– Przyjmijmy, że te arcydzieła zostaną odnalezione – wtrąciła znów Rachel. – Cała pańska wina, panie McKoy, polega na tym, że tym listem wprowadza pan w błąd. Można to nawet podciągnąć pod oszustwo.
– Skoro mamy ze sobą współpracować, proszę, mówcie mi oboje po imieniu. Powiem ci, młoda damo, że zrobiłem wszystko, co trzeba, by zebrać pieniądze. Nikogo nie okłamałem i nie miałem zamiaru oszukiwać kogokolwiek. Chciałem tylko przeprowadzić prace wykopaliskowe i to właśnie robię.
– Nie zatrzymałem dla siebie nawet centa oprócz tego, co wziąłem na początku.
Paul spodziewał się usłyszeć reprymendę za „młodą damę”, ale nic takiego się nie stało. Zamiast tego Rachel zwróciła uwagę na coś jeszcze.
– W takim razie mamy następny kłopot. W dokumencie nie ma ani słowa o twojej prowizji w wysokości stu tysięcy dolarów.
– Wszystkich jednak o tym informowałem. A tak na marginesie, jest pani jedynym promykiem słońca podczas tej szalejącej zawieruchy.
Rachel nie dała się zbyć komplementem.
– Musisz wysłuchać prawdy.
– Posłuchaj, połowę z tych stu tysięcy zapłaciłem Grumerowi za czas i fatygę. To on wy dębił zezwolenie z ministerstwa. Bez tego nie byłoby żadnych poszukiwań. Resztę zatrzymałem jako zapłatę za mój czas. Wpływy od ostatnich udziałowców poszły na wynagrodzenie moje i Grumera oraz na pokrycie niezbędnych wydatków Gdybym nie zebrał tej forsy, byłem gotów zaciągnąć pożyczkę, a to z powodu głębokiego przekonania o powodzeniu przedsięwzięcia.
– Kiedy wspólnicy tutaj dotrą? – chciał się dowiedzieć Paul.
– Dwadzieścia osiem osób wraz ze współmałżonkami ma się zjawić dzisiaj w porze lunchu. Prawie wszyscy przyjęli nasze zaproszenie.
Paul, jako rasowy prawnik, studiował każdy wyraz w dokumencie, analizując znaczenie słów i ich połączeń. Czy ta odezwa była oszustwem? Może. Z całą pewnością nie jest jednoznaczna. Czy powinien podzielić się z McKoyem tym, co wie o Grumerze i pokazać mu portfel? Może on potrafiłby wyjaśnić symbolikę liter narysowanych na piasku? McKoy wciąż jednak stanowił dla niego niewiadomą. Był obcy. Ale przecież wszyscy jego klienci byli niemal tak samo obcy. W jednej chwili ktoś całkiem obcy może okazać się zaufanym powiernikiem. Nie. Postanowił zachować milczenie i poczekać jeszcze trochę, obserwując bieg wypadków.
Suzanne wkroczyła do hotelu „Garni” i weszła na piętro marmurowymi schodami. Grumer przekazał jej wiadomość, że McKoy oraz Cutlerowie wyjechali na miejsce podziemnej eksploracji. Herr Doktor czekał na nią w holu na drugiej kondygnacji.
– Tam – powiedział. – Pokój dwadzieścia jeden.
Zatrzymała się przy drzwiach z dębowych desek pokrytych ciemną politurą. Ich ościeżnica, i tak nadgryziona zębem czasu, nosiła wyraźne ślady wandalizmu. Zamek był podklamkowy, wykonany z pokrytego patyną mosiądzu i tradycyjny.
Nie miał zasuwki. Otwieranie zamków nie było jej specjalnością. Posłużyła się przecinakiem do listów, o który poprosiła recepcjonistkę, wsuwając jego ostrze pod futrynę i bez trudu wysuwając zatrzask z otworu.
Pchnęła drzwi.
– Przeszukujmy delikatnie. Nie ma potrzeby działać ostentacyjnie.
Grumer zaczął od mebli. Ona podeszła do bagaży i stwierdziła, że jest tylko jedna torba podróżna. Szybko przeszukała odzież, głównie męską, lecz nie znalazła listów. Potem sprawdziła łazienkę. Kosmetyki również były niemal wyłącznie męskie. W końcu zajrzała w miejsca najczęściej służące do ukrywania różnych rzeczy: pod materac i pod łóżko, na szafę, do szuflad nocnych stolików.
– Listów nie ma – orzekł Grumer.
– Przeszukajmy jeszcze raz.
Tak też zrobili. Tym razem nie zachowali ostrożności.
Kiedy skończyli, pokój wywrócony był do góry nogami.
Ale listów nie znaleźli. Jej cierpliwość się wyczerpała.
– Niech pan jedzie do kopalni, Herr Doktor, i poszuka tam listów; w przeciwnym razie nie wypłacę panu nawet jednego euro. Czy wyrażam się jasno?
Grumer zdawał się wyczuwać, że ona nie żartuje, i skinąwszy głową, wyszedł.
BURG HERZ
10.45
Knoll wchodził w nią coraz głębiej. Monika na czworakach, tyłem do niego, z głową zanurzoną w poduszkę z gęsiego puchu, unosiła w górę jędrne pośladki.
– Pieprz mnie, Christian. Niech wiem, co ominęło tę sukę z Georgii.
Uderzał coraz mocniej; po czole spływały mu krople potu. Ona sięgnęła ręką do tyłu i łagodnie pieściła jego jądra.
Wiedziała dokładnie, jak doprowadzić go do szczytowania.
To właśnie budziło w nim niepokój. Monika znała go zbyt dobrze.
Chwycił obiema rękoma jej wąską talię i obrócił kobietę przodem do siebie. Przyjęła tę zmianę i westchnęła jak kotka po udanym polowaniu. Czuł, jak Monika dochodzi do orgazmu, który po kilku chwilach wstrząsnął jej ciałem; z jej ust wybiegł jęk wyrażający niewypowiedzianą rozkosz.
Wbił się w nią jeszcze kilka razy i sam zaczął szczytować.
Ona nie przestawała masować jego jąder aż do momentu, gdy wycisnęła z niego ostatnią kroplę spermy.
Nieźle, pomyślał. Naprawdę nieźle.
Zwolniła uchwyt. Wyszedł z niej i położył się odprężony na łóżku. Ona przewróciła się na brzuch. Uspokoił oddech i pozwolił, by ostatni spazm orgazmu wstrząsnął ciałem.
Leżał nieruchomo, nie chcąc dać suce satysfakcji. Nie musi wiedzieć, że było mu tak dobrze.
– Do diabła z jakąś tam zahukaną prawniczką, co?
Wzruszył ramionami.
– Nie miałem okazji tego sprawdzić.
– A ta Włoszka, której poderżnąłeś gardło… była dobra? Pocałował jej palec wskazujący i kciuk.
– Mullissemo. Z pewnością było to warte ceny, której zażądała.
– A Suzanne Danzer? – W jej głosie pobrzmiewała jawna niechęć.
– Z zazdrością nie jest ci do twarzy.
– Nie pochlebiaj sobie.
Uniosła się na łokciu. Wciągnęła go do swojego pokoju, gdy tylko się zjawił pół godziny temu. Burg Her z leżał na zachód od Stod, oddalony jedynie o godzinę jazdy Wrócił po dalsze instrukcje, uznając, że lepiej porozmawiać z mocodawcą twarzą w twarz niż przez telefon.
– Nie rozumiem, Christianie, co ty widzisz w tej Danzer.
– Masz przecież taki wysublimowany gust, a uganiasz się za puszką na datki Loringa.
– Ta puszka na datki, jak byłaś łaskawa ją określić, obroniła z wyróżnieniem dyplom na paryskiej Sorbonie. Mówi kilkunastoma językami, przynajmniej o tylu wiem. Dysponuje rozległą wiedzą z historii sztuki i potrafi strzelać z biodra celnie jak snajper. Jest przy tym atrakcyjna i doskonale daje dupy Z całą pewnością Suzanne jest obiektem godnym westchnień.
– W dodatku jest lepsza od ciebie?
– Niech ją piekło pochłonie – wyszczerzył zęby w uśmiechu – naprawdę jest lepsza. Ale odpłacę jej za wszystko właśnie piekielnym ogniem.
– Nie traktuj tego tak dosłownie, Christianie. Przemoc bardzo przyciąga uwagę. Świat nie jest twoim prywatnym podwórkiem.
– Jestem świadom zarówno swojej siły, jak i swoich ograniczeń.
Monika uśmiechnęła się kwaśno; ten jej grymas należał do tych, za którymi nigdy nie przepadał. Wydawało się, że z całkowitą determinacją starała się skomplikować wszystko.
Miał mniej kłopotów, dopóki spektakl reżyserował Fellner.
Teraz interesy mieszały się z życiem osobistym. I chyba nie był to dobry pomysł.
– Ojciec chce uczestniczyć w tym spotkaniu. Prosił, byśmy przyszli do jego gabinetu.
Читать дальше