Francis Dick - Zagrożenie

Здесь есть возможность читать онлайн «Francis Dick - Zagrożenie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zagrożenie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zagrożenie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Andrew Douglas to "doradca w przypadku porwania", jak sam określa, pracujący zawsze w cieniu. Bo jedynie tak pomoże ofiarom kidnapingu i tym, do których porywacze zwracają się o okup. Gdy młoda włoska dżokejka, Alessia Cenci, zostaje uprowadzona, Douglas zaczyna pertraktacje. jako fikcyjny szofer ojca Alessi jedzie z nim potajemnie złożyć okup – co budzi sprzeciw szefa miejscowej policji, który wolałby bez skrupułów rozprawić się z bandytami…

Zagrożenie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zagrożenie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Popsy jest taka dobra – rzekła. – Często się u niej zatrzymuję. – Przerwała. – Ona nie mówi co prawda wprost: zwalcz to w sobie czy weź się w garść, ale wiem, że dokładnie tak myśli. Ja w każdym razie, będąc na jej miejscu, tak właśnie bym myślała. Przecież wróciłam do domu cała i zdrowa, więc powinnam się cieszyć, być zadowolona, że tak się to skończyło, i żyć dalej, a ja nie okazuję ani krzty radości czy wdzięczności.

Pomaszerowaliśmy wolno dalej i zajrzeliśmy do mrocznego wejścia stajni, gdzie tylko strzygąc od czasu do czasu uszami, drzemały konie.

– Po wojnie w Wietnamie – zacząłem – kiedy jeńcy zaczęli wracać do domów, miało miejsce wiele rozwodów. To nie było tak samo jak po drugiej wojnie światowej, kiedy żony mężczyzn, którzy poszli na front, żyły dalej swoim życiem i po ich powrocie nie potrafiły znaleźć z nimi wspólnego języka, bo dla ich ślubnych czas się po prostu zatrzymał. Po Wietnamie było inaczej. Ci jeńcy cierpieli okropne katusze, a po powrocie do domów ich rodziny liczyły, że będą cieszyć się, iż zostali uwolnieni.

Alessia oparła się łokciami o niskie drzwi jednego z boksów i przyglądała się stojącemu w bezruchu wierzchowcowi.

– Żony tych mężczyzn próbowały odnowić dawną miłość, scementować więź, jaka ich niegdyś łączyła, ale wielu spośród nich stało się impotentami, wybuchało płaczem w miejscach publicznych, zachowywało się histerycznie… i wykazywało wyraźne oznaki załamania psychicznego. Hamburgery i cola nie mogły ich uzdrowić, podobnie jak praca od dziewiątej do piątej. – Zacząłem manipulować przy ryglach drzwiczek. – Większość z nich z czasem doszła do siebie i wróciła do normalnego życia, ale nawet oni przyznają, że jeszcze przez wiele lat dręczyły ich straszne koszmary i nigdy nie zapomną pewnych szczegółów z okresu swego pobytu w obozach jenieckich…

Po chwili usłyszałem jej głos: – Ja nie byłam jeńcem wojennym.

– Ależ tak. To przecież to samo. Znalazłaś się, nie ze swojej winy, w rękach wroga. Nie wiedziałaś kiedy – ani czy w ogóle – zostaniesz uwolniona. Zostałaś upokorzona… odarta z wolnej woli… uzależniona od swoich oprawców w kwestii pożywienia. Całkiem jak w obozie jenieckim, może nawet gorzej z uwagi na izolację… byłaś przecież całkiem sama.

Przez chwilę opierała kędzierzawą głowę na skrzyżowanych przedramionach. – Jedyną rzeczą, jaką mi dali, kiedy poprosiłam, były podpaski, i błagałam… błagałam ich o nie. – Przełknęła ślinę. – Ciało kobiety nie przestaje odliczać dni tylko dlatego, że ktoś ją zamknął w namiocie.

Objąłem ją bez słowa. Były pewne sytuacje, z którymi uwięziony mężczyzna nigdy nie musiał się borykać. Pochlipywała cicho, pociągając nosem i przełykając ślinę, a w jakiś czas później wyszeptała po prostu: – Dziękuję.

Na co odparłem krótko: – Nie ma za co – i ruszyliśmy dalej wzdłuż ciągu zamkniętych, tonących w półmroku boksów, świadomi, że mamy przed sobą jeszcze bardzo długą drogę.

7

Dyżur przy telefonie przez dwadzieścia cztery godziny na dobę był w naszej firmie podstawą, ponieważ porywacze nie mieli normowanego czasu pracy i to zawsze partner – a nie pracownik – pełnił służbę w dyspozytorni, po pierwsze z uwagi na znajomość tematu, a po drugie ze względów bezpieczeństwa. Byli szpiedzy bardziej niż czegokolwiek obawiali się „przecieków” i w każdym pracowniku widzieli potencjalnego „kreta”, działającego na dwa fronty – a w ten sposób eliminowali zbędne ryzyko.

Ta niedzielna noc była względnie spokojna, tylko dwa telefony: jeden od partnera z Ekwadoru, który odkrył, że lokalna policja chciała uszczknąć coś dla siebie z okupu, którego wysokość negocjował, i zwracał się do firmy z zapytaniem, co ma dalej robić w tej sytuacji, drugi zaś od Pędziwiatra, który prosił o spis środków bezpieczeństwa, jakie zaleciliśmy firmie Luca Oil.

Zapisałem to sobie i rzuciłem: – Przecież w Luca Oil powinni mieć jeden egzemplarz, zgadza się?

– Porywacze go zwinęli – odparł krótko Pędziwiatr. – Albo może przekupili sekretarkę, aby go dla nich ukradła. Tak czy owak, spis zniknął, a dyrektor został uprowadzony w czasie pełnienia codziennych obowiązków, kiedy był najsłabiej strzeżony, co pewnie nie było zwykłym zbiegiem okoliczności.

– Prześlę ci go zaraz pocztą kurierską.

– I sprawdź, kto jest wolny, żeby dać mi wsparcie. Szykuje się dłuższa sprawa. To zostało bardzo starannie zaplanowane. Przyślij mi Dereka, o ile to możliwe. No i… ciesz się, że mnie tam nie ma, bo nieźle byś beknął za wpadkę w Bolonii.

– Cieszę się – odparłem z uśmiechem.

– Niedługo wrócę – dorzucił posępnie. – Dobranoc.

O dziewiątej rano odebrałem jeszcze jeden telefon, tym razem od przedstawiciela Lloydsa, firmy zajmującej się ubezpieczeniami osób i przedsiębiorstw, także na wypadek porwania. Większość z naszych zleceń przyjmowaliśmy bezpośrednio od niego, jako że warunkiem przyznania ubezpieczenia było, aby jego klienci skorzystali z naszej pomocy, zanim zgodzą się wypłacić okup. Zdawał sobie sprawę, że potrafimy nieźle się targować i zbić cenę proponowaną przez porywaczy – a o to przecież chodziło ubezpieczycielowi – my z kolei rekomendowaliśmy go firmom, które zwracały się do nas z prośbą o doradztwo.

– Na Sardynii porwano dwie Angielki – powiedział. – Mąż jednej z nich ubezpieczył ją na wypadek porwania na okres dwutygodniowego urlopu, którego nie mógł spędzić wraz z nią, i zwrócił się z tą sprawą do nas. Nie wygląda to na zaplanowaną akcję – dziewczyny znalazły się po prostu w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze i wpadły w zasadzkę. Tak czy owak, małżonek bardzo się martwi i jest gotów zapłacić tyle, ile żądają porywacze – i to od razu – czy mógłby pan niezwłocznie kogoś tam posłać?

– Oczywiście – odparłem. – A… na ile opiewało ubezpieczenie?

– Składka wyniosła tysiąc funtów, a suma ubezpieczenia dwieście tysięcy. Na dwa tygodnie – westchnął. – Tak czasem bywa. Raz na wozie, raz pod wozem.

Zapisałem nazwiska, szczegóły i sprawdziłem godziny odlotów na Sardynię, gdzie w wielu regionach bandyci porywali, wymuszali okup i uwalniali swoje ofiary, kiedy im się tylko podobało.

– To bardzo poufna sprawa – zaznaczył przedstawiciel Lloyda.

– Nie wolno dopuścić, aby przedostała się do gazet. Jeżeli wszystko pójdzie gładko, dziewczyna najdalej za tydzień wróci do domu i wszystko będzie w porządku, prawda?

– Przy odrobinie szczęścia – przyznałem.

Porywacze nie mieli gdzie przetrzymywać swoich ofiar przez dłuższy czas i zdarzało się, że zmuszali je do codziennych wielomilowych marszów po górach, gdzie w końcu je porzucali, gdy tylko otrzymali żądany okup. Pomyślałem, że Alessia wolałaby takie rozwiązanie, niż niekończące się przesiadywanie w namiocie.

Zaczęli się zjawiać partnerzy na poniedziałkową konferencję i praktycznie bez trudu znalazłem jednego, który aż palił się do wyjazdu na Sardynię. Z łatwością namówiłem też Dereka, aby wspomógł Pędziwiatra przy sprawie Luca Oil. Koordynator wprowadził ich do grafiku na nowy tydzień, a ja przekazałem prezesowi prośbę od partnera z Ekwadoru.

Po godzinie picia kawy, plotkowania i lektury raportów rozpoczęło się spotkanie, którego zasadniczą treścią były, jak zawsze, bieżące sprawy.

– Ta historia w Ekwadorze – rzekł prezes. – Ofiara jest obywatelem amerykańskim, prawda?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zagrożenie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zagrożenie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Dick Francis - Straight
Dick Francis
Francis Dick - Dowód
Francis Dick
Felix Francis - Dick Francis's Gamble
Felix Francis
Dick Francis - Versteck
Dick Francis
Dick Francis - Todsicher
Dick Francis
Dick Francis - Sporen
Dick Francis
Dick Francis - Rivalen
Dick Francis
Dick Francis - Gefilmt
Dick Francis
Dick Francis - Festgenagelt
Dick Francis
Dick Francis - Hot Money
Dick Francis
Dick Francis - For Kicks
Dick Francis
Отзывы о книге «Zagrożenie»

Обсуждение, отзывы о книге «Zagrożenie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x