Robert Ludlum - Ultimatum Bourne’a

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Ludlum - Ultimatum Bourne’a» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ultimatum Bourne’a: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ultimatum Bourne’a»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W Związku Radzieckim Jason Bourne staje do ostatecznej rozgrywki ze swoim największym wrogiem – słynnym terrorystą Carlosem – i tajnym międzynarodowym stowarzyszeniem. Żeby przeszkodzić potężnej Meduzie w zdobyciu władzy nad światem, raz jeszcze musi zrobić to, czego miał nadzieję nie robić nigdy więcej. I zwabić Carlosa w śmiertelną pułapkę, z której żywy wyjdzie tylko jeden z nich…

Ultimatum Bourne’a — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ultimatum Bourne’a», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nie zapominajcie o tym, kim jestem!

– Właśnie o to chodzi, że nie wiemy, kim pan jest! – odparł jeden z tych mężczyzn, którzy do tej pory nie zabierali głosu. Również jego garnitur był czysty i starannie wyprasowany, ale uszyto go znacznie lepiej niż pozostałe. Także twarz mężczyzny różniła się od innych: była nieco bledsza, a oczy bardziej myślące. Mówiąc, zdawał się starannie dobierać każde słowo. – Wie my tylko tyle, że każe pan zwracać się do siebie jak do osoby duchownej, bo jak dotąd nie ujawnił nam pan swojej tożsamości i zdaje się, że nie ma pan najmniejszego zamiaru tego uczynić. Co do tych pana rzekomych rewelacji, to identyczne zarzuty przeciw zwierzchnikom mógłby pan usłyszeć dokładnie w każdym departamencie i centralnym urzędzie tego kraju. Nie usłyszeliśmy nic nowego, więc…

– Jak śmiesz?! ryknął Szakal. Na szyi wystąpiły mu nabrzmiałe, pulsujące żyły. – Kim jesteś, że ośmielasz się mówić do mnie w ten sposób? Do mnie, monseigneura z Paryża, prawdziwego syna rewolucji!

– Jestem sędzią, pracującym w Departamencie Sprawiedliwości, towarzyszu monseigneur, i zarazem znacznie młodszym produktem tejże rewolucji. Być może nie znam szefów KGB, którzy, jak pan twierdzi, są pańskimi po plecznikami, ale znam kary, na jakie się narazimy, biorąc sprawy we własne ręce, zamiast donieść o wszelkich nieprawidłowościach w pracy naszych zwierzchników powołanym do tego organom. Te kary są na tyle surowe, że zawahałbym się, czy podjąć jakiekolwiek kroki, dysponując zaledwie czyimiś nie potwierdzonymi nigdzie zarzutami. Wcale niewykluczone, że są to jedynie

wymysły sfrustrowanych urzędników zajmujących stanowiska znacznie niższe od naszych… Szczerze mówiąc, te materiały wcale mnie nie interesują. Wolę ich nawet nie widzieć, żeby potem nie być zmuszonym do składania zeznań, które mogłyby niekorzystnie wpłynąć na dalszy przebieg mojej kariery.

– Jesteś tylko nędznym, nic nie znaczącym prawnikiem! – wrzasnął morderca w sutannie, kurczowo zaciskając pięści. – Wy wiecie, jak przewracać wszystko na drugą stroną! Jesteście jak chorągiewki na wietrze!

– Ładnie powiedziane – zauważył z uśmiechem sędzia. – Tyle tylko, że nie pan to wymyślił.

– Nie zniosę dłużej tej niewybaczalnej bezczelności!

– Nie musicie, towarzyszu księże, bo już wychodzę i radzę zrobić to samo wszystkim pozostałym.

– Ty śmiesz…

– Oczywiście, że tak – przerwał mu pracownik Departamentu Sprawiedliwości i dodał żartobliwie: – Niewykluczone, że musiałbym sam siebie oskarżać, a jestem w tym zbyt dobry.

– Pieniądze! – wyskrzeczał Carlos. – Dałem wam setki, tysiące dolarów!

– A gdzie dowody? – zapytał z niewinną miną prawnik. – Pan sam zatroszczył się o to, żeby żadnych nie było. Zwyczajne, szare koperty, które znajdowaliśmy w skrzynkach na listy lub szufladach biurek… Czy myśli pan, że ktoś przyzna się, że je tam podkładał? Na pewno nie, bo to z daleka pach nie Łubianką. Żegnam, towarzyszu monseigneur.

Sędzia odstawił krzesło pod ścianę i ruszył w kierunku drzwi.

Jedna za drugą czyniły to również pozostałe osoby. Każdy, nim się odwrócił do wyjścia, obrzucał dłuższym lub krótszym spojrzeniem tajemniczego człowieka, który w tak niezwykły sposób naruszył ich spokój. Wszyscy zdawali się przeczuwać, że jego życie nie potrwa już długo, a zakończą je gwałtowne, straszne wydarzenia.

Ale z pewnością nikt nie był przygotowany na to, co się stało. Zabójca w sutannie nagle wyprostował się, jakby dźgnięty nożem, jego oczy zapłonęły szaleńczym ogniem, który ugasić mogła tylko brutalna, okrutna zemsta na niedowiarkach, ośmielających się podawać w wątpliwość szczerość jego intencji. Szakal jednym gwałtownym ruchem zmiótł ze stołu wzgardzone dokumenty, po czym rzucił się w lewo, do stosu starych czasopism, i wyszarpnął spod niego pistolet maszynowy.

– Stójcie! – ryknął. – Wszyscy stójcie!

Nikt jednak nie posłuchał; tego już było dla niego za wiele. Pękła wątła tama powstrzymująca napór szalonej nienawiści i morderca nacisnął spust. Pomieszczenie wypełnił grzechot strzelającej ogniem ciągłym broni, świst rykoszetujących od ścian pocisków i przeraźliwe krzyki konających ludzi. Carlos rzucił się do drzwi, ani na chwilę nie przestając naciskać spustu, i wybiegł na ulicę, kosząc bezlitośnie tych, którzy zdążyli się tam wydostać.

– Zdrajcy! Śmiecie! – ryczał wściekle, przeskakując w biegu ciała zabitych ludzi. Potem wskoczył do samochodu odebranego wcześniej agentom KGB, uruchomił silnik i ruszył z piskiem opon z miejsca. Skończyła się noc. Powoli wstawał nowy dzień.

Telefon nie zadzwonił, tylko dosłownie wybuchnął przeraźliwym terkotem. Aleks Conklin raptownie poderwał głowę z poduszki i otrząsając z powiek resztki snu, sięgnął do stojącego na nocnym stoliku aparatu.

– Słucham – powiedział, nie mając wcale pewności, czy przypadkiem nie trzyma na odwrót słuchawki.

– Aleksiej, uważaj! Nie wpuszczajcie nikogo do pokoju i miejcie broń w pogotowiu!

– Krupkin…? O czym ty mówisz, do cholery?

– Wściekły pies szaleje po Moskwie. – Carlos?

– Kompletnie zwariował. Zabił Rodczenkę i dwóch naszych agentów, którzy go śledzili. O czwartej rano pewien chłop znalazł ich ciała na polu – zdaje się, że obudziło go szczekanie psów, które zwietrzyły świeżą krew,

– Boże, on rzeczywiście oszalał… Ale dlaczego myślisz, że…

– Jeden z agentów był torturowany, nim zginął – wpadł mu w słowo Krupkin, uprzedzając pytanie. – To on wiózł nas z lotniska do hotelu. Był synem mojego dobrego kolegi ze studiów – porządny młody człowiek, ale zupełnie nie przygotowany na to, co go spotkało.

– Sugerujesz, że mógł powiedzieć Carlosowi o naszym przyjeździe?

– Tak… Ale to jeszcze nie wszystko. Mniej więcej godzinę temu na ulicy Wawiłowa osiem osób zginęło od kul pistoletu maszynowego. Mówię ci, prawdziwa masakra. Jedna z kobiet, dziennikarka telewizyjna, zdążyła wyszeptać przed śmiercią, że zabójcą był człowiek w sutannie, który przyjechał z Paryża i kazał się tytułować monseigneur.

– Boże! – wykrzyknął Conklin, siadając na krawędzi łóżka i wpatrując się z osłupieniem w kikut swojej prawej stopy. – To była jego kadra…

– Rzeczywiście, była – zgodził się Krupkin. – Nie wiem, czy pamiętasz, ale wspomniałem ci kiedyś, że opuszczą go przy pierwszej okazji.

– Muszę zawiadomić Jasona…

– Zaczekaj! Posłuchaj, Aleksiej…

– Tak? – Conklin sięgnął po protezę, przyciskając słuchawkę brodą dopiersi.

– Utworzyliśmy specjalny oddział, kobiety i mężczyźni, wszyscy w cywilu i uzbrojeni. Właśnie otrzymują dokładne instrukcje i wkrótce powinni tam być.

– Dobry pomysł.

– Ale nie zaalarmowaliśmy ani obsługi hotelu, ani milicji.

– Bylibyście idiotami – odparł Aleks. – Musimy go tutaj załatwić, a gdyby zobaczył łudzi w mundurach i rozhisteryzowane pokojówki, na pewno zaczaiłby się gdzie indziej.

– Róbcie, co powiedziałem – polecił oficer KGB. – Nikogo nie wpuszczajcie, trzymajcie się z dala od okien i zachowajcie wszystkie środki ostrożności.

– Oczywiście… Jak to, z dala od okien? Przecież będzie potrzebował sporo czasu, żeby dowiedzieć się, gdzie jesteśmy. Zacznie pewnie od kelnerów i sprzątaczek…

– Wybacz mi, stary przyjacielu – przerwał mu Krupkin – ale czy wyobrażasz sobie tutaj, w Moskwie, księdza wypytującego w hotelu o dwóch Amerykanów, jednego wysokiego, a drugiego utykającego na prawą nogę?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ultimatum Bourne’a»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ultimatum Bourne’a» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Ultimatum Bourne’a»

Обсуждение, отзывы о книге «Ultimatum Bourne’a» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x