– Od czego zaczniecie?
– Od taśm – odparł. – Chcę obejrzeć je jeszcze raz i chcę porozmawiać z facetem, który zajmuje się tą częścią operacji.
* * *
Pół godziny później zgarnęli Neagley z chodnika przed hotelem. Przebrała się w czarny kostium z krótkim żakietem. Do tego obcisłe spodnie. Z tyłu wyglądały świetnie, przynajmniej według Reachera. Dostrzegł, że Froelich doszła do tego samego wniosku, nic jednak nie powiedziała. Prowadziła w milczeniu przez pięć minut, po czym znaleźli się z powrotem w siedzibie Secret Service. Froelich skierowała się wprost do swego biura, zostawiając Reachera i Neagley z agentem zajmującym się taśmami z kamer -drobnym, szczupłym, nerwowym mężczyzną w niedzielnym stroju, który został pilnie wezwany na spotkanie. Sprawiał wrażenie nieco oszołomionego. Poprowadził ich do pomieszczenia technicznego, niewiele większego od szafy. Wypełniały je rzędy magnetowidów. Na jednej ścianie stał regał z setkami kaset VHS w czarnych plastikowych pudełkach. Same magnetowidy były proste, szare, pozbawione ozdobników. Pomieszczenie wypełniały starannie ułożone kable, notatki służbowe przypięte do ścian, cichy szum małych silniczków i woń rozgrzanych obwodów. Zielone cyferki na wyświetlaczach zmieniały się niestrudzenie.
– Tak naprawdę ten system nie wymaga opieki – oznajmił ich przewodnik. – Do każdej kamery podłączone są cztery magnetowidy, każdy z sześciogodzinną taśmą. Raz dziennie zmieniamy wszystkie kasety, opisujemy, przechowujemy trzy miesiące, a potem używamy ponownie.
– Gdzie są oryginały z tamtej nocy? – spytał Reacher.
– O tutaj – odparł mężczyzna. Pogrzebał w kieszeni, znalazł pęk małych mosiężnych kluczy. Przycupnął w ciasnym pokoju i otworzył niską szafkę. Wyjął trzy pudełka.
– To te trzy, które przegrałem dla Froelich – oznajmił, wciąż kucając.
– Można je gdzieś obejrzeć?
– Nie różnią się od kopii.
– Kopiowanie powoduje utratę szczegółów – wyjaśnił Reacher. – Pierwsza zasada brzmi: zawsze sprawdzać oryginały.
– Dobra – mruknął tamten. – Chyba możecie obejrzeć je tutaj.
Wstał niezręcznie, przesunął kilka przedmiotów na stole, przekręcił niewielki monitor i włączył samotny odtwarzacz. Na ekranie pojawił się szary prostokąt.
– Nie mają pilotów – rzekł. – Musicie obsłużyć go sami. Ułożył trzy pudełka w odpowiedniej kolejności.
– Masz tu krzesła? – spytał Reacher.
Mężczyzna wymknął się na zewnątrz; wrócił po chwili, ciągnąc za sobą dwa krzesła maszynistek. Na moment ugrzęzły w drzwiach. Z pewnym trudem ustawił je oba przed wąską ławą. Potem rozejrzał się z nieszczęśliwą miną, jakby nie chciał zostawiać obcych w swoim maleńkim królestwie.
– Chyba zaczekam w holu – zdecydował w końcu. – Wezwijcie mnie, jak skończycie.
– Jak się nazywasz? – spytała Neagley.
– Nendick – odparł nieśmiało mężczyzna.
– Dobra, Nendick – stwierdziła – na pewno cię wezwiemy.
Nendick wyszedł z pokoju. Reacher wsunął do odtwarzacza trzecią taśmę.
– Wiesz co? – zagadnęła Neagley. – Facet nie zerknął
nawet na mój tyłek.
– Nie?
– Mężczyźni zwykle to robią, gdy mam na sobie te spodnie.
– Naprawdę?
– Zwykle.
Reacher nie spuszczał wzroku z szarego ekranu.
– Może to gej? – podsunął.
– Na palcu miał obrączkę.
– Może więc stara się unikać niestosownych uczuć. Albo jest zmęczony.
– Albo może się starzeję – dodała.
Nacisnął przewijanie w tył. Silnik zapiszczał cicho.
– Trzecia taśma – rzekł Reacher. – Czwartek rano. Będziemy szli do tyłu.
Odtwarzacz przewijał szybko. Reacher obserwował licznik. Nacisnął odtwarzanie i na ekranie pojawiło się puste biuro wraz z TTR ukazującym czwartkową datę i godzinę, 7:55 rano. Przewinął taśmę i zatrzymał w chwili, gdy na ekranie dokładnie o ósmej pojawiła się sekretarka. Reacher rozsiadł się wygodnie na krześle, wcisnął odtwarzanie. Sekretarka weszła do środka, zdjęła płaszcz, powiesiła na wieszaku. Minęła o metr drzwi Stuyvesanta i pochyliła się za biurkiem.
– Chowa torebkę – mruknęła Neagley. – Kładzie na podłodze pod nogami.
Sekretarka miała około sześćdziesiątki. Przez moment patrzyła wprost w kamerę – typ matrony, surowej, lecz miłej. Usiadła ciężko i przesunęła krzesło, po czym otworzyła leżący na biurku zeszyt.
– Sprawdza kalendarz – skomentowała Neagley.
Sekretarka cały czas siedziała za biurkiem. Przez chwilę czytała coś w kalendarzu, potem zaczęła przeglądać wysoki stos dokumentów. Część schowała do szuflady, inne opieczętowała i przełożyła ze stosu po prawej na nowy po lewej stronie blatu.
– Widziałaś kiedyś tyle papierów? – spytał Reacher. -
Gorzej niż w wojsku.
Sekretarka dwukrotnie oderwała się od stosu dokumentów, by odebrać telefon, ani na moment jednak nie wstała z miejsca. Reacher znów przewinął taśmę. Dziesięć po ósmej na ekranie pokazał się Stuyvesant, w ciemnym płaszczu przeciwdeszczowym – może czarnym, może grafitowym. W dłoni trzymał wąską teczkę. Zdjął płaszcz, powiesił na wieszaku, ruszył w głąb pokoju. Głowa sekretarki się poruszała. Wyglądało na to, że rozmawiają. Stuyvesant postawił teczkę na jej biurku pod kątem prostym i poprawił lekko. Pochylił się, naradzając się z kobietą. Raz jeden skinął głową, wyprostował się i ruszył do drzwi, bez teczki. Zniknął w głębi gabinetu. Na liczniku przeskoczyły cztery sekundy. Stuyvesant pojawił się ponownie, wzywając sekretarkę.
– Znalazł go – mruknął Reacher.
– Ten numer z teczką jest dziwny – zauważyła Neagley. – Czemu ją zostawił?
– Może miał wczesne spotkanie – podsunął Reacher. -Może zostawił ją, bo wiedział, że i tak zaraz wyjdzie.
Przewinął następną godzinę. Ludzie pojawiali się i znikali. Froelich dwa razy zajrzała do gabinetu. Potem zjawili się technicy z kryminalistyki. Dwadzieścia minut później wyszli, zabierając list w plastikowej torebce na dowody. Reacher przewinął taśmę, wciąż na podglądzie, i znów obejrzał wydarzenia całego poranka, tym razem od tyłu. Zespół z kryminalistyki wyszedł i znów się pojawił. Froelich dwa razy wyszła i weszła. Stuyvesant zjawił się i zniknął. Tak samo sekretarka.
– Teraz zaczynają się nudy – westchnął Reacher. – Całe
godziny niczego.
Obraz na ekranie znieruchomiał, ukazując puste biuro. Licznik cofał się szybko. Nie działo się absolutnie nic. Na oryginalnej taśmie szczegóły widać było lepiej, nie dostrzegli ich jednak zbyt wiele – jedynie szarość i mleczną biel. Wystarczy do podglądu, ale nagranie nie dostałoby raczej żadnych nagród technicznych.
– Wiesz co – powiedział Reacher. – Przez trzynaście lat byłem gliną i nigdy nie znalazłem niczego istotnego na taśmie z kamery przemysłowej. Ani razu.
– Ja też nie – dodała Neagley. – A ile godzin zmarnowałam.
O szóstej rano taśma zatrzymała się gwałtownie. Reacher wysunął ją, przewinął drugą taśmę do końca i ponownie rozpoczął cierpliwe oglądanie od tyłu. Licznik przeskoczył na piątą i dalej ku czwartej. Nic. Jedynie biuro, puste, szare, nieruchome.
– Czemu robimy to dziś wieczór? – spytała Neagley.
– Bo jestem niecierpliwy – wyjaśnił Reacher.
– Chcesz zdobyć punkt dla wojska? Chcesz pokazać tym cywilom, jak pracują prawdziwi zawodowcy?
– Nie muszę niczego udowadniać – odparł Reacher. -Zdobyliśmy już trzy i pół punktu.
Читать дальше