towarzyszyli inspektorzy, którzy zajmowali się głównie zbieraniem szczegółowych informacji. Eumenes szczycił się precyzją i przydatnością swych informacji, było to niemałe osiągnięcie wśród Macedończyków, z których większość, nawet arystokracja, nie umiała pisać ani liczyć.
Ale Eumenes był do tego zadania dobrze przygotowany. Starszy niż większość bliskich towarzyszy Króla służył ojcu Króla, Filipowi, tak jak teraz jego synowi.
Filip zajął Macedonię trzy lata przed urodzeniem swego następcy. W tych czasach królestwo stanowiło luźny sojusz zwaśnionych księstw, którym zagrażały barbarzyńskie plemiona od północy i przebiegłe greckie miasta-państwa od południa. Pod rządami Filipa północne plemiona wkrótce podbito. Starcie z Grekami było nieuniknione, a kiedy do niego doszło, zasadnicza innowacja wojskowa Filipa, jego znakomicie wyszkolone, niezwykle ruchliwe dywizje konnicy, zwane kompaniami, przedarły się przez silnie uzbrojoną, ale nieruchawą grecką piechotę. Eumenes, który sam pochodził z miasta-państwa Cardia, wiedział, że uraza do barbarzyńskich greckich zwycięzców prawdopodobnie nigdy nie osłabnie. Ale w czasach gdy cywilizowane obszary ograniczały się do kilku stref, otoczonych wielkimi morzami barbarzyństwa i nieznanego, interesujący się polityką Grecy wiedzieli, że silna Macedonia stanowi tarczę przed gorszymi niebezpieczeństwami. Popierali zamiar Filipa, by zaatakować ogromne perskie imperium, rzekomo aby zemścić się za wcześniejsze potworności, jakich dopuścili się Persowie wobec greckich miast. A wykształcenie królewskiego syna, które otrzymał z rąk greckich nauczycieli, w tym słynnego Arystotelesa, ucznia Platona, służyło umocnieniu wrażenia hellenistycznych sympatii Filipa.
Filip właśnie przygotowywał się do tej wielkiej perskiej przygody, gdy został zamordowany.
Nowy król miał zaledwie dwadzieścia lat, ale bez najmniejszego wahania przystąpił do kontynuacji tego, co rozpoczął jego ojciec. Szereg szybkich kampanii umocniło jego pozycję w Macedonii i Grecji. Następnie jego uwagę zwrócił łakomy kąsek, który niemal stał się łupem jego ojca. Perskie imperium rozciągało się od Turcji do Egiptu i Pakistanu, a jego Wielki Król mógł zgromadzić siły liczące milion żołnierzy. Ale po sześciu latach brutalnej i błyskotliwej kampanii, król Macedonii wstąpił na tron w samym Persepolis.
Ten Król chciał nie tylko zwyciężać, ale także rządzić. Zamierzał rozpowszechnić grecką kulturę na terenie Azji, w całym imperium założył lub odbudował miasta na wzór miast greckich. I co było bardziej kontrowersyjne, próbował zjednoczyć zasadniczo odmienne ludy, które znalazły się pod jego rządami. Przejął perski sposób ubierania się i nawyki i zaszokował swych ludzi, całując w ich obecności eunucha Bagoasa w usta.
Tymczasem kariera Eumenesa rozwijała się równolegle do sukcesów odnoszonych przez Króla. Swoją skutecznością, inteligencją i polityczną zręcznością zdobył sobie dozgonne zaufanie Króla, a zakres jego obowiązków rósł w miarę rozrastania się imperium, aż Eumenes poczuł, jakby na własnych barkach dźwigał brzemię całego świata.
Ale Królowi samo imperium nie wystarczało. Kiedy podbił Persję, rzucił swą zaprawioną w bojach armię, pięćdziesiąt tysięcy żołnierzy, do walki na południe i na zachód, w kierunku bogatych, owianych tajemniczością Indii. Armie postępowały na wschód, zmierzając do niezbadanej i niezaznaczonej na mapach krainy, kierując się ku wybrzeżu, które jak Król wierzył, jest brzegiem Oceanu ciągnącego się wokół świata. Kraina była dziwna: w rzekach mieszkały krokodyle, a lasy były pełne gigantycznych węży i krążyły pogłoski o imperiach, o których nikt przedtem nie słyszał. Ale Król nie zatrzymywał się.
Dlaczego posuwał się dalej? Jedni mówili, że jest bogiem w ludzkim ciele, a ambicje bogów przewyższają ambicje ludzi. Inni utrzymywali, że próbuje powtórzyć wyczyny wielkiego bohatera, Achillesa. Kryła się za tym także ciekawość: człowiek, którego uczył sam Arystoteles, nie mógł się oprzeć przemożnemu pragnieniu poznania świata. Jednak Eumenes podejrzewał, że prawda jest dużo prostsza. Ten Król był potomkiem znamienitego ojca i nic dziwnego, że chciał przyćmić jego ambicje i w ten sposób dowieść swojej wielkości.
W końcu, nad rzeką Beas, wojsko wyczerpane latami walki zbuntowało się i nawet bóg-król nie mógł posuwać się dalej. Eumenes uważał, że instynkt jego ludzi ich nie zawiódł. Uznali, że mają już tego dość; wystarczy zachować to, co do tej pory zdobyli.
Poza tym w głębi swego finezyjnego umysłu Eumenes ostrożnie oceniał własne korzyści. W sądzie zawsze stawał wobec rywalizacji: pogarda Macedończyków dla Greków czy drwiny wojowników ze zwykłych „skrybów”, a same kwalifikacje Eumenesa wystarczały, aby przysporzyć mu wielu wrogów. W szczególności Hefajstion był znany z tego, że zazdrościł każdemu, kto zyskał zaufanie jego kochanka. Napięcia między towarzyszami Króla często mogły być śmiertelnie niebezpieczne. Ale Eumenes przeżył, a i on sam nie był pozbawiony ambicji. Kiedy Król zaczął kłaść większy nacisk na umocnienie polityczne i gospodarcze niż na dalsze podboje, bardziej wyrafinowane umiejętności Eumenesa mogły zyskać na znaczeniu, a on sam zamierzał zająć dobrą pozycję, żeby w przyszłości zostać kimś więcej niż zwykłym sekretarzem.
Po porażce nad Beas Król nadal miał jedną wielką ambicję. Znajdując się wciąż w głębi Indii, zbudował ogromną flotę, która miała żeglować korytem Indusu, a potem wzdłuż brzegów Zatoki Perskiej, ustanawiając nowy szlak handlowy, który mógłby przyczynić się do jeszcze silniejszego zjednoczenia imperium. Podzielił swe siły: Hefajstion miał poprowadzić flotę do ujścia delty, a za nim pociągnęłaby kolumna niosąca ekwipunek i cenne królewskie słonie; Eumenes i jego ludzie już podróżowali z tą flotą. Sam Król został, by prowadzić walkę z buntowniczymi plemionami w nowej indyjskiej prowincji.
Wszystko szło dobrze, dopóki Król nie podjął walki z ludem zwanym Malloi i nie zaatakował ich twierdzy w Multan. Król, jak zwykle śmiało, sam poprowadził atak, ale został trafiony strzałą w pierś. Ostatni meldunek, jaki otrzymał Hefajstion, mówił, że ranny Król miał być umieszczony na statku i przewieziony drogą wodną, ażeby dołączyć do reszty swej floty, natomiast armia miała przybyć później.
Ale to było wiele dni temu. Wydawało się, jakby znajdująca się w górze rzeki armia, która podbiła świat, całkowicie zniknęła. A na niebie pojawiły się liczne, niewyobrażalnie dziwne znaki; niektórzy mruczeli, że widzieli, jak słońce przeskakuje na niebie. Takie dziwne znaki mogły tylko zwiastować wielkie i okropne zdarzenie, a cóż innego mogło to być, jak nie śmierć boga-króla? Eumenes bardziej wierzył twardym faktom niż wszelkim znakom, ale trudno mu było rozszyfrować te informacje, czy raczej ich brak i jego niepokój stale rósł.
Jednakże nieubłagana konieczność administrowania wojskiem umożliwiała oderwanie się od tej niepewnej sytuacji. Eumenes i Hefajstion musieli się zajmować kontrowersyjnymi sprawami, których nie udało się rozwiązać urzędnikom niższego szczebla. Dzisiaj zabrali się do wyjaśnienia sprawy dowódcy dywizji pieszych, który przyłapawszy swą ulubioną prostytutkę w łóżku innego oficera, obciął mu nos sztyletem.
Читать дальше