Robert Ludlum - Ultimatum Bourne’a
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Ludlum - Ultimatum Bourne’a» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Ultimatum Bourne’a
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Ultimatum Bourne’a: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ultimatum Bourne’a»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Ultimatum Bourne’a — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ultimatum Bourne’a», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Dlatego, że twój kolega miał rację, a ja nie. Ten człowiek z ręką na temblaku to nie Carlos. Szakal został w środku i czeka, aż kawaleria przegalopuje koło fortu, a wtedy ucieknie innym samochodem… Ma się rozumieć, jeśli jest jakaś kawaleria.
– Na święte imię Karola Marksa! Jak do tego doszedłeś?
– Bardzo prosto. Popełnił błąd… Chyba nie strzelalibyście do tego samochodu, prawda?
– Oczywiście, że nie. Przecież są tam niewinni ludzie, zmuszeni odgrywać rolę zakładników.
– Wbrew swojej woli?
– Naturalnie.
– W takim razie powiedz mi, kiedy po raz ostatni widziałeś ludzi biegnących co sił w nogach tam, gdzie wcale nie mają ochoty się znaleźć? Nawet gdyby byli trzymani na muszce, ociągaliby się, a któreś z nich na pewno próbowałoby uciec.
– Ale…
– Pod jednym względem na pewno się nie pomyliłeś. Carlos miał swojego człowieka w magazynie, tego z temblakiem. On też może być niewinny, ale jeśli ma brata albo siostrę w Paryżu, Szakal trzymał go w garści.
– Dymitr! – zaskrzeczał głośnik. – Samochód wyjeżdża z parkingu! Krupkin nacisnął guzik mikrofonu i wydał rozkazy. Sprowadzały się do tego, żeby jechać za brązowym samochodem nawet do granicy z Finlandią, jeśli okaże się to konieczne, ale nie używać broni, a w razie potrzeby wezwać na pomoc milicję. Ostatnie polecenie nakazywało minąć w możliwie bliskiej odległości budynek magazynu, trąbiąc najgłośniej, jak się da.
– Po co, do kurwy nędzy? – zapytał ze zdumieniem agent.
– Dlatego, że miałem takie objawienie! Poza tym, to ja wydaję tutaj rozkazy.
– Chyba źle się czujesz, Dymitr.
– Chcesz dostać ode mnie pochwałę czy taką opinię, że natychmiast wyślą cię do Taszkentu?
– Już jadę, towarzyszu.
Krupkin odłożył mikrofon.
– Zrobiłem, co chciałeś – powiedział przez ramię do Bourne'a. – Jeżeli mam do wyboru pójść na dno z szalonym mordercą albo zwariowanym, ale chyba przyzwoitym człowiekiem, wolę to drugie. Wbrew temu, co twierdzą oświeceni sceptycy, Bóg może jednak istnieć… Aleksiej, czy chciałbyś kupić bardzo ładny dom nad Jeziorem Genewskim?
– Ja go kupię – odparł Jason. – Jeśli dożyję jutra i zrobię to, co muszę zrobić, nawet nie będę się targował.
– Ejże, Davidzie! – zaprotestował Conklin. – Nie ty zarobiłeś te pieniądze, tylko Marie.
– Ona mnie posłucha. A już na pewno jego.
– Co chcesz teraz zrobić? – zapytał Krupkin.
– Daj mi ten arsenał, który wozisz w bagażniku, i wysadź mnie z samochodu na trawie przed magazynem. Poczekaj kilka minut, a potem podjedź na parking, zatrzymaj się na chwilę i wystartuj najgłośniej, jak możesz, najlepiej z piskiem opon.
– Mamy zostawić cię samego? – wybuchnął Aleks.
– Tylko w ten sposób mogę do niego dotrzeć.
– Wariactwo! – prychnął Krupkin, ruszając wściekle szczękami.
– Nie, Kruppie, to tylko rzeczywistość – odparł bardzo spokojnie Jason Bourne. – Będzie tak samo jak na początku: jeden na jednego. Nie ma inne go wyjścia.
– Pieprzone bohaterstwo! – ryknął Rosjanin, uderzając pięścią w fotel. – Gorzej, to zupełnie szaleńczy pomysł! Jeśli masz rację, to przecież mogę otoczyć te budynki tysiącem żołnierzy!
– On właśnie tego chce. I ja bym chciał, gdybym był na jego miejscu. Naprawdę nic nie rozumiesz? W takim tłoku i zamieszaniu ucieczka byłaby dziecinnie prostą sprawą. Chyba wiesz o tym, bo sam też to nieraz robiłeś… obaj to robiliśmy. Tłum jest naszym największym sprzymierzeńcem. Jeden cios nożem i już masz mundur; jeden rzut granatem i dołączasz do zakrwawionych ofiar. Te sztuczki zna każdy płatny morderca. Wierz mi: sam nim zostałem, choć wcale mi na tym nie zależało.
– A co, twoim zdaniem, uda ci się osiągnąć w pojedynkę, Batmanie? – zapytał Conklin, wściekle masując zdrętwiałą łydkę.
– Podejść człowieka, który chce mnie zabić, i wyprawić go na tamten świat.
– Wiesz, kim jesteś? Cholernym megalomanem!
– Masz całkowitą słuszność. To jedyny sposób, żeby pozostać w tej grze. Musisz mieć coś, na czym zawsze możesz się oprzeć.
– Szaleństwo! – ryknął Krupkin.
– Wybacz, ale mam prawo do odrobiny szaleństwa. Gdybym wiedział, że dywizja Armii Czerwonej może mi zapewnić bezpieczeństwo, na pewno bym nie ryzykował, ale wiem, że tak nie jest. To jedyny sposób… Zatrzymaj samochód i otwórz bagażnik. Zobaczę, co mi się może przydać.
Rozdział 39
Ciemnozielony samochód KGB minął ostatni zakręt na drodze schodzącej łagodnie ze wzgórza w kierunku porośniętego soczystą trawą, płaskiego terenu Na jego skraju wznosiły się masywne budynki magazynu broni i koszar w Kubince. Brązowe, przypominające nieforemne skrzynie konstrukcje zdawały się wyrastać prosto z ziemi, zakłócając swoją dwupiętrową, pociętą wąskimi szparami okien brzydotą urodę wiejskiego krajobrazu. Główne wejście do budynku było duże i kwadratowe, nad drzwiami zaś widniała płaskorzeźba przedstawiająca trzech czerwonoarmistów ruszających ze śpiewem na ustach w wir walki; sądząc po sposobie, w jaki trzymali broń, należało się spodziewać, że wraz z pierwszym naciśnięciem spustu poodstrzelają sobie nawzajem głowy.
Wyposażony w autentyczny rosyjski AK- 47 i pięć zapasowych magazynków mieszczących po trzydzieści pocisków Bourne wyskoczył z sunącego powoli samochodu i ukrył się w trawie przy samej drodze, dokładnie naprzeciwko wejścia. Obszerny, ziemny parking znajdował się z prawej strony długiego budynku; dawno nie strzyżony żywopłot otaczał rozległy trawnik, na środku którego wznosił się biały maszt ze zwisającą nieruchomo radziecką flagą. Jason przebiegł na drugą stronę drogi i przykucnął za żywopłotem; miał tylko kilka chwil na to, żeby ustalić, jakie środki bezpieczeństwa stosowano w tym wojskowym obiekcie. Z tego, co widział, wynikało, że były, delikatnie mówiąc, mało wyrafinowane. W ścianie po prawej stronie wejścia znajdowało się oszklone okienko, przypominające nieco teatralną lub kinową kasę. W środku siedział umundurowany strażnik, pochłonięty lekturą jakiegoś czasopisma, a obok niego drugi, z głową opartą na stole, niewątpliwie pogrążony w głębokim śnie. W pewnej chwili masywne drzwi uchyliły się i wyszli przez nie dwaj żołnierze – obaj spokojni, nawet rozluźnieni. Jeden zapalił papierosa, a jego kolega zerkał bez przerwy na zegarek.
Tyle, jeśli chodzi o zabezpieczenie obiektu. Najwyraźniej nie wydarzyło się tu nic groźnego ani niczego takiego się nie spodziewano. Wszystko wyglądało normalnie i naturalnie, a więc zupełnie inaczej, niż należało oczekiwać. Gdzieś we wnętrzu budynku był Szakal, ale nic nie świadczyło o tym, że się tam istotnie dostał i zdołał sterroryzować co najmniej pięć osób – mężczyznę, który wcielił się w niego, a oprócz tego trzech innych i kobietę.
Parking? Jason nie rozumiał wymiany zdań między Aleksem, Krupkinem i głosem z radia, ale teraz stało się dla niego oczywiste, że kiedy mówili na zmianę po rosyjsku i angielsku o pięciu osobach biegnących do skradzionego samochodu, nie mieli na myśli głównych drzwi! Musiały być jakieś inne, wychodzące bezpośrednio na parking. Boże, za kilka sekund kierowca samochodu, który go tu przywiózł, ruszy z rykiem silnika, okrąży placyk i popędzi z powrotem wspinającą się na wzgórze drogą. Jeżeli Carlos miał zamiar wydostać się z budynku, spróbuje na pewno wtedy, natychmiast! Każda chwila będzie dla niego na wagę złota, bo im bardziej zdąży się oddalić od magazynu broni, tym większe będzie miał szanse na to, żeby rozpłynąć się bez śladu. A on, Delta Jeden, automat do zabijania, jest w niewłaściwym miejscu! Co więcej, miał bardzo ograniczoną możliwość manewru, bo gdyby pokazał się strażnikom, biegnąc z gotowym do strzału pistoletem maszynowym, z pewnością ściągnąłby na siebie nieszczęście. Co za głupi, niewybaczalny błąd! Wystarczyło, żeby przetłumaczyli mu dwa, trzy dodatkowe słowa, a udałoby się go uniknąć. Ile operacji spaliło już na panewce właśnie przez takie pozornie mało ważne szczegóły? Niech to szlag trafi!
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Ultimatum Bourne’a»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ultimatum Bourne’a» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Ultimatum Bourne’a» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.