Podobnie jak Loring. To był jeszcze jeden aspekt ich zaciętej rywalizacji.
W poprzednim miesiącu Fellner gościł wszystkich u siebie. Cała dziewiątka klubowiczów przybyła do Burg Herz, ale tylko sześciu akwizytorów dysponowało wolnym czasem. Nie było w tym nic niezwykłego, gdyż poszukiwania były priorytetem, nieporównywalnym z grzecznościowym udziałem w prezentacji osiągnięć kolegi. Ale czasem nie przybywali na zjazdy z zazdrości. Dotyczyło to Suzanne, która właśnie dlatego opuściła ostatnie spotkanie. W następnym miesiącu gospodarzem miał być Loring i Knoll zamierzał odpłacić jej pięknym za nadobne i zbojkotować zjazd w zamku Loukov. Nie było to fair, bo miał dobre stosunki z Loringiem.
Kilka razy Ernst sowicie go wynagrodził za zdobycze, które ostatecznie trafiły do jego kolekcji. Członkowie klubu często obdarowywali akwizytorów innych klubowiczów, pomnażając w ten sposób dziewięciokrotnie liczbę par oczu prześwietlających świat w poszukiwaniu skarbów, które warte były zdobycia. Członkowie klubu wymieniali między sobą lub odsprzedawali odnalezione skarby. Często również organizowali aukcje. Eksponaty, którymi interesowało się kilku z nich, poddawano licytacji podczas zjazdów, dzięki czemu klubowicze zyskiwali pieniądze ze zdobyczy które ich nie interesowały, a dzieła sztuki nie wychodziły poza ich grono.
Zasady były bardzo klarowne, a rywalizacja szlachetna.
Dlaczego więc Suzanne Danzer z taką zaciekłością usiłowała to zmienić?
Dlaczego starała się go zabić?
Pukanie do drzwi przerwało jego rozmyślania. Czekał od blisko dwóch godzin, odkąd przyjechał z położonego na zachód Stod do Nebry, niewielkiej osady położonej w połowie drogi do Burg Herz. Wstał i otworzył drzwi. Monika weszła natychmiast do środka. Pachniała słodkimi lemonkami.
Zamknął za sobą drzwi i przekręcił klucz w zamku.
Zlustrowała go od stóp do głów.
– Ciężka noc, Christianie?
– Nie mam ochoty na żarty.
Klapnęła na łóżko, zadzierając nogi do góry i odsłaniając krocze, jeszcze w dżinsach.
– Na to też nie – dodał, wciąż czując ból w pachwinie od kopniaka wymierzonego przez Danzer. Nie miał najmniejszego zamiaru chwalić się tym.
– Dlaczego więc musiałam tu przyjechać i spotkać się z tobą? – zapytała. – I dlaczego ojciec nie powinien o tym wiedzieć?
Opowiedział Monice, co wydarzyło się w opactwie, o Grumerze oraz pościgu za Danzer po uliczkach Stod. Pominął szczegóły, które pozwoliły jej uciec.
– Zdążyła czmychnąć, zanim ją dogoniłem, ale wspominała o Bursztynowej Komnacie. Stwierdziła, że w 1945 roku Hitler ukrył bursztynowe panele wewnątrz tej góry.
– Wierzysz w to?
Zastanawiał się nad tym przez cały dzień.
– Wierzę.
– Dlaczego za nią nie pojechałeś?
– Nie ma potrzeby. Uciekła do zamku Loukov.
– Skąd wiesz?
– Lata rywalizacji to kopalnia wiedzy o sobie nawzajem.
– Loring dzwonił znowu wczoraj rano. Tak jak prosiłeś, oj ciec utrzymywał, że nie miał od ciebie żadnych wiadomości.
– Co wyjaśnia, dlaczego Danzer tak bezceremonialnie paradowała po uliczkach Stod.
Spojrzała na niego badawczo.
– Co zamierzasz teraz zrobić?
– Proszę cię o pozwolenie wejścia do zamku Loukov.
– Muszę przeszukać posiadłość Loringa.
– Wiesz, jak zareagowałby mój ojciec.
Tak, wiedział. Zasady obowiązujące w klubie jednoznacznie zakazywały wkraczanie na prywatny teren pozostałych członków. Podczas prezentacji szczegóły dotyczące nowej zdobyczy nie obchodziły nikogo. Tym, co ich wiązało, było milczenie na temat tego, co posiadali pozostali członkowie klubu. Nie ujawniano również źródeł, chyba że członek klubu, który wszedł w posiadanie skarbu, chciał je ujawnić.
Tajemnicą otaczano nie tylko klubowiczów, ale także akwizytorów, co zapewniało im swobodę działania: ich informatorzy mogli być w tej sytuacji ponownie wykorzystani i nie oznaczało to wchodzenia na teren innych. Kluczem do sukcesu było przestrzeganie prywatności; ukrywanie sposobu, w jaki podobni ludzie o podobnych zainteresowaniach dochodzili do podobnej satysfakcji. Nienaruszalność prywatnych posiadłości była świętą zasadą, a natychmiastowym skutkiem jej złamania – wykluczenie z klubu.
– O co chodzi? – spytał. – Zabrakło ci tupetu? Przecież ty teraz rządzisz?
– Muszę znać powód, Chrystianie.
– Wykraczam poza zwykłe poszukiwanie zdobyczy. Loring też złamał zasady, nakazując Danzer, by mnie zabiła. Usiłowała zresztą dokonać tego kilkakrotnie. Chcę wiedzieć.dlaczego i jestem przekonany, że znajdę odpowiedź w Volary.
Miał nadzieję, że odpowiednio ją usposobił. Monika była dumna i arogancka. Z pewnością nie spodobała się jej wczorajsza rozmowa z ojcem. Złość powinna przeważyć nad zdrowym rozsądkiem. Z satysfakcją stwierdził, że go nie rozczarowała.
– Masz rację, do cholery. Chcę wiedzieć, co ta suka i ten stary pierdoła knują. Ojciec uważa, że wszystko to są nasze wymysły i jakieś nieporozumienie. Chciał porozmawiać z Loringiem i powiedzieć mu prawdę; musiałam mu to wyperswadować. Masz moją zgodę. Zrób to.
Dostrzegł w jej oczach pożądanie. Władza działała na nią jak afrodyzjak.
– Pojadę tam już dzisiaj. Nie będziemy się kontaktowali do czasu mojego powrotu. Jeśli mnie złapią, wezmę wszystko na siebie. Powiem, że działałem na własną rękę, a ty nie wiedziałaś o niczym.
Monika uśmiechnęła się szeroko.
– To szlachetnie z twojej strony, mój rycerzu. A teraz pokaż mi, jak bardzo się za mną stęskniłeś.
Paul patrzył, jak inspektor Pannik wchodzi do sali jadalnej hotelu „Garni” i zmierza prosto do stolika, przy którym siedzieli wraz z Rachel. Inspektor od razu poinformował ich, co dotychczas udało się ustalić w śledztwie.
– Sprawdziliśmy hotele i dowiedzieliśmy się, że mężczyzna odpowiadający rysopisowi Knolla zameldował się po drugiej stronie ulicy w hotelu „Christinenhof'. Z kolei kobieta o rysopisie przypominającym Suzanne kilka numerów dalej przy tej samej ulicy, w hotelu „Gebler”.
– Wie pan coś więcej na temat Knolla? – zapytał Paul.
Pannik pokręcił przecząco głową.
– Niestety, jest wciąż zagadką. W archiwach Interpolu nie ma jego danych, a bez odcisków palców nie zdołamy dowiedzieć się wiele. Nie wiemy, skąd pochodzi ani gdzie mieszka. Apartament w Wiedniu, o którym wspomniała Frau Cutler, był zapewne fałszywym tropem. Na wszelki wypadek kazałem jednak to sprawdzić i nic nie wskazuje na to, żeby ten Knoll mieszkał w Austrii.
– Musi mieć jakiś paszport – podsunęła Rachel.
– Zapewne. Nawet kilka i każdy na inne nazwisko. Taki człowiek jak on nigdy nie pozostawi prawdziwego nazwiska w rządowej bazie danych.
– A kobieta? – dopytywała się Rachel.
– O niej wiemy jeszcze mniej. Na miejscu zbrodni w domu Czapajewa nie pozostawiła żadnych śladów. Zginął od strzału w tył głowy z bliskiej odległości z broni kalibru dziewięć milimetrów. To świadczy tylko o jej bezwzględności.
Paul opowiedział inspektorowi o Wybawcach Zaginionych Dzieł Sztuki oraz przedstawił teorię Grumera dotyczącą Knolla i tej kobiety.
– Nigdy nie słyszałem o podobnej organizacji. Chociaż nazwisko Loring jest mi znane. Jego huty produkują najlepszą broń ręczną w Europie. Jest także liczącym się producentem stali. Zalicza się do grona największych przemysłowców w Europie Środkowowschodniej.
– Zamierzamy złożyć mu wizytę – oznajmiła Rachel.
– Pannik zwrócił ku niej twarz.
Читать дальше