Dick Francis - Płatne Przed Gonitwą

Здесь есть возможность читать онлайн «Dick Francis - Płatne Przed Gonitwą» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Płatne Przed Gonitwą: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Płatne Przed Gonitwą»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Bert Checkov was a Fleet Street racing correspondent with a talent for tipping non-starters. But the advice he gave to James Tyrone a few minutes before he fell to his death, was of a completely different nature. James investigates, and soon finds his own life, and that of his wife, at risk.

Płatne Przed Gonitwą — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Płatne Przed Gonitwą», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Od samego początku nie miałem zamiaru jechać daleko. Zawiozłem Tomcia Palucha w najbezpieczniejsze miejsce, jakie mi przyszło do głowy – do stajni przy torze wyścigowym w Heathbury Park. Miał go tam chronić wysoki mur, a w nocy strzec patrol strażników. Wchodziło się tam wyłącznie za przepustką, nawet właściciele koni nie mieli tam wstępu, chyba że w towarzystwie swojego trenera.

Willy Ondroy, z którym porozumiałem się przez telefon, zgodził się przyjąć Tomcia Palucha bez ujawniania jego tożsamości. Uprzedził mnie, że, tak czy owak, stajnie otwierają gościnne wrota w południe i od tej pory dyżurują strażnicy. Powiedział też, że po tym terminie Tomcio Paluch ujdzie za jednego z licznych koni przyjeżdżających na zawody w dniu następnym. Konie, które dowożono z odległości ponad stu mil, podróżowały zwykle w przeddzień gonitwy i nocowały w stajniach toru wyścigowego. Odległa stajnia, której jeden koń startował w piątek, a drugi w sobotę, przysyłała je oba w czwartek i zostawiała na dwa albo nawet trzy noclegi w stajniach toru. Zapewnił mnie, że pobyt Tomcia Palucha przez dwie noce nie będzie się rzucał w oczy i nie zwróci niczyjej uwagi. Nietypowe było jedynie to, że koń przyjeżdżał bez stajennego, ale Ondroy obiecał zadbać o ten niefortunny szczegół.

Wypatrywał mojego przyjazdu i podszedł do furgonu przez trawnik przed zabudowaniami stajennymi. Nie czekając, aż wysiądę z szoferki, otworzył drzwiczki po drugiej stronie i dosiadł się do mnie.

– Większość stajennych zna pana z widzenia – powiedział, wskazując dwa inne furgony, które właśnie rozładowywano.

Jeżeli pana zobaczą, zorientują się, że koń, którego pan przywiózł, to żaden inny, tylko Tomcio Paluch. A, jak rozumiem, nie chce pan wpakować nas w kłopoty z jego ochroną przed bandą złoczyńców dybiących na jego zdrowie, prawda?

– Prawda – potwierdziłem z wdzięcznością.

– Niech pan pojedzie tą drogą. Skręci w pierwszą na lewo. Minie pan bramę z białymi słupkami, skręci w lewo i stanie przed tylnym wejściem do mojego domu. Zgoda?

– Zgoda – potwierdziłem ponownie i zastosowałem się do jego wskazówek, wdzięczny mu za to, że w lot pojął, w czym rzecz, i podjął szybką i precyzyjną decyzję, jak na pilota odrzutowców przystało.

– Rozmawiałem z kierownikiem toru – powiedział. – Stajnie i ochrona to właściwie jego parafia. Musiałem zwerbować go do pomocy. Mam nadzieję, że nie ma pan nic przeciwko temu. To bardzo rozsądny gość, można na nim polegać. Załatwia stajennego do opieki nad Tomciem Paluchem. Oczywiście nie zdradzi mu, co to za koń.

– To dobrze – powiedziałem z ulgą.

Zatrzymałem furgon i wysiedliśmy. Ondroy zapewnił mnie, że koń może bezpiecznie tu zostać, aż przyjdzie po niego kierownik toru i spytał, czy tymczasem nie napiłbym się herbaty. Spojrzał na zegarek. Była za dziesięć czwarta. Stanął niezdecydowany. Albo może whisky, dodał.

– Dlaczego whisky? – zapytałem.

– Nie wiem. Ale wydaje mi się, że dobrze by panu zrobiła.

– Całkiem możliwe – odparłem, zdobywając się na uśmiech.

Spojrzał na mnie badawczo, ale jakże mogłem mu powiedzieć, że aby dowieźć Tomcia Palucha bez niepożądanej obstawy pod jego drzwi, podjąłem ryzyko zabicia dwóch ludzi. Że miałem niesłychane szczęście, bo uciekłem, a ich, tylko zatrzymałem. Że wyłącznie stosując tak – drastyczna środki uniknąłem powtórnego bicia, którego skutków wolałem sobie nie wyobrażać. Doprawdy nic w tym dziwnego, żel wyglądałem tak, jakby mi dobrze zrobiła whisky. Napiłem się więc. Smakowała wyśmienicie.

ROZDZIAŁ TRZYNASTY

Norton Fox wcale nie był zachwycony, kiedy wróciłem.

Usłyszał, jak wjeżdżam z łoskotem na podwórko i wyszedł z domu na moje spotkanie. Zrobiło się już zupełnie ciemno, ale podwórze oświetlało kilka lamp, a poza tym światło wylewało się przez otwarte drzwi stajni, gdzie stajenni krzątali się, zajęci wieczornymi pracami. Zatrzymałem furgon, zesztywniały wysiadłem z szoferki i spojrzałem na zegarek. Za dziesięć szósta. Dwie godziny zajął mi powrót okrężną drogą, żeby zwieść kierowcę furgonu co do tego, jak daleko zawiozłem Tomcia Palucha. Trasą do Heathbury Park i z powrotem jeździł na pewno najczęściej. Znał bez wątpienia jej długość z dokładnością do stu jardów i jedno spojrzenie na licznik pozwoliłoby mu się upewnić, gdzie jest koń, przez co cały mój popołudniowy wysiłek okazałby się daremny.

– Napytałeś sobie biedy, Ty – powiedział Norton podchodząc do mnie z surową miną. – O czym ty, do diabła, myślałeś? Najpierw gość wiozący moje siano wpada piekląc się i mówi, że mój furgon jechał wprost na niego prowadzony przez jakiegoś wariata, i o ile on się na tym zna, to się na pewno skończy wypadkiem. A zaraz potem dowiadujemy się, że przy skrzyżowaniu Long Barrow doszło do wypadku z udziałem furgonu, przyjeżdża do mnie policja z pytaniami…

– Tak – potwierdziłem. – Bardzo cię przepraszam, Norton. Twój furgon ma wgniecenie i zbite tylne światło. Przeproszę kierowcę ciężarówki z sianem. I zdaje się, będę musiał porozmawiać z policją.

Niebezpieczna jazda. Mówiąc oględnie. Niezmiernie trudno udowodnić, że walczyłem o własną skórę. Norton był bliski wybuchu.

– Co ty, u licha, robiłeś? – spytał.

– Bawiłem się w kowbojów i Indian – odparłem ze znużeniem. – Indianie dostali łupnia.

Nie poznał się na żarcie. Z domu wyszła sekretarka i wezwała go do telefonu, więc czekałem na niego przy furgonie z wydłużoną miną, usiłując przypomnieć sobie, czym się różnią od siebie nieostrożna, lekkomyślna i niebezpieczna jazda oraz jakie grożą za to różne kary. Nie zatrzymałem się. Nie zgłosiłem wypadku. Co mi za to groziło?

Norton wrócił mniej zagniewany, niż odszedł.

– Dzwonili z policji – rzekł szorstko. – Nadal chcą się z tobą widzieć. Wygląda na to, że obaj mężczyźni, którzy ulegli wypadkowi, zniknęli ze szpitala, a policja wykryła, że ta cortina była kradziona. Są już mniej skłonni podejrzewać cię o spowodowanie wypadku, wbrew temu, co powiedział im kierowca ciężarówki z sianem.

– Ci dwaj z cortiny chcieli dostać Tomcia Palucha – oznajmiłem beznamiętnie. – I o mało co go nie dopadli. Zechciej więc przekazać Ronceyowi, że nasze środki ostrożności jednak mają sens.

– Pojechał do domu – rzekł zmieszany.

Ruszyłem przez ciemne podwórze stajenne do swojej furgonetki, a on szedł za mną, instruując mnie, jak się jedzie na posterunek policji.

– Nie jadę tam – powstrzymałem go. – Policja może przyjechać do mnie. Najlepiej w poniedziałek. Powiedz im to;

– Dlaczego w poniedziałek? – spytał zdezorientowany. – Dlaczego nie zaraz?

– Ponieważ – odparłem i wyłożyłem mu to szczegółowo – mogę im z grubsza powiedzieć, gdzie znaleźć tych z cortiny, i wyjaśnić, jaki cel im przyświecał. Ale nie chcę, żeby policja wydała nakazy aresztowania przed poniedziałkiem, bo wtedy cała afera zostanie objęta zakazem publikacji i nie będę mógł o niej napisać ani jednego słówka w „Famie”. Po tylu trudach, zarobiliśmy sobie chyba na bombowy artykuł do niedzielnego numeru.

– Zadziwiasz mnie – powiedział, co zabrzmiało bardzo szczerze. – Poza tym policji to się nie spodoba.

– Tylko im o tym, broń Boże, nie mów – powiedziałem z rozdrażnieniem. – To było przeznaczone wyłącznie dla twoich uszu. Jeżeli zapytają cię, gdzie mnie szukać, powiedz po prostu, że się z nimi skontaktuję, że nie wiesz, gdzie mieszkam, i że jeśli chcą mi coś zakomunikować, to za pośrednictwem „Famy”.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Płatne Przed Gonitwą»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Płatne Przed Gonitwą» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Dick Francis - Straight
Dick Francis
Felix Francis - Dick Francis's Gamble
Felix Francis
Dick Francis - Versteck
Dick Francis
Dick Francis - Todsicher
Dick Francis
Dick Francis - Sporen
Dick Francis
Dick Francis - Rivalen
Dick Francis
Dick Francis - Knochenbruch
Dick Francis
Dick Francis - Gefilmt
Dick Francis
Dick Francis - Festgenagelt
Dick Francis
Dick Francis - Hot Money
Dick Francis
Dick Francis - For Kicks
Dick Francis
Отзывы о книге «Płatne Przed Gonitwą»

Обсуждение, отзывы о книге «Płatne Przed Gonitwą» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x