Dick Francis - Dreszcz

Здесь есть возможность читать онлайн «Dick Francis - Dreszcz» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dreszcz: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dreszcz»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Oferta, jaką Dan Roke – właściciel stadniny w malowniczych krajobrazach Australii – usłyszał z ust hrabiego Octobra, wydawała mu się zbyt kusząca finansowo, by z niej nie skorzystać. Wystarczyło zaszyć się jako stajenny w Yorkshire w Wielkiej Brytanii i wyświetlić sprawę tajemniczych dopingów na wyścigach konnych. Faworyci bowiem przegrywali tam podejrzanie często pewne gonitwy. Problemem było tylko to, że węszący już wcześniej wokół tej sprawy dziennikarz, Tommy Stapleton, miał dziwny wypadek samochodowy, z którego nie wyszedł cało…

Dreszcz — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dreszcz», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– A jednak jechałeś motocyklem.

– Bezwład ręki już wtedy ustąpił.

– A teraz?

– Teraz też nie jest bezwładna.

Jeden z nich podszedł do mnie, złapał mój prawy nadgarstek i podniósł mi rękę wysoko. Kajdanki zadzwoniły i moja lewa ręka również się podniosła. Wszystkie obrażenia spuchły i były bardzo bolesne. Policjant opuścił moją rękę. Przez chwilę panowała cisza.

– Może go boleć – rzekł wreszcie jeden z nich, niechętnie.

– Albo udaje.

– Może.

Przez cały wieczór pili niekończące się ilości herbaty, nie dając mi nic do picia. Zapytałem, czy mógłbym dostać herbaty, i dostałem, przekonałem się jednak, że trudność podnoszenia filiżanki przewyższała przyjemność picia.

Zaczęli znowu.

– Powiedzmy, że Adams uderzył cię w ramię, ale zrobił to w obronie własnej. Widział, jak rzucasz przyciskiem do papieru w swojego pracodawcę i zdał sobie sprawę, że teraz zaatakujesz jego. Po prostu odwracał niebezpieczeństwo.

– Już przedtem przeciął mi skroń… uderzył mnie wielokrotnie, raz w głowę.

– To wszystko wydarzyło się wczoraj, według tego, co mówi koniuszy. Dlatego wróciłeś i zaatakowałeś pana Humbera.

– Humber uderzył mnie wczoraj dwa razy. Nie byłem o to specjalnie obrażony Reszta miała miejsce dzisiaj, i głównie robił to Adams. – W tym momencie coś mi się przypomniało. – Zdjął mi z głowy kask, kiedy udało mu się trochę mnie ogłuszyć. Muszą być na nim jego odciski palców.

– Znowu odciski palców…

– Więc odcyfrujcie je – powiedziałem.

– Zacznijmy od początku. Jak możemy wierzyć takiemu łachudrze? – Łachudra. Jeden z tych brudasów w skórach. Wywrotowiec. Stuknięty. Znam wszystkie te określenia. Wiedziałem, jak wyglądam. Nie poprawiało to mojej sytuacji.

– Nie ma żadnego sensu udawać nieuczciwego stajennego, jeśli się na takiego nie wygląda – rzuciłem zdesperowany.

– Wyglądasz na to jak najbardziej – powiedzieli zaczepnie. – Od urodzenia.

Patrzyłem na ich kamienne twarze, na ich twarde, niewrażliwe oczy. Twardzi, dobrzy policjanci, którzy nie pozwolą sobą kierować. Mogłem czytać w ich myślach – gdybym ich przekonał, a potem okazałoby się, że moja historia była stekiem kłamstw, nigdy by sobie tego nie darowali. Byli podświadomie nastawieni na nie. Nie chcieli uwierzyć. Mój pech.

W pokoju wypełnionym dymem papierosowym stawało się coraz duszniej, w swetrze i kurtce było mi za gorąco. Wiedziałem, że pot na moich skroniach uważają za dowód winy, a nie wynik upału czy bólu.

Ciągle odpowiadałem na wszystkie ich pytania. Jeszcze dwukrotnie z nie zmniejszonym zapałem kazali mi powtórzyć całą historię, łapiąc za słówka, czasami krzycząc, obchodząc mnie dookoła i strzelając pytaniami ze wszystkich stron. Byłem naprawdę za bardzo zmęczony na taką zabawę, dawały o sobie znać nie tylko obrażenia, jakich doznałem, ale także fakt, że nie spałem przecież przez całą poprzednią noc. Około drugiej nad ranem nie mogłem już prawie mówić z wyczerpania, i wreszcie, kiedy w ciągu pół godziny musieli trzy razy budzić mnie z półprzytomnego snu, dali za wygraną.

Od początku wiedziałem, że ten wieczór może mieć tylko jedno logiczne zakończenie, i starałem się wyrzucić je z mojej świadomości, ponieważ bytem nim przerażony. Ale tak to jest, zaczyna się drogę po różanej ścieżce, a ona w końcu prowadzi do piekła.

Dwóch mundurowych policjantów, sierżant i posterunkowy, mieli zabrać mnie na noc. Miejsce, do którego mnie zaprowadzili, kazało mi myśleć o sypialni u Humbera jak o raju.

Cela była kwadratowa, dwa i pół metra na dwa i pół, wyłożona glazurowaną cegłą, do wysokości ramienia brązową, a wyżej białą. Małe zakratowane okienko było zbyt wysoko, by można było przez nie coś zobaczyć, za łóżko służyła wąska betonowa płyta. Poza tym znajdował się tu kubeł z przykryciem i przybity do ściany regulamin. Nic więcej. Było to wystarczająco smutne, by odebrać chęć do życia, zwłaszcza że nigdy nie przepadałem za małymi zamkniętymi przestrzeniami.

Policjanci nakazali mi usiąść na betonie. Zdjęli mi buty, pasek od dżinsów, znaleźli także i odpięli pas na pieniądze. Zdjęli mi też kajdanki. Wyszli, zatrzasnęli drzwi i zamknęli mnie na klucz.

Reszta tej nocy była pod każdym względem ostatecznym dnem nędzy.

19

Wkorytarzach Whitehallu było zimno i spokojnie. Młody człowiek o nienagannych manierach uprzejmie wskazał mi drogę i otworzył mahoniowe drzwi do pustego gabinetu.

– Pułkownik Beckett przyjdzie niedługo. Jest na konsultacji u kolegi. Prosił, żebym go usprawiedliwił, jeśli pan przyjdzie przed jego powrotem. Czy życzy pan sobie drinka? Papierosy są tu w pudełku.

– Dziękuję – uśmiechnąłem się. – Czy prośba o kawę byłaby dużym kłopotem?

– W żadnym razie. Zaraz panu przyślę. Pan wybaczy – wyszedł, zamykając cicho drzwi.

Bawiło mnie, że znów mówiono do mnie „proszę pana”, zwłaszcza jeśli robił to uprzejmy urzędnik, niewiele ode mnie młodszy. Uśmiechając się, usiadłem na wyściełanym skórą krześle na wprost biurka Becketta, założyłem jedną nogę w eleganckich spodniach na drugą i rozsiadłem się wygodnie.

Nie spieszyłem się. Był wtorek jedenasta rano i przez cały dzień miałem tylko kupić nakręcany pociąg dla Jerry’ego i zabukować miejsce w samolocie do Australii.

Do gabinetu Becketta nie docierał żaden hałas. Pokój był kwadratowy i wysoki, łącznie z drzwiami i sufitem pomalowany na pogodny szarozielony kolor. Domyślałem się, że tutaj umeblowanie szło w parze z rangą, ale outsiderowi trudno było się zorientować, jakie wrażenie powinien wywierać duży, ale podniszczony dywan, wyraźnie prywatny abażur czy skórzane krzesła z miedzianymi okuciami. Żeby zwracać uwagę na takie rzeczy, trzeba było być kimś stąd.

Rozmyślałem nad pracą pułkownika Becketta. Odniosłem wrażenie, że jest na emeryturze, prawdopodobnie na pełnej rencie, wyglądał przecież na człowieka o słabym zdrowiu, i oto okazało się, że ma ciągle posadkę w Ministerstwie Obrony.

October powiedział mi, że w czasie wojny Beckett był czymś w rodzaju oficera zaopatrzeniowego, który nie przysyłał nigdy całego transportu lewych butów czy złej amunicji. Oficer zaopatrzeniowy. Mnie zaopatrzył w Sparking Pluga i materiał prowadzący do Adamsa i Humbera. Miał wystarczające wpływy w armii, by pospiesznie posadzić jedenastu uczniów szkoły oficerskiej do przekopywania się przez historię nieznanych koni wyścigowych. W co – zastanawiałem się – zaopatrywał major Beckett aktualnie, w normalnych okolicznościach?

Nagle przypomniałem sobie wypowiedź Octobra: „Myśleliśmy o tym, by podstawić stajennego”, nie powiedział „ja myślałem”, ale „myśleliśmy”. I w jakiś sposób byłem teraz zupełnie pewny, że to Beckett, a nie October podsunął ten plan. To także tiumaczyło, dlaczego October odczuł taką ulgę, kiedy Beckett zaaprobował mnie podczas pierwszego spotkania.

W czasie gdy oddawałem się takim spokojnym rozmyślaniom, obserwowałem dwa gołębie na parapecie okna i czekałem, by pożegnać się z człowiekiem, którego sztabowe przygotowania zapewniły sukces całemu pomysłowi.

Do pokoju zapukała i weszła ładna młoda kobieta niosąc tacę, na której stał dzbanek z kawą, dzbanuszek ze śmietanką, jasnozielona filiżanka i spodek. Uśmiechnąłem się, a ona zapytała, czy mam jeszcze jakieś życzenia; usłyszawszy, że nie mam, oddaliła się z gracją.

Coraz lepiej radziłem sobie lewą ręką. Nalałem do filiżanki kawy i piłem ją bez śmietanki, rozkoszując się błogim smakiem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dreszcz»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dreszcz» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Dick Francis - Straight
Dick Francis
Felix Francis - Dick Francis's Gamble
Felix Francis
Dick Francis - Versteck
Dick Francis
Dick Francis - Todsicher
Dick Francis
Dick Francis - Sporen
Dick Francis
Dick Francis - Rivalen
Dick Francis
Dick Francis - Knochenbruch
Dick Francis
Dick Francis - Gefilmt
Dick Francis
Dick Francis - Festgenagelt
Dick Francis
Dick Francis - Hot Money
Dick Francis
Dick Francis - For Kicks
Dick Francis
Отзывы о книге «Dreszcz»

Обсуждение, отзывы о книге «Dreszcz» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x