Robert Ludlum - Ultimatum Bourne’a
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Ludlum - Ultimatum Bourne’a» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Ultimatum Bourne’a
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Ultimatum Bourne’a: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ultimatum Bourne’a»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Ultimatum Bourne’a — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ultimatum Bourne’a», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Ja ci powiem, czy wszystko sprawdziłeś, czy nie! – odparował Bourne, omiatając uważnym spojrzeniem okolicę, po czym dodał głośno, nie odwracając głowy: – Muszę zadać ci kilka pytań i radzę, żebyś potrafił na nie odpowiedzieć! – Zszedł z nabrzeża i ruszył przed siebie plażą.
St. Jacques napiął mięśnie i zrobił krok naprzód, ale jego siostra chwyciła go za rękę.
– Zostaw go – szepnęła. – On się boi.
– Co takiego? Ten cholerny sukinsyn?
– Tak.
John spojrzał na siostrę.
– Chodzi o tego obcego, o którym mówiłaś mi wczoraj wieczorem?
– Właśnie. Ale teraz jest jeszcze gorzej i właśnie dlatego on się boi.
– Nie rozumiem.
– Jest dużo starszy. Ma już pięćdziesiąt lat i zastanawia się, czy będzie w stanie podołać temu wszystkiemu, co robił dawniej – podczas wojny, w Paryżu, Hongkongu. Zżera go to i nie daje mu spokoju, bo wie, że dziś powinien być lepszy niż kiedykolwiek.
– Myślę, że mu się uda.
– Ja jestem tego pewna, bo ma niesłychanie silną motywację. Już kiedyś stracił żonę i dwoje dzieci. Prawie ich nie pamięta, ale to właśnie oni są przyczyną jego cierpienia. Mo Panov jest o tym święcie przekonany, i ja także… Teraz, wiele lat później, śmierć znowu zawisła nad jego najbliższymi. To musi być dla niego straszne.
– Do licha, przecież kazałem ci się pośpieszyć! – ryknął Bourne z odległości prawie stu metrów, przekrzykując szum fal i wiatru. – Mam coś dla pana, panie ekspercie: rafa otoczona łachą piasku! Wiedziałeś o tym?
– Nie odpowiadaj, Johnny. Chodźmy do samolotu.
– Łacha piasku? O czym on mówi, do diabła…? O, Boże, rzeczywiście!
– Niczego nie widzę – powiedziała Marie, wpatrując się we wskazanym przez brata kierunku.
– Niemal cała wyspa jest otoczona rafami koralowymi. Jeśli chodzi o tę plażę, to ciągną się właściwie wzdłuż całej jej długości. Pełnią funkcję falochronów i właśnie dlatego ta wysepka nosi nazwę Wyspy Spokoju. Nie ma tu w ogóle przyboju.
– Nie rozumiem.
– To proste. Żaden płetwonurek nie odważyłby się zbliżyć od strony pełnego morza, bo roztrzaskałby się o rafy, ale co innego, jeśli rafa jest otoczona piaszczystą łachą. Mógłby spokojnie obserwować plażę i strażników, leżąc na płyciźnie, i wybrać odpowiedni moment, żeby dostać się niepostrzeżenie na brzeg. Nie pomyślałem o tym.
– Ale on pomyślał.
Bourne siedział na krawędzi biurka, dwaj starzy mężczyźni na kanapie naprzeciwko niego, a John St. Jacques stał przy oknie wychodzącym na plażę.
– Dlaczego miałbym… mielibyśmy pana okłamywać, monsieur? – zapytał bohater Francji.
– Dlatego że to wszystko brzmi jak klasyczna francuska farsa. Podobne, ale jednak nieco różniące się nazwiska; jedne drzwi się otwierają, drugie zamykają; jeden sobowtór wchodzi, drugi wychodzi. To cuchnie, panowie.
– Jest pan może uczniem Moliera lub Racine'a…?
– Jestem wyznawcą zasady całkowitego braku zaufania, szczególnie wtedy, kiedy chodzi o Szakala.
– Nie wydaje mi się, żebyśmy byli do siebie podobni – zaoponował sędzia z Bostonu. – Oczywiście, z wyjątkiem wieku.
Zadzwonił telefon. Jason szybko podniósł słuchawkę.
– Tak?
– W Bostonie wszystko się zgadza – oznajmił Conklin. – Nazywa się Brendan Prefontaine. Był kiedyś sędzią federalnym, ale udowodniono mu "kierowanie się korzyściami majątkowymi podczas sprawowania urzędu", co oznacza po prostu, że brał cholerne łapówki. Został skazany na dwadzieścia jeden lat, z czego odsiedział dziesięć, ale i tak stracił wszelkie szansę na jakiekolwiek stanowisko. Alkoholik, ale całkowicie nieszkodliwy. Podobno wielu ptaszków trafiłoby za kratki, a jeszcze więcej dostałoby znacznie wyższe wyroki,
gdyby nie rady, jakich udzielał ich obrońcom. Krótko mówiąc, jest uważany za czołowego prawnika wszystkich knajp i sal bilardowych w mieście. Ponieważ miałem kiedyś dokładnie takie same problemy, mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że radzi sobie znakomicie. Lepiej niż w swoim czasie ja.
– Ale ty masz to już za sobą.
– Właśnie dlatego, że nie potrafiłem się dobrze ustawić. Kto wie, co by było, gdyby mi się udało.
– Co z jego klientem?
– Dawno temu nasz były sędzia miał wykłady na Harvardzie, a wśród jego studentów znajdował się także niejaki Randolph Gates… Prefontaine zna go, to pewne. Zaufaj mu, Jason. Nie ma żadnego powodu, żeby kłamać. Zjawił się tam tylko dlatego, że zwietrzył szmal.
– Mam nadzieję, że zająłeś się klientem?
– Za pomocą wszystkich dyskretnych środków, jakie mam w moim domowym warsztacie. Przecież on może nas zaprowadzić do Carlosa… Ślady wskazujące na powiązania z "Meduzą" okazały się fałszywe. Po prostu jakiś głupi generał z Pentagonu próbował umieścić kogoś blisko Gatesa.
– Jesteś tego pewien?
– Teraz już tak. Gates jest między innymi wysoko opłacanym konsultantem firmy prawniczej reprezentującej interesy działającego na wielką skalę dostawcy broni, którym zainteresowała się komisja antytrustowa. Gates nawet nie odpowiadał na telefony Swayne'a, był na to za mądry, znacznie mądrzejszy od generała.
– To już twój problem, przyjacielu, nie mój. Jeśli tutaj wszystko potoczy się zgodnie z moimi planami, nie chcę już więcej słyszeć o Królowej Wężów. Szczerze mówiąc, już zaczynam zapominać, że cokolwiek o niej słyszałem.
– Wielkie dzięki, że zwaliłeś to na mnie – wydaje mi się, że mówię to zupełnie serio. Aha, przy okazji: w zeszyciku, który pożyczyłeś od tego snajpera w Manassas, znaleźliśmy sporo interesujących rzeczy.
– Na przykład?
– Pamiętasz tych troje podróżników z książki hotelowej w Mayflower, którzy osiem miesięcy wcześniej byli razem w Filadelfii, a potem znaleźli się przypadkowo w tym samym hotelu?
– Jasne.
– Znamy już ich nazwiska. Nie mają nic wspólnego z Carlosem; stanowią część "Meduzy". W zeszycie jest jeszcze sporo innych ciekawostek.
– Nie jestem zainteresowany. Korzystajcie sobie z nich na zdrowie.
– Tak też zrobimy, ale po cichu. Za kilka dni ten zeszycik stanie się najbardziej poszukiwanym przedmiotem w całych Stanach.
– Cieszę się, ale mam jeszcze sporo roboty.
– Nadal nie chcesz, żeby ci pomóc?
– W żadnym wypadku. Czekałem na ten dzień od trzynastu lat. Tak jak ci powiedziałem na początku: to wyłącznie sprawa między nami.
– "W samo południe", ty cholerny idioto?
– Raczej logiczne przedłużenie skomplikowanej partii szachów. Wygra ten, kto zastawi lepszą pułapkę, a moja będzie lepsza, ponieważ wykorzystam to, co on przygotował dla mnie.
– Zbyt dobrze cię wyszkoliliśmy, panie uczony.
– Jestem wam za to niezmiernie wdzięczny.
– Udanego polowania, Delta.
– Do zobaczenia. – Bourne odłożył słuchawkę i spojrzał na dwóch starców, usiłujących bezskutecznie ukryć malującą się na ich twarzach ciekawość. – Zdał pan właśnie bardzo trudny egzamin, panie sędzio – poinformował Prefontaine'a – A cóż mogę panu powiedzieć, Jean Pierre? Moja żona, która przyznaje, że mógł ją pan zabić i nawet by pan okiem nie mrugnął, namawia mnie, żebym panu zaufał. To chyba nie ma większego sensu, nie uważacie?
– Jestem tym, kim jestem, i zrobiłem to, co zrobiłem – rzekł z godnością były sędzia. – Ale mój klient posunął się zbyt daleko. Świetlany wizerunek jego postaci musi zniknąć, i to jak najszybciej.
– Nie potrafię tak pięknie mówić, jak mój wykształcony, przyszywany krewniak – odezwał się stary Francuz – ale wiem jedno: nie można dopuścić do dalszych morderstw. Moja żona cały czas usiłowała mi to przekazać. Nie chcę być hipokrytą, bo przecież sam także zabijałem, i to nieraz, więc powiem dokładniej: chodzi mi o ten rodzaj zabijania. To nie żaden biznes, tylko zemsta szaleńca domagającego się śmierci kobiety i dwojga dzieci. Gdzie tu jest konkretny zysk? Nie, Szakal również posunął się za daleko. Jego także koniecznie trzeba powstrzymać.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Ultimatum Bourne’a»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ultimatum Bourne’a» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Ultimatum Bourne’a» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.