Robert Ludlum - Ultimatum Bourne’a

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Ludlum - Ultimatum Bourne’a» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ultimatum Bourne’a: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ultimatum Bourne’a»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W Związku Radzieckim Jason Bourne staje do ostatecznej rozgrywki ze swoim największym wrogiem – słynnym terrorystą Carlosem – i tajnym międzynarodowym stowarzyszeniem. Żeby przeszkodzić potężnej Meduzie w zdobyciu władzy nad światem, raz jeszcze musi zrobić to, czego miał nadzieję nie robić nigdy więcej. I zwabić Carlosa w śmiertelną pułapkę, z której żywy wyjdzie tylko jeden z nich…

Ultimatum Bourne’a — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ultimatum Bourne’a», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Dziękuję – odparł Mo, przytrzymując ręcznik, zaskoczony, że można tak szybko powstrzymać krwotok z nosa. – Bardzo dziękuję.

– Nie dziękuj, bo to moja wina – odparł kierowca, korzystając z pisuaru. – Lepiej ci? – zapytał, zapinając rozporek.

– Tak, oczywiście. – W tej samej chwili Mo postanowił zapomnieć o radach swojej nieżyjącej matki i zrezygnować z mówienia prawdy. – Szczerze mówiąc, to nie była pańska wina, tylko moja.

– Jak to? – zdziwił się barczysty szofer, myjąc ręce.

– Stałem za tymi drzwiami, bo chowałem się przed kobietą, od której próbuję uciec. Nie wiem, czy pan to rozumie…

Osobisty lekarz Panova roześmiał się głośno i sięgnął po ręcznik.

– A kto by tego nie rozumiał, kolego? Przecież to historia ludzkości! Jak się za ciebie wezmą, to nie masz szans, leżysz i kwiczysz. Ja to sobie inaczej zorganizowałem, bo ożeniłem się z prawdziwą Europejką, kapujesz? Nie mówi prawie po angielsku, ale świetnie sobie radzi z dzieciakami, a jak ją widzę, to zawsze chce mi się figlować. Mówię ci, zupełnie co innego niż te wszystkie pieprzone księżniczki.

– To bardzo interesujące, powiedziałbym nawet, dogłębne stwierdzenie.

– Że co?

– Nieważne. W każdym razie chciałbym wyjść stąd tak, żeby ona mnie nie widziała. Mam trochę pieniędzy…

– Daruj sobie forsę, lepiej powiedz, która to?

Obaj mężczyźni podeszli do drzwi i zerknęli przez szparę.

– To ta blondynka, która co chwila patrzy tutaj i na wyjście. Strasznie się denerwuje…

– A niech mnie! – przerwał mu kierowca. – To żona Bronka! Nieźle zboczyła z trasy.

– Z trasy? Jakiego Bronka?

– Jeździ po wschodnich trasach, nie tędy. Co ona tu robi, do diabła?

– Mam wrażenie, że próbuje się z nim nie spotkać.

– Faktycznie – zgodził się nowo pozyskany znajomy Panova. – Słyszałem, że ona już daje za darmo.

– Zna ją pan?

– Jasne. Byłem u nich na paru bibkach. Chłopak robi świetne sosy.

– Muszę się stąd wydostać. Jak powiedziałem, mam trochę pieniędzy…

– To dobrze, nie musisz w kółko tego powtarzać. Pogadamy o tym później.

– Gdzie?

– W moim wozie. Czerwony w białe pasy, jak flaga. Stoi przy wejściu z prawej strony. Schowaj się za nim i poczekaj na mnie.

– Zobaczy mnie, jak będę wychodził!

– Nie zobaczy, bo zrobię jej zaraz niespodziankę. Powiem jej, że w radiu wszyscy gadają o tym, jak Bronk się wściekł i gna pełnym gazem na południe.

– W jaki sposób zdołam się panu odwdzięczyć?

– Na przykład częścią tej forsy, o której ciągle gadasz. Bronk to zwierzę, a ja jestem chrześcijanin.

Kierowca otworzył z rozmachem drzwi, przy okazji o mało nie wgniatając Panova w ścianę. Mo obserwował, jak mężczyzna podchodzi do stolika, nachyla się konspiracyjnie nad kobietą i coś jej szepcze na ucho. Po jego pierwszych słowach blondynka niemal wpiła mu się wzrokiem w usta. Panov wybiegł z toalety, przemknął do drzwi, wypadł na zewnątrz i ciężko dysząc przycupnął za pomalowaną w czerwone i białe pasy ciężarówką.

W chwilę potem z baru wybiegła żona Bronka i z groteskowo rozwianymi platynowymi włosami popędziła do swego samochodu; kilka sekund później z rykiem silnika wyjechała z parkingu i odjechała na północ, szybko nabierając prędkości.

– I jak tam, koleżko? – ryknął krępy kierowca, który nie tylko umiał błyskawicznie powstrzymać krwotok z nosa, ale także uratował Mo przed szaloną kobietą, której niestabilna psychika była skutkiem występujących na przemian ataków wyrzutów sumienia i napadów wściekłości.

– Tu jestem… koleś! – odkrzyknął niepewnie psychiatra, choć jednocześnie w myślach nakazał swemu wybawicielowi zamknąć dziób.

Trzydzieści pięć minut później, kiedy dotarli do pierwszych zabudowań jakiegoś miasteczka, kierowca zatrzymał ciężarówkę w pobliżu skupiska stojących po obu stronach szosy sklepów.

– Powinieneś tu gdzieś znaleźć telefon, koleś. Powodzenia.

– Jesteś pewien? – zapytał Mo. – Chodzi mi o pieniądze.

– Pewnie, że jestem pewien – odpowiedział siedzący za kierownicą krępy mężczyzna. – Dwieście dolarów to akurat tyle, ile zarobiłem. Dawali mi nie raz pięćdziesiąt razy tyle, żebym przewiózł trefny towar, ale wiesz, co im zawsze mówiłem?

– Co im mówiłeś?

– Żeby sami to sobie zeżarli, a potem wysikali się pod wiatr, to może nakapie im do oczu, żeby oślepli.

– Dobry z ciebie człowiek – powiedział Panov, wysiadając z szoferki.

– Kiedyś trzeba odpracować dawne grzeszki.

Ogromna ciężarówka ruszyła ostro z miejsca, a Mo rozejrzał się w poszukiwaniu telefonu.

– Gdzie ty jesteś, do cholery? – ryknął Aleks Conklin w Wirginii.

– Nie wiem! – odparł Panov. – Gdyby chodziło o mojego pacjenta, wyjaśniłbym mu, że to tylko rozwinięcie jakiegoś freudowskiego marzenia sennego, bo takie rzeczy się nie zdarzają, ale tym razem się zdarzyły, i to mnie! Naszprycowali mnie prochami, Aleks!

– Uspokój się. Domyśliliśmy się tego. Musimy ustalić, gdzie jesteś. Nie oszukujmy się, inni też cię szukają.

– Dobrze, dobrze… Zaczekaj chwilę! Po drugiej stronie jest sklep z neonem: "Battle Ford's Best". Czy to coś pomoże?

Westchnienie, jakie przybiegło po drutach z Wirginii, było częścią odpowiedzi.

– Owszem, pomoże. Tobie też by pomogło, gdybyś był prawdziwym patriotą i znał historię wojny domowej.

– Co to ma znaczyć, do diabła?

– Jesteś w pobliżu miejsca bitwy pod Ford's Bluff. To pomnik historii narodowej. Za pół godziny przyleci po ciebie helikopter, ale przez ten czas nie otwieraj do nikogo ust, na litość boską!

– Mówisz tak, jakby to ciebie poddano nieludzkim…

– Koniec rozmowy, gaduło!

Po wejściu do hotelu Pont Royal Bourne natychmiast podszedł do pełniącego nocny dyżur recepcjonisty i wsunął mu do dłoni pięćsetfrankowy banknot.

– Nazywam się Simon – powiedział z uśmiechem. – Nie było mnie jakiś czas. Są dla mnie jakieś wiadomości?

– Nie ma wiadomości, monsieur Simon – padła spokojna odpowiedź – ale na zewnątrz czekają dwaj ludzie. Jeden na Montalembert, drugi po przeciwnej stronie, na rue du Bac.

Jason wręczył mężczyźnie jeszcze jeden banknot, tym razem o nominale tysiąca franków.

– Za takie informacje zawsze dobrze płacę. Proszę mieć oczy otwarte.

– Oczywiście, monsieur.

Bourne wsiadł do rozklekotanej windy. Znalazłszy się na swoim piętrze, poszedł szybko krętym korytarzem do pokoju. Nic nie zostało poruszone; wszystko wyglądało dokładnie tak, jak przed jego wyjściem, z wyjątkiem łóżka, które było teraz zasłane. Łóżko. Boże, jak bardzo potrzebował wypoczynku! Po prostu nie dawał już rady. Coś się z nim działo – tracił siły, oddech stawał się coraz płytszy… A przecież musiał dojść do siebie, teraz było to tak ważne, jak jeszcze nigdy dotąd! Gdyby się położyć choć na minutkę… Nie. Była przecież Marie i był Bernardine. Podszedł do telefonu, podniósł słuchawkę i wykręcił numer, którego nauczył się na pamięć. – - Przepraszam za spóźnienie – powiedział.

– Cztery godziny, mon ami. Co się stało?

– Nie mam czasu, żeby opowiadać. Co z Marie?

– Nic, absolutnie nic. Nie ma jej na pokładzie żadnego samolotu znajdującego się obecnie w powietrzu ani przygotowującego się do startu. Sprawdziłem nawet połączenia z międzylądowaniami w Londynie, Lizbonie, Sztokholmie i Amsterdamie – wszędzie to samo. Żadna Marie Elise St. Jacques Webb nie znajduje się w drodze do Paryża.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ultimatum Bourne’a»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ultimatum Bourne’a» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Ultimatum Bourne’a»

Обсуждение, отзывы о книге «Ultimatum Bourne’a» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x