Robert Ludlum - Ultimatum Bourne’a

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Ludlum - Ultimatum Bourne’a» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ultimatum Bourne’a: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ultimatum Bourne’a»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W Związku Radzieckim Jason Bourne staje do ostatecznej rozgrywki ze swoim największym wrogiem – słynnym terrorystą Carlosem – i tajnym międzynarodowym stowarzyszeniem. Żeby przeszkodzić potężnej Meduzie w zdobyciu władzy nad światem, raz jeszcze musi zrobić to, czego miał nadzieję nie robić nigdy więcej. I zwabić Carlosa w śmiertelną pułapkę, z której żywy wyjdzie tylko jeden z nich…

Ultimatum Bourne’a — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ultimatum Bourne’a», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Według relacji konsula generalnego z Nowego Jorku, Bryce Ogilvie był w Ameryce całkowicie skończony. Konsul proponował, żeby zapewnić mu w jakimś kraju azyl, a w zamian za to przejąć stopniowo miliardowe interesy, jakie adwokat prowadził w Europie. Jedyną sprawą, która niepokoiła konsula, nie były wcale operacje finansowe, podczas których Ogilvie tyle razy łamał prawo, że żaden sąd nie mógłby udowodnić mu wszystkich nielegalnych działań podczas najdłuższej nawet rozprawy, ale zabójstwa, w jakich prawnik maczał palce; według informacji zebranych przez konsula było ich wiele, a ich ofiarą padło wielu wysokich rangą funkcjonariuszy rządu USA, a także, wedle wszelkiego prawdopodobieństwa, głównodowodzący NATO. Nie można było również wykluczyć, że Ogilvie, usiłując uchronić przed konfiskatą jak największą część swego majątku ulokowanego w Europie, zlecił zamordowanie jeszcze kilkunastu osób, przede wszystkim ważnych osobistości świata finansowego podejrzewających istnienie międzynarodowej siatki powiązanej z pewną nowojorską firmą adwokacką i tworzącej razem z nią organizm znany jako "Meduza". Gdyby zabójstwa nastąpiły podczas pobytu Ogilviego w Moskwie, zaczęto by zadawać pytania, a do tego nie można było dopuścić. W związku z tym należało jak najprędzej zgarnąć go i wyekspediować poza teren ZSRR, co było łatwe do zaplanowania, ale nastręczało znaczne trudności w realizacji.

A tu nagle, w samym środku tego danse macabre, zjawia się monseigneur z Paryża. Musimy się natychmiast spotkać! Carlos niemal wykrzyczał ten rozkaz przez telefon, ale to wcale nie oznaczało, że zamierza zrezygnować ze zwykłych środków ostrożności. Spotkanie miało się odbyć w uczęszczanym, najlepiej wręcz zatłoczonym miejscu, łatwo dostępnym, o wielu drogach ucieczki, gdzie Carlos mógłby najpierw krążyć przez pewien czas jak jastrząb, nie ujawniając swojej tożsamości, aż uznałby, że wszystko jest w porządku. Podczas trzeciej rozmowy telefonicznej – każda, ma się rozumieć, odbywała się z innego miejsca, a wszystkie z publicznych aparatów – ustalili ostatecznie czas i miejsce: cerkiew Wasyla Błogosławionego na placu Czerwonym, wczesnym wieczorem, czyli w porze największego napływu zwiedzających. Pogrążony w półmroku zakątek po prawej stronie głównego ołtarza, gdzie znajdowały się przesłonięte kotarami wyjścia do zakrystii. Załatwione!

I właśnie podczas tej trzeciej rozmowy w umyśle generała Rodczenki narodził się pomysł, który w pierwszej chwili poraził go swoją prostotą i oczywistością niczym błyskawica podczas burzy na Morzu Czarnym. Rozwiązanie to pozwoliłoby Związkowi Radzieckiemu zdystansować się za jednym zamachem zarówno od poczynań Szakala, jak i "Meduzy", gdyby okazało się, że cywilizowanemu światu nie wystarczą same zapewnienia.

Nic prostszego, jak doprowadzić do spotkania Szakala i Ogilviego, choćby na jedną chwilkę, byle tylko uchwycić ich na tej samej klatce filmu. Nie trzeba było nic więcej.

Wczoraj po południu generał poszedł do Wydziału Stosunków Dyplomatycznych i zażyczył sobie krótkiej, rutynowej rozmowy z Ogilviem. Kiedy doszło do spotkania, przeczekał cierpliwie standardowe uprzejmości, a następnie zaczął kierować rozmowę w pożądanym przez siebie kierunku. Poruszał się pewnie i precyzyjnie, bo wcześniej odpowiednio się przygotował.

– Podobno zawsze spędza pan lato na Cape Cod, da? – zapytał od niechcenia.

– Raczej tylko weekendy, natomiast żona i dzieci mieszkają tam przez całe wakacje.

– Kiedy byłem na placówce w Waszyngtonie, miałem na Cape Cod dwoje wspaniałych przyjaciół. Spędziłem z nimi wiele przemiłych, jak wy to mówicie, weekendów. Może ich pan zna? To Frostowie, Hardleigh i Carol Frost.

– Oczywiście że znam. On jest prawnikiem jak ja, tyle tylko, że specjalizuje się w prawie morskim. Mieszkają nad samym brzegiem, w Dennis.

– Pani Frost jest nadzwyczaj atrakcyjną kobietą.

– Zgadzam się.

– Da… Próbował pan kiedyś namówić jej męża, żeby podjął pracę w pańskiej firmie?

– Nie. Ma swoją własną: Frost, Goldfarb i O'Shaunessy. Zdaje się, że działali w Massachusetts.

– Czuję się prawie tak, jakbym pana znał, panie Ogilvie, choć tylko poprzez wspólnych przyjaciół.

– Żałuję, że nigdy się tam nie spotkaliśmy.

– Pomyślałem sobie, że może spróbuję wykorzystać naszą bliską znajomość – bliską, ma się rozumieć, tylko pośrednio – i poproszę pana o pewną przysługę, znacznie drobniejszą od tej, którą tak chętnie wyświadcza panu nasz rząd.

– Wielokrotnie dawano mi do zrozumienia, że korzyści są obopólne – odparł Ogilvie.

– Niestety, nie orientuję się w tych dyplomatycznych zawiłościach, ale wydaje mi się całkiem prawdopodobne, że mógłbym szepnąć tu i ówdzie jakieś słówko na pańską korzyść, gdyby zechciał pan współpracować z moim niewielkim, co nie znaczy, że nieważnym, wydziałem.

– Na czym miałaby polegać ta współpraca?

– Kilka godzin temu przybył do nas pewien bardzo aktywny społecznie ksiądz, który twierdzi, że jest oddanym marksistą, agitatorem, wielokrotnie skazywanym za swoją działalność przez nowojorskie sądy. Chce się ze mną natychmiast spotkać, ale my, niestety, nie mamy możliwości zweryfikowania jego twierdzeń. Może pan mógłby nam pomóc? Jeżeli istotnie tak często stawał przed sądem, być może zapamiętał pan jego twarz z gazet lub telewizji?

– Niewykluczone, oczywiście jeśli jest tym, za kogo się podaje.

– Da! Bez względu na rezultat nie zapomnimy tego, że zechciał pan z nami współdziałać.

Wszystko zostało ustalone; Ogilvie będzie kręcić się w tłumie wypełniającym cerkiew, a kiedy zobaczy, że generał podchodzi do mężczyzny w sutannie, zbliży się do niego, udając zaskoczenie. Przywitanie będzie krótkie i raczej chłodne, takie, jakiego można się spodziewać, kiedy dwaj kulturalni, ale nie lubiący się ludzie wpadają na siebie w miejscu publicznym. Było niezwykle ważne, żeby wszyscy trzej znaleźli się blisko siebie, gdyż w panującym w tej części świątyni półmroku prawnik mógłby mieć kłopoty z dostrzeżeniem twarzy księdza.

Ogilvie spisał się znakomicie, zupełnie jak prokurator podczas procesu, który zasypuje świadka prędko następującymi po sobie pytaniami, dołączając do nich jedno, o którym wie, że wywoła natychmiastowy sprzeciw obrony, a następnie krzyczy "cofam pytanie!", pozostawiając otępiałego świadka z szeroko otwartymi ze zdumienia ustami.

Gdy Amerykanin podszedł do dwóch skrytych w cieniu mężczyzn, Szakal natychmiast odwrócił głowę, ale mimo to jakaś starsza kobieta zdążyła zrobić serię zdjęć swoim miniaturowym aparatem fotograficznym. Superczuły film został już wywołany, a negatyw i odbitki znajdowały się w gabinecie Rodczenki, w teczce zatytułowanej "Bryce Ogilvie".

Pod zdjęciem przedstawiającym amerykańskiego adwokata i najbardziej poszukiwanego terrorystę świata widniał podpis: "Obiekt podczas potajemnego spotkania z nie zidentyfikowanym do tej pory osobnikiem w cerkwi Wasyla Błogosławionego. Rozmowa trwała jedenaście minut i trzydzieści dwie sekundy. Zdjęcia przesłano do Paryża w związku z podejrzeniem, że nie zidentyfikowany mężczyzna może być poszukiwanym terrorystą Szakalem".

Już wkrótce z Paryża nadejdzie odpowiedź wraz z kilkoma portretami pamięciowymi z Deuxieme Bureau i Surete: "Potwierdzamy. Widoczny na zdjęciach człowiek to z całą pewnością Szakal".

Wręcz nieprawdopodobne! Tutaj, na radzieckiej ziemi!

Natomiast rozmowa z Carlosem przebiegła niezupełnie po myśli generała. Po krótkim, niezręcznym epizodzie z Amerykaninem, terrorysta zaczął znowu rzucać oskarżenia lodowatym, nieprzyjaznym tonem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ultimatum Bourne’a»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ultimatum Bourne’a» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Ultimatum Bourne’a»

Обсуждение, отзывы о книге «Ultimatum Bourne’a» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x