Harlan Coben - Jedyna Szansa

Здесь есть возможность читать онлайн «Harlan Coben - Jedyna Szansa» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Jedyna Szansa: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Jedyna Szansa»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Chirurg plastyczny zostaje postrzelony we własnym domu. Po przebudzeniu w szpitalu dowiaduje się, że jego żona nie żyje, a sześciomiesięczna córka zniknęła. Lekarz płaci okup, którego zażądali porywacze, ale dziecko nie wraca do domu. Śledztwo po 18 miesiącach utyka w martwym punkcie.

Jedyna Szansa — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Jedyna Szansa», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Łza spłynęła jej po policzku. Położyła dłoń na moim przegubie.

Poczułem ciepło rozchodzące się po moim ciele.

Przez moment zapragnąłem – choć wiem, jak to zabrzmi – zapomnieć o wszystkim. Porywacze byli oszustami. Nie odzyskałem córki. Moja żona nie żyła. Ktoś próbował mnie zabić. Powinienem zacząć od nowa. Tym razem miałem szansę ułożyć sobie życie. Miałem ochotę zawrócić i pojechać w przeciwną stronę. Zmierzać prosto przed siebie i nigdy nie zapytać o jej zabitego męża i te fotografie na CD. Mógłbym zapomnieć o tym wszystkim, wiedziałem, że mógłbym.

W moim życiu często wykonywałem zabiegi zmieniające nie tylko wygląd ludzi, ale ich całe życie, pomagając im zacząć wszystko od nowa. Teraz też mogłem to zrobić. Prosty lifting. Pierwszym cięciem oddzieliłbym czas poprzedzający tamtą przeklętą prywatkę, usunął czternastoletnią przerwę i połączył z dzisiejszym dniem.

Złączył przeszłość z teraźniejszością. Naprawił wszystko. Pozbył się tych czternastu lat, jakby ich nigdy nie było. Rachel otworzyła oczy i zrozumiałem, że myślała o tym samym. Miała nadzieję, że zrezygnuję i zawrócę. Oczywiście, nie mogłem tego zrobić. Światła się zmieniły. Zdjęła dłoń z mojego przegubu.

Zaryzykowałem jeszcze jedno spojrzenie. Nie, nie byliśmy już dwudziestolatkami, ale to nie miało znaczenia. Teraz to zrozumiałem. Wciąż ją kochałem. Irracjonalną, niemądrą, naiwną miłością. Nadal ją kochałem. W ciągu minionych lat wmawiałem sobie, że tak nie jest, ale nigdy nie przestałem jej kochać.

Wciąż była taka piękna, taka cudowna. Na myśl o tym, jak niewiele brakowało, by zginęła, zaduszona przez olbrzymiego napastnika, dręczące mnie wątpliwości zaczęły się rozwiewać. Nie znikły zupełnie. Chciałem poznać prawdę. Jednak niezależnie od tego, jaka ona będzie, z pewnością zdołam ją udźwignąć. – Rachel?

Nagle drgnęła, spojrzawszy na ekran Palm Pilota.

– Co się dzieje? – zapytałem.

– Zatrzymali się – odparła. – Są trzy kilometry przed nami.

31

Steven Bacard odłożył słuchawkę na widełki.

Stoczyłeś się, pomyślał. Tylko na chwilę przekroczyłeś niewidoczną linię. Zaraz wróciłeś na właściwą drogę. I czułeś się bezpieczny. Uważałeś, że udało ci się wszystko naprawić. Ta linia nadal tam jest. Nietknięta. No dobrze, może pozostał na niej słaby ślad, ale wciąż ją dostrzegasz. Nawet jeśli przekroczysz ją znowu i zatrze się jeszcze trochę. Przecież znasz drogę.

Obojętnie co się stanie z tą granicą, pamiętasz, gdzie ona przebiega. No nie?

Nad dobrze zaopatrzonym barkiem w gabinecie Stevena Bacarda wisiało lustro. Dekorator wnętrz upierał się, że każdy człowiek sukcesu powinien mieć miejsce, w którym może wznieść toast za swoje powodzenie. Tak więc umieścił tu barek. Chociaż Steven Bacard nie pił. Teraz popatrzył na swoje odbicie w lustrze i pomyślał, nie po raz pierwszy w życiu: przeciętny. Zawsze był przeciętny. Takie były jego stopnie w szkole, wyniki SAT i LSAT, oceny na studiach prawniczych i sukcesy zawodowe (zdał egzamin specjalizacyjny za trzecim podejściem). Gdyby życie było meczem piłki nożnej, w którym kapitanowie dobierają sobie graczy, on byłby wybierany w drugiej kolejności, po dobrych zawodnikach i przed kiepskimi, w tym anonimowym tłumie.

Bacard został prawnikiem, ponieważ wierzył, że ten dyplom zapewni mu prestiż. Tak się nie stało. Nikt nie korzystał z jego usług.

W pobliżu sądu Paterson wynajął nędzne biuro, które dzielił z adwokatem specjalizującym się w załatwianiu kaucji. Namawiał ofiary wypadków do procesów o odszkodowania, ale nawet w tym wilczym stadzie niczym się nie wyróżniał. Zdołał ożenić się z kobietą z nieco lepszej sfery, o czym zresztą nieustannie mu przypominała. Natomiast pod jednym względem odbiegał od średniej – znacznie ją zaniżając – a mianowicie jakością swojej spermy.

Chociaż starał się jak mógł – a Dawn, jego żona, niespecjalnie lubiła te starania – nie mógł zapłodnić swojej małżonki. Po czterech latach próbowali ubiegać się o adopcję. I znów Steven Bacard był jednym z tłumu niczym niewyróżniających się chętnych, co niemal uniemożliwiało adopcję, której bardzo pragnęła Dawn.

Pojechali razem do Rumunii, lecz jedyne dzieci, jakie tam były osiągalne, okazały się o wiele za duże lub upośledzone. Jednak właśnie tam, za morzem i w tym opuszczonym przez Boga miejscu, Steven Bacard wpadł na pomysł, który po trzydziestu ośmiu latach wyróżnił go z tłumu. – Jakiś problem, Steven?

Drgnął, słysząc ten głos. Odwrócił się tyłem do lustra. W cieniu stała Lydia. – Patrzeć tak w lustro – powiedziała, kończąc to drwiącym cmokaniem. – Czy to atak narcyzmu?

Bacard nie zdołał się opanować. Zadrżał. Nie tylko na widok Lydii, choć prawdę mówiąc, ona często tak na niego działała.

Rozmowa telefoniczna wytrąciła go z równowagi, a nagłe pojawienie się Lydii jeszcze pogłębiło ten stan. Nie miał pojęcia, jak tutaj weszła ani jak długo tak stała. Chciał zapytać, poznać wszystkie szczegóły. Jednak nie było na to czasu. – Istotnie mamy problem – powiedział.

– Mów.

Jej oczy przejmowały go dreszczem. Były wielkie, jasne i piękne, a mimo to wyczuwało się za nimi pustkę, lodowatą otchłań jak za oknami od dawna niezamieszkanego domu. To, co Bacard odkrył podczas pobytu w Rumunii i co w końcu pozwoliło mu wyrwać się z anonimowego tłumu, to sposób na pokonanie systemu.

Nagle, po raz pierwszy w życiu, Bacard płynął na fali. Przestał uganiać się za klientami. Sami go szukali. Zaczęto go zapraszać na imprezy charytatywne. Stał się rozchwytywanym mówcą. Jego żona, Dawn, zaczęła się do niego uśmiechać i pytać, jak mu minął dzień. Nawet występował w południowych wiadomościach lokalnej telewizji, kiedy stacja chciała zasięgnąć opinii prawnika w jakiejś sprawie. Przestał to robić, gdy wspólnik zza morza zwrócił mu uwagę, że nadmiar popularności może być niebezpieczny.

Ponadto nie musiał już werbować klientów. Sami go znajdowali, ci rodzice liczący na cud. Zrozpaczeni, ciągnęli do niego jak rośliny szukające promyka słońca w ciemności. A on, Steven Bacard, był tym promykiem. Wskazał na aparat. – Przed chwilą otrzymałem telefon.

– I?

– W pieniądzach z okupu jest pluskwa.

– Przełożyliśmy je do innej torby.

– Nie chodzi o torbę. W pieniądzach był nadajnik. Chyba między banknotami.

Lydia spochmurniała.

– Twój informator nie wiedział o tym wcześniej?

– Mój informator nie wiedział o tym aż do tej chwili.

– Chcesz mi powiedzieć – wycedziła – że policja dokładnie wie, gdzie jesteśmy?

– To nie policja – powiedział. – Pluskwa nie została podłożona przez policjantów czy federalnych.

To trochę zaskoczyło Lydię. Po chwili kiwnęła głową.

– Doktor Seidman.

– Niezupełnie. Pomaga mu kobieta o nazwisku Rachel Mills. To była agentka FBI.

Lydia uśmiechnęła się, jakby to coś wyjaśniało.

– I ta Rachel Mills, ta była agentka, to ona podłożyła pluskwę?

– Tak.

– I teraz nas tropi?

– Nikt nie wie, gdzie ona teraz jest – odparł Bacard. – I nikt nie wie, gdzie podział się doktor Seidman.

– Hm.

– Policja uważa, że ta Mills jest w to zamieszana.

Lydia zdziwiła się.

– Myślą, że jest zamieszana w porwanie dziecka?

– I zamordowała Monice Seidman.

To spodobało się Lydii. Uśmiechnęła się i Bacardowi znów dreszcz przebiegł po plecach. – A zrobiła to, Stevenie?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Jedyna Szansa»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Jedyna Szansa» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Harlan Coben - Don’t Let Go
Harlan Coben
Harlan Coben - W głębi lasu
Harlan Coben
Harlan Coben - Motivo de ruptura
Harlan Coben
Harlan Coben - Tiempo muerto
Harlan Coben
Harlan Coben - Play Dead
Harlan Coben
Harlan Coben - Caught
Harlan Coben
libcat.ru: книга без обложки
Harlan Coben
Harlan Coben - The Innocent
Harlan Coben
Harlan Coben - Bez Skrupułów
Harlan Coben
Harlan Coben - Jeden fałszywy ruch
Harlan Coben
Harlan Coben - Tell No One
Harlan Coben
Отзывы о книге «Jedyna Szansa»

Обсуждение, отзывы о книге «Jedyna Szansa» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x