Bill Browder - Czerwony alert

Здесь есть возможность читать онлайн «Bill Browder - Czerwony alert» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2015, ISBN: 2015, Издательство: Sonia Draga, Жанр: Биографии и Мемуары, stock, Политика, Публицистика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Czerwony alert: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czerwony alert»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Czerwony alert — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czerwony alert», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Burkle był czterdziestotrzyletnim kawalerem z Kalifornii o płowych włosach i ładnie opalonej skórze. Należał do najbardziej liczącym się inwestorów na Zachodnim Wybrzeżu. Człowiek ten, który zaczynał swoją karierę jako pakowacz towaru przy sklepowej kasie, przeprowadził szereg udanych zakupów lewarowanych i znalazł się na liście najbogatszych Amerykanów magazynu „Forbes”. Prócz sukcesów w biznesie gościł regularnie na stronach kronik towarzyskich w otoczeniu gwiazd Hollywood i grubych ryb ze świata polityki, jak choćby prezydent Clinton.

Był piękny słoneczny dzień, gdy we wrześniu 1995 roku przyleciałem do Los Angeles. Odebrałem samochód z wypożyczalni, zameldowałem się w hotelu i spojrzałem na adres Burkle’a — 1740 Green Acres Drive, Beverly Hills. Wsiadłem z powrotem do samochodu i pognałem w stronę wzgórz wznoszących się nad Los Angeles, po drodze mijając okazałe bramy rezydencji i pełne kwiatów ogrody. Wszędzie rosły drzewa — palmy, klony i dęby, a gdzieniegdzie również platany. Green Acres Drive była oddalona około półtora kilometra od Sunset Boulevard, a posesja numer 1740 znajdowała się na końcu ślepej ulicy. Zatrzymałem samochód przed czarną żelazną bramą i nacisnąłem przycisk domofonu. Z głośnika dobiegł męski głos, który kazał mi wjeżdżać.

— Będę czekał przy wejściu, Bill — dodał na koniec.

Brama otworzyła się i wjechałem na drogę, wzdłuż której po obu stronach ciągnęły się rzędy szpiczastych cyprysów. Gdy skręciłem na parking, moim oczom ukazała się najbardziej wystawna rezydencja, jaką kiedykolwiek widziałem. La Leopolda mogła być najdroższą willą świata, ale Greenacres zbudowana pod koniec lat dwudziestych przez gwiazdora kina niemego, Harolda Lloyda, należała do największych. Główny budynek miał czterdzieści cztery pokoje i zajmował powierzchnię przeszło czterech tysięcy metrów kwadratowych. Ten okazały pałac w stylu włoskiego renesansu otaczały wypielęgnowane trawniki, kort tenisowy, basen, liczne fontanny i wszelkie atrybuty bogactwa, jakie tylko można sobie wyobrazić. Nigdy nie zachwycałem się zbytnio cudzymi posiadłościami, ale Greenacres naprawdę robiła wrażenie. Burkle był zwyczajnym facetem z Pomony w Kalifornii, który od zera doszedł do poziomu życia godnego saudyjskiego księcia.

Nacisnąłem dzwonek przy drzwiach. Burkle otworzył mi osobiście, a tuż za nim stał Ken Abdallah. Gospodarz powitał mnie i prowadził po rezydencji, a potem we trzech udaliśmy się do jego gabinetu, aby omówić warunki kontraktu. Burkle był zadziwiająco odprężony i w zasadzie przystał na moją propozycję — wkład inwestycyjny wysokości 25 milionów dolarów w zamian za 50 procent udziałów w funduszu. W mniej ważnych kwestiach, jak data rozpoczęcia działalności, nadzór nad zatrudnianiem pracowników i kapitał obrotowy, nie miał wiele do powiedzenia. Jak na człowieka o reputacji jednego z najostrzejszych graczy na Wall Street wydawał się wręcz niefrasobliwy.

Kiedy się już dogadaliśmy, Burkle zaprosił mnie i Kena na kolację, a potem do swojego ulubionego klubu nocnego. Byłem zaskoczony jego miłym usposobieniem. Nie przejawiał typowego dla bywalców Wall Street zuchwalstwa, którego się spodziewałem. Gdy na koniec wspólnego wieczoru wsiadałem do samochodu, zapewnił mnie, że jego prawnicy opracują umowę i za kilka dni wyślą mi ją do Londynu. Nazajutrz leciałem z powrotem do domu i towarzyszyło mi poczucie, że usunąłem największą przeszkodę, jaka zagradzała mi drogę do rozkręcenia własnego biznesu. Na pokładzie samolotu wypiłem lampkę czerwonego wina, wznosząc cichy toast za pomyślność, obejrzałem początek filmu i zasnąłem.

Zgodnie z obietnicą cztery dni później faks w moim domu w Hampstead wypluł sążnisty dokument sporządzony przez prawników Burkle’a. Pełen niespokojnego podniecenia chwyciłem kartki i zacząłem czytać, by sprawdzić, czy wszystko się zgadza. Pierwsza strona była w porządku. Tak samo druga, trzecia i następne. Ale potem doszedłem do siódmej. W paragrafie zatytułowanym „Kapitał funduszu”, w miejscu, gdzie powinny widnieć słowa: „Yucaipa [5] Nazwa spółki inwestycyjnej Burkle’a. powierza funduszowi 25 milionów dolarów”, było napisane: „Yucaipa dołoży wszelkich starań, aby pozyskać dla funduszu 25 milionów dolarów”. Co miały oznaczać te „wszelkie starania”? To nie było to, na co się umawiałem. Jeszcze raz przeczytałem umowę, by się upewnić, że nie popełniłem jakiegoś błędu. Nie popełniłem. Burkle nie angażował w mój fundusz żadnych pieniędzy, a jedynie obiecywał je zdobyć, jeżeli mu się uda. I w zamian za swoje starania oczekiwał połowy udziałów.

Nic dziwnego, że był taki rozluźniony podczas negocjacji, skoro niczego nie ryzykował!

Niezwłocznie zadzwoniłem do jego biura, ale sekretarka poinformowała mnie uprzejmie, że pan Burkle jest nieosiągalny. Zadzwoniłem jeszcze trzy razy, ale wciąż słyszałem to samo. Postanowiłem odezwać się do Kena Abdallaha.

— Wiem, że próbujesz skontaktować się z Ronem — powiedział Ken z beztroską kalifornijską manierą, jak gdyby właśnie wrócił z plaży. — W czym ci mogę pomóc?

— Posłuchaj, Ken. Właśnie dostałem umowę, z której wynika, że Ron tak naprawdę nie inwestuje pieniędzy w fundusz, a tylko oferuje pomoc w ich zdobyciu. Nie tak się umawialiśmy — wyjaśniłem zwięźle.

— Bill, byłem przy tym i Ron przystał właśnie na takie warunki — odparł Ken znacznie ostrzejszym tonem. Już nie mówił jak wyluzowany chłopak z Kalifornii.

— Ale co będzie, jeśli nie uda mu się zdobyć tych pieniędzy?

— To proste. Jego pięćdziesiąt procent wraca do ciebie.

Czy ci faceci zdawali sobie sprawę, w co się bawią? Burkle mógł zyskać prawo do połowy udziałów w moim funduszu w zamian za to, że zadzwoni do kilku osób i zdoła pozyskać od nich pieniądze. A jeśli nie znajdzie czasu, by chwycić za telefon, albo jeśli jego przyjaciele nie zechcą inwestować, ja zostanę w pustym biurze w Moskwie.

Ken słyszał, że jestem poirytowany, ale nie chciał, żebym się wycofał, gdyż wtedy straciłby swoją dolę.

— Posłuchaj, Bill, nie masz o co się martwić. Ron jest jednym z najbardziej obrotnych finansistów w tym kraju. Jeżeli mówi, że zdobędzie dwadzieścia pięć milionów, to tak się stanie. Robił dużo większe interesy z zamkniętymi oczami. Po prostu wrzuć na luz. Wszystko dobrze się ułoży. Jestem tego pewien.

Ja wcale nie byłem tego pewien. Ale zgodziłem się przemyśleć całą sprawę. Być może usłyszałem to, co tak bardzo chciałem usłyszeć, i dlatego wbiłem sobie do głowy, że Burkle zgodził się zainwestować 25 milionów. Jakkolwiek do tego doszło, sprawa przybrała nieprzyjemny obrót. Powinienem był od razu zerwać umowę, ale nie miałem innych możliwości, a czas płynął nieubłaganie. Okazja, która nadarzała się w Rosji, nie mogła trwać wiecznie. Wiedziałem, że kiedy rosyjski rynek zacznie zwyżkować, umknie mi coś, co wydaje się jedyną w życiu szansą na zdobycie fortuny.

To Edmond Safra, a nie Burkle, był tak naprawdę człowiekiem, z którym chciałem współpracować, więc postanowiłem spróbować ostatniego podejścia. Nie mogłem skontaktować się z nim bezpośrednio, więc odszukałem Beny’ego, który akurat przebywał w Antwerpii. Odebrał telefon po pierwszym sygnale.

— Cześć, Beny, mówi Bill. Wybacz, że nie odzywałem się przez jakiś czas, ale przez wzgląd na uprzejmość chciałem cię powiadomić, że zdecydowałem się zawrzeć układ z Ronem Burkle’em, żeby założyć fundusz w Rosji.

Beny milczał przez chwilę. Obaj wiedzieliśmy, że nie zadzwoniłem z uprzejmości.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czerwony alert»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czerwony alert» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Bill Browder - Red notice
Bill Browder
Tom Clancy - Czerwony Sztorm
Tom Clancy
Robert Sheckley - Jeśli czerwony zabójca
Robert Sheckley
Orson Card - Czerwony Prorok
Orson Card
libcat.ru: книга без обложки
Kim Robinson
Thomas Harris - Czerwony Smok
Thomas Harris
Алистер Маклин - Red Alert
Алистер Маклин
Grimm Jacob - Czerwony Kapturek
Grimm Jacob
Jessica Andersen - Red Alert
Jessica Andersen
Отзывы о книге «Czerwony alert»

Обсуждение, отзывы о книге «Czerwony alert» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x