Pośrednicy w handlu nieruchomościami. Prywatne posiadłości.
Tym zajmie się Roarke. Laboratorium. Dorwać Dickheada.
Kostnica. Sprawdzić, czy można przekazać krewnym szczątkiJonaha Talbota.
Lepiej zajrzę do Roarke”a. Ciekawe,jak mu idzie. Zajrzę do niego minutkę, postanowiła. Była to ostatnia myśl, zanim zapadła w sen.
W ciemność.
Dreszcze. Nie z powodu ciemności, ale chłodu. Strach to zinma jak lód skóra okrywająca jej drobne kruche kości, drżące, tak że prawie słyszy ten bezradny, głuchy odgłos.
Nie ma się gdzie schować. Nigdy nie miała. Nie przed nim. Nadchodzi. Słyszy jego ciężkie, nieśpieszne kroki, coraz wyraźniej, już jest przed jej sypialnią. Spogląda w stronę okna i zastanawia się, co by było, gdyby tak wstała z łóżka, rzuciła się w dół przez okno. Spadając, byłaby wolna.
Śmierć to wolność.
Za bardzo się boi. Bardziej boi się spadania niż tego, co za chwilę stanie się w jej pokoju.
Ma przecież tylko osiem lat.
Drzwi otwierają się, koszmar w koszmarze, ciemność wkracza w ciemność, jego sylwetka wyraźnie odcina się od półmroku korytarza. Postać bez twarzy.
Tatuś wrócił do domu. Przyszedł prosto do ciebie, dziecinko.
Błagam, nie. Błagam.
Ta prośba pozostała krzykiem w jej głowie. Nie wypowiedziała jej. I tak by go to nie powstrzymało, byłoby jeszcze gorzej. Jeśli to w ogóle możliwe.
Czuje na sobie jego dłonie. Skradają się pod kołdrą, niczym ogromne pająki, dotykają jej zimnej skóry. Było gorzej, po stokroć gorzej, kiedy robił to tak powoli, a potem…
Zacisnęła powieki, chciała uciec myślami, gdziekolwiek byle dalej od niego. Coś jej nie pozwala, powstrzymuje ją. Nie wystarczy. że ją hańbi, że się nad nią znęca.
Skrzywdził ją. Wiedział, jak bardzo. Ścisnął jej palce, aż zaczęła płakać. Jego oddech stawał się cięższy, powietrze wypełniak) obrzydliwe podniecenie.
Niegrzeczna dziewczynka.
Próbowała go odepchnąć, skurczyć się, zmniejszyć na tyle. by nie mógł w nią wejść. Teraz już głośno go błagała, zbyt przerażona, zbyt zdesperowana, by się powstrzymać. Wołała. Z jej gardła wydobył się jeden długi rozdzierający krzyk bólu, rozpaczy, kiedy brutalnie się w nią wcisnął i zaczął penetrować.
Jej oczy zaszły łzami, otworzyła je. Nie mogła opanować płaczu. Sztywna z przerażenia, patrzała na ojca, na jego zmieniającą się twarz. Rysy zamazały się
To Yost ją gwałcił. To Yost zacisnął jej na szyi srebrny drut. Choć nie była już bezbronnym dzieckiem, ale dojrzałą kobietą, policjantką, nie potrafiła go powstrzymać.
Nie ma czym oddychać. Brakuje jej powietrza. Na skórze, w miejscu, gdzie linka przecięla delikatną tkankę, czuje cienką, zimną strużkę krwi. W głowie ogłuszający szum, jak gdyby krzyczał cały świat.
Wyrywa się, szarpie, próbuje pomóc sobie pięściami, paznokciami, zębami. Na nic. Jest przygwożdżona.
– Eve, obudź się, Eve.
Roarke trzymał ją w objęciach, ale ona nadal tkwiła uwięziona w swoim przerażającym śnie. Patrzył w jej dzikie niewidzące oczy, czuł paniczne bicie jej serca. Była taka chłodna.
Wołał ją, przytulał w nadziei, że może dzięki temu ją rozgrzeje. Jej przerażenie trzymało go za gardło. Strach, niczym wściekły pies, zacisnął szczękę i nie wypuszczał ich obojga.
Miotała się w jego ramionach, walczyła, z trudem łykając powietrze jak tonący. W końcu zdesperowany, nie wiedząc, co robić, zaczął ja całować, jak gdyby wierzył, że może pomóc jej oddychać.
Nagle zesztywniała.
– Już dobrze, nic ci nie grozi – szeptał, kołysząc ją jak dziecko. – Jesteś w domu. Kochanie, zmarzłaś. – Ale nie miał odwagi jej zostawić, nawet by poszukać koca. – Przytul się do mnie.
– Nic mi nie jest, wszystko w porządku. – Nie wierzyła w to. nie.
– Przytul się do mnie. Potrzebuję cię.
Objęła go drżącymi, ciężkimi rękoma i wtuliła twarz w jego
– Czułam twój zapach, słyszałam twój głos, ale nie mogłam znaleźć.
– Jestem przy tobie. – Nie potrafił jej opowiedzieć, co czuje za każdym razem, gdy ona przeżywa swój koszmar z dzieciństwa. Nie znał słów, by opisać, jak bardzo rozdziera mu to duszę. – Tu jestem – mruczał, wtulając usta w jej włosy. – Miałaś zły sen.
– Tak, zły jak zawsze. Już po wszystkim. – Odsunęła się najdalej, jak mogła, i spojrzała na twarz Roarke”a. Jego ciemne, pełne emocji oczy płonęły. – Dla ciebie też był zły.
– Tak jak zawsze, Eye. – Przyciągnął ją do siebie, jej serce biło przy jego sercu. Kiedy najgorsze minęło, pogłaskał ją po plecach. – Przyniosę ci wody.
– Dzięki.
Wyszedł, a wtedy ona schowała głowę w dłoniach. Powtarzała sobie, że w końcu kiedyś to się skończy. Przejdzie jej, zawsze przechodziło. Przełknie gorzki, zniewalający strach i zabierze się do pracy. Będzie pamiętać, kim jest teraz, zapomni, kim była kiedyś.
Ofiara. Zawsze była ofiarą.
Do pracy. Nabrała głęboko powietrza i podniosła głowę. Powinna wrócić do pracy, bo tam ma władzę, kontrolę. W pracy zna swój cel.
Kiedy Roarke wrócił, podał jej wodę i kucnął u stóp Eve.
Czuła się lepiej. Na tyle lepiej, by ulga i wdzięczność ustąpiły miejsca podejrzliwości.
– Wrzuciłeś tu coś na uspokojenie?
– Wypij, Eve.
– Niech cię diabli, Roarke.
– Niech cię diabli, Eve – powtórzył za nią łagodnie i wypił połowę. – Dokończ.
Zmarszczyła nos i nie odrywając od niego oczu, powoli, małymi łyczkami, opróżniła szklankę. Robił wrażenie znużonego, nieczęsto się zdarzało, a nawet zmęczonego, co nie zdarzało się prawie nigdy.
Eye uprzytomnila sobie, że to nie pracy mu trzeba, ale relaksu. Wiedziała, że nawet gdyby sama odłożyła swoje obowiązki na jutro, nie zdoła namówić go na odpoczynek. Zaczekałby, aż ona uśnie, a sam wróciłby do pracy.
Tym razem mu się nie uda. Nie tylko on wie, który guzik nacisnąć. Odstawiła pustą szklankę.
– Zadowolony?
– Mniej więcej. Powinnaś dać sobie na dziś spokój. Prześpij się
Doskonale, pomyślała, celowo nie okazując zadowolenia.
– Masz rację – powiedziała wyraźnie bez entuzjazmu. – I tak nie mogę się skupić, tylko…
– Tylko co?
– Zostaniesz ze mną? – Wzięła jego dłoń. Wiem, że to głupie ale…
– Nie, to wcale nie jest głupie. – Usiadł w fotelu obok niej Objęła go, a kiedy zaczął głaskać jej włosy, przytuliła się d niego. – Wyłącz się chociaż do rana.
– Tak zrobię – przytaknęła, myśląc o tym, że i on do rana nie wymknie się z jej ramion. – Nie odchodź, dobrze?
Dobrze.
Upewniwszy się, że Roarke jej nie zostawi, że sam odpocznie. zamknęła oczy i pozwoliła sobie zapaść w mocny sen bez marzeń,
Zasnęła na długo, długo przed nim.
Kiedy się obudziła, ciągle trzymając Roarke”a w ramionach, za oknem z wolna budził się dzień. Przez chwilę pozostała w bezruchu, korzystając z rzadkiej okazji, by popatrzeć, jak mąż śpi.
Znowu pozwoliła się zaskoczyć miłości. Uniesienie ogarnęło ją jak zwykle bez ostrzeżenia. Nie było to spokojne, zwyczajne uczucie, do którego przywykła, ale gorący poryw namiętności, dziki wybuch, wulkan emocji, który wypełnił jej wnętrze. Radość, zakłopotanie, zaborczość, pożądanie i jakieś nieokreślone zadowolenie z siebie, graniczące ze zdumieniem, wszystko to stopiło w niej w jedną masę emocji.
Był tak absurdalnie piękny, że ogarnęły ją wątpliwości, czy kiedykolwiek zdoła pojąć, jak to się stało, że należy tylko do niej.
Читать дальше