Wybiegając z dziedzińca, towarzysz, manewrując zygzakiem, zaczął pokonywać sadzonki ogrodowe, rozbijając szklarnie i siedliska na kawałki, a mamuta Borusya usiłowała go ugryźć w piętę, tylko rękojeść osiemnastowiecznego mini-miecza wystającego z niklu przeszkadzającego niezrównany chwyt. Odległość była niewielka, a towarzysz już krzyczał o pomoc i tylko ostre zakręty, pomagał mu uchylać się i uciekać, na co wskazywał tłum Azjatów cygańskich i gapiów ludowych-sąsiadów, którzy patrzyli za ogrodzeniem. Tadżyckie i cygańskie matki ściągnęły dzieci z ogrodzenia, ale nie oderwały się, chcąc obejrzeć thriller na żywo: «zemsta i egzekucja mamuta Borusi nad myśliwcem armii rosyjskiej». Byłoby tragiczne, gdyby nie stos urobku z obornika na końcu ogrodu, ale w nim znajdują się widły przyklejające widły, którymi mieszkańcy rosyjskich wiosek chowają siano w stosach. Złapali ich, zręcznie, wojownik, i w jednej chwili wszystko potoczyło się inaczej lub odwrotnie: mamuta świnia Walka uciekała, a kolega wojownik szturchnął jej tłuste boki, zgodnie z łodygą, i tak profesjonalnie szybko i taktownie, jakby był na taktycznym egzaminie, nie trzyma widelców, ale karabin szturmowy Kałasznikowa z nożem bagnetowym. I nawet publiczność wspierała wojownika oklaskami, wychwalając i brawo nadchodzącego zwycięstwa homo sapiens, zwykłych rosyjskich żołnierzy – nad naturą, rozumem nad umysłem, w wyniku czego świnia nie mogła znieść ataku i padła martwa, tuż przed drzwiami do domu, na progu którego był kudłaty trzymając szalik w jednej ręce i rzucając sekundę za jej dolną część pleców, płacząca babcia Yad-Vig. Towarzysz wykonał ostatni tyk w zwłoki świni i widły, przebijając martwe ciało zwierzęcia, kołysząc się jak struny kontrabasu, grzechotając.
– Cóż, babciu, towarzysz Spartak zaczął heroicznie. – gotowe, wlać i nakryć do stołu!!!
Babcia wyciągnęła z tyłu wałek do ciasta, który toczy ciasto na pierogi i pizzę, a mata uderzyła go w czaszkę. Rozległo się tępe dzwonienie i nasza dwójka ledwie od niej uciekła. Rzuciła też na nas bruk, dziesięć do pięciu kilogramów. I wszyscy gapie podeszli do niej i wyruszyli, aby nas dogonić, ale nie dogonili, ale bolały plecy pleców. Babcia Yad-Vig, a następnie napisała skargę do dowódcy pułku, na co dali mi dziesięć dni, i towarzysz – uderzyli batalion dyscyplinarny na dwa lata, gdzie dzwonił od dzwonka do dzwonu, czyścił gówno w miejscowym chlewie, ręcznie…
uwaga 3
Chrapanie w toalecie
To było tak: za stacją metra wielkiego dowódcy, Saint i just Sashki, w strefie grosza szkodliwego alimentów, znajdowała się bio toaleta z trzech kabin połączonych jednym łańcuchem, ograniczona jednym celem, dwa z nich służyły jako działająca toaleta, w której mieszkańcy St. Petersburg, a trzecim było biuro operatora i kasjera, w jednej osobie, która zbierała pieniądze za usługę dostarczania gówna.
Ludzie stali w szeregu, wybiegając w oczekiwaniu na wszystkie miejsca startowe. A w przerwach między gośćmi przetarłem pieniądze i przylutowałem za jej pieniądze grubą ciotkę, która zajmuje stanowisko operatora i kasjera tych biopalet, Klavdia Filippovna Undershram, dziedziczna Leningrad w piątym pokoleniu. Nie od razu uległa mojej rażąco przeklinającej perswazji, chcę zauważyć, że w tym czasie się nie wyraziłam i rozmawiałam z nim. Ale wynik był na twarzy. Twarz podwoiła się. To był miły wieczór. I już liczba ludzi spadła. Ja, nie myśląc o wytrzymałości ciała cioci, postanowiłem rzucić w niewielki sposób. Ponadto miałem swobodę użytkowania. Kiedy wszedłem do bezpłatnego biosortu, czułem się tak samo jak ciocia. Zjedzone jedzenie umieściło mnie w toalecie. Potem oszołomiłem się, potem nastąpiły rozmowy z kosmitami, a następnie erupcja resztek przewodu żołądkowego na ścianach, przez usta i sen, słodki sen bez snów. W tym czasie Claudia Filippovna Undershram obudziła się od zatrucia alkoholowego, wyrażonego w suchości w ustach i gardle, czyli spragnionym, popijała płyn i, w pośpiechu i w obawie o zmierzchu, jako przyczynę spóźnienia się do domu. Nagle wstała i zamknęła się na kłódkach, wszystkich suchych szafach i mnie, śpiąc w środku, w tym uciekając…
Potem była noc pełna pomruków koników polnych i dżentelmenów z różnych środowisk, którzy nie dotarli do metra, śpiąc na ławkach. Obserwując czujność, trzech funkcjonariuszy organów ścigania w mundurze, na samochodzie służbowym, marki Zhiguli z niebieskimi cyframi i napisem na bokach MILITION, policja nie została jeszcze wynaleziona w Rosji, pojechali zbadać ciemną stronę. Po upewnieniu się, że wszystko jest zgodne z prawem i nikt nie może wziąć pozostawionych pieniędzy, ustawili swoje pojazdy równolegle do siebie, wokół nieruchomości, w tym biosorti… Dwa z karabinami maszynowymi, pałkami, kanistrami gazowymi, butami i czapkami wyszły i ruszyły w stronę straganów azjatyckich handlarzy «shawarma», pod kontrolą obywateli Federacji Rosyjskiej, z narodowością Marokańczyków, którzy nawet nie rozumieli głównie rosyjskiego, ale byli obywatelami, i to było w kiosku z napisem «GAY SHAURMA FOR PUTIN AND TRUMP». Dlaczego tak się nazywało, zapewne tłumacze mieli zapewne humor. Kierowca z pistoletem, stał w sterach samochodu i nagle?!
Ja, praworządny nie-obywatel Federacji Rosyjskiej, jestem Rosjaninem według narodowości. Przybyłem z ZSRR, Republiki Kazachstanu, gdzie bili mnie przez całe dzieciństwo, ponieważ byłem tylko Rosjaninem. Jednak gdy dorosłem, już je pokonałem. Ale to już inna historia i teraz wracam do fabuły: ja, praworządny nie-obywatel Federacji Rosyjskiej, według narodowości – rosyjski, honorowy skazaniec, major FSB, emeryt, osoba niepełnosprawna i wszystko to w połączeniu, zwłaszcza że wiedziałem o tym zaocznie, ani tam, gdzie go nie było, nagle obudził się z wstrząsającego chrapania z sąsiedniej kabiny i, mówiąc ściślej, czułem wokół siebie zamknięty, nocny, kwadratowy pokój i sufit. Czułem wszystko i nie pamiętałem lub nie rozumiałem, gdzie jestem? Ściany tak miażdżyły mój umysł. Postanowiłem wejść na «małą scenę», gdzie wcześniej siedziałem, a moja noga wpadła do dziury i tam wszystko jest jak w zatoce. Krzyczałem i obudziłem się z rytmicznym chrapaniem, marząc o córce generała, towarzyszu sierżanta i kierowcy na pół etatu. Był przerażony, a nawet wzdrygnął się jak Cygan, miażdżąc klatkę piersiową, ale natychmiast docenił sytuację, ale nie wierzył w ducha. Ja, bez umiejętności, przeklinałem o pomoc, próbując wydobyć przynajmniej jakąś dziurę w otaczającej jedną ze ścian, ale moja praca była bezużyteczna, a chrapanie nie ustało.
W tym czasie, po drugiej stronie toalety, inny kierowca rydwanu, sierżant wezwał już posiłki, a dwóch, nie spodziewając się arabskiego jedzenia z ciasta i kurczaka, kotów i psów kupionych za darmo, biegło już z pomocą kolegi i grupie.
Słyszałem głosy po drugiej stronie kabiny, ale to nie pomogło zmniejszyć bólu głowy kaca.
– Kto tu jest? – zapytał jeden z nich.
– Oto jestem i kim jesteś? Zapytałem
– ja? teraz wiesz…
– Przełam zamek!! – zapytałem drugiego i nie było to trudne z lufą automatycznej maszyny. Drzwi się otworzyły. Przede mną stało trzech zdumionych nieletnich, jeden, nawiasem mówiąc, ze skrzyżowanymi oczami, w mundurze podobnym do gliniarza. Potem zabrali mnie na najbliższy posterunek policji, a chrapanie w toalecie nigdy nie ustąpiło.
Strażnik długo zastanawiał się, jak podać w raporcie przyczynę zatrzymania na służbie. I stwierdził, co następuje:
«… Zatrzymany, próbując okraść zawartość toalety biologicznej od wewnątrz, ukrywając się przed sprawiedliwością za pomocą kłódki, od zewnątrz».
Читать дальше