Harlan Coben - Jedyna Szansa

Здесь есть возможность читать онлайн «Harlan Coben - Jedyna Szansa» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Jedyna Szansa: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Jedyna Szansa»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Chirurg plastyczny zostaje postrzelony we własnym domu. Po przebudzeniu w szpitalu dowiaduje się, że jego żona nie żyje, a sześciomiesięczna córka zniknęła. Lekarz płaci okup, którego zażądali porywacze, ale dziecko nie wraca do domu. Śledztwo po 18 miesiącach utyka w martwym punkcie.

Jedyna Szansa — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Jedyna Szansa», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Halo?

Przeraził się, gdy usłyszał jej zdenerwowany głos.

– Gdzie jest Pavel? – zapytała.

– Denise?

– Tak.

– Dlaczego pytasz?

– Właśnie odwiedziłam jego dziewczynę. Coś jest nie tak.

– O Boże! -jęknął. – Co się stało?

– Dziewczyna zadzwoniła na numer alarmowy i wezwała mnie. Powiedziała, że miała krwotok, ale myślę, że kłamie.

Zapadła cisza.

– Steve?

– Wracaj do domu. Z nikim nie rozmawiaj.

– W porządku.

Denise zobaczyła podjeżdżającego białego camaro. Zmarszczyła brwi. Czy nie widziała już gdzieś tego samochodu? – Masz w domu jakieś papiery? – zapytał Bacard.

– Nie, jasne że nie.

– Jesteś pewna?

– Całkowicie.

– W porządku, to dobrze.

Z camaro wysiadła jakaś kobieta. Nawet z daleka Denise dostrzegła obandażowane ucho. – Jedź do domu – rzekł Bacard.

Zanim kobieta minęła zakręt korytarza, Denise odwiesiła słuchawkę i weszła do toalety.

Jako dzieciak, Steve Bacard uwielbiał oglądać starego Batmana.

Pamiętał, że każdy odcinek tego serialu zaczynał się mniej więcej tak samo. Ktoś popełniał przestępstwo. Potem zjawiali się komisarz Gordon i szef O'Hara. Obaj tępi stróże prawa mieli ponure miny. Omawiali sytuację i po chwili dochodzili do wniosku, że nie ma innego wyjścia. Komisarz Gordon chwytał za słuchawkę batmanofonu. Barman zgłaszał się, obiecywał załatwić sprawę, odwracał się do Robina i mówił: „Do batmobilu!”. Bacard spoglądał na telefon, czując to znajome ssanie w żołądku. Zaraz zadzwoni, ale nie do pozytywnego bohatera. Wprost przeciwnie. Jednak w ostatecznym rozrachunku liczy się tylko przetrwanie. Gładkie słówka i usprawiedliwienia są dobre w czasie pokoju. Na wojnie, w kwestiach życia i śmierci, wszystko jest prostsze: my albo oni.

Podniósł słuchawkę i wybrał numer. Lydia powiedziała słodko:

– Cześć, Steven.

– Znów was potrzebuję.

– Jak bardzo?

– Bardzo.

– Już jedziemy – powiedziała.

38

– Kiedy tam weszłam – powiedziała Rachel – była w toalecie. Odniosłam jednak wrażenie, że najpierw gdzieś dzwoniła.

– Dlaczego?

– W toalecie była kolejka. Ta kobieta stała tylko trzy osoby przede mną. Powinna być na początku kolejki.

– Nie da się ustalić, do kogo dzwoniła?

– Na pewno nieprędko. Tam jest mnóstwo aparatów. Nawet gdybym miała dostęp do bazy danych FBI, zajęłoby to sporo czasu.

– No, to jedziemy za nią.

– Tak. – Odwróciła się. – Czy w tym samochodzie jest atlas drogowy?

Katarina uśmiechnęła się.

– Nawet kilka. Verne lubi mapy. Świata, okolicy czy stanu?

– Stanu.

Poszukała w kieszeni za oparciem mojego fotela i podała Rachel atlas. Rachel otworzyła długopis i zaczęła coś kreślić. – Co robisz? – zapytałem.

– Sama nie wiem.

Zadzwonił telefon. Odebrałem.

– U was wszystko w porządku?

– Tak, Verne, szafa gra.

– Ściągnąłem siostrę, żeby popilnowała dzieciaków. Jadę pikapem na wschód. Gdzie jesteście?

Powiedziałem mu, że jedziemy do Ridgewood. Znał to miasto. – Będę tam za dwadzieścia minut – rzekł. – Spotkam się z wami przy Ridgewood Coffee Company przy Wilsey Square.

– Możemy być w domu akuszerki – powiedziałem.

– Zaczekam.

– Dobrze.

– Hej, Marc – powiedział Verne – nie chcę być sentymentalny ani nic takiego, ale gdyby trzeba było kogoś zastrzelić…

– Dam ci znać.

Lexus skręcił w Linwood Avenue. Pozostaliśmy jeszcze bardziej w tyle. Rachel przez cały czas miała pochyloną głowę, na przemian kreśląc pisakiem po ekranie Palm Pilota lub markerem po atlasie.

Wjechaliśmy na przedmieścia. Denise Vanech skręciła w lewo na Waltherly Road. – Z pewnością kieruje się do domu – orzekła Rachel.

– Niech jedzie. Musimy to przemyśleć.

Nie wierzyłem własnym uszom.

– Jak to, przemyśleć? Powinniśmy ją przesłuchać.

– Jeszcze nie. Pracuję nad czymś.

– Nad czym?

– Daj mi jeszcze kilka minut.

Zwolniłem i skręciłem w Van Dien, niedaleko szpitala Valley.

Spojrzałem przez ramię na Katarinę. Posłała mi nikły uśmiech.

Rachel nadal zajmowała się nie wiadomo czym. Zerknąłem na zegar na desce rozdzielczej. Czas spotkać się z Verne'em. Pojechałem North Maple do Ridgewood Avenue. Przed sklepem z napisem „JDuxiana” zobaczyłem wolne miejsce do parkowania. Natychmiast skorzystałem z okazji. Półciężarówka Verne'a stała po drugiej stronie ulicy. Miała alufelgi i dwie naklejki na zderzakach. Jedna głosiła: CHARLTON HESTON NA PREZYDENTA, a druga: CZY JA WYGLĄDAM JAK HEMOROID? TO NIE SIEDŹ NA MOIM TYŁKU.

W centrum Ridgewood obok pocztówkowego splendoru z końca ubiegłego wieku widać było ekstrawagancką architekturę nowoczesnych restauracji. Większość tradycyjnych sklepików dawno stąd znikła. Jasne, przetrwała niezależna księgarnia. A także tani sklep meblowy, malutki sklepik z różnościami z lat sześćdziesiątych, mnóstwo butików, salonów piękności i sklepów jubilerskich. Ach tak, wcisnęło się tu również kilka sklepów należących do dużych sieci handlowych, takich jak Gap, Williams-Sonoma czy wszechobecny Starbucks. Jednak centrum miasta zmieniło się w istny szwedzki stół, na którym każdy może znaleźć coś odpowiadającego jego upodobaniom i możliwościom. Wymień dowolny kraj, a na pewno znajdziesz tu knajpkę serwującą potrawy takiej kuchni. Rzuć kamieniem, nawet nie wkładając w to siły, a trafisz w trzy takie lokale. Rachel wzięła ze sobą Palm Pilota i atlas.

Nawet idąc, nie przerywała pracy. Verne był już w środku i gawędził z krępym jegomościem stojącym za barem. Verne miał na głowie baseballową czapeczkę, a na sobie bawełniany podkoszulek z napisem: „MOOSEHEAD: WSPANIAŁE PIWO I ZUPEŁNIE NOWE DOZNANIE”.

Usiedliśmy przy stoliku.

– I co jest? – zapytał Verne.

Pozwoliłem, by Katarina zdała mu relację. Obserwowałem Rachel.

Ilekroć próbowałem jej coś powiedzieć, uciszała mnie, podnosząc rękę. Powiedziałem Verne'owi, że powinien odwieźć Katarinę do domu. Już nie potrzebowaliśmy ich pomocy. Powinni wrócić do domu, do dzieci. Verne niechętnie tego słuchał. Powoli zbliżała się dziesiąta wieczór. Nie byłem specjalnie zmęczony. Brak snu – nawet wywołany wydarzeniami generującymi wytwarzanie znacznie mniejszych ilości adrenalim niż te – wcale mnie nie osłabia.

Sądzę, że to skutek nocnych dyżurów i wezwań.

– Jest – znów oznajmiła Rachel.

– Co?

Wpatrując się w Palm Pilota, Rachel wyciągnęła rękę.

– Pozwól mi skorzystać z twojego telefonu.

– W jakim celu?

– Po prostu daj mi go, dobrze?

Dałem jej komórkę. Wybrała numer i odeszła w kąt kawiarni.

Katarina przeprosiła i poszła do łazienki. Verne trącił mnie łokciem i wskazał na Rachel. – Kochacie się?

– To skomplikowana sprawa – odparłem.

– Tylko jeśli jesteś dupkiem.

Chyba wzruszyłem ramionami.

– Albo ją kochasz, albo nie – rzekł Verne. – A reszta? To dobre dla dupków.

– Czy w ten sposób poradziłeś sobie z tym, co usłyszałeś?

Zastanowił się.

– To co mówiła Kat. O tym co robiła kiedyś. To nie ma znaczenia. Liczy się wnętrze. Sypiam z tą kobietą od ośmiu lat.

Znam jej wnętrze.

– Ja nie znam Rachel aż tak dobrze.

– Ależ znasz. Spójrz na nią. – Zrobiłem to. I zrobiło mi się dziwnie lekko i przyjemnie. – Została pobita. Rany boskie, została postrzelona. – Zamilkł na moment. Nie patrzyłem na niego, ale założyłbym się, że z niesmakiem kręcił głową. – Wiesz, kim byś był, gdybyś pozwolił jej odejść?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Jedyna Szansa»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Jedyna Szansa» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Harlan Coben - Don’t Let Go
Harlan Coben
Harlan Coben - W głębi lasu
Harlan Coben
Harlan Coben - Motivo de ruptura
Harlan Coben
Harlan Coben - Tiempo muerto
Harlan Coben
Harlan Coben - Play Dead
Harlan Coben
Harlan Coben - Caught
Harlan Coben
libcat.ru: книга без обложки
Harlan Coben
Harlan Coben - The Innocent
Harlan Coben
Harlan Coben - Bez Skrupułów
Harlan Coben
Harlan Coben - Jeden fałszywy ruch
Harlan Coben
Harlan Coben - Tell No One
Harlan Coben
Отзывы о книге «Jedyna Szansa»

Обсуждение, отзывы о книге «Jedyna Szansa» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x