John Katzenbach - Dzień zapłaty
Здесь есть возможность читать онлайн «John Katzenbach - Dzień zapłaty» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Dzień zapłaty
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Dzień zapłaty: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dzień zapłaty»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Dzień zapłaty — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dzień zapłaty», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Jej serce wypełniła niewypowiedziana duma. Objęła córki i tak we trzy, splecione, skierowały się do domu, połączone kiełkującym uczuciem buntu.
Duncan siedział przy biurku wpatrzony w listę spraw do załatwienia. Jestem człowiekiem dobrze zorganizowanym, pomyślał. Nawet kiedy przychodzi mi działać w desperacji, zawsze przygotowuję sobie listę spraw, bardzo szczegółowo. Być przygotowanym. Uśmiechnął się. Byłem dobrym skautem, dowódcą patrolu. Zdobyłem Gwiazdę. A ile odznak? Niemało. Za węzły i wiosłowanie, i sygnalizację, i za sprawność leśnika. Pokręcił głową na to wspomnienie. To były jedyne medale, na jakie kiedykolwiek zasłużyłem. Znowu spojrzał na listę. Czy za napad na bank też dostałbym odznakę? Uśmiechnął się. Może tym razem. Bo z pewnością nie wtedy.
Lista była napisana na żółtej kartce z bloczku i zaczynała się nagłówkiem: WEWNĄTRZ BANKU, pod którym widniały podtytuły: SYSTEM ALARMOWY, SKARBIEC, AUTOMATYCZNY KASJER oraz DEZINFORMACJA. Pod spodem nabazgrał ostrzeżenie: Zniszczyć kartkę. Zniszczyć sześć następnych kartek. Pamiętał, że FBI ma specjalne spektrografy, które potrafią odczytać ślady po długopisie na czystych kartkach pod jego listą. Potrafię sporządzić dobrą listę, ocenił.
Tak było wtedy, kiedy rodzina wybierała się na wakacje. Zawsze do jego obowiązków należało przypilnować, by torba z butami, skarpetami i dodatkowymi swetrami była przygotowana, a sok i krakersy dla dzieci znajdowały się pod ręką. On był odpowiedzialny za opłacenie rachunków w terminie, a w sobotnie przedpołudnia on wyruszał na zakupy, żeby uzupełnić domowe zapasy. Zastanawiał się, dlaczego te przygotowania sprawiają mu tyle satysfakcji. Zawsze wiedział, jaka jest prognoza pogody, czy jakieś zaproszenie wymaga włożenia marynarki i krawatu, czy dżinsów i sportowej koszuli. A jeśli spadł deszcz a on nie miał spakowanych płaszczy przeciwdeszczowych, zawsze wywoływało to u żony i dzieci ogromne zdumienie.
Znów spojrzał na papier. Przez głowę przemknęła mu gorzka myśl: powinienem zaplanować także tę pieprzoną robotę w Lodi. Powinienem przewidzieć reakcję konwojentów. Zaplanować różne warianty i przez parę tygodni prowadzić obserwację banku. W końcu udałoby się i nikt z nas nie wpakowałby się w to bagno.
Duncan wstrzymał tok myśli, kiedy uświadomił sobie, w jakim kierunku zmierzają: otóż on przygotowałby ten cholerny skok lepiej niż Olivia.
Wstał, podszedł do drzwi i wyjrzał z gabinetu. Główna hala była pełna świateł i ruchu. Pracownicy wykonywali ostatnie czynności przed wyjściem. Kasjerzy liczyli wpływy, sortowali przekazy i czeki. Wszystko szło swoim torem, tak jak lubią bankierzy, pomyślał.
Zobaczył, że jeden z wicedyrektorów udał się w stronę automatycznych okienek. Dobrze wiedział po co. Otworzy każde z tylnych drzwiczek i sprawdzi, czy jest wystarczająca na całą noc ilość gotówki. Ten sam człowiek zrobi dokładnie to samo następnego dnia, tym razem, żeby upewnić się, że automaty są pełne. W hallu było ich cztery. Każdy zawierał dwadzieścia pięć tysięcy dolarów w banknotach dziesiecio- i dwudziestodolarowych. Podczas niektórych weekendów, na przykład w wolne dni w którymś z college'ów, w Święto Pracy, albo Columbus Day połowę tej sumy stanowiły transakcje od dwudziestu do dwustu dolarów.
Ale nie w ten weekend, pomyślał.
Zaobserwował, że wicedyrektor wrócił z korytarza i wszedł do gabinetu prezesa. Znajdowała się tam szuflada, w której trzymano klucze. Prawie każdy w banku wiedział, że w biurze są zapasowe klucze, i to była perełka w planach Duncana. Tak jak i każdy w banku wiedział, jak się nimi posługiwać, gdzie jest wyłącznik systemu alarmowego, gdzie trzymane są główne klucze. Stanowimy wąski krąg towarzyski. Dlatego tak łatwo nas wykorzystać.
Tutejszy system bezpieczeństwa ma za zadanie zapobiec trzem rzeczom: włamaniu się do systemu komputerowego z zewnątrz i od środka; włamaniu się do banku przez osobę obcą po wyjściu pracowników; wtargnięciu napastnika – szaleńca z bronią w ręku przez frontowe drzwi.
Pamiętał jak wyżsi urzędnicy banku omawiali te sprawy ze specjalistami od zabezpieczeń, którzy mieli instalować alarmy i zaprogramować komputery tak, by rozpoznawały najpospolitsze rodzaje oszustw. Było to wielkie ustępstwo wobec instynktów złodziejskich istniejących u każdego, z dyrektorami banku włącznie. Tego, że ktoś, kto dobrze zna bank, może go obrabować, jak na przykład Jesse James albo Willie Sutton, nie brano w ogóle pod uwagę.
Wrócił do swojej listy i dokładnie ją przejrzał. Dodał kolejny punkt: UBRANIE. A pod spodem napisał: Rękawiczki. Tenisówki. Dżinsy. Bluza dresowa. Kupić w hali targowej.
Do drzwi zapukała sekretarka, po czym weszła do środka. Nawet nie próbował ukryć listy. Zamiast tego wziął ją w rękę, stuknął w nią ołówkiem, oparł się wygodnie w fotelu, tak że nie mogła widzieć, co napisał na kartce.
– Panie Richards, już skończyłam. Czy mogę coś dla pana zrobić przed wyjściem?
– Dzięki, Doris, ja też za minutę wychodzę.
– Czy czuje się pan lepiej?
– Nie, nie bardzo. To przypływa i odchodzi. Pewnie jakiś wirus. Przez cały dzień miałem trochę gorączki.
– Powinien pan zostać w domu.
– Jutro jest piątek, może wyjdę wcześniej i spędzę weekend w łóżku.
– Nie brzmi to zbyt wesoło.
– Wiesz, Doris, kiedy już będziesz w moim wieku, nie będziesz traktować weekendów wyłącznie jako czasu na rozrywkę, ale także jako okazję do zregenerowania sił.
– Och, panie Richards, nie jest pan jeszcze stary…
– Dziękuję, Doris. Pochlebstwa zawsze pomagają piąć się w górę w tej organizacji.
Roześmiała się, pokiwała ręką i wyszła.
Czy naprawdę jestem stary, zastanowił się Duncan. Bliżej mi do końca, czy do początku? Pomyślał o własnych rodzicach; kiedy się urodził, byli już starzy, i jeszcze starsi, kiedy wychowywał się samotnie w tym cichym, jakby uśpionym domu. Oni zawsze byli znużeni i spowolnieni przez życie. Spróbował przypomnieć sobie jakąś chwilę niepohamowanego szczęścia, dziecięcą radość i żywiołowość podczas Gwiazdki albo beztroskie przebudzenie w dzień urodzin, ale nie zdołał. Był to dom, w którym wszystko zawsze stało na swoim miejscu, każda czynność była dokładnie zaplanowana. I to wyniosłem stamtąd. Stałem się człowiekiem cyferek. Czy nienawidziłem tego?, zapytał sam siebie. Czy to właśnie dlatego pociągnęła mnie spontaniczność rewolucji? Olivia zawsze wibrowała życiem. Chwytała idee i czyny, ugniatała je razem w dłoniach w rodzaj łatwo palnej masy. Retoryka, entuzjazm, walka; pamiętał jak upajające były te czasy. Wtedy czuł, że żyje.
Zawahał się i pomyślał: Ale byłem też przerażony.
Wyjrzał przez okno na zewnątrz i zobaczył, że kilka pracownic banku idzie chodnikiem w kierunku parkingu. Z czegoś się śmiały, ale szły szybko, otulając się płaszczami. Zastanawiał się, co je tak rozbawiło. Minęły pierwszy szereg samochodów, stojących na miejscach zarezerwowanych dla wyższych urzędników banku, w tym i dla niego. Poczuł skurcz w żołądku, gdy zdał sobie sprawę z pewnego przeoczenia. Natychmiast chwycił kartkę i dopisał: SAMOCHÓD.
Kiedy wyjrzał ponownie, grupki już nie było. Fioletowoniebieskie światło lampy ulicznej rozpraszało ciemność.
Nagle uświadomił sobie, jak wiele zawdzięcza własnej młodości. Mógłbym stać się tak samo drętwy, stateczny i nudny jak moi rodzice, a jednak tak się nie stało, i były po temu powody. Po prostu zamieniłem rewolucję idei na rewolucję odpowiedzialności.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Dzień zapłaty»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dzień zapłaty» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Dzień zapłaty» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.