J. Robb - Dotyk Śmierci

Здесь есть возможность читать онлайн «J. Robb - Dotyk Śmierci» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dotyk Śmierci: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dotyk Śmierci»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W luksusowym nowojorskim apartamentowcu zostaje zastrzelona Sharon DeBlass, wnuczka wpływowego senatora. Śledztwo w tej sprawie prowadzi porucznik Eve Dallas – młoda, zdolna i energiczna policjantka z wydziału zabójstw. Pierwsze ślady prowadzą do Roarke'a – tajemniczego miliardera, o którym nie wiadomo nic, poza tym, że jest oszałamiająco bogaty, przystojny i inteligentny – i że lekceważy sobie wszelkie zasady i nakazy. Jakie skutki będzie miało spotkanie tych dwojga? Tymczasem zabójca uderza drugi raz.
Nora Roberts, mistrzyni w łączeniu wątków sensacyjnych i romansowych znowu dostarcza swoim czytelniczkom wspaniałej rozrywki.

Dotyk Śmierci — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dotyk Śmierci», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Lola nie miała ich tak dużo, przypomniała sobie. Dwie pary pantofli na śmiesznie wysokich obcasach, parę dziewczęcych sandałów wiązanych na rzemyki i parę tenisówek – wszystkie wepchnięte do jej wąskiej szafki.

Ale Sharon była tak dobrze zorganizowana, jak próżna. Jej buty były starannie poukładane w rzędach po…

Błąd. Czując, że ciarki chodzą jej po skórze, Ewa cofnęła się. Coś tu nie grało. Szafa była tak samo duża jak pokój i wykorzystana w każdym calu. Teraz zobaczyła, że na półkach jest przerwa długości jednej stopy. Stało się tak, ponieważ buty były poukładane w sterty po sześć pudełek, a takich stert było w rzędzie osiem.

Nie leżały tak, kiedy Ewa weszła tu po raz pierwszy, ani kiedy stąd wychodziła. Były ułożone w zależności od koloru i charakteru.

Po cztery pudełka w stercie, pamiętała doskonale, po dwanaście stert w rzędzie.

Taki drobny błąd, pomyślała z uśmiechem. Lecz człowiek, który popełni jeden błąd, może zrobić i drugi.

Może pani powtórzyć, poruczniku?

– Poprzestawiał pudełka z butami, panie komendancie. – Przebijając się przez korki uliczne, drżąc z zimna, gdyż grzejnik w samochodzie dmuchał ciepławym powietrzem tylko na jej stopy, Ewa nawiązała łączność ze swoim szefem. Sterowiec z turystami trzymał się tuż nad ziemią, donośny głos przewodnika radził, jak robić zakupy w podniebnych sklepach. Jakaś kretyńska ekipa drogowa, posiadająca zezwolenie na używanie w ciągu dnia maszyn o dużej mocy, wierciła dojazd do tunelu na rogu Szóstej i Siedemdziesiątej Ósmej. Ewa spróbowała przekrzyczeć hałas.

– Może pan obejrzeć dyskietki z jej mieszkania. Pamiętam, jaki był układ szafy. Zrobiła na mnie wrażenie, bo nie sądziłam, że jedna osoba może mieć tyle rzeczy i trzymać je w takim porządku. Wrócił.

– Wrócił na miejsce zbrodni? – spytał Whitney oschłym tonem.

– Komunały biorą się z faktów. – Mając nadzieję, że sąsiednia ulica będzie choć trochę spokojniejsza, skręciła w przecznicę i wylądowała za rozklekotanym mikrobusem. Czy żaden mieszkaniec Nowego Jorku nie pozostał w domu? – W przeciwnym razie nie byłyby komunałami – zakończyła i włączyła automatycznego kierowcę, by wsadzić ręce w kieszenie i w ten sposób je ogrzać. – Zauważyłam też inne rzeczy. Trzymała biżuterię w podzielonej na przegródki szufladzie. Pierścionki w jednej przegródce, bransoletki w drugiej, i tak dalej. Kilka łańcuchów było splątanych, kiedy zajrzałam tam ponownie.

– Ekipa techniczna…

– Sir, obejrzałam dokładnie mieszkanie po jej wyjściu. Wiem, że tam był. – Ewa czuła się zawiedziona reakcją Whitneya, ale wiedziała, że wynika ona z ostrożności. Dowódcy muszą być rozważni. – Poradził sobie z zabezpieczeniami i wszedł do środka. Szukał czegoś – czegoś, o czym zapomniał. Czegoś, co ona miała. Czegoś, co przeoczyliśmy.

– Chcesz, żeby jeszcze raz przeszukano mieszkanie?

– Tak. I chcę, żeby Feenley powtórnie przejrzał pliki Sharon. Gdzieś tam musi coś być. I to go martwi do tego stopnia, że postanowił wrócić, nie bacząc na ryzyko.

– Dam ci pisemne upoważnienie. Szef nie będzie z tego zadowolony. – Dowódca milczał przez chwilę. Potem, jakby właśnie sobie przypomniał, że jest to całkowicie bezpieczna linia, parsknął. – Do diabła z szefem. Powodzenia, Dallas.

– Dziękuję… – zaczęła, ale wyłączył się, zanim zdążyła dokończyć zdanie.

Druga z sześciu, pomyślała w zaciszu swego samochodu i wzdrygnęła się nie tylko z zimna. Było jeszcze czworo ludzi, których życie miała w swoich rękach.

Po wjechaniu do garażu zaklęła głośno, wściekła, że umówiła się z tym cholernym mechanikiem na następny dzień. Jeśli grzejnik rzeczywiście jest uszkodzony, to facet zabierze jej samochód i będzie się grzebał z jakąś kretyńską usterką przez tydzień. Myśl o robocie papierkowej, którą musiałaby wykonać, by otrzymać pojazd służbowy, wydała jej się zbyt straszna, by miała ochotę w ogóle rozważać ten pomysł.

Poza tym była przyzwyczajona do swego samochodu, ze wszystkimi jego kaprysami. Wszyscy wiedzą, że umundurowani policjanci dostają najlepsze pojazdy ziemia – powietrze. Detektywom musiały wystarczać stare gruchoty.

Będzie musiała zdać się na transport publiczny albo zwędzić samochód z garażu policyjnego i później ponieść konsekwencje swego czynu.

Zmarszczyła brwi na myśl o czekających ją nieprzyjemnościach. Pomyślała, że musi spotkać się osobiście z Feeneyem i powiedzieć mu, by przejrzał dyskietki nagrane w ciągu ostatniego tygodnia przez ochronę kompleksu Gorham. Wjechała windą na swoje piętro. Gdy tylko otworzyła drzwi, automatycznie sięgnęła po broń.

Było coś niepokojącego w ciszy, jaka panowała w mieszkaniu. Natychmiast się zorientowała, że nie jest w nim sama. Choć czuła, że ciarki chodzą jej po skórze, wyciągnęła ręce, w których trzymała broń, i szybko przesunęła wzrokiem po wnętrzu, przeskakując zgrabnie w lewo i w prawo.

W słabo oświetlonym, pełnym cieni pokoju panowała absolutna cisza. Nagle zauważyła jakiś ruch, jej napięte mięśnie zafalowały, a palec zawisł na spuście.

– Doskonały refleks, pani porucznik. – Roarke wstał z fotela, w którym na wpół leżał i z którego ją obserwował. – Tak doskonały – kontynuował tym samym łagodnym tonem, gdy zapalił lampę dotykiem dłoni – że mam nadzieję, iż nie wykorzystasz go przeciwko mnie.

Może to zrobi. Mogła go zabić. Jeden strzał i błogi uśmiech zniknąłby z jego twarzy. Ale każde użycie broni oznaczało robotę papierkową, której nie miała ochoty wykonywać tylko po to, żeby się zemścić.

– Co ty tu robisz, do cholery?

– Czekam na ciebie. – Nie spuszczając wzroku z jej oczu, podniósł ręce. – Jestem nieuzbrojony. Sama sprawdź, jeśli mi nie wierzysz.

Bardzo wolno, z pewnym ociąganiem, schowała broń do kabury.

– Domyślam się, że masz całą armię bardzo drogich i bardzo mądrych adwokatów, którzy oczyszczą cię z zarzutów, zanim skończę pisać na ciebie raport. Ale może mi wytłumaczysz, dlaczego mam narażać siebie na kłopoty, a miasto na wydatki, wsadzając cię do aresztu na parę godzin?

Stwierdził ze zdziwieniem, że rozbawił go sposób, w jaki na niego napadła.

– Nic by to nie dało. A ty jesteś zmęczona, Ewo. Dlaczego nie usiądziesz?.

Nie będę zawracała sobie głowy pytaniem cię, jak tu wszedłeś.

– Trzęsąc się ze złości, zastanawiała się, jak dużą satysfakcję sprawiłoby jej zakucie jego wypieszczonych nadgarstków w kajdanki. – Jesteś właścicielem tego budynku, więc odpowiedź sama się nasuwa.

– Jedną z rzeczy, którą w tobie podziwiam jest to, że nie tracisz czasu na sprawy oczywiste.

– Moje pytanie brzmi: dlaczego.

– Kiedy wyszłaś z mojego biura, złapałem się na tym, że myślę o tobie, i w sensie zawodowym i osobistym. – Uśmiechnął się, szybko i czarująco. – Jadłaś kolację?

– Dlaczego? – powtórzyła.

Zrobił krok w jej stronę i padający z boku strumień światła zadrgał lekko.

– Ze względów zawodowych, bo odbyłem parę rozmów, które mogą wydać ci się interesujące. Osobistych… – Zbliżył rękę do jej twarzy, muskając palcami policzek, dotykając kciukiem niewielkiego dołeczka w podbródku. – Zmartwił mnie wyraz zmęczenia w twoich oczach. Z jakiegoś powodu czuję, że powinienem cię nakarmić.

Chodź wiedziała, że zachowuje się jak rozkapryszone dziecko, odsunęła się gwałtownie.

– Jakich rozmów?

Uśmiechnął się tylko i podszedł do jej telełącza.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dotyk Śmierci»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dotyk Śmierci» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Dotyk Śmierci»

Обсуждение, отзывы о книге «Dotyk Śmierci» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x