W południe Jordan przebrał się w mundur w swoim pokoju. Piętnaście po dwunastej wyszedł tylnym wejściem i wsiadł do furgonetki MI- 5. Vicary i Harry zajęli stanowiska na dole, w punkcie dowodzenia, podczas gdy Jordan mknął Park Lane niczym bardzo ważny więzień. Wprowadzono go bocznym wejściem do budynku SHAEF przy Blackburn Street. Przez następne sześć minut nikt z zespołu Vicary'ego go nie widział.
Jordan pojawił się w głównym wejściu SHAEF o 12.35. Przeszedł przez plac z teczką przykutą do ręki, po czym zniknął w drugim budynku. Tym razem nie było go dziesięć minut. Kiedy się ponownie wynurzył, już nie miał teczki. Z Grosvenor Square przeszedł do South Audley Street, a stamtąd na Curzon Street. Cały czas dyskretnie śledziła go trójka najlepszych obserwatorów Vicary'ego: Clive Roach, Tony Blair i Leonard Reeves. Żaden z nich nie zauważył, by komandora pilnował jeszcze ktoś inny.
Za pięć pierwsza Jordan dotarł do „Mirabelle". Czekał na chodniku, dokładnie tak jak mu kazał Vicary. Punktualnie o pierwszej przed restauracją zatrzymała się taksówka, z której wysiadła wysoka, przystojna kobieta. W czasie gdy Catherine Blake brała Jordana za rękę i całowała go w policzek, Ginger Bradshaw, najlepszy w wydziale fotograf, który przycupnął w służbowej furgonetce stojącej po drugiej stronie ulicy, pstryknął sześć zdjęć. Film natychmiast zawieziono na West Halkin Street, a zanim tamta para skończyła lunch, przed Vicarym leżało sześć odbitek.
Po wszystkim Blair winił siebie; Reeves mówił, że nie – to jego wina. Roach zaś, jako zwierzchnik, brał odpowiedzialność na swoje barki. Wszyscy trzej zgodnie twierdzili, że ta kobieta jest o niebo lepsza od wszystkich niemieckich agentów, z jakimi do tej pory mieli do czynienia: żaden nie sięgał jej do pięt. A gdyby popełnili błąd i za bardzo się zbliżyli, byliby spaleni.
Wyszedłszy z „Mirabelle", Catherine i Peter razem wrócili na Grosvenor Square. Zatrzymali się na południowo- zachodnim rogu i rozmawiali przez dwie minuty. Ginger Bradshaw zrobił kolejne zdjęcia, także i bardzo krótkiego pocałunku na do widzenia. Kiedy Jordan odszedł, Catherine wsiadła do taksówki. Blair, Roach i Reeves wskoczyli do furgonetki i jechali za taksówką do wschodniej części Regent Street. Następnie samochód skręcił na północ, w Oxford Street, gdzie Catherine zapłaciła taksówkarzowi i wysiadła.
Później Roach nazwał jej marszrutę Oxford Street prawdziwą popisówką. Zatrzymała się przy co najmniej sześciu witrynach. Dwa razy schowała się w bramie, raz tak szybko, że Blair musiał czmychnąć do kawiarni, żeby na nią nie wpaść. Przy Tottenham Court Road zeszła na stację metra, kupiła bilet do Waterloo. Roachowi i Reevesowi udało się wsiąść za nią do pociągu: Roach był parę metrów od niej w tym samym wagonie, Reeves w następnym. Kiedy drzwi się otworzyły na Leicester Square, tkwiła nieruchomo, jakby zamierzała jechać dalej. Nagle się podniosła i wysiadła znienacka. Roach zdążył wyskoczyć przez zamykające się drzwi. Reeves utknął w pociągu: wypadł z gry.
Catherine wmieszała się w tłum na schodach i Roach na chwilę ją zgubił. Znalazłszy się na poziomie ulicy, szybko przeszła Charing Cross Road i z powrotem weszła na stację Leicester Square.
Roach przysiągłby, że widział, jak wsiadała do stojącego autobusu, i przez resztę popołudnia klął na siebie za taki głupi błąd. Popędził ulicą i wskoczył do autobusu, gdy ruszał z przystanku. Po dziesięciu sekundach Roach zorientował się, że wybrał nie tę kobietę. Wysiadł na najbliższym przystanku, zadzwonił na West Halkin Street i powiedział Vicary'emu, że zgubili Catherine.
– Clive Roach nigdy jeszcze nie zgubił żadnego niemieckiego szpiega – oświadczył Boothby, wściekłym wzrokiem mierząc raport leżący przed nim na biurku. Popatrzył na Vicary'ego. – Ten człowiek nie zgubiłby komara na bagnisku.
– Jest najlepszy. Ale ona jest po prostu cholernie dobra.
– Niech pan spojrzy: taksówka, długi spacer, żeby się upewnić, czy nie ma ogona. Wchodzi na stację, kupuje bilet do jednej, wysiada na innej.
– Jest wyjątkowo ostrożna. Dlatego wcześniej jej nie złapaliśmy.
– Istnieje również inne wytłumaczenie, Alfredzie. Możliwe, że wypatrzyła obstawę.
– Wiem. Brałem i to pod uwagę.
– A jeśli tak, to cała operacja wzięła w łeb, zanim jeszcze na dobre się zaczęła. – Boothby postukał w cienką metalową walizkę, w której znajdowała się pierwsza porcja dokumentów sprokurowanych na potrzeby Kettledrum. - Jeśli ta kobieta wie, że ją śledzimy, a dostanie to, równie dobrze możemy opublikować tajemnicę inwazji wielkimi literami na pierwszej stronie Daily Mail. Będą wiedzieć, że chcemy ich wyprowadzić w pole. A jeśli będą wiedzieć, że ich oszukujemy, domyśla się, że przeciwieństwo to prawda.
– Roach jest przekonany, że Catherine go nie wypatrzyła.
– Gdzie ona teraz jest?
– U siebie.
– O której ma się spotkać z Jordanem?
– O dziesiątej, w jego mieszkaniu. Powiedział jej, że dziś długo pracuje.
– Jakie Jordan odniósł wrażenie?
– Powiedział, że nie zauważył zmiany w jej zachowaniu, żadnego niepokoju ani napięcia. – Vicary zawiesił głos. – Dobry jest ten nasz komandor Jordan, cholernie dobry. Gdyby nie był takim doskonałym inżynierem, idealnie nadawałby się na szpiega.
Boothby grubym palcem postukał w walizeczkę.
– Jeśli zauważyła obstawę, dlaczego siedzi u siebie? Dlaczego nie włóczy ich po mieście?
– Może chce zobaczyć, co mieści się w tej walizce? – odparł Vicary.
– Jeszcze nie jest za późno, Alfredzie. Nie musimy robić tej całej akcji. Możemy zaaresztować tę kobietę już teraz i wymyślić inny sposób naprawienia szkody.
– Moim zdaniem popełnilibyśmy w ten sposób błąd. Nie znamy pozostałych agentów wplątanych w sprawę i nie wiemy, w jaki sposób kontaktują się z Berlinem.
Boothby zabębnił kostkami o walizkę.
– Nie spytał pan, co tam jest, Alfredzie.
– Nie chciałem usłyszeć kolejnego kazania o tym, co oficerowi wolno wiedzieć.
Generał parsknął śmiechem.
– Doskonale, uczy się pan. Rzeczywiście, nie musi pan wiedzieć, ale skoro to pan wpadł na ten błyskotliwy pomysł, powiem panu. Komitet Dwadzieścia chce przekonać Niemców, że Mulberry to konstrukcja przeciwlotnicza stworzona z myślą o Calais. W poszczególnych Phoenixach i tak znajdują się pomieszczenia dla załogi i działa przeciwlotnicze, więc całkiem nieźle to pasuje. Po prostu odrobinę zmienili rysunki.
– Genialne.
– Wpadli też na parę innych pomysłów, dzięki którym zdezorientują wroga i w innych kwestiach. Będzie się pan z nimi zapoznawał w miarę potrzeby.
– Rozumiem, sir Basilu.
Przez jakiś czas siedzieli w milczeniu, każdy wpatrując się w wybrany punkt w ścianie.
– Pana kolej, Alfredzie – odezwał się Boothby. – To pan kontroluje tę część operacji. Cokolwiek pan zaleci, może pan liczyć na moje poparcie.
Dlaczego się czuje, jakby mnie szykowano na ścięcie? – pomyślał Vicary. Nie ucieszyła go ta obietnica wsparcia. Wiedział, że w razie najmniejszych kłopotów Boothby błyskawicznie będzie szukał jakiejś mysiej nory. Najprościej byłoby aresztować Catherine Blake i postąpić za radą Boothby'ego: przeciągnąć ją na swoją stronę i zmusić do współpracy. Vicary nadal czuł, że to by się nie udało i że fałszywe materiały da się przesyłać przez Catherine Blake wyłącznie wówczas, gdy nie będzie tego świadoma.
– Pamiętam czasy, kiedy nie trzeba było podejmować takich decyzji – powiedział z zadumą Boothby. – A teraz jeden fałszywy krok i możemy przegrać wojnę.
Читать дальше