Joanna Chmielewska - Hazard

Здесь есть возможность читать онлайн «Joanna Chmielewska - Hazard» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Биографии и Мемуары, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Hazard: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Hazard»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Hazard — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Hazard», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Pierwsze rodzime poważne kasyno - Salon Gier Automatycznych - ujrzałam w Grandzie.

Do własnej książki powinnam sięgnąć, żeby przypomnieć sobie, jak to wyglądało na początku, bo z biegiem czasu zmiany następowały szalone. Pojawiły się nowe rodzaje ustrojstwa, niektóre dawniejsze znikły całkowicie, zmodyfikowano sposoby gry i odbierania wygranych.

Na początku był chaos...

Nie, co ja piszę, jaki znowu chaos, pomyliło mi się ze stworzeniem świata. Na początku było tak, że primo: zamieniało się w kasie pieniądze na żetony, żetony były po tysiąc złotych na stare pieniądze... a otóż proszę, jak zawodna jest pamięć ludzka, szczególnie skażona sklerozą. Nie wykluczam, że do jednych były po tysiąc, do innych po dwa tysiące, a do niektórych tylko po pięćset złotych. W każdym razie z całą pewnością uzyskiwało się je z kasy. Secundo: prawie wszędzie stały stołki i można było grać luksusowo. Tertio: brakowało bufetu, ale na szczęście restauracja Grandu znajdowała się pod ręką. Po piwo lub też inny przyjemny napój leciało się do kelnera. Quarto: w przeciwieństwie do Tivoli, żaden automat nie wysypywał całej wygranej. Bezpośrednio płacił tylko do pewnej wysokości, w razie większego sukcesu warczał, brzęczał, grał melodyjkę, dla wszystkich graczy upojną, migotał światełkami i nie pozwalał grać dalej. Musiał przyjść technik z obsługi (może zresztą on był magistrem, albo zgoła miał doktorat, bez znaczenia, w kasynie, robił za technika i cześć), odblokować maszynerię, zabezpieczyć wygraną i przynieść z kasy pieniądze. Względnie dać kwit wygranemu, który odbierał sobie forsę osobiście. Quinto: stały tam już wtedy automaty pokerowe.

Automaty bowiem są nader rozmaite. Różnorodność wcale nie polega już na tym, czy się szarpie, czy prztyka, bo szarpanie przy elektronicznych uległo całkowitej zagładzie. Rzecz w obrazku, który pokazuje się na ekranie.

Najprostsze, od tych starych, mechanicznych poczynając, pokazywały rozmaite śliwki, pomarańcze, czereśnie, arbuzy, krótko mówiąc witaminy, a oprócz nich dzwonki, oraz widok najbardziej wytęskniony, trzy siódemki albo trzy bary. Bary były wówczas pojedyncze, później dopiero pojawiły się podwójne i potrójne i wygląda to tak:

BAR BAR BAR

albo:

BAR BAR BAR BAR BAR BAR

albo:

BAR BAR BAR BAR BAR BAR BAR BAR BAR

Monotonne raczej. A jednak upragnione!

Rzecz oczywista, ta ostatnia kombinacja była (i jest) najcenniejsza, ponieważ zawsze dawała najwyższą wygraną. Z drugiej strony zrobiło się to całkiem nudne, nastąpiła bowiem zmiana, ilość owoców ograniczono do jednego rodzaju i w rezultacie po ekranie latają samotne czereśnie i samotne bary. Widok dość otępiający. Doszła, owszem, pewna atrakcja, ale o tym za chwilę.

Za to automaty nieco bardziej skomplikowane jęły stopniowo prezentować coraz większe urozmaicenie. Na ekranie pojawiły się tęcze, widoczki, rogi obfitości, różne łebki, to ludzkie, to zwierzęce, maski, wory pieniędzy, klejnoty i diabli wiedzą co jeszcze. Niektóre kombinacje dają specjalną premię, ciężko się w tym połapać, szczególnie w obcym języku, aczkolwiek w takim, na przykład, Tivoli, do którego uporczywie wracam z racji najdoskonalszej znajomości miejsca, jeden rodzaj automatów może ustawić prosty i zrozumiały napis: TIVOLI TIVOLI TIVOLI. I to daje premię największą.

Owoce przeszły na takie coś, od czego można dostać oczopląsu...

Normalny, prosty automat płaci za to, co się ustawi na środkowej linii, a widoki na górnej i dolnej mogą najwyżej szarpać za serce i powodować zgrzyt zębów. Gra się jednak jednym żetonem, pojedynczą stawką. Taki drań owocowy natomiast tym się odznacza, że płaci na liniach ośmiu: trzy w poziomie, trzy w pionie i dwie na skos, a w dodatku na niektórych można grać od lewej i od prawej. W ten sposób pojedyncza stawka przekształca się w szesnastokrotną, gwarantowane jest bowiem, że bezduszne bydlę tam zapłaci, gdzie człowiek nie gra. Po czym człowiek dostanie zawału.

No i te pokerowe, ukochane przez karciarzy!

Na ekraniku, jak sama nazwa wskazuje, ukazują się karty. Pięć sztuk, jak do pokera. Wygrywają dokładnie te same kombinacje, co przy prawdziwym pokerze, dwie pary, trójka, kareta i tak dalej. Najbardziej interesujące i pożądane dodatkowo posiadają dżokera, który, normalnie, jak w kartach, zastępuje każdą z nich, dzięki czemu istnieje szansa na układ, w prawdziwym pokerze raczej nie spotykany. Jest to mianowicie tak zwana piątka, kareta z dżokerem. Każdy gracz marzy o niej z zaciśniętymi zębami.

No i, jak w pokerze, karty można wymieniać. Prztykiem na małej konsoletce zatrzymuje się te użyteczne i drugim prztykiem wymienia niepotrzebne. Jest to zasada generalna, przy czym większość automatów zatrzymuje te użyteczne sama z siebie. Nie zawsze zgodnie z natchnieniem gracza, ale to już drobnostka, można głupią decyzję maszynerii skorygować.

W Grandzie pierwotnie stały automaty bardziej ugodowe, same z siebie nie zawracały głowy, hazardzista musiał o swoje karty dbać osobiście...

Zaraz, chwileczkę. Zanim co, należy wspomnieć o dublowaniu, możliwości upiornej, która wcale nie wiem, czy już kogoś nie wpędziła do grobu.

Podsuwały ją, tę możliwość, prawie wszystkie automaty bardziej skomplikowane, owocowe i, oczywiście, pokerowe. Była... nie żadne była, tylko jest, można powiedzieć istnieje na bieżąco... dwojakiego rodzaju: czerwone-czarne i małe--duże, z tym że małe-duże też jest dwojakiego rodzaju. Zacznijmy od prostszego.

Rozparzony i chciwy szaleniec z okrzykiem w głębi duszy: Audaces fortuna iuvat! przyciska specjalny guzik na dublowanie, to znaczy podwajanie wygranej. Na ekranie pokazuje mu się karta grzbietem do góry i mrugają pod nią dwa guziki: „red" i „black". Co to znaczy, wszyscy wiedzą, a jak kto nie wie, niech zajrzy do angielskiego słownika. Szaleniec przyciska guzik, jak mu serce dyktuje, i trafia albo nie. Przyciśnie, dajmy na to, czerwone, karta się odwraca, jest czerwona, wygrał, już ma swoje podwójnie, przyciska drugi raz, znów trafia, już ma poczwórnie, przyciska trzeci i chała. Wybrał czarne, a tu karta czerwona, skusił, stracił wszystko. Głębia duszy szepcze zgryźliwie: „Chytry dwa razy traci".

Tak wygląda dublowanie na czerwone-czarne.

Małe-duże polega na tym, że:

albo pojawia się zakryta karta, zazwyczaj z boku ekranu, i znów mrugają dwa guziki: „smali" i „big". Małe jest wszystko poniżej siódemki z asem włącznie, bo as tu robi za jedynkę. Duże wszystko od ósemki w górę, a siódemka różnie, albo dla bankiera i traci się na nią wszystko, albo neutralna i trzeba ją po prostu przeczekać. Z drżeniem serca ofiara prztyka, a dobrze jeszcze, jeśli jest to automat, który pokazuje poprzednie karty i widać z nich, co chodziło, małe czy

e. A i tak nie musi trafić; albo też pojawia się pięć kart, z których odkryta jest pierwsza i w pozostałych czterech należy znaleźć większą od niej. Istna radość, jeśli tą pierwszą okazuje się as, albo nawet król, dżoker zaś, jak łatwo zgadnąć, oznacza bezapelacyjny przepadek mienia, bo drugim talia nie dysponuje. Niekiedy jednak tą pierwszą jest dwójka i wtedy trafić na drugą dwójkę to już sztuka dla wyjątkowo fartownych.

Trafienie na kartę równorzędną pozwala na powtórzenie dublowania. No i za tym drugim razem podłe ścierwo na froncie ustawi, na przykład, asa...

Z powyższego wyraźnie wynika, że jednak lepsze jest czerwone-czarne, nie wyklucza bowiem wygranej z góry i rezultat pozostawia natchnieniu. W Grandzie pieniły się wszystkie rodzaje.

No to wreszcie bierzemy się za ten Grand.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Hazard»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Hazard» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Joanna Chmielewska - Wszystko Czerwone
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Wyścigi
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Zbieg Okoliczności
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Babski Motyw
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Kocie Worki
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Jak wytrzymać z mężczyzną
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Krowa Niebiańska
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Trudny Trup
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Rzeź bezkręgowców
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Romans Wszechczasów
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Złota mucha
Joanna Chmielewska
Отзывы о книге «Hazard»

Обсуждение, отзывы о книге «Hazard» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x