Bill Browder - Czerwony alert
Здесь есть возможность читать онлайн «Bill Browder - Czerwony alert» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2015, ISBN: 2015, Издательство: Sonia Draga, Жанр: Биографии и Мемуары, stock, Политика, Публицистика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Czerwony alert
- Автор:
- Издательство:Sonia Draga
- Жанр:
- Год:2015
- ISBN:978-837-999-2539
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Czerwony alert: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czerwony alert»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Czerwony alert — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czerwony alert», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Nadeszła sobota 30 sierpnia — dzień, w którym Władimir i Eduard mieli się stawić na przesłuchanie w Kazaniu. Siedziałem jak na szpilkach, spodziewając się, że zaraz zadzwoni do mnie żona Władimira, aby powiadomić o jego aresztowaniu. Nie było jednak żadnych telefonów z Rosji. Kusiło mnie, żeby skontaktować się z Władimirem w niedzielę rano, ale nie chciałem wzbudzać czujności nikogo, kto mógłby podsłuchiwać jego rozmowy telefoniczne.
Tego dnia Władimir, jego żona i syn kupili bilety na rejs linii Alitalia o godzinie 23.00 z lotniska Szeremietiewo do Mediolanu. Wyszli z domu o 16.40, niosąc zwykłe podręczne torby. Nikt ich nie obserwował, tak jak Eduarda. Wsiedli do taksówki i zamówili kurs na lotnisko, ale ponieważ na ulicach panował wzmożony ruch spowodowany zakończeniem wakacji, podróż trwała dwie i pół godziny. Dojechali na Szeremietiewo o siódmej wieczorem i ustawili się w kolejce do odprawy. W terminalu panował kompletny chaos. Wszędzie kręciło się pełno ludzi, którzy nie mogli trafić do właściwych kolejek, a większość przejść tarasowały ogromne walizki. Atmosfera była napięta, gdyż całe grupy pasażerów obawiały się, że nie zdążą na samolot.
Właśnie na takie warunki liczył Władimir. Odprawa trwała przeszło godzinę. Potem nastąpiła kontrola bezpieczeństwa. Kolejną godzinę zajęło przejście przez bramki wykrywacza metalu i prześwietlanie bagażu. Mijała już 22.00, kiedy Władimir i jego rodzina stanęli w kolejce do kontroli paszportowej. Ścisk był taki sam jak w poprzednich kolejkach, ludzie wpychali się jedni przed drugich i kłócili się o to, kto był pierwszy.
Gdy nasz adwokat znalazł się wreszcie na początku kolejki, dotarła do niego powaga sytuacji. Uświadomił sobie, że jeśli jego plan się nie powiedzie, prawdopodobnie zostanie aresztowany przez ludzi, którzy pracują dla tych skorumpowanych oficerów milicji. A jeżeli zostanie aresztowany, przypuszczalnie umrze w więzieniu. Nie popadając w przesadny dramatyzm, można twierdzić, że zwykłe przekroczenie granicy było dla Władimira sprawą życia i śmierci.
Niespełna czterdzieści minut przed startem samolotu Władimir wraz z żoną i synem przekroczył czerwoną linię na posadzce i podszedł do budki strażnika. W środku siedział młody mężczyzna o rumianych policzkach i jasnych oczach, a jego czoło lśniło od potu.
— Dokumenty — odezwał się po rosyjsku, nie odrywając wzroku od terminalu komputerowego.
Prawnik sięgnął do saszetki, w której trzymał paszporty i karty pokładowe.
— Szalona noc dzisiaj na lotnisku — zagadnął, starając się przybrać swobodny ton.
Młodzieniec mruknął pod nosem coś niezrozumiałego. Spojrzał na Władimira i zmarszczył czoło, czekając na dokumenty.
— Proszę bardzo. — Władimir wręczył mu wszystkie papiery.
Prawdopodobnie był to pięćsetny zestaw dokumentów, jaki strażnik przeglądał tego dnia. Zazwyczaj rosyjska służba migracyjna skrupulatnie kontroluje każdy paszport. Zanim urzędnik przybije stempel, wpisuje szczegółowe dane do komputera i czeka na wyniki. Jednak gdyby tego dnia wszyscy byli tak dokładni, doprowadziłoby to do wielogodzinnych opóźnień i połowa pasażerów nie zdążyłaby na swoje loty.
Nie zawracając sobie głowy procedurami, mężczyzna wziął pieczątkę i przekartkował każdy paszport, wbijając w środku czerwony stempel wyjazdowy. Potem oddał dokumenty Władimirowi.
— Następny! — krzyknął.
Władimir chwycił syna pod ramię i cała rodzina oddaliła się pospiesznie. Weszli na pokład samolotu zaledwie piętnaście minut przed startem. Zasiedli w fotelach, zapięli pasy i odmówili dziękczynne modły. Samolot pokołował na pas startowy i oderwał się od ziemi, a po kilku godzinach wylądował we Włoszech.
Władimir zadzwonił do mnie późno w nocy, kiedy tylko znalazł się na lotnisku.
— Bill, jesteśmy w Mediolanie! — zawołał radośnie.
Władimir był bezpieczny, a ja nareszcie odetchnąłem z ulgą.
Rozdział 28
Chabarowsk
Władimir był już bezpieczny, ale Eduard wciąż przebywał gdzieś na terenie Rosji i nie mieliśmy od niego żadnych wiadomości.
Nawet jego żona nie wiedziała, gdzie się ukrywał. Po tym, jak rozstali się na Prospekcie Uniwersyteckim, Eduard został zawieziony do mieszkania przyjaciela po wschodniej stronie Moskwy, tuż za obrębem Pierścienia Sadowego. Spędził tam dwie noce. Nie wychodził na zewnątrz i do nikogo nie dzwonił. Chodził tam i z powrotem po mieszkaniu, a gdy jego przyjaciel wracał do domu, dyskutował z nim o całej tej sytuacji i rozważał swoje możliwości. Nie był przygotowany na opuszczenie kraju. Jeszcze nie w tej chwili.
Trzeciego dnia tuż przed świtem Eduard wsiadł do samochodu innego przyjaciela i został przewieziony do innego mieszkania. Eduard leżał na tylnym siedzeniu, a kierowca kluczył okrężną drogą i gdy tylko się upewnił, że nikt ich nie śledzi, pojechał do następnej kryjówki.
Tam Eduard spędził kolejne dwie noce. Takie przenosiny działały mu na nerwy. Przywykł robić wszystko samodzielnie, a teraz nagle stał się całkowicie zależny od innych. Nie mógł skorzystać z telefonu ani sprawdzić poczty elektronicznej. Mógł jedynie śledzić wiadomości i miotać się po mieszkaniu jak uwięzione w klatce dzikie zwierzę. Czuł się coraz bardziej zestresowany.
Pod koniec pierwszego tygodnia Eduard otrzymał wiadomość od jednego ze swoich przyjaciół. Nie była pocieszająca. Zwiększono liczbę ludzi zaangażowanych w jego poszukiwanie.
Pościg był coraz bliżej i w Moskwie zaczęło się robić za gorąco.
Eduard nie miał zamiaru opuszczać Rosji i przyznawać się do porażki, musiał więc znaleźć inne miasto, w którym mógłby się ukryć. Zastanawiał się nad wyjazdem do Woroneża albo Niżnego Nowogrodu. Każde z tych miast dzieliło od Moskwy kilka godzin jazdy pociągiem, ale byłby tam zdany wyłącznie na siebie. Eduard był doświadczonym adwokatem, ale nie miał wprawy w ukrywaniu się i prawdopodobnie nie przetrwałby tygodnia. Zdał sobie sprawę, że potrzebuje dwóch rzeczy — oddalonej od Moskwy kryjówki i pomocy kogoś zaufanego.
Przejrzał swoje kontakty, spośród których jeden wyraźnie się wyróżniał. Był to mężczyzna imieniem Michaił, który mieszkał w Chabarowsku na dalekim wschodzie Rosji. Dziesięć lat wcześniej Eduard pomógł mu wykaraskać się z poważnych tarapatów, ratując go przed wyrokiem długoletniego więzienia.
Zadzwonił do Michaiła z telefonu na kartę i opowiedział o swojej sytuacji.
— Jeżeli tylko znajdziesz sposób, by dostać się do Chabarowska, mogę cię ukrywać, jak długo zechcesz — powiedział Michaił, wysłuchawszy opowieści.
Chabarowsk z pewnością spełniał warunki odległej kryjówki, jako że od Moskwy dzieliło go przeszło sześć tysięcy kilometrów, czyli prawie pięćset więcej, niż dzieli Londyn od równika. Problem tkwił w tym, jak się tam dostać. Podróż samochodem trwałaby zbyt długo i Eduard mógłby zostać zatrzymany do kontroli drogowej, a gdyby jakiś skorumpowany lokalny gliniarz przyczepił się do niego, skończyłoby się to katastrofą. Pociąg również nie wchodził w grę, ponieważ kupując bilet, Eduard musiałby podać nazwisko, żeby potem spędzić tydzień w metalowym pudle na kółkach, podczas gdy jego prześladowcy mogliby połączyć elementy układanki.
Najlepszym rozwiązaniem był samolot. Choć tutaj jego nazwisko też zostałoby wprowadzone do systemu, podróż zajęłaby osiem godzin i prześladowcom zostałoby znacznie mniej czasu na reakcję.
By zwiększyć szanse, że uda mu się wymknąć niepostrzeżenie, Eduard postanowił lecieć w piątek późno w nocy. Miał nadzieję, że ludzie, którzy go monitorują, zaczną już weekendowe pijaństwo, dzięki czemu zmaleje prawdopodobieństwo, że przyjmą informację, wyciągną wnioski i zaczną działać, zanim on zdąży wylądować.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Czerwony alert»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czerwony alert» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Czerwony alert» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.