W środku zapewne znajdą liczące setki lat gobeliny, kostiumy oraz dywany tworzące miękką osłonę. Słyszał, że kustosze z Ermitażu bez skrupułów sięgali po koronacyjne stroje Mikołaja czy Aleksandra i zawijali w nie obrazy, wysyłając te skarby na wschód, byle dalej od nazistów. Bezcenne szaty poupychane w skrzyniach skleconych z lichego drewna.
Cokolwiek, byle chronić płótna i porcelanę. Miał nadzieję, że Niemcy cechowali się podobną niefrasobliwością. Jeśli trafili do właściwej pieczary, tej, w której ukryto zbiory z berlińskiego muzeum, powinny się tu znajdować najcenniejsze eksponaty z tej kolekcji. Być może Ulica w Delftach Vermeera lub Głowa Giystusa Leonarda da Vinci, albo Park Moneta. Każde z tych płócien na wolnym rynku byłoby warte miliony dolarów. Nawet jeśli niemiecki rząd uprze się przy zachowaniu praw własności (co było całkiem prawdopodobne), znaleźne będzie opiewać na sumę zakończoną sześcioma zerami.
Ostrożnie odchylił zbutwiałą plandekę i skierował do środka snop światła. Platforma ciężarówki była pusta. Nie było tam nic oprócz rdzy i piasku.
Rzucił się pędem do drugiego samochodu.
Pusty.
Popędził do trzeciego.
Także pusty.
– Do kurwy nędzy! – zaklął. – Wyłączcie te przeklęte kamery.
Grumer oświetlił latarką wnętrze paki w każdej ciężarówce.
– Obawiałem się tego. – Olbrzym z Karoliny Północnej nie zareagował. – Wszystkie znaki świadczyły, że to nie będzie ta pieczara – ciągnął Herr Doktor.
Najwyraźniej Niemca cieszył rozwój sytuacji.
– W takim razie dlaczego nie poinformował mnie pan o tym już w styczniu?
– Wtedy jeszcze nie byłem pewien. Odczyty radaru wskazywały, że w środku jest coś dużego i metalowego. Dopiero kilka dni temu, gdy byliśmy już blisko, zacząłem podejrzewać, że trudzimy się daremnie.
Paul podszedł bliżej.
– Jakiś problem?
– Problem, panie prawniku, polega na tym, że te pieprzone ciężarówki są puste. Nawet jednej cholernej rzeczy nie ma na żadne) z nich. Właśnie wydałem milion dolarów na to, by dotrzeć do trzech zardzewiałych ciężarówek. Jak, do kurwy nędzy, wytłumaczę ten fakt ludziom, którzy przylatują tu jutro, spodziewając się, że dzięki zainwestowanej forsie staną się bogaczami?
– Zdawali sobie sprawę z ryzyka, kiedy lokowali pieniądze – skomentował Paul.
– Nie przyzna się do tego żaden z tych drani.
– Czy nie poinformował ich pan szczerze o takiej możliwości? – zapytała Rachel.
– Byłem równie szczery jak każdy, kto dramatycznie potrzebuje pieniędzy – odparł, po czym otrząsnął się ze wstrętem. – Jezu Chryste Wszechmogący, niech to wszystko szlag trafi!
STOD
12.45
Knoll rzucił torbę podróżną na łóżko i ogarnął wzrokiem hotelowy pokój. „Christinenhof liczył pięć kondygnacji; jego ściany zewnętrzne wzniesiono z muru pruskiego, a wnętrza tchnęły wielowiekową historią oraz gościnnością. Z rozmysłem wybrał pokój na trzeciej kondygnacji i od ulicy, rezygnując z bardziej komfortowego i droższego, którego okna wychodziły na ogród. Nie interesował go widok, lecz lokalizacja. „Christinenhof usytuowany był bezpośrednio naprzeciw hotelu „Garni”, w którym Wayland McKoy oraz jego ekipa zajmowali całą czwartą kondygnację.
Od nadskakującego pracownika miejskiego biura turystycznego usłyszał sporo na temat podziemnych prac eksploracyjnych McKoya. Dowiedział się również, że następnego dnia do miasta miała zjechać grupa inwestorów, dla której zarezerwowano pokoje w hotelu „Garni”. Dwa pozostałe hotele miały gościć tych, którzy się tam nie pomieszczą.
– To dobry interes – ocenił konsultant.
Dla Knolla również był dobry Nic tak nie odciąga uwagi od jego poczynań jak tłum.
Rozsunął suwak torby podróżnej i wyciągnął elektryczną maszynkę do golenia.
Wczoraj miał ciężki dzień. Danzer kolejny raz go pokonała.
Teraz prawdopodobnie chełpiła się przed Ernstem Loringiem, jak sprytnym fortelem zwabiła go do podziemnego wyrobiska.
Ale dlaczego chciała go zabić? Ich rywalizacja nie przewidywała nigdy ostatecznego rozwiązania. Czyżby stawka była aż tak wielka? Co mogło być tak ważne, że zginąć musieli Dania Czapajew, on oraz Rachel Cutler? Bursztynowa Komnata? Być może. Musiał jeszcze trochę powęszyć i miał zamiar uczynić to po zakończeniu tej drugorzędnej misji tutaj.
Nie spieszył się, jadąc na północ z Ftissen do Stod.
Nie widział powodu do pośpiechu. Gazety w Monachium komentowały wybuch w kopalni w górach Harzu, podając nazwisko Rachel Cutler jako tej, która szczęśliwie przeżyła eksplozję. O nim nie było żadnej wzmianki; zaledwie kilka słów o poszukiwaniach niezidentyfikowanego białego mężczyzny oraz o sceptycznym nastawieniu ratowników do możliwości odnalezienia go żywego. Nie miał wątpliwości, że Rachel powiadomiła władze o jego osobie. Policja zapewne już się dowiedziała, że rankiem wymeldował się z „Goldene Krone”, zabierając rzeczy swoje i sędzi Cutler. Nic o tym jednak nie pisano. Ciekawe. Czyżby policyjna zasadzka? Prawdopodobnie.
Ale tym się nie przejmował. Nie popełnił żadnego przestępstwa. Dlaczego policja miałaby go ścigać? Mógł przerażony zdecydować się na wyjazd z miasta – tak bliskie otarcie się o śmierć napędziłoby stracha każdemu. Rachel Cutler przeżyła i zapewne teraz znajdowała się już w drodze do Ameryki.
Niemiecka przygoda pozostanie dla niej tylko przykrym wspomnieniem. Wróci do roli sędziego w wielkim mieście.
Krucjata jej ojca, poszukiwacza Bursztynowej Komnaty, umrze razem z nim.
Brał rano prysznic, ale się nie ogolił; szyja i podbródek były szorstkie jak papier ścierny i piekły Najpierw jednak wyciągnął pistolet leżący na dnie torby podróżnej. Delikatnie pocierał gładki i matowy polimer, potem wziął broń do ręki i przyłożył palec do spustu. Pistolet nie ważył więcej niż dziesięć dekagramów; egzemplarz nowej serii CZ-75B był prezentem od Ernsta Loringa.
– Kazałem rozbudować magazynek tak, by mieścił piętnaście naboi – poinformował Loring, wręczając mu rusznikarskie cacko. – Dziesięcionabojowych używają policjanci.
Jest to nasz oryginalny projekt. Pamiętałem twoje uwagi krytyczne na temat zmniejszenia pojemności magazynka do dziesięciu naboi. Zleciłem też, zgodnie z twoją sugestią, korektę zabezpieczenia, dzięki czemu pistolet można nosić odbezpieczony. Zmiany wprowadziliśmy niedawno do produkcji.
Czeskie huty Loringa były największym w Europie Środkowowschodniej producentem broni ręcznej; o jakości ich produktów opowiadano legendy. Zachodnie rynki otwarto w pełni na jego wyroby dopiero w ostatnich latach; wysokie cła oraz ograniczenia importowe odeszły do historii wraz z Żelazną Kurtyną. Na szczęście Fellner pozwolił Knollowi zatrzymać pistolet. Ten gest bardzo sobie cenił.
– Poleciłem również nagwintować lufę, co umożliwia dokręcenie tłumika – powiedział Loring, wręczając mu to cacko. – Suzanne ma identyczny. Mam nadzieję, że spodoba ci się moja przewrotność. Macie równe szanse w walce, że się tak wyrażę.
Knoll dokręcił tłumik do krótkiej lufy i załadował pełny magazynek.
Tak, jego przewrotność Loringa bardzo mu się podobała.
Rzucił pistolet na łóżko i sięgnął po golarkę. Po drodze do łazienki zatrzymał się na moment przy jedynym z okien.
Front hotelu „Garni” znajdował się po drugiej stronie ulicy; aż do szóstej kondygnacji okna wychodziły na tę stronę.
Knoll dowiedział się, że „Garni” był najdroższym hotelem w mieście. To oczywiste, że Wayland McKoy wybrał najlepszy. Knoll dowiedział się także, meldując się w recepcji, że „Garni” ma dużą restaurację i salę konferencyjną, a te dwa przybytki były potrzebne organizatorowi ekspedycji. Personel hotelu „Christinenhof' był zadowolony, że nie musiał zaspokajać potrzeb tak dużej grupy. Uśmiechnął się na tę uwagę.
Читать дальше