Zakończenie przesłuchania Śpiącej Laleczki okazało się intrygujące.
Dance zadzwoniła ze swojego gabinetu do motelu, gdzie ulokowano dziewczynę z ciotką pod opieką ponadstukilogramowego agenta CBI, uzbrojonego w dwa wielkie pistolety. Albert Stemple zameldował, że wszystko w porządku, dodając:
– Dziewczyna jest sympatyczna. Polubiłem ją. Ciotkę mogłabyś raczej zabrać.
Dance przeczytała notatki z przesłuchania. Raz i drugi. Wreszcie zadzwoniła do TJ-a.
– Twój dżin czeka na rozkazy, szefowo.
– Przynieś mi wszystko co mamy o Pellu.
– Cały majdan? Cokolwiek to znaczy?
– Cały.
Dance wstała i zaczęła przeglądać przypięte do ściany notatki Jamesa Reynoldsa, gdy trzy minuty później do gabinetu wpadł zziajany TJ. Widocznie ton jej głosu sugerował, że sprawa jest bardzo pilna.
Wzięła przyniesione przez niego dokumenty i rozłożyła na biurku. Blat przysłoniła gruba warstwa papierów – w krótkim czasie zgromadzili zdumiewającą ilość materiałów. Zaczęła je przeglądać.
– Dziewczyna powiedziała coś ważnego?
– Aha – odparła w roztargnieniu, wpatrując się w jedną kartkę.
TJ dodał coś jeszcze, ale nie zwracała na niego uwagi. Przerzucała kolejne raporty, kolejne strony odręcznych notatek, spoglądając na sporządzony przez Reynoldsa chronologiczny opis wydarzeń i zapisy przesłuchań.
Wreszcie powiedziała:
– Mam pytanie związane z komputerami. Znasz się na nich. Sprawdź mi to. – Zakreśliła kilka słów na kartce.
Spojrzał na nie.
– A po co?
– Coś mi tu śmierdzi.
– To chyba nowy termin informatyczny, bo nigdy go nie słyszałem. Ale już się biorę do roboty, szefowo. Działamy całą dobę.
– Mamy problem.
Dance mówiła do Charlesa Overby’ego, Winstona Kellogga i TJ-a. Byli w gabinecie szefa CBI, który bawił się piłką golfową z brązu umieszczoną na drewnianym stojaku, przypominającą dźwignię zmiany biegów w samochodzie sportowym. Dance żałowała, że nie ma z nimi Michaela O’Neila.
Ujawniła sensacyjną wiadomość.
– Rebecca Sheffield współpracuje z Pellem.
– Co? – wyrzucił z siebie Overby.
– Jest jeszcze lepiej. Wydaje mi się, że to ona stoi za planem ucieczki.
Szef z niedowierzaniem kręcił głową, wstrząśnięty jej hipotezą, zastanawiając się zapewne, czy nie wyraził zgody na coś, na co nie powinien pozwolić.
Ale Winston Kellogg zachęcił ją:
– Ciekawe. Mów.
– Theresa Croyton powiedziała mi parę rzeczy, które wydały mi się podejrzane. Zaczęłam więc przeglądać dowody. Pamiętacie e-mail znaleziony w pokoju w Sea View? Rzekomo Pell wysłał go do Jennie z więzienia. Ale popatrzcie na to. – Pokazała wydruk. – Adres wskazuje na więzienie Capitola. Ale w domenie jest „com”. Gdyby adres faktycznie należał do departamentu więziennictwa, byłoby „gov”.
Kellogg skrzywił się.
– Do diabła, masz rację. Zupełnie nie zwróciliśmy na to uwagi.
– TJ właśnie sprawdził ten adres.
Młody agent wyjaśnił:
– To dostawca Internetu z Seattle. Pozwala utworzyć własną domenę, o ile nazwa nie jest używana przez nikogo innego. Konto jest anonimowe. Ale pracujemy nad nakazem, żebyśmy mogli przejrzeć archiwa.
– Anonimowe? To dlaczego sądzisz, że to Rebecca? – zapytał Overby.
– Spójrzcie na treść. Ten fragment. „Czegóż więcej można pragnąć od dziewczyny?”. Charakterystyczne. Utkwiło mi w pamięci, bo przypomina fragment ze starej piosenki Gershwina.
– Dlaczego to takie istotne?
– Bo Rebecca użyła dokładnie takiego samego zwrotu, kiedy się po znałyśmy.
– Mimo to… – mruknął Overby.
Ciągnęła, nie mając ochoty wdawać się w utarczki z szefem.
– Przyjrzyjmy się teraz faktom. Jennie ukradła thunderbirda z restauracji w Los Angeles w piątek, a pokój w Sea View zamówiła w sobotę. Z billingu telefonu i danych kart kredytowych wynika, że cały ostatni tydzień spędziła w okręgu Orange. Ale kobieta, która sprawdzała rozkład firmy kurierskiej w punkcie You Mail It obok sądu, była tam w środę. Wysłaliśmy faksem nakaz wystawcom kart kredytowych Rebecki. Okazuje się, że we wtorek poleciała z San Diego do Monterey i wróciła w czwartek. Wypożyczyła tu samochód.
No dobrze – ustąpił Overby.
Przypuszczam, że telefonując z Capitoli, Pell nie rozmawiał z Jennie, ale z Rebeccą. Musiał jej podać nazwisko Jennie i jej adres, zwykły i e-mailowy. Resztą zajęła się Rebecca. Wybrali Jennie, bo mieszkała niedaleko Rebecki, w każdym razie na tyle blisko, żeby móc ją dokładnie sprawdzić.
– Czyli wie, gdzie jest Pell i co chce zrobić – dodał Kellogg.
– Na pewno.
– Trzeba ją zgarnąć – rzekł Overby. – Będziesz mogła użyć swoich czarów, Kathryn.
– Chcę ją aresztować, ale zanim ją przesłucham, potrzebuję pewnych informacji. Muszę porozmawiać z Walkerem.
– Tym pisarzem?
Przytaknęła. Zwracając się do Kellogga, spytała:
– Możesz przywieźć Rebeccę?
– Jasne, jeżeli załatwisz mi wsparcie.
Overby powiedział, że zadzwoni do biura szeryfa z prośbą, by do pomocy Kelloggowi wysłali jeszcze jednego funkcjonariusza do Point Lobos Inn. Zaskoczył Dance uwagą, o której wcześniej nie pomyślała: nie mieli powodu przypuszczać, aby Rebecca była uzbrojona, ale skoro przyleciała z San Diego i nie przechodziła przez bramkę kontrolną, mogła mieć przy sobie broń.
– Dobrze, Charles – powiedziała Dance i dała znak TJ-owi. – Chodźmy pogadać z Walkerem.
Dance i młody agent byli w drodze do domu pisarza, gdy zadzwonił jej telefon. Halo?
Rozgorączkowanym głosem, jakiego jeszcze u niego nie słyszała, Winston Kellogg powiedział:
– Kathryn, ona zniknęła.
– Rebecca?
– Tak!
– A tamte dwie?
– Nic im nie jest. Linda twierdzi, że Rebecca źle się czuła i poszła się położyć. Nie chciała, żeby jej przeszkadzać. Okno w jej sypialni jest otwarte, ale samochód został na parkingu CBI.
– Czyli Pell po nią przyjechał?
– Na to wygląda.
Kiedy to się stało?
– Położyła się godzinę temu. Dziewczyny nie wiedzą, kiedy się wy mknęła.
Gdyby chcieli skrzywdzić pozostałe kobiety, Rebecca zrobiłaby to sama albo wpuściła Pella przez okno. Dance uznała, że nie grozi im bezpośrednie niebezpieczeństwo, zwłaszcza że hotelu pilnowali zastępcy szeryfa.
– Gdzie teraz jesteś? – spytała Kellogga.
– Wracam do CB1. Przypuszczam, że Pell i Rebecca będą próbowali dać nogę. Pogadam z Michaelem o postawieniu blokad na drogach.
Gdy zakończyli rozmowę, Dance zadzwoniła do Mortona Walkera.
– Halo? – odezwał się pisarz.
– Tu Kathryn. Posłuchaj, Rebecca jest z Pellem.
– Co? Porwał ją?
– Nie, działają razem. To ona zaplanowała ucieczkę.
– Nie!
– Prawdopodobnie chcą wyjechać z miasta, ale może ci grozić nie bezpieczeństwo.
– Mnie?
– Pozamykaj drzwi. Nikogo nie wpuszczaj. Jedziemy do ciebie. Będziemy za pięć minut.
Droga trwała jednak prawie dziesięć minut, mimo że TJ prowadził samochód agresywnie (twierdził, że „asertywnie”); ulice były zatłoczone autami turystów ściągających do miasta przed weekendem. Agenci z piskiem opon zatrzymali się przed domem i podeszli do drzwi. Dance zapukała. Walker po chwili otworzył. Spoglądając ponad nimi, uważnie rozejrzał się po ulicy. Agenci weszli do środka.
Walker zamknął drzwi. Bezradnie opuścił ramiona.
– Przepraszam. – Głos mu się załamał. – Powiedział mi, że jeżeli zdradzę coś przez telefon, zabije całą moją rodzinę. Naprawdę bardzo was przepraszam.
Читать дальше