Arturo Perez-Reverte - Terytorium Komanczów

Здесь есть возможность читать онлайн «Arturo Perez-Reverte - Terytorium Komanczów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Terytorium Komanczów: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Terytorium Komanczów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Autor opowiada o prawdziwej wojnie. Kreśli barwne postaci dziennikarzy, operatorów, tłumaczy i dźwiękowców, pracujących dla prasy i telewizji na frontach. Zmusza do refleksji nad etyką na granicy życia i śmierci, na terytorium Komanczów.
"gdzie instynkt każe zatrzymać samochód i zawrócić. Gdzie drogi są puste, a domy obrócone w ruiny, i zawsze wydaje się, że zaraz zapadnie zmrok; idziesz przyklejony do muru, w kierunku padających w oddali strzałów i słyszysz chrzęst swoich kroków na potłuczonym szkle. (…) i choć nikogo nie widzisz, wiesz, że jesteś obserwowany. To tam, gdzie nie widzisz luf, ale lufy widza ciebie".

Terytorium Komanczów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Terytorium Komanczów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Dziwni ludzie. Wojny zawsze były pełne dziwnych ludzi. Jak Heidi, niemiecka dziennikarka, która karmiła okruchami chleba gołębie na placu Bascarsija i wściekała się, kiedy wybuchy bomb je płoszyły. Albo Florent, francuski fotograf, przystojny jak model od Armaniego, starający się za wszelką cenę, żeby go trafili, bo narzeczona w Paryżu zdradziła go, podczas kiedy on nadstawiał głowę w Sarajewie; zrozpaczony chodził po Sniper Avenue, czekając, aż go trafią, a Gervasio Sanchez i kumple z daleka robili mu zdjęcia teleobiektywem, na wszelki wypadek. Jednak snajperzy olewali go. Dziwni ludzie, jak Antioco Lostia, z “Corriere", mediolańczyk tak wielki, że jego kamizelka kuloodporna przypominała kuloodporny stanik, miał zęby jak królik i włosy ścięte na jeża; jeśli do jakiegoś pokoju w hotelu Holiday Inn wpadał pocisk, Antioco skreślał go z listy, którą nosił w kieszeni, jakby to był kartonik do bingo. Kiedyś urządził wielką imprezę z tej okazji, że przeleciał najładniejszą tłumaczkę w hotelu, i całe towarzystwo, łącznie z samą tłumaczką, spotkało się w hotelowej restauracji otwartej na tę uroczystość za sprawą dolarów, i wszyscy razem jedli konserwy i spaghetti, a serbskie pociski spadały na ulice.

Dziwni ludzie, jak banda Julia Alonso, ekipa pracująca dla różnych telewizji, towarzystwo zawsze zaćpane i dźwigające olbrzymią butlę whisky: Maria Portugalka, korespondentka radiowa, która śpiewała fados i negro spirituals, kiedy się upiła; Pinto, reporter, gwiazda Telewizji Portugalskiej, mimo że był zdrowo rąbnięty; Petit Francuz, turysta, który przyjechał do Sarajewa renówką 4L, żeby zobaczyć, jak wygląda wojna i postanowił zostać; i sam Julio, który pracował w Telewizji Hiszpańskiej dla “Przeglądu Tygodnia" do czasu, kiedy postanowił się uniezależnić. Ciągnął się za nimi cały orszak wolnych strzelców, zwariowanych poszukiwaczy przygód, dziwek – Pinto kochał jedną – i lokalnych tłumaczy, a wszyscy pakowali się w sam środek awantur w rozwalającym się samochodzie, podziurawionym przez kule i wypełnionym pustymi butelkami, z magnetofonem na cały regulator, i zawsze kompletnie pijani i nadal pijący. Kiedyś Maria Portugalka poprosiła Fernanda Mugikę o zgodę na wykąpanie się w jego pokoju w Holiday Inn, a potem zasnęła w łóżku kompletnie naga, leżąc na plecach. Miała wspaniałe piersi, kiedy więc Mugica tak ją zastał, poszedł po Barlesa i cały wieczór przesiedzieli na wprost łóżka, pijąc i gadając, równocześnie podziwiając pejzaż.

Banda Julia Alonso stała się legendą w plemieniu specjalnych wysłanników. Wszyscy jej członkowie byli kompletnie szaleni, ale dużo pracowali i mieli niesamowite szczęście. Kiedyś w Osijeku Julio stał z kamerą na ramieniu, filmując dach, na który dziesięć sekund wcześniej spadł pocisk, a po chwili wybuchł dokładnie w tym samym miejscu następny i wszystkie dachówki spadły wprost na niego, i wyszły mu zdjęcia – jak sam to nazwał, strzepując z siebie pył – zajebiste. Innym razem Petit Francuz prowadził kompletnie naćpany, pomylił drogę i wpakował ich wszystkich w sam środek frontu pod Dobrinją, gdzie nie odważyły się pojawiać nawet niebieskie hełmy. Nikt jednak nawet do nich nie strzelił. Wszyscy – Serbowie, Chorwaci i Muzułmanie – byli zbyt zdziwieni, żeby zareagować, kiedy patrzyli na bandę wariatów, którzy kłócili się i ruszali to w tył, to w przód, na środku pola bitwy, wyrzucając przez okno puste butelki po whisky J &B na pełne min pola. Jorge Melgarejo, który w przypływie chwilowej psychicznej alienacji wybrał się z nimi tego dnia, pocił się jak mysz na samo wspomnienie. Jorge był drobnym człowieczkiem, otwartym i odważnym, nakładającym hotelowy ręcznik na hełm, żeby nie przypominać wojskowego. Malutki, zawsze się uśmiechał i nosił hełm w rozmiarze L, przez co wyglądał jak sympatyczny grzybek. Był fanatykiem motocykli i rozwodów i z własnej kieszeni utrzymywał sierociniec w Afganistanie. Któregoś razu stał z mudżahedinami na przedmieściu Kabulu, kiedy obok rozerwał się rosyjski granat i spadły na niego ciała czterech zabitych Afgańczyków, on jednak nie doznał nawet zadraśnięcia. W każdym razie, jak mawiał korespondent agencji EFE Enrique Ibanez, pociągając starą fajkę, którą dostał w prezencie od Arafata w Bejrucie, Jorge był reporterem hiszpańskiej sekcji Radia Watykańskiego i w jego przypadku cuda nie liczyły się, bo były zasługą firmy.

Minęło piętnaście minut, a most nadal stał nietknięty. Marquez sprawdził wskaźnik baterii i głośno zaklął. Pewnie przez to, że w hotelu raz po raz gasło światło, baterie szybciej się rozładowały.

– Idę do samochodu – powiedział Barles.

Wstał i poszedł drogą w kierunku zagrody, do ciemnych sylwetek budynków widocznych za pierwszym zakrętem. Jadranka, chorwacka tłumaczka, siedziała w nissanie zwróconym w przeciwnym kierunku niż most, na wypadek gdyby tak się zdarzyło, że trzeba wiać jak najszybciej. Zawsze zostawiali go w ten sposób od dwóch lat, kiedy w Górne Radici wybuch pocisku z moździerza zaskoczył ich z samochodem stojącym w poprzek drogi. Marquez, Alvaro Benavent, Maite Lizundia i Jadranka rzucili się do parowu, a Barles, któremu w czasie wybuchów kolejnych pocisków ze strachu drżały ręce, manewrował metr do tyłu, metr do przodu, żeby odwrócić auto, aż wszyscy biegiem wsiedli i odjechali na pełnym gazie.

Na tylnym siedzeniu w nissanie leżały ciężkie materiały: zapasowe baterie i taśmy, mikrofony, statywy, kable i narzędzia razem z kanistrami ropy, apteczka pierwszej pomocy i kartonami papierosów Marqueza. I dwa pudełka po szkockiej whisky słodowej pełne kaset z muzyką, która towarzyszyła im w długich przejazdach: Sinnead O'Connor, Manolo Tena, The Platters, Bangłes, Joe Cocker, Concha Piquer, Madonna. Nissan był samochodem opancerzonym, z oponami niewrażliwymi na przestrzelenie i kewlarową osłoną podwozia zabezpieczającą przed skutkami eksplozji min. Kosztował dwadzieścia milionów peset i Barles zastanawiał się, kto w dziale administracji Telewizji Hiszpańskiej, gdzie wszyscy w przypadku wydania choćby jednej dodatkowej pesety stawali się wyjątkowo nieprzyjemni, wpadł w stan euforii alkoholowej niezbędnej do podpisania zgody na taki wydatek. Zdrowie fizyczne czy wygoda korespondentów nie były sprawami, które spędzałyby sen z powiek księgowym w Torrespańa, gotowym do targowania się o wysokość rachunku za kolację wigilijną w Sarajewie czy żądającym faktury na pięćdziesiąt dolarów, którymi przekupiłeś jakiegoś celnika. Kiedy się rozliczałeś z wydatków, rozmowa zawsze wyglądała tak samo:

– Co to znaczy: wydatki różne, dwieście dolarów?

– To znaczy dokładnie wydatki różne: kilka napiwków, parę litrów ropy, kilka jajek na czarnym rynku…

– Coś nie widzę rachunku za ropę.

– Tam jest wojna, wiesz? Ludzie nie mają rachunków. Ludzie nic nie mają.

– No a te jajka?

– Postanowiliśmy sprawić niespodziankę Marquezowi, bo miał urodziny… Kupiliśmy sześć jajek, żeby upiec placek, a w Sarajewie każde jajko kosztuje dziesięć marek.

– Jedno jajko tysiąc peset?!

– Prawie.

– No to Telewizja Hiszpańska nie będzie wam płacić za te jajka.

– Nie bądź sukinsynem, Mario.

– Muszę, takie są przepisy. Dostaliśmy zarządzenie, że mamy oszczędzać, bo inaczej szefowie będą mieli kłopoty w parlamencie… A ty tutaj napisałeś: czterdzieści dolarów za kanister ropy skonfiskowany przez Serbów. Nie opisałeś, dlaczego i w jakich okolicznościach został skonfiskowany.

– Pewien skurwysyn przystawił mi lufę do skroni. Bo w Bośni jest mnóstwo skurwysynów. Prawie tylu, co w Telewizji Hiszpańskiej.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Terytorium Komanczów»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Terytorium Komanczów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Arturo Pérez-Reverte - La Carta Esférica
Arturo Pérez-Reverte
Arturo Perez-Reverte - The Flanders Panel
Arturo Perez-Reverte
libcat.ru: книга без обложки
Arturo Pérez-Reverte
Arturo Pérez-Reverte - The King's Gold
Arturo Pérez-Reverte
Arturo Pérez-Reverte - Purity of Blood
Arturo Pérez-Reverte
Arturo Perez-Reverte - Captain Alatriste
Arturo Perez-Reverte
Arturo Pérez-Reverte - Der Club Dumas
Arturo Pérez-Reverte
libcat.ru: книга без обложки
Pérez-Reverte, Arturo
Arturo Perez-Reverte - Queen of the South
Arturo Perez-Reverte
Arturo Perez-Reverte - The Seville Communion
Arturo Perez-Reverte
Arturo Perez-Reverte - Szachownica Flamandzka
Arturo Perez-Reverte
Отзывы о книге «Terytorium Komanczów»

Обсуждение, отзывы о книге «Terytorium Komanczów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x