Harlan Coben - Jeden fałszywy ruch

Здесь есть возможность читать онлайн «Harlan Coben - Jeden fałszywy ruch» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Jeden fałszywy ruch: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Jeden fałszywy ruch»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Myron Bolitar podejmuje się ochrony czarnoskórej gwiazdy żeńskiej koszykówki, Brendy, nękanej telefonicznymi pogróżkami. Jest inteligentna, piękna, ma poczucie humoru, lecz brak jej agenta. Czy kłopoty Brendy mają związek z tajemniczym zniknięciem jej matki przed dwudziestoma laty oraz z niewyjaśnioną śmiercią żony aktualnego kandydata na gubernatora, milionera Arthura Bradforda? Co stało się z ojcem Brendy, który jakby rozpłynął się w powietrzu, po wybraniu z konta wszystkich pieniędzy? Wspierany przez niezawodnego przyjaciela, Wina, Myron musi stawić czoła miejscowej mafii, oraz dotrzeć do sedna mrocznej tajemnicy, za którą jedni są gotowi umrzeć, a inni zabić…

Jeden fałszywy ruch — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Jeden fałszywy ruch», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Drzwi otworzył im wiekowy czarny kamerdyner we fraku. Lekko się im ukłonił i poprosił, by poszli za nim. W korytarzu stało dwóch zbirów ubranych jak tajniacy. Myron zerknął na Wina. Win skinął głową. To nie tajniacy, tylko zbiry. Większy z nich uśmiechnął się do nich jak na widok dwóch frankfurterów wracających z przyjęcia do kuchni. Jeden duży. Drugi chudy. Myronowi od razu przyszli na myśl napastnicy, których opisała Mabel Edwards. Niewiele to dawało – nie mógł sprawdzić, czy niższy ma tatuaż – niemniej warto było ich zapamiętać. Kamerdyner, lokaj, a może służący wprowadził ich do okrągłej biblioteki. Wspinające się dwa piętra w górę ściany książek wieńczyła szklana kopuła, przez którą wpadało dość dziennego światła. Pomieszczenie mogło być przerobionym silosem albo tylko go przypominało. Trudno orzec. Stojące seriami, oprawne w skórę tomy wyglądały dziewiczo. W wystroju dominował wiśniowy mahoń. Nad oprawionymi w ramy obrazami starych żaglowców wisiały specjalne lampy. Pośrodku biblioteki stał wielki globus, bardzo podobny do tego z gabinetu Wina. Myron skonstatował, że bogacze lubią globusy. Może miało to jakiś związek z tym, że były zarówno drogie, jak do niczego nieprzydatne.

Skórzane fotele i kanapy zdobiły złote guzy. Lampy były od Tiffany’ego. Na stoliku, przy biuście Szekspira, dyżurowała otwarta książka. Ale w fotelu nie siedział Rex Harrison w tużurku, a powinien.

W tym momencie, jak na znak reżysera, otworzyły się drzwi w przeciwległej ścianie, a konkretniej – w półce. Myron na wpół spodziewał się, że do biblioteki zaraz wpadną Bruce Wayne z Dickiem Graysonem, wołając Alfreda, może odchylą głowę Szekspira i przekręcą ukrytą gałkę. Zamiast nich weszli Arthur Bradford z bratem Chance’em. Bardzo chudy, blisko dwumetrowy Arthur garbił się lekko jak wysocy mężczyźni po pięćdziesiątce, miał łysinę i krótko przystrzyżone włosy. Mierzący niespełna metr osiemdziesiąt Chance był szatynem z falującymi włosami i chłopięcą urodą, która nie pozwala określić jego wieku, ale Myron wiedział z prasy, że ma czterdzieści dziewięć lat, trzy mniej od starszego brata.

Grając rolę idealnego polityka, Arthur ruszył do nich jak po sznurku, z fałszywym uśmiechem w pogotowiu i z ręką wyciągniętą albo do uścisku, albo do posmarowania.

– Windsor! – zawołał, chwytając dłoń Wina z takim zapałem, jakby jej szukał całe życie. – Cudownie, że cię widzę.

Chance podszedł do Myrona z miną kochasia, któremu na podwójnej randce w ciemno trafiła się, jak zwykle, brzydula. Win błysnął wymijającym uśmiechem.

– Znacie Myrona Bolitara? – spytał.

Bracia z wyćwiczoną wprawą wytrawnych tancerzy kadryla wymienili partnerów do uścisków dłoni. Ściskając dłoń Arthura, Myron miał wrażenie, że ściska starą skrzypiącą rękawicę do bejsbolu. Z bliska przekonał się, że Bradford jest z grubsza ciosany – ma grube kości, toporne rysy i czerwoną twarz. Pod garniturem i manikiurem wciąż krył się wiejski parobek.

– Nie znamy się – rzekł Arthur z szerokim uśmiechem – ale każdy w Livingston, co ja mówię, w New Jersey, zna Myrona Bolitara.

Myron zrobił skromną minę, ale nie zatrzepotał rzęsami.

– Oglądałem pana grę, począwszy od szkoły średniej – ciągnął Arthur z wielką powagą. – Jestem zagorzałym kibicem.

Myron skinął głową, dobrze wiedząc, że nikt z Bradfordów nie postawił nogi w sali gimnazjum w Livingston. Polityk naciągający fakty? Niesłychane!

– Siadajcie, panowie.

Klapnęli na gładką skórę, Arthur Bradford zaproponował kawę. Poprosili wszyscy. W drzwiach stanęła Latynoska.

Café, por favor – polecił Arthur Bradford.

Jeszcze jeden poliglota.

Win i Myron siedzieli na kanapie. Bracia naprzeciwko nich w dwóch głębokich fotelach. Kawę dowieziono wehikułem, który mógłby posłużyć za karocę do jazdy na bal w pałacu. Po nalaniu doprawiono ją mlekiem i posłodzono, a Arthur Bradford – kandydat na gubernatora! – własnoręcznie podał gościom filiżanki. Równy gość. Demokrata.

Zagłębili się w kanapach i fotelach. Służąca znikła. Myron podniósł filiżankę do ust. Najgorsze w jego nowym nawyku picia kawy było, że pił tylko „smakoszowską” kawę z barów, tak mocną, że przeżarłaby żelbeton. Do tego stopnia wyrobił sobie podniebienie – podniebienie należące do konesera, który nie odróżnia zacnego merlota z doskonałego rocznika od manischewitza z najświeższego tłoczenia – że ta parzona w domu smakowała mu jak lura przefiltrowana przez kratkę ścieku w gorące popołudnie. Ale kiedy pociągnął łyk z pięknej wedgwoodowskiej fajansowej filiżanki Bradfordów – cóż, bogacze sobie dogadzają – odkrył, że ich kawa smakuje jak ambrozja.

Arthur Bradford odstawił filiżankę, pochylił się, oparł przedramiona na kolanach i złożył dłonie.

– Ogromnie się cieszę, że mogę was gościć. Wielce sobie cenię twoje poparcie – zwrócił się do siedzącego z cierpliwą, beznamiętną miną Wina. – O ile wiem, firma Lock-Horne pragnie powiększyć biuro we Florham Park i otworzyć nowe w powiecie Bergen – ciągnął. – Gdybym mógł wam w czymś pomóc, Winston, to daj znać.

Win niezobowiązująco skinął głową.

– Jeśli twoją firmę zainteresowałaby subskrypcja jakichś obligacji stanowych, jestem do waszej dyspozycji.

Arthur Bradford przysiadł na zadnich łapach, jakby czekał na podrapanie za uszami. Win nagrodził go kolejnym niezobowiązującym skinieniem. Dobry piesek. Niedługo czekał z ofertą łapówki. Bradford odchrząknął.

– Podobno jest pan właścicielem agencji sportowej – powiedział do Myrona.

Myron spróbował skinąć głową tak jak Win, ale przedobrzył. Zabrakło mu subtelności. Pewnie zawiniły geny.

– Jeżeli mógłbym coś dla pana zrobić, to proszę się nie krępować.

– Czy mogę przespać się w Sypialni Lincolna [1]? – spytał Myron.

Bracia na chwilę zamarli, wymienili spojrzenia i gruchnęli śmiechem. Równie prawdziwym jak czupryna telewizyjnego kaznodziei. Win spojrzał na Myrona wzrokiem, który mówił: „Teraz”.

– Właściwie to, panie Bradford…

– Mów mi Arthur – rzekł Arthur Bradford, wciąż się śmiejąc, i wyciągnął do niego dłoń wielką jak jasiek.

– Dobrze, Arthur. Istotnie, możesz dla nas coś zrobić…

Śmiech Arthura i Chance’a przeszedł gładko w chichot i ścichł wolno jak piosenka w radiu. Twarze braci spoważniały. Czas na grę. Pochylili się jak pałkarz szykujący się do odbicia piłki, wszem i wobec dając znak, że gotowi są wysłuchać prośby Myrona czworgiem najżyczliwszych uszu na świecie.

– Pamiętacie Anitę Slaughter? – spytał.

Choć byli dobrymi rasowymi politykami, podskoczyli, jakby strzelił do nich z pistoletu do ogłuszania. Szybko jednak doszli do siebie, udając, że na gwałt przeszukują pamięć, ale nie było żadnej wątpliwości, że oberwali mocno w sam nerw.

– Nie za bardzo kojarzę – rzekł Arthur z twarzą tak wykrzywioną, jakby czynność ta kosztowała go tyle wysiłku, ile poród. – A ty, Chance?

– Nazwisko jest mi nieobce, ale…

Chance pokręcił głową.

Nieobce? Nie ma jak żargon polityków.

– Anita Slaughter pracowała tutaj – powiedział Myron. – Dwadzieścia lat temu. Była pokojówką lub służącą.

Bracia znów głęboko się zamyślili. Gdyby był tutaj Rodin, w te pędy uwieczniłby ich w brązie. Chance zapatrzył się w brata, czekając na podsuflowanie kwestii. Arthur Bradford zachował pozę kilka sekund dłużej, a potem nagle strzelił palcami.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Jeden fałszywy ruch»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Jeden fałszywy ruch» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Harlan Coben - Don’t Let Go
Harlan Coben
Harlan Coben - W głębi lasu
Harlan Coben
Harlan Coben - Ni una palabra
Harlan Coben
Harlan Coben - Motivo de ruptura
Harlan Coben
Harlan Coben - Tiempo muerto
Harlan Coben
Harlan Coben - Play Dead
Harlan Coben
Harlan Coben - Caught
Harlan Coben
libcat.ru: книга без обложки
Harlan Coben
Harlan Coben - Bez Skrupułów
Harlan Coben
Harlan Coben - Tell No One
Harlan Coben
Harlan Coben - Jedyna Szansa
Harlan Coben
Отзывы о книге «Jeden fałszywy ruch»

Обсуждение, отзывы о книге «Jeden fałszywy ruch» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x