Poczuli szarpnięcie.
— Przepraszam — powiedział Aleksiej. — To koniec przyspieszania. — Postukał w ekran i ukazał się prosty obraz, na którym były wyświetlane wysokość, szybkość, ciśnienie powietrza i czas. — Wysokość trzysta metrów, szybkość maksymalna, i od tej chwili aż do końca ruch będzie się odbywał płynnie.
Ziemia oddalała się coraz bardziej i owo historyczne miejsce, Przylądek Canaveral już po chwili był tylko miejscem na mapie.
Po minucie podróży, na wysokości czterech kilometrów, świat zaczął się zakrzywiać, a wschodni horyzont nabrał kształtu ogromnego łuku. Wielkie skrzydła z ogniwami słonecznymi złożyły się z trzaskiem.
— Nie chwytam — powiedziała Bisesa. — One służą do zasilania? Ogniwa słoneczne są chyba pod spodem.
— Na tym to polega — powiedział Aleksiej. — Pająk jest zasilany przez znajdujące się na ziemi lasery.
— Widziałaś je, mamo — powiedziała Myra.
— Zostawiacie urządzenia zasilające na ziemi. OK. Więc jak długo potrwa ta podróż?
— Poza orbitę geostacjonarną? Aż do punktu spadku? Około dwunastu dni — powiedział Aleksiej.
— Dwanaście dni w tym pudle? — Bisesie nie podobało się to określenie: punkt spadku.
— To naprawdę wielka konstrukcja, mamo — powiedziała Myra, ale najwyraźniej sama była nowicjuszką i nie wydawała się przekonana.
Jeszcze kilka minut i osiągnęli wysokość ośmiu kilometrów, wyżej niż lata większość samolotów. Wtedy usłyszeli huk i poczuli delikatne drgania. Mechanizm blokowy nad ich głowami zmienił ustawienie, włączając inny układ wałków.
I wtedy, nagle, sama taśma uległa zmianie z wąskiego paska o szerokości dłoni na arkusz o szerokości rozłożonej gazety. Była silnie zakrzywiona. Pająk przywarł teraz do zewnętrznego brzegu taśmy.
Aleksiej powiedział:
— To standardowa szerokość taśmy, taka jest przez większą część drogi na orbitę. W dolnych warstwach atmosfery taśma jest węższa ze względu na zagrożenia w dolnej części trasy. Oczywiście obecnie większość złej pogody można utrzymać w bezpiecznej odległości. W rzeczywistości największe zagrożenie dla taśmy istnieje wtedy, gdy wystrzeliwują Saturna; cała powierzchnia Ziemi drży i wierzcie mi, to powoduje wiele skarg.
Dziesięć kilometrów, dwanaście, piętnaście, odległość z każdą chwilą rosła. Krzywizna Ziemi była coraz bardziej widoczna, a niebo nad głową Bisesy przybierało coraz ciemniejszą barwę. Zdała sobie sprawę, że już znajduje się w górnych warstwach atmosfery.
Kolejne gwałtowne przejście nastąpiło, gdy taśma stała się złota.
— To powłoka chroniąca przed korozyjnym działaniem obecnego na dużych wysokościach atomowego tlenu — powiedział Aleksiej.
Wznosili się nieustannie.
— No to rozgośćmy się. — Aleksiej kazał walizce otworzyć się. — Ciśnienie spadnie do jednej trzeciej ciśnienia atmosferycznego, ale będzie bogate w tlen. Tutaj mam maski tlenowe. — Pokazał im maski i zestaw butelek. — Będzie zimno. Kombinezony powinny zapewnić wam ciepło. Mam także ogrzewane koce. — Pogrzebał w walizce. — Spędzimy tu trochę czasu. Są składane łóżka polowe i krzesła. I nadmuchiwany namiot, na wypadek gdybyście nie chciały spać, że tak powiem, pod gołym niebem. Mam podgrzewacze do jedzenia i picia. Obawiam się, że będziemy musieli ponownie wprowadzać do obiegu wodę, ale dysponuję dobrym urządzeniem oczyszczającym.
— I żadnych skafandrów kosmicznych? — powiedziała Bisesa.
— Jeśli wszystko dobrze pójdzie, nie będziemy ich potrzebowali.
— A jeśli nie?
Popatrzył na nią, jak gdyby oceniając jej odwagę.
— Poważnym problemem byłoby, gdybyśmy utknęli na kablu. Jest cała masa mechanizmów odpornych na uszkodzenia, które zapewniają przetrwanie do czasu przybycia pomocy w kolejnym pająku. Nawet gdyby w kabinie miało spaść ciśnienie, mamy kapsuły ratunkowe. Jaja chomika. Niezbyt wygodne, ale praktyczne.
Jaja chomika! Bisesa miała głęboką nadzieję, że do tego nie dojdzie.
— A w najgorszym wypadku?
— Zostaniemy całkowicie odczepieni od taśmy. Musisz zrozumieć, że pewien punkt na trasie windy kosmicznej leży na orbicie geostacjonarnej, co oznacza, że wykonuje pełny obrót wokół Ziemi dokładnie w dwadzieścia cztery godziny. Ściśle mówiąc, tylko na tej wysokości pająk znajduje się na orbicie. Poniżej poruszalibyśmy się zbyt wolno, a powyżej zbyt szybko.
— Więc gdyby pająk się odczepił…
— Znajdując się poniżej orbity geostacjonarnej, spadlibyśmy na Ziemię. — Stuknął w przezroczysty kadłub. — Może na to nie wygląda, ale jest tak skonstruowany, że przetrwa wejście w atmosferę.
— A powyżej tej orbity? Odlecimy od Ziemi, tak?
Mrugnął.
— Istotnie. Ale nie przejmuj się tym. — Wyciągnął butelkę. — Ktoś chce kawy?
Myra chrząknęła.
— Może najpierw powinniśmy ustawić twoją wymyślną toaletę.
— Dobra myśl.
Podczas gdy majstrowali przy toalecie, Bisesa wyglądała przez okno.
Wznosząc się w zupełnej ciszy, wkrótce znalazła się na wysokości stu kilometrów, wyżej, niż latały stare samoloty rakietowe X-15. Niebo nad nią było już prawie czarne, a w zenicie, do którego biegła taśma, lśniąc złociście w promieniach Słońca, migotała gwiazda. Patrząc w tym kierunku, nie widziała śladów jakiejkolwiek konstrukcji powyżej, żadnego śladu przeciwwagi, która, jak wiedziała, musi się znajdować na końcu taśmy, nic poza świecącymi punkcikami innych pająków pełznących po owej nici do nieba. Podejrzewała, że wciąż jeszcze nie zdołała ogarnąć całej skali windy kosmicznej.
* * *
Po upływie półtorej godziny szybkie tempo wydarzeń pierwszych chwil wznoszenia się wyraźnie spadło. Znajdując się na wysokości trzystu kilometrów, widziała już tarczę całej Ziemi, a taśma biegła w stronę widocznych daleko w dole znanych kształtów obu Ameryk. Zdała sobie sprawę, że chociaż podczas tej niezwykłej podróży wzwyż gwiazdy wirowały wokół niej, Ziemia tkwiła nieruchomo. Wrażenie było takie, jak gdyby została przeniesiona do średniowiecznego wszechświata, kosmosu Dantego, w którym wokół nieruchomej Ziemi wirują gwiazdy.
Stojąc czuła się dziwnie lekko. Jeden z ekranów Aleksieja pokazywał słabnącą siłę przyciągania ziemskiego, w miarę jak oddalali się od olbrzymiej masy planety. Do tej pory spadła o kilka procent w porównaniu z wartością na poziomie morza.
Bezgłośne wznoszenie się, oddalająca się Ziemia, świetlna smuga oznaczająca przebieg taśmy, delikatne zmniejszenie ciężaru ciała, było to przeżycie zaiste magiczne, a zarazem wyjątkowo niepokojące, jak podróż do nieba.
Dwie godziny po „starcie” wygląd taśmy znów uległ zmianie. Teraz była zakrzywiona i miała szerokość dwa razy większą niż poprzednio, ale nadal tylko około dwóch metrów.
Bisesa zapytała:
— Dlaczego jest teraz szersza?
— Odłamki kosmiczne — powiedział Aleksiej. — To znaczy szczątki starych statków kosmicznych. Grudki zamarzniętego moczu astronautów. Tego rodzaju śmiecie. Od pięciuset do tysiąca siedmiuset kilometrów to wysokość największego ryzyka. Więc trochę większa szerokość powinna wystarczyć w wypadku uderzenia każdego obcego ciała.
— A jeśli zostaniemy uderzeni…
— Wszystko, co jest na tyle duże, że może przeciąć taśmę, jest śledzone i po prostu przesuwamy cały ten kram, wykorzystując w tym celu znajdujący się na ziemi pojazd gąsienicowy. A mniejsze ciała po prostu przebijają taśmę, ale ponieważ jest „inteligentna”, sama się naprawia. Jedynym problemem jest sytuacja, gdy zostaniemy uderzeni przez coś małego, co nadleci z boku i uderzy w powierzchnię taśmy.
Читать дальше