James Patterson - Róże Są Czerwone

Здесь есть возможность читать онлайн «James Patterson - Róże Są Czerwone» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Róże Są Czerwone: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Róże Są Czerwone»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Seria krwawych napadów na banki w Marylandzie i Wirginii. Tajemniczy, wyjątkowo przebiegły przestępca wynajmuje za każdym razem innych ludzi do rabunku… a potem ich zabija. Śledztwem kieruje Alex Cross. Kolejne tropy prowadzą donikąd. Lecz Cross nie rezygnuje. Nawet kiedy przekonuje się, że inteligentny zbrodniarz prowadzi z nim wyrafinowaną grę. I że za najmniejszy błąd może zapłacić śmiercią.

Róże Są Czerwone — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Róże Są Czerwone», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– To jak ukręcanie łebków tym pieprzonym sójkom! – mruknął wściekle, kiedy nie wykorzystał kolejnej okazji.

– A co z nimi nie tak? – zapytałem.

– One są na dworze, a ja tutaj – odpowiedział.

Potem spojrzał na mnie spode łba.

– Nie próbuj ze mnie nic wyciągać, okay? Znalazł się wielki spec od zdrowia psychicznego. Wielkie gówno. Graj.

Umieściłem bilę w rogu, potem znów celowo spudłowałem. Andersen długo się przymierzał do następnego uderzenia. Za długo, pomyślałem. Nagle wyprostował się. Popatrzył na mnie groźnie, jakby coś mu się we mnie nie spodobało. Zesztywniał i napiął mięśnie potężnych ramion. Był spasiony, ale miał budowę zawodowego zapaśnika.

– Coś mówiłeś, wielki specu?

– Nie.

– To miało być śmieszne? Wiesz, że nie cierpię tych pieprzonych sójek.

Pokręciłem głową.

– Nic nie mówiłem.

Andersen odszedł od stołu i zacisnął ogromne łapska na kiju bilardowym.

– Mógłbym przysiąc, że słyszałem, jak pod nosem nazwałeś mnie cipą. A może ciotą? Albo cieniasem? Coś w tym stylu.

Spojrzałem mu prosto w oczy.

– Skończyłeś grać, Andersen? To odłóż kij.

– Spróbuj mnie zmusić. Może myślisz, że ci się uda, bo jestem cipą?

Przyłożyłem służbowy gwizdek do ust.

– Jestem tu nowy. Zależy mi na tej pracy. Nie chcę żadnych kłopotów.

– To źle trafiłeś, frajerze. Sam jesteś pieprzoną cipą.

Andersen rzucił kij na stół i ruszył do drzwi. Po drodze potrącił mnie ramieniem.

– Uważaj, co gadasz, czarnuchu – powiedział i splunął.

Złapałem go i obróciłem twarzą do siebie. Był cholernie zaskoczony. Chciałem, żeby poczuł moją siłę. Patrzyłem na niego. Jak się zachowa sprowokowany?

– To ty uważaj, co gadasz – wycedziłem szeptem. – Lepiej do mnie nie podskakuj.

Puściłem go. Odwrócił się i wyszedł z sali. Miałem nadzieję, że jest Supermózgiem.

Rozdział 99

Najbardziej obawiałem się tego, że Supermózg może zniknąć na zawsze. Polowanie na niego stawało się raczej czekaniem albo modleniem się, żeby zostawił jakiś ślad.

Zmiany dyżurów w szpitalu zaczynały się od półgodzinnego przekazywania sobie przy kawie raportów o każdym pacjencie. Powtarzały się terminy „afekt”, „podatność”, „interakcja” i oczywiście „pourazowe zaburzenia emocjonalne”. Cierpiała na to co najmniej połowa chorych.

Poprzednia zmiana skończyła pracę, moja zaczęła. Głównym zadaniem doradcy psychiatrycznego jest interakcja z pacjentami. Miałem okazję przypomnieć sobie, dlaczego zostałem psychologiem.

Wróciłem do przeszłości. Czułem i rozumiałem ich urazy. Otaczający świat wydawał im się niebezpieczny. Nie ufali ludziom. Wątpili w siebie i mieli poczucie winy. Stracili wiarę i hart ducha. Dlaczego Supermózg wybrał to miejsce na swoją kryjówkę?

Mój ośmiogodzinny dyżur wiązał się z kilkoma specyficznymi obowiązkami. O siódmej liczenie sztućców w kuchni. Gdyby czegoś brakowało – co zdarzało się rzadko – musiałbym przeszukać pokoje. O ósmej spotkanie sam na sam z pacjentem nazwiskiem Copeland. Miał skłonności samobójcze. Od dziewiątej regularne sprawdzanie, gdzie jest każdy pacjent. Robiłem to co piętnaście minut według tablicy obok dyżurki pielęgniarek. Jednocześnie wyrzucałem śmiecie. Ktoś musiał opróżniać kubły.

Przy każdym podejściu do tablicy stawiałem kredą znaczki obok nazwisk najbardziej podejrzanych. Po godzinie miałem siedmiu.

James Gallagher znalazł się na mojej liście po prostu dlatego, że posturą przypominał Supermózga. Był wysoki i potężny. Wydawał się czujny i inteligentny.

Frederic Szabo miał zezwolenie na wychodzenie do miasta, ale wyglądał na tchórzliwego. Wątpiłem, czy mógł być zabójcą. Od powrotu z Wietnamu włóczył się po kraju. Nigdzie nie pracował dłużej niż kilka tygodni. Czasami opluwał personel szpitala, ale nic poza tym.

Stephen Bowen też mógł wychodzić do miasta. Służył w Wietnamie w stopniu kapitana piechoty i dobrze się zapowiadał. Cierpiał na pourazowe zaburzenia emocjonalne. Od roku 1971 przyjmowały go i zwalniały różne szpitale dla weteranów. Chwalił się, że po odejściu z wojska nigdy nie miał „normalnej pracy”.

David Hale był przez dwa lata policjantem w Marylandzie. Potem wpadł w paranoję. Podejrzewał, że każdy spotkany na ulicy Arab chce go zabić.

Michael Fescoe pracował w dwóch waszyngtońskich bankach, ale teraz nie potrafił zbilansować nawet własnej książeczki czekowej. Może symulował pourazowe zaburzenia emocjonalne, ale jego terapeuta był innego zdania.

Clete Andersen pasował do rysopisu Supermózga. Nie podobał mi się. I był porywczy. Ale nie zrobił niczego takiego, co mogłoby nasuwać podejrzenia, że jest Supermózgiem. Wręcz przeciwnie.

Tuż przed końcem dyżuru zadzwoniła do mnie Betsey. Odebrałem telefon w pokoiku służbowym za dyżurką pielęgniarzy. Była roztrzęsiona.

– Co się stało? – zapytałem.

– Mike Doud zniknął. Nie przyszedł rano do pracy. Zadzwoniliśmy do żony i podobno wyszedł z domu o zwykłej porze. Wypadek samochodowy raczej nie wchodzi w rachubę.

Byłem zaszokowany.

– Szukacie go?

– Jeszcze za wcześnie na ogłoszenie oficjalnego alarmu. Ale to do niego niepodobne. To naprawdę solidny facet. Domator. Najpierw Walsh, teraz on. Co się dzieje, Alex? To na pewno ten skurwiel!

Rozdział 100

Poluje na nas? Agent James Walsh nie żyje, Doud zaginął. Trudno było powiedzieć, czy te sprawy się wiążą, ale musieliśmy przyjąć, że tak. To na pewno ten skurwiel.

Byłem wcześniej umówiony z doktorem Cioffim, więc musiałem pójść na spotkanie w budynku administracyjnym. Przestudiowałem akta psychiatrów z Hazelwood. Cioffi sam był weteranem. Zaliczył w Wietnamie dwie tury. Potem pracował w siedmiu szpitalach dla weteranów, zanim trafił tutaj. Czy mógł być Supermózgiem? Od dawna miał do czynienia z psychologią i nienormalnymi zachowaniami. Ale w końcu ja też.

Kiedy wszedłem do jego gabinetu, pisał coś przy biurku. Siedział plecami do okna. Żółte, pasiaste obicie fotela pasowało do zasłon.

Nie widziałem go dobrze, ale wiedziałem, że obserwuje mnie ukradkiem. Ach, te gierki… Nawet my, lekarze umysłów, tak się zabawiamy.

W końcu podniósł głowę i udał zaskoczenie.

– Już pan jest? Przepraszam, chyba straciłem poczucie czasu.

Opuścił mankiety koszuli, wstał i wskazał mi miejsce pod ścianą.

– Doktor Marcuse i ja rozmawialiśmy o panu wczoraj wieczorem. Nie zachowaliśmy się zbyt uprzejmie wobec pana i pańskiego kolegi. Ale nie podobało nam się, że policja będzie tu węszyć. Słyszałem, że świetnie pan sobie radzi jako doradca do spraw zdrowia psychicznego.

Nie połknąłem przynęty. To on był lekarzem. Ja doradcą. Pokazałem mu listę podejrzanych. Szybko przeczytał nazwiska.

– Oczywiście znam tych pacjentów. Niektórzy z pewnością są zdolni do przemocy. Andersen i Hale popełnili kiedyś morderstwa. Mimo to, trudno sobie wyobrazić, żeby zorganizowali serię zuchwałych napadów. I co by tutaj robili, mając tyle pieniędzy, prawda?

Roześmiał się.

– Ja na pewno bym tu nie siedział.

Czyżby, doktorze? – pomyślałem.

Następną godzinę spędziłem u doktora Marcuse’a. Miał mniejszy gabinet, obok gabinetu Cioffiego. Dobrze nam się rozmawiało i czas szybko zleciał. Facet był bystry, energiczny i starał się pomóc w śledztwie. Albo tylko udawał.

– Jak pan trafił do Hazelwood? – zapytałem w końcu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Róże Są Czerwone»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Róże Są Czerwone» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


James Patterson - WMC - First to Die
James Patterson
James Patterson - French Kiss
James Patterson
James Patterson - Truth or Die
James Patterson
James Patterson - Kill Alex Cross
James Patterson
James Patterson - Murder House
James Patterson
James Patterson - Second Honeymoon
James Patterson
James Patterson - Tick Tock
James Patterson
James Patterson - The 8th Confession
James Patterson
James Patterson - Podmuchy Wiatru
James Patterson
James Patterson - Wielki Zły Wilk
James Patterson
James Patterson - Cross
James Patterson
Отзывы о книге «Róże Są Czerwone»

Обсуждение, отзывы о книге «Róże Są Czerwone» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x