John Katzenbach - Dzień zapłaty

Здесь есть возможность читать онлайн «John Katzenbach - Dzień zapłaty» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dzień zapłaty: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dzień zapłaty»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Małżeńskie szczęścia Duncana i Megan Richardsów pryska, gdy ich syn, upośledzony umysłowo Tom, zostaje uprowadzony. Porywaczką okazuje się Olivia Barrow, dawna członkini rewolucyjnego, hippisowskiego oddziału, do którego w latach sześćdziesiątych należeli także Richardsowie. Teraz przyjdzie im drogo zapłacić za błędy młodości…

Dzień zapłaty — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dzień zapłaty», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– To znaczy?

– Wiesz dobrze, co mam na myśli. Już wcześniej nawalił. I zginęli ludzie. Znowu skrewił. I znowu zginęli ludzie. To przecież takie proste.

Megan usłyszała, że jedna z córek gwałtownie chwyta powietrze, ale nie bardzo wiedziała która. Zamknęła oczy i pokiwała głową.

– Rozumiemy to.

– Doskonale. Myślę, że dobrze by było, gdyby i bliźniaczki to zrozumiały. Dziewczynki?

– Słyszymy ciebie – odpowiedziała spokojnie Karen.

– Ja rozumiem – dodała Lauren.

– To dobrze – stwierdziła Olivia.

– Ty nigdy nie będziesz szczęśliwa, prawda? – wyszeptała Lauren.

– Co? – ostro zapytała Olivia.

Dziewczęta milczały. Olivia już miała je przycisnąć, ale postanowiła dać sobie z nimi spokój i skoncentrować się na wykonaniu zadania.

W lewym ręku trzymała małe czarne pudełeczko. W budce telefonicznej na zewnątrz sklepu spożywczego, skąd dzwoniła, było zimno. Popatrzyła, jak jakiś samochód ostro zahamował przy krawężniku, człowiek, wyglądający młodo lecz ze znękaną twarzą, wysiadł z niego i wszedł do środka. Pewnie po mleko dla dziecka albo po pieluchy. Poczuła, że dość ma już tej rozmowy.

– No dobrze – oznajmiła. – Posłuchajcie uważnie.

Do słuchawki przytknęła mały magnetofon i nacisnęła przycisk odgrywania. Jakby z jakiegoś ogromnego oddalenia Megan usłyszała głos sędziego.

…Halo Megan, Duncan i dziewczynki, słyszycie mnie? Obaj mamy się dobrze. Traktują nas odpowiednio. Z Tommym wszystko w porządku, tyle ze tęskni za wami. Ja zresztą też. Miał co prawda ten swój atak, ale minął i teraz jest już dobrze. Chcielibyśmy wrócić do domu. Ona nie powiedziała nam, co chce, byście zrobili, ale mamy nadzieję, że zrobicie wszystko, żebyśmy mogli wrócić do domu…

Nastąpiła krótka pauza, po czym Megan usłyszała krótkie słowa ojca: …o to chodziło? I odpowiedź Olivii:

– Wystarczy. Tommy?

Po kolejnej krótkiej przerwie w słuchawce zabrzmiał głos jej synka.

Halo Mamo i Tato, i Karen, i Lauren. Bardzo za wami tęsknię i tak chcę być już w domu. Proszę was, ja chcę do domu, bo tak mi was brak. Dziadek ma się dobrze i ja też. Trochę sobie gramy w różne gry, ale tu na górze nie jest jak w domu, a ja chcę do domu…

Usłyszała, że głos jej syna lekko zadrżał i poczuła się tak, jakby ktoś zacisnął jej wokół serca czarną linę.

…to na razie pa, kocham was i mam nadzieje, że zobaczę was wkrótce, bo tak bardzo tęsknię…

Usłyszała jeszcze na taśmie jak Olivia mówi:

– W porządku, Tommy. Wystarczy. Dziękuję.

A potem kliknięcie i chwila ciszy, zanim Olivia odezwała się znów do słuchawki.

– No jak, Megan, bolało? Nie odpowiedziała.

– Dziewczynki?

Karen i Lauren miały dość rozumu, by trzymać język za zębami.

– Myślę, że musiało – stwierdziła Olivia. Megan wzięła głęboki oddech.

– Punkt dla ciebie – powiedziała. – Co dalej?

– Opowiedz Duncanowi – wyszeptała Olivia. – Tak żeby dobrze zrozumiał.

– Kiedy zadzwonisz?

– Kiedy będzie miał pieniądze.

– A skąd to będziesz wiedziała? – Będę.

– Ale…

– Do widzenia, Megan. Do widzenia, dziewczęta. A przy okazji pomyślcie: oni są uwięzieni zaledwie od czterdziestu ośmiu godzin. A ja byłam w takiej sytuacji przez osiemnaście lat.

Olivia odwiesiła telefon, słuchawka aż trzasnęła na widełkach.

Cholera! zaklęła w duchu. Niech to szlag! Miała paskudne wrażenie, że zrobiła coś złego, ale nie mogła uświadomić sobie co. Powoli podeszła do swego samochodu, przez ciemność i ziąb wieczoru, odgrywając wszystko ponownie w swojej głowie i myśląc: Muszę panować nad sobą.

Megan jeszcze przez chwilę trwała w bezruchu, wsłuchując się w szum w słuchawce. Głos syna przenikał ją wciąż zwielokrotnionym echem. Zaciśniętą pięścią uderzyła gniewnie w blat stolika. Wyobraziła sobie Tommy'ego, samego w ciasnym pomieszczeniu, i rozpaczliwie zapragnęła wyciągnąć ku niemu ręce. Zupełnie nieoczekiwanie naszło ją dziwne wspomnienie chwili, w której dowiedziała się od lekarza, że istotnie, tak jak podejrzewała, jest w ciąży. Ta wiadomość wywołała w niej podniecenie i konsternację zarazem; jej życie z Duncanem i dziewczynkami było tak uporządkowane i bliskie ideału, że aż przestraszyła się, iż nowe dziecko zniweczy tę cudowną symetrię w rodzinie. Teraz chciało jej się śmiać na myśl, jaka była naiwna. Wtedy nie byłaby w stanie nawet wyobrazić sobie, do jakiego stopnia Tommy miał to wszystko zniweczyć. Ale dziewczynki, pomyślała, patrząc jak wracają do kuchni, były dziećmi mojej młodości. Tommy zaś to dziecko mojej dojrzałości. To on, a nikt inny, zasygnalizował moje prawdziwe początki. Był produktem ustatkowanej, solidnej, dorosłej miłości, a nie gwałtownej, szalonej namiętności naelektryzowanych młodych kochanków. Gdybym go utraciła, utraciłabym wszystko, co dotąd zbudowałam.

Podeszła do dziewcząt, były blade, lecz nieugięte. Popatrzyła na nie znacząco, po czym objęła je ramionami.

Poczuła, jakby coś w niej pękło i rozbiło się, jak skorupka jajka, z której wyłoniło się coś zupełnie nowego.

Mocno przytuliła córki i pozwoliła, aby rozgorzały w niej czarne, mordercze myśli.

Część ósma. PIĄTEK

Krótko przed świtem Duncan usiadł na podłodze w pokoju Tommy'ego po raz setny wpatrując się w listę. W domu było cicho, pominąwszy zwykłe skrzypnięcia i szelesty ciemności, stuk włączającego się systemu ogrzewczego, szuranie gałęzi drzew o szyby, westchnienia dobiegające z sypialni bliźniaczek, śpiących, jak widać, niespokojnie.

– Zrobię to – szeptał sam do siebie.

Położył listę na łóżku Tommy'ego i wstał. Ostatnie godziny przed porankiem zawsze są najtrudniejsze. Pamiętał te chwile, kiedy kołysał syna w ciemnościach poprzedzających brzask, tulił go w uścisku, gdy chłopiec popychany i szarpany przez zamęt wewnętrzny uniósł się gdzieś, w jakieś niedosiężne miejsce. Czasami była to niemal walka fizyczna – powstrzymywanie napięcia, jakie ściskało kleszczami jego syna.

Wzrok Duncana powędrował na blat biurka Tommy'ego. Wziął do ręki biało-brązową, nakrapianą skorupę żółwia i obracał ją bez końca, gładząc suchą, szorstką pokrywę. Skąd on to wziął, zastanawiał się. Co ona dla niego oznacza? Odłożył skorupę i podniósł odłamek skały przecięty na połowę, ukazujący fioletowo-białe wnętrze. A jaki sekret kryje się w tym? Dwa tuziny żołnierzyków ustawionych w szeregach naprzeciw siebie – rycerze pomiędzy figurkami z czasów Wojny Domowej i komandosami – przemieszanych w jakiejś historycznie niedorzecznej konfrontacji. A ty, po której stronie jesteś, Tommy?

Duncan czuł się znużony i wyczerpany – nagle to wrażenie ustąpiło, jak fala biegnąca przez piasek. Wyciągnął dłonie przed siebie i zapytał. Kim ty właściwe jesteś?

Bankierem.

Nie, nieprawda.

Ależ tak. Jestem biznesmenem, ojcem i mężem.

Kim jeszcze?

To wszystko.

Kim?

Nikim więcej!

Kłamcą.

Istotnie. Kłamię sam przed sobą.

Spojrzał na kartkę papieru leżącą na łóżku. Zawierała każdy szczegół przestępstwa, jakie planował. A więc jestem także przestępcą. Jestem nim od pamiętnego dnia w Lodi. Przestępca zawsze tkwił we mnie czekając na odpowiedni moment, żeby wydostać się na świat.

Duncan przecząco pokręcił głową. Oni ukradli moje dziecko. I ja muszę je odzyskać. Dlaczegóż miałbym pozwolić, żeby coś stanęło mi na przeszkodzie?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dzień zapłaty»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dzień zapłaty» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


John Katzenbach - La Guerra De Hart
John Katzenbach
John Katzenbach - Juegos De Ingenio
John Katzenbach
libcat.ru: книга без обложки
John Katzenbach
John Katzenbach - Juicio Final
John Katzenbach
John Katzenbach - Just Cause
John Katzenbach
John Katzenbach - The Wrong Man
John Katzenbach
John Katzenbach - La Sombra
John Katzenbach
John Katzenbach - W słusznej sprawie
John Katzenbach
John Katzenbach - La Historia del Loco
John Katzenbach
John Katzenbach - El psicoanalista
John Katzenbach
John Katzenbach - Opowieść Szaleńca
John Katzenbach
John Katzenbach - The Madman
John Katzenbach
Отзывы о книге «Dzień zapłaty»

Обсуждение, отзывы о книге «Dzień zapłaty» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x