– Zapisz pozostałe dane osobowe. Co to jest Starline?
Peabody wpisała nowe hasło.
– Wydawnictwo. Dyskietki, ale także książki, e-magazyny, prasa holograficzia. Wszystko, materiały w formie papierowej i elektronicznej – referowała Peabody. Nagle odchrząknęła i zamknęła monitor. – Firma powstała w 2015, w 2051 wykupiona przez Roarke Industries.
– Bliżej – szepnęła Eve. Po plecach przebiegły jej dreszcze. – Jest coraz bliżej. Ten facet ważył co najmniej dwa razy tyle co Darlene French, a i tak nie widać, żeby się bronił. – Ostrożnie podniosła dłoń Talbota. Jego kostki były zaczerwienione, a skóra popękana. – Kilka razy oberwał. Dlaczego tak mało? Wprawdzie nie jest taki postawny jak Yost, ale itak wygiąda na faceta w dobrej kondycji. Jeden przewrócony stół. Dwaj mężczyźni takiej postury powinni obrócić to pomieszczenie w perzynę.
Wiedziała to z doświadczenia. Nie tak dawno temu miała okazję obserwować, jak dwaj atletyczni faceci tłuką się w jej domowym gabinecie.
– Dobra, mamy to dokładnie sfilmowane. Przewróćmy go na plecy.
Usiadła na piętach, Peabody pochyliła się, by jej pomóc. Kiedy go odwracały, Eye poczuła opuchliznę i usłyszała chrzęst połamanych żeber.
Podciągnęła jego koszulkę.
– Nie zabił go tak od razu – powiedziała, oglądając rozległe przebarwienia na brzuchu. – Skurwiel nie walczy, tylko tłucze. Okulary.
Peabody podała jej okulary skanujące. Uzbrojona w powiększające soczewki, Eye dokładnie przyglądała się ciału.
– 0, tutaj, tuż pod lewą pachą. Jest ślad po nakłuciu. Facet za bardzo się opierał, więc zrobił mu zastrzyk uspokajający. Talbot stracił przytomność. Ciekawe, czy zanim go zgwałcił, zaczekał, aż oprzytomnieje. Założę się, że tak. Gwałt nie ma sensu, kiedy ofiara nie zdaje sobie sprawy z przemocy i własnego poniżenia.
Nie zapomniała że jej ojciec tak właśnie robił. Kiedy mdlała, bo za mocno ją zbił, po prostu czekał. Zawsze czekał. Musiała wiedzieć, czuć, błagać o litość.
– No, obudź się – szepnęła. – Wstawaj. Jak facet ma sobie ulżyć kiedy tak tu leżysz, mała dziwko?
– Pani porucznik?
– Zaczekał – rzekła Eve, otrząsając się. – Trzymał go przy życiu na tyle długo, by wyszły sińce. Czeka, aż ofiara odzyska resztkę sił i zacznie się bronić. Dopiero wtedy wyjmuje linkę, zaciska na szyi i kończy dzieło. – Zdjęła okulary. – Zajmę się materiałem. Skontaktuj się z McNabem i Feeneyem. Dowiedz się, czy było coś ciekawego na dyskietkach zabezpieczających.
– Tak jest.
– A jednak ci się udało – mruknęła, zabezpieczając zakrwawioną dłoń.
Tak jak i Darlene French, przypomniała sobie. A innym? Czy to zadrapanie, lub siniak, zdobyte podczas pracy, to dla Yosta jeszcze jedna pamiątka? Rana wojenna? Coś, co później będzie wspominał?
A co zabrał Jonahowi Talbotowi?
Włożyła okulary i jeszcze raz obejrzała ciało, tym razem koncentrując się na śladach po ukłuciach. Szybko znalazła to, czego szukała. Z lewej strony moszny.
Wzdrygnęła się na wspomnienie szoku, jakim było dla niej przeklucie uszu.
– Jezu, co się z tymi ludźmi dzieje? Do raportu: ślad na lewej części moszny oznacza, że ofiara nosiła tam kolczyk lub jakieś inne ozdoby.
Zdjęła okulary, wyprostowała się i stojąc nad zwłokami, zaczęła rozglądać się po pokoju. Słysząc na korytarzu czyjeś kroki, zwróciła się do Peabody:
– Powiedz ekipie, żeby zwrócili uwagę na ozdoby. Może znajdą coś podczas porządkowania terenu. Chodzi o przedmioty jakie faceci zawieszają sobie na jajach, wolę nie wiedzieć po co. Nasz znajomy lubi pamiątki, a z genitaliów ofiary zniknął kolczyk.
– Niestety, w tym przypadku nie mogę pomóc, pani porucznik. Odwróciła się w stronę drzwi i spojrzała na Roarke”a. Instynktownie podeszła do niego, zasłaniając zwłoki.
– Co ty tu robisz? Nie chcę, żebyś mi się tu kręcił.
– Nie zawsze dostajemy to, czego chcemy.
Stali twarzą w twarz. Eye położyła dłoń na jego klatce piersiowej.
– To miejsce zbrodni.
– Zdaję sobie z tego sprawę. Odsuń się, nie wejdę dalej.
W tonie męża usłyszała odpowiedź na pytanie, którego jeszcze nie zadała. Poczuła ukłucie w sercu, ale pozwoliła mu spojrzeć.
– Znałeś go.
– Tak. – Kiedy oglądał zwłoki, na jego twarzy gniew mieszałsię z żalem. – Masz już jego dane, ale powiem ci, że to był mądry, ambitny facet. Robił błyskawiczną karierę jako wydawca. Lubił książki. Prawdziwe, no wiesz, te, które trzyma się w dłoni i przewraca kartki.
Nie odpowiedziała. Wiedziała, że Roarke także uwielbia takie książki. A więc jest coś, co łączyło go z ofiarą. Radość, jaką daje przewracanie kartek.
– Dziś miał robić korektę – powiedział Roarke. Między gniew i żal zaczęło wkradać się poczucie winy. – Raz w tygodniu zostawał w domu, żeby popracować, choć bez problemu mógł to komuś zlecić. Miał w zespole wielu świetnych redaktorów. Z tego, co pamiętam, lubił żeglować, miał małą żaglówkę, cumował w porcie, na Long Island. Chciał kupić domek letniskowy w tamtej okolicy. Miał dziewczynę.
– Wiem, to ona go znalazła. Czeka w pokoju obok.
– Eve. to, co ci powiedziałem, nie ma żadnego związku z jego śmiercią. On nie żyje dlatego, że pracował dla mnie. – Podniósł wzrok na Eve. Jego oczy płonęły z wściekłości.
– Tak zamierzam prowadzić śledztwo. – Poza kadrem kamery chwyciła go za rękę. Czuła, że mąż cały drży, z trudem panował nad wzburzeniem. – Poczekaj na zewnątrz. Pozwól mi się nim zająć.
Przez ułamek sekundy wydawało jej się, że Roarke zrobi lub powie coś, co będzie musiała usunąć z nagrania. Nagle wyraz jego oczu zmienił się. Patrzył na mą tak zimnym wzrokiem, że aż poczuła chłód.
– Zaczekam – powiedział i wyszedł.
Na szczęście wyglądało na to, że dziewczyna Talbota, Dana, zdążyła się wypłakać, zanim Eye usiadła przy niej, by spisać zeznanie. Oczy miała czerwone i cały czas popijała wodę, jak gdyby atak płaczu ją odwodnił. Była wystarczająco przytomna i opanowana, by odpowiedzieć na pytania.
– Byliśmy umówieni na późny lancz. Powiedział, że będzie mógł zrobić sobie przerwę około drugiej. Tym razem to on mial płacić. – Usta dziewczyny drżały, przez chwilę zagryzała dolną wargę. – Płaciliśmy na zmianę. Jadaliśmy w Polo”s, na Osiemdziesiątej Drugiej. Oboje lubimy tę restaurację. Mieszkam w pobliżu. Zawsze w środy pracujemy w domu. Jestem szefem działu literackiego. Poznaliśmy się kilka miesięcy temu. Spóźniłam się. Przyszłam dopiero dwadzieścia po drugiej.
Urwała, napiła się wody i na chwilę przymknęła oczy. Nie była klasycznie piękną kobietą. Miała ostre rysy i twarz z charakterem.
– Zadzwonił klient, musiałam się nim zająć. Jonah mi dokuczał, bo zawsze się spóźniam. Podaje godzinę według „czasu Dany”. Ucieszyłam się, bo kiedy dotarłam na miejsce, jego jeszcze nie było. Chciałam mu trochę podokuczać. O Boże, nie mogę… chwileczkę, dobrze?
– Nie ma sprawy. Nie musi się pani spieszyć.
Tym razem Dana dotknęła szklanką czoła i powoli ją przesunęła.
– O wpół do trzeciej postanowiłam do niego zadzwonić i zapytać, co się dzieje. Nie odebrał, więc poczekałam jeszcze kwadrans. Od niego do restauracji idzie się pięć minut. Zdenerwowałam się, ale i zaniepokoiłam, rozumie pani?
– Tak, oczywiście.
– Pomyślałam, że po niego pójdę. Miałam nadzieję, że spotkamy się gdzieś po drodze, on będzie biegł i wymyśli jakieś wiarogodne usprawiedliwienie. Zastanawiałam się, czy od razu zrobić awanturę, czy pozwolić mu się wytłumaczyć. Weszłam do środka…
Читать дальше