Tego wieczora i następnego ranka Sparking Plug musiał obejść się bez wody. Kierowca furgonu wyruszył w stronę Leicester z kieszeniami pełnymi pieniędzy chłopców, którzy obstawili konia, a ja czułem się jak zdrajca.
Drugi koń Inskipa, który również jechał furgonem, startował w trzecim biegu, ale gonitwa młodzików była dopiero piąta w programie, mogłem więc spokojnie obserwować dwa pierwsze biegi, a także wyścig, w którym startował Spark. Kupiłem program, znalazłem miejsce na trybunie koło padoku i oglądałem konie, jakie miały startować w pierwszej gonitwie. Chociaż z lektury ksiąg znałem nazwiska wielu trenerów, ciągle jeszcze nie znałem ich z widzenia, toteż kiedy stali teraz gawędząc z dżokejami na padoku, próbowałem z czystej ciekawości zidentyfikować ich. W pierwszej gonitwie biegły konie siedmiu trenerów: Owena, Cundella, Beeby’ego, Cazaleta, Humbera… Humber? Co ja takiego słyszałem o Humberze? Nie mogłem sobie przypomnieć. Pomyślałem więc, że nie było to takie ważne.
Koń Humbera wyglądał najgorzej ze wszystkich, a prowadzący go stajenny miał nie wyczyszczone buty, brudną nieprzemakalną kurtkę i wyglądał, jakby wcale mu nie zależało na poprawieniu tego złego wrażenia. Kiedy dżokej zdjął płaszcz, jego sweter nosił ślady błota z poprzednich jazd, a trener, który nie dostarczył czystych strojów i nie dbał o prezencję swojej stajni, był wysokim, wyglądającym na nerwowego mężczyzną; stał oparty na grubej lasce z gałką.
Podczas gonitwy stajenny Humbera stał obok mnie.
– Macie jakieś szanse? – zapytałem niedbale.
– Wystawienie tego konia to strata czasu – powiedział wykrzywiając wargi. – Mam cholernie dość tego sukinsyna.
– Może inny wasz koń jest lepszy? – spytałem przyglądając się koniom ustawianym na starcie.
– Mój inny koń? – zaśmiał się niewesoło. – Nawet trzy, jeżeli możesz w to uwierzyć. A ja mam cholernie dosyć całego tego sukinsyństwa. Odchodzę w końcu tygodnia, bez względu na forsę.
Nagle przypomniałem sobie, co słyszałem o Humberze. Najgorsza stajnia w kraju, powiedział chłopak w Bristolu, głodzą stajennych i biją, toteż mogą dostać do roboty najgorszych.
– Jak to bez względu na forsę?
– Humber płaci szesnaście tygodniowo, zamiast jedenastu, ale to się i tak nie opłaca. Mam dosyć francowatego Humbera. Wynoszę się.
Zaczęła się gonitwa. Obserwowaliśmy, jak koń Humbera przyszedł ostatni. Chłopiec mamrocząc pod nosem ruszył, by go odprowadzić.
Uśmiechnąłem się i poszedłem za nim, ale szybko go zostawiłem, gdy przy końcu schodów dostrzegłem niechlujnego faceta z czarnymi wąsami, w którym rozpoznałem jednego z gości w barze podczas zabawy tanecznej w Cheltenham.
Skręciłem powoli, by oprzeć się o balustradę padoku, a on dotarł tam zaraz za mną. Zatrzymał się obok i nie odrywając wzroku od jedynego jak na razie konia na wybiegu powiedział:
– Słyszałem, że potrzebujesz forsy?
– Nie, już od dzisiaj nie potrzebuję – odpowiedziałem mierząc go wzrokiem od stóp do głowy.
– A, taki jesteś pewny Sparking Pluga… – obrzucił mnie szybkim spojrzeniem.
– Tak. Jestem pewny – oznajmiłem z nieprzyjaznym uśmieszkiem. Ktoś był na tyle grzeczny, by poinformować go, którym koniem się zajmuję, co znaczy, że zbierał o mnie informacje. Ufałem, że nie dowiedział się niczego dobrego.
– Taa… Upłynęła minuta.
– Myślałeś kiedyś o zmianie miejsca… o pójściu do innej stajni? – zapytał od niechcenia.
– Myślałem – wzruszyłem ramionami. – Kto nie myśli?
– Dla dobrych stajennych zawsze jest miejsce, a słyszałem, że jesteś mistrzem w wyrzucaniu gnoju. Z referencjami od Inskipa możesz dostać się wszędzie, jeżeli poczekasz tylko trochę na wolne miejsce.
– Gdzie? – zapytałem, ale nie dał się sprowokować.
Po następnej minucie rzekł zdawkowo: – Praca w niektórych stajniach może być, hm… bardzo opłacalna.
– Tak?
– To znaczy – zakasłał dyskretnie – jeżeli gotów jesteś zrobić troszkę więcej, niż polecą ci w stajni.
– Na przykład?
– Och… takie ogólne sprawy – odparł wymijająco. – To różnie wygląda. Wszystko, co może być, powiedzmy, pomocne dla osoby, która gotowa jest powiększyć twoje dochody.
– A kto to jest?
Facet uśmiechnął się niewyraźnie.
– Traktuj mnie jako przedstawiciela tej osoby, dobra? A warunki są takie: pięć funtów regularnie co tydzień za informacje o wynikach galopów treningowych itp., a dobra premia od czasu do czasu za specjalne roboty, no, troszkę bardziej ryzykowne.
– Wygląda nieźle – powiedziałem wolno, przygryzając górną wargę. – Czy nie mogę tego robić u Inskipa?
– To nie jest dobra stajnia do zakładów. Konie zgłaszane są zwykle po to, by wygrały. Niepotrzebny nam stały pracownik w takiej stajni. Aktualnie nie mamy swojego człowieka w dwóch „zakładowych” stajniach, i w każdej z nich byłbyś użyteczny…
Wymienił nazwiska dwu czołowych trenerów, ale nie należały one do tych trzech, u których zamierzałem starać się o pracę. Będę musiał zdecydować, czy nie byłoby rozsądniejsze włączenie się do czegoś, co wyglądało na dobrze zorganizowany system szpiegowski zamiast zajmowanie się koniem, który kiedyś dostał doping i już najprawdopodobniej nigdy go nie dostanie.
– Zastanowię się – powiedziałem. – Gdzie mogę się z panem skontaktować?
– Dopóki nie jesteś na liście płacy, nie możesz – odpowiedział zwięźle. – Sparking Plug jak widzę startuje w piątej gonitwie. Możesz mi dać odpowiedź po tym biegu. Będę gdzieś w drodze do stajni. Jeśli się zgadzasz, to skiniesz mi głową, a jeśli nie, to po prostu pokręcisz głową. Ale nie wyobrażam sobie, żebyś miał przepuścić taką szansę. Nie ktoś taki jak ty. – W jego uśmiechu była chytra pogarda, która całkiem niespodziewanie sprawiła mi przykrość.
Odwrócił się, odszedł kilka kroków i wrócił do mnie.
– Czy mam postawić dużo na Sparking Pluga? – zapytał.
– O… ee… oo… na pana miejscu oszczędziłbym te pieniądze.
W pierwszej chwili wyglądał na zaskoczonego, potem zrobił minę podejrzliwą i wreszcie pełną zrozumienia.
– A więc tak to wygląda – rzekł. – No, dobrze, dobrze. – Roześmiał się patrząc na mnie tak, jak gdybym właśnie wypełznął spod kamienia. Był to facet, który pogardzał narzędziami, jakimi się posługiwał. – Widzę, że możesz być dla nas bardzo użyteczny. Bardzo, bardzo użyteczny…
Obserwowałem go, kiedy się oddalał. Nie z dobroci serca powstrzymałem go przed obstawianiem Sparking Pluga; była to po prostu jedyna droga, żeby utrzymać i ugruntować jego zaufanie. Kiedy był już jakieś dwadzieścia metrów ode mnie, poszedłem za nim. Skierował się prosto do bukmacherów w Tattersalls i przechodził między rzędami przyglądając się wysokościom zakładów proponowanym przez poszczególne firmy, jednak o ile mogłem zauważyć, po prostu planował zakłady na następną gonitwę, nie meldując nikomu o plonie naszej rozmowy. Westchnąłem, postawiłem dziesięć szylingów na konia nie mającego żadnych szans i wróciłem, by obejrzeć bieg.
Sparking Plug łapczywie wypił dwa pełne wiadra wody, potknął się na przedostatniej przeszkodzie i zmęczony pogalopował za pozostałymi siedmioma końmi przy akompaniamencie okrzyków niezadowolenia z tańszych trybun. Patrzyłem na niego z przykrością. Nie było to przyzwoite traktowanie wspaniałego konia.
Człowiek z czarnymi wąsami, w wytartym ubraniu czekał, kiedy prowadziłem konia do stajni. Kiwnąłem mu głową, a w odpowiedzi uśmiechnął się znacząco.
Читать дальше