David Baldacci - Wygrana

Здесь есть возможность читать онлайн «David Baldacci - Wygrana» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wygrana: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wygrana»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

LuAnn Tyler, żyjaca w skrajnej nędzy ze swą córeczką Lisą w przyczepie samochodowej, otrzymuje nagle propozycję intratnej pracy. Gdy przybywa na umówione spotkanie, okazuje się, że propozycja dotyczy nie pracy, ale udziału w loterii krajowej, który miałby przynieść LuAnn główną wygraną. Dziewczyna pozostawia sobie czas na przemyślenie propozycji. Dalej wypadki toczą się w błyskawicznym tempie: LuAnn zostaje zaplątana w morderstwo dwóch mężczyzn, a jednocześnie zamieszana w aferę korupcyjną. Ścigana przez policję i FBI, ucieka za granicę, ale po latach wraca, by ostatecznie rozwikłać tajemniczą również dla niej samej historię.

Wygrana — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wygrana», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Groźba szybko ulotniła się z oczu Romanella.

– W porządku – mruknął, zapinając z powrotem kurtkę.

ROZDZIAŁ PIĘTNASTY

Pół godziny później Romanello i LuAnn wyszli z kafejki. LuAnn złapała taksówkę i pojechała z powrotem do hotelu, gdzie spędziła parę godzin w salonie piękności, by uwiarygodnić historyjkę, jaką uraczyła Charliego. Romanello, pogwizdując cicho pod nosem, ruszył ulicą w przeciwnym kierunku. Miał dzisiaj bardzo udany dzień. Układ, który zawarł z LuAnn, nie był na sto procent pewny, ale przeczucie mówiło mu, że dziewczyna dotrzyma umowy. Zagroził jej, że jeśli najdalej za dwa dni pod wieczór na jego konto nie wpłynie pierwsza rata wynegocjowanej sumy, to dzwoni na posterunek policji w Rikersville. Dziewczyna zapłaci, Romanello był tego pewny. Spokojna głowa.

Chciał to uczcić. Po drodze do domu kupił butelkę chianti. Widział się już w posiadłości, którą wkrótce nabędzie gdzieś daleko stąd. Przez tych kilka lat parania się eksterminowaniem rodzaju ludzkiego uciułał sporą sumkę, ale dotąd zmuszony był ostrożnie czerpać z kasy. Tego by tylko brakowało, żeby do jego drzwi zapukał urząd podatkowy i poprosił o przedstawienie rachunków. Teraz miał ten problem z głowy. Błyskawiczne wzbogacenie się pozwalało człowiekowi odpłynąć poza zasięg fiskusa, i nie tylko. Tak, to był wspaniały dzień – podsumował Romanello.

Nie mógł złapać taksówki, pojechał więc metrem. Tłok był taki, że ledwie się wcisnął do wagonu. Wysiadł kilka stacji dalej i parę minut potem stał już przed drzwiami swojego mieszkania. Przekręcił klucz w zamku, wszedł i zaryglowawszy drzwi, skręcił z butelką do kuchni. Miał już zdjąć marynarkę i nalać sobie lampkę chianti, kiedy rozległo się pukanie. Wyjrzał przez judasza. Pole widzenia wypełniał brązowy mundur pracownika firmy kurierskiej UPS.

– Co jest? – spytał przez drzwi.

– Mam przesyłkę dla pana Anthony’ego Romanella, pod tym adresem. – Pracownik UPS uważnie oglądał pękatą paczkę osiem na jedenaście cali, obracając ją w rękach.

Romanello otworzył drzwi.

– Anthony Romanello?

Kiwnął głową.

– Proszę tu podpisać. – Mężczyzna podał długopis przymocowany łańcuszkiem do elektronicznej podkładki zaciskowej.

– Nie wciskasz mi tu chyba jakichś sądowych nakazów, co? – Romanello uśmiechnął się, kwitując odbiór paczki.

– Za mało mi płacą, żebym to robił – odparł człowiek z UPS. – Mój szwagier z Detroit był doręczycielem sądowym. Jak go dwa razy postrzelili, rzucił to w diabły i poszedł rozwozić pieczywo. To dla pana. Najlepszego.

Romanello zamknął drzwi i obmacał pudełko z cienkiej tektury. Uśmiechnął się szeroko. Druga rata za LuAnn. Uprzedzono go o możliwości anulowania zlecenia, ale jednocześnie zapewniono, że niezależnie od tego, jak się sprawy potoczą, resztę forsy dostanie. Chwila! Już się nie uśmiechał. Przecież wypłata miała zostać wysłana na jego skrzynkę pocztową. Nikomu nie mówił, gdzie mieszka. Ani jak się naprawdę nazywa.

Słysząc szmer za plecami, odwrócił się na pięcie.

Z mroku zalegającego w living roomie wyłonił się Jackson, ubrany tak samo elegancko jak na spotkaniu z LuAnn. Oparł się o drzwi do kuchni i zmierzył Romanella od stóp do głów oczami skrytymi za parą ciemnych okularów. Miał przyprószone siwizną włosy i równo przyciętą bródkę. Jego policzki były mięsiste i obwisłe, uszy czerwone i jakby rozdeptane, jedne i drugie uformowane z lateksu.

– Coś ty, cholera, za jeden i jak tu wlazłeś?

Jackson zignorował to pytanie i wskazał palcem obleczonej w rękawiczkę dłoni na paczkę. – Otwórz.

– Bo co? – warknął Romanello.

– Przelicz pieniądze, czy suma się zgadza. Nie krępuj się, nie poczuję się z tego powodu urażony.

– Słuchaj no…

Jackson zdjął okulary i przewiercił Romanella wzrokiem.

– Otwieraj – powiedział prawie szeptem.

W głosie tym nie było ani śladu groźby i Romanello nie mógł zrozumieć, dlaczego cały w środku dygocze. Mimo wszystko w ciągu trzech ostatnich lat zamordował z premedytacją sześć osób. Nie da się zastraszyć.

Rozerwał szybko opakowanie paczki i jej zawartość wysypała się ze środka. Romanello obserwował sfruwające na podłogę ścinki gazety.

– To ma być zabawne? Jeśli tak, to mnie nie rozśmieszyło. – Łypnął wściekle na Jacksona.

Jackson pokręcił ze smutkiem głową.

– Zaraz po odłożeniu słuchawki zorientowałem się, że trochę za dużo ci powiedziałem i że może to mieć poważne następstwa. Wspomniałem o LuAnn i pieniądzach, a pieniądze, jak ci zapewne wiadomo, potrafią sprowokować ludzi do dziwnych zachowań.

– O czym ty gadasz?

– Panie Romanello, wynająłem pana do wykonania pewnego zadania. Z chwilą anulowania zlecenia nasze drogi się rozeszły. Może ujmę to inaczej: nasze drogi miały się rozejść.

– I rozeszły się. Nie zabiłem jej, tak jak było w umowie, a ty co, makulaturą mi teraz płacisz? Ze mną taki numer nie przejdzie.

Jackson zaczął wyliczać na palcach.

– Przyjechałeś za tą kobietą do Nowego Jorku. Chodziłeś za nią po mieście. Wysłałeś do niej list. Spotkałeś się z nią, i chociaż nie wiem, o czym rozmawialiście, to wszystko wskazywało na to, że o niczym przyjemnym.

– Skąd, u diabła, to wiesz?

– Przede mną niewiele się ukryje, panie Romanello. Naprawdę niewiele. – Jackson założył z powrotem okulary.

– Nie masz żadnego dowodu.

Jackson parsknął śmiechem, na dźwięk którego Romanellowi zjeżyły się włoski na karku. Sięgnął po pistolet, ale nie było go tam, gdzie powinien być.

Jackson, nie spuszczając oczu z ogłupiałej twarzy mężczyzny, pokręcił ze smutkiem głową.

– Straszny ścisk w metrze o tej porze dnia. Prawdziwy raj dla kieszonkowców. Ciekawe, czy coś jeszcze ci nie zginęło.

– Nic mi nie udowodnisz. A do glin nie pójdziesz. Wynająłeś mnie, żebym kogoś zabił. Sam byś się pogrążył.

– Nie mam najmniejszego zamiaru zwracać się do władz. Nie stosując się do moich instrukcji, pokrzyżowałeś mi plany. Przyszedłem poinformować cię, że o wszystkim wiem, że na skutek twojego niewłaściwego zachowania przepadła ci reszta honorarium i że postanowiłem przykładnie cię ukarać.

Romanello wyprostował się na całe swoje sto dziewięćdziesiąt centymetrów wzrostu i zaśmiewając się serdecznie, spojrzał z goryla Jacksona.

– No, skoro chcesz mnie ukarać, to chyba przyprowadziłeś ze sobą kogoś, kto mi tę karę wymierzy.

– Takie sprawy wolę załatwiać osobiście.

– Tej nie załatwisz.

Romanello sięgnął błyskawicznie do łydki i wyprostował się. W prawej ręce trzymał nóż o ząbkowanym ostrzu. Chciał już ruszyć na intruza, ale znieruchomiał na widok jakiegoś urządzenia w dłoni Jacksona.

– Przewaga siły i wzrostu jest często przeceniana, zgodzisz się ze mną? – powiedział Jackson. Dwie strzałki wystrzelone z paralizatora ugodziły Romanella w sam środek klatki piersiowej. Jackson naciskał dalej spust, rażąc go prądem elektrycznym pod napięciem stu dwudziestu tysięcy woltów, doprowadzanym do strzałek cienkimi kabelkami. Tamtego momentalnie ścięło z nóg. Leżał nieruchomo, wybałuszając na Jacksona zdumione oczy.

– Naciskałem spust przez pełną minutę. Teraz przez najmniej piętnaście minut pozostaniesz sparaliżowany, co bardzo ułatwi mi zadanie.

Romanello patrzył bezradnie, jak Jackson klęka obok, ostrożnie wyrywa strzałki z jego piersi, chowa aparat z powrotem do kieszeni, a potem rozpina mu koszulę.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wygrana»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wygrana» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


David Baldacci - The Last Mile
David Baldacci
David Baldacci - Memory Man
David Baldacci
David Baldacci - The Finisher
David Baldacci
David Baldacci - The Sixth Man
David Baldacci
David Baldacci - The Forgotten
David Baldacci
David Baldacci - The Innocent
David Baldacci
David Baldacci - Zero Day
David Baldacci
David Baldacci - Buena Suerte
David Baldacci
David Baldacci - Hour Game
David Baldacci
David Baldacci - Divine Justice
David Baldacci
David Baldacci - A Cualquier Precio
David Baldacci
libcat.ru: книга без обложки
David Baldacci
Отзывы о книге «Wygrana»

Обсуждение, отзывы о книге «Wygrana» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x