Siedzę tego Knolla od tygodnia, ale wczoraj po południu na lotnisku straciłam go z oczu. Obawiam się, że on depcze po piętach sędzi Cutler.
Twarz jej gospodarza wyrażała zaniepokojenie. Doskonale.
Punkt dla niej.
– Dlaczego ten Knoll miałby śledzić Rachel? Postanowiła zaryzykować i udać grę w otwarte karty.
Może strach pokona barierę nieufności prawnika i dzięki temu ona się dowie, dokąd pojechała Rachel Cutler.
– Knoll przyjechał do Atlanty porozmawiać z Karolem Borią. – Pominęła szczegóły, takie jak rozmowa Knolla z Borią w sobotnią noc. Nie było potrzeby odkrywania kart do końca. – Musiał się dowiedzieć, że Boria zmarł, i postanowił odnaleźć jego córkę. To jedyne logiczne wyjaśnienie jego wizyty w biurze sądu.
– W jaki sposób on i pani dowiedzieliście się o istnieniu Karola?
– Zapewne pan wie, co pan Boria robił, będąc jeszcze obywatelem Związku Sowieckiego?
– Mówił nam o tym. Ale skąd pani o tym wie?
– Z dokumentów archiwalnych komisji, dla której Boria niegdyś pracował, a które ostatnio udostępniono opinii publicznej w Rosji. Studiowanie historii jest sprawą całkiem prostą. Knoll poszukuje Bursztynowej Komnaty i prawdopodobnie żywił nadzieję, że Karol Boria wie coś na jej temat.
– Ale w jaki sposób się dowiedział, gdzie szukać Karola?
– W zeszłym tygodniu myszkował w archiwum w Sankt Petersburgu. Tę dokumentację udostępniono do wglądu dopiero niedawno. Tam właśnie zdobył informacje.
– To jednak nie wyjaśnia przyczyn pani wizyty u mnie.
– Jak nadmieniłam, śledzę Knolla.
– Skąd pani wie, że Karol nie żyje?
– Nie wiedziałam do czasu, kiedy przybyłam w poniedziałek do miasta.
– Pani Myers, skąd się bierze to zainteresowanie Bursztynową Komnatą? Mówimy o czymś, co zaginęło przed ponad pięćdziesięcioma laty. Nie sądzi pani, że gdyby dało się ją odnaleźć, do tej pory już by to zrobiono?
– Racja, panie Cutler, ale Christian Knoll jest innego zdania.
– Stwierdziła pani, że zgubiła go wczoraj na lotnisku. Co skłania panią do wniosku, że śledzi Rachel?
– Po prostu intuicja. Przeszukałam wczoraj halę odlotów, ale nie zdołałam go odnaleźć. Zauważyłam, że w ciągu kilkudziesięciu minut od chwili, kiedy Knoll zniknął mi z oczu, wystartowało kilka samolotów międzynarodowych. Jeden do Monachium. Dwa do Paryża. Trzy do Frankfurtu.
– Ona poleciała do Monachium – odparł.
Dystans Paula Cutlera wobec niej wydawał się zmniejszać. Zaczynał jej ufać. Dawał wiarę jej słowom. Postanowiła to wykorzystać.
– Z jakich powodów sędzia Cutler wybrała się do Monachium tuż po śmierci ojca?
– Jej ojciec pozostawił zapiski dotyczące Bursztynowej Komnaty.
Nadeszła teraz pora, by nacisnąć.
– Panie Cutler, Christian Knoll jest niebezpiecznym człowiekiem. Na drodze do wytyczonego celu nic nie zdoła go powstrzymać. Idę o zakład, że on również poleciał do Monachium. Muszę porozmawiać z pańską małżonką, i to bardzo pilnie. Czy wie pan może, gdzie zamierza się zatrzymać?
– Powiedziała, że zadzwoni, jak dotrze na miejsce, ale do tej pory się nie odezwała.
Był najwyraźniej zaniepokojony. Zerknęła na zegarek.
– W Monachium dochodzi trzecia trzydzieści.
– To samo pomyślałem chwilę przed pani przybyciem.
– Czy wie pan dokładnie, dokąd się wybierała?
Nie odpowiedział. Nie dała za wygraną.
– Rozumiem, jestem dla pana obcą osobą. Ale mogę pana zapewnić, że mam przyjazne zamiary. Muszę odnaleźć Christiana Knolla. Nie mogę się wdawać w szczegóły, moja misja ma charakter poufny, ale jestem głęboko przekonana, że ten człowiek podąża za pańską byłą żoną.
– W takim razie chyba najsłuszniej będzie powiadomić o tym policję.
– Dla tutejszych stróżów prawa Knoll jest nikim. To raczej sprawa struktur międzynarodowych.
Zawahał się; zastanawiał się nad jej słowami i rozważał możliwe opcje. Powiadomienie policji trochę potrwa.
Włączenie Europolu pochłonie jeszcze więcej czasu. Ona była tu i teraz, gotowa działać. Wybór był tak prosty, że nie była zdziwiona, kiedy go dokonał.
– Pojechała do Bawarii odnaleźć człowieka o nazwisku Dania Czapajew. On mieszka w Kehlheim.
– Kim jest Czapajew? – zapytała niewinnie.
– Przyjacielem Karola. Pracowali razem przed laty w komisji. Rachel jest zdania, że Czapajew może wiedzieć coś o Bursztynowej Komnacie.
– Co przywiodło ją do takiego wniosku?
Sięgnął do szuflady i wyciągnął z niej plik dokumentów.
Podał jej.
– Niech pani sama zobaczy. Tu jest wszystko.
Przejrzenie dokumentów zajęło jej kilka minut. Nie było w nich nic; jedynie niejasne wskazówki odnoszące się do tego, co obaj mogli wiedzieć lub przypuszczać. Jednak to wystarczyło, by wzbudzić jej niepokój. Musiała powstrzymać Knolla i nie dopuścić do tego, by połączył siły z Rachel Cutler. Z pewnością ten drań to właśnie planował. Nie dowiedział się niczego od ojca, zrzucił go więc ze schodów i postanowił uwieść córkę, by przekonać się, czy coś wie. Wstała z miejsca.
– Dziękuję za te informacje, panie Cutler. Zamierzam sprawdzić, czy pańska była małżonka zatrzymała się w Monachium. Mam tam ludzi – powiedziała i wyciągnęła dłoń na pożegnanie. – Jeszcze raz dziękuję, że zechciał mi pan poświęcić swój czas.
Cutler wstał i uścisnął jej dłoń.
– Dziękuję za wizytę oraz ostrzeżenie, pani Myers. Ale dotąd nie usłyszałem, jaki pani ma interes w tym wszystkim.
– Nie mogę wyjawić, ale niech wystarczy panu fakt, że Knoll jest ścigany pod kilkoma poważnymi zarzutami.
– Czy pani jest z policji?
– Jestem prywatnym detektywem zatrudniony naleźć Knolla. Moje biuro mieści się w Londynie.
– To dziwne. Mówi pani z akcentem europejskim niż brytyjskim.
Uśmiechnęła się.
– To prawda. Urodziłam ll|4k l'i ad/c
– Czy może mi pani zojtawitl odezwie się Rachel, będę mógł pani ul
– Nie ma potrzeby. Zadzwonię do pana dzisiaj po południu lub jutro, jeśli nie ma pan nic przeciw temu.
Odwróciła się do drzwi i zauważyła fotografię w ramce, z której uśmiechali się jakiś starszy mężczyzna i kobieta.
– Przystojna para – powiedziała na odchodnym.
– To moi rodzice. Zdjęcie wykonano trzy miesiące przed ich śmiercią.
– Tak mi przykro.
Lekko skinął głową, przyjmując kondolencje. Opuściła biuro, nie mówiąc nic więcej. Ostatni raz, kiedy widziała tę starszą parę oraz dwadzieścia kilka innych osób, wchodzili w strugach deszczu na pokład airbusa Alitalia, który miał lecieć z Florencji na krótką eskapadę przez Morze Liguryjskie do Francji. Materiały wybuchowe, za których umieszczenie na pokładzie zapłaciła, bezpiecznie ulokowano w przedziale bagażowym. Zegar odliczał czas; godzina zero nastąpiła po trzydziestu minutach lotu, gdy maszyna znalazła się nad pełnym morzem.
MONACHIUM, NIEMCY 16.35
Rachel była wprost oczarowana: nigdy wcześniej nie była w piwiarni. Orkiestra – trąbki, perkusja, akordeon oraz dzwonki – grała tak hałaśliwie, że aż bolały bębenki w uszach.
Przy długich drewnianych stołach siedzieli piwosze w oparach tytoniu, smażonych kiełbasek i piwa. Spoceni kelnerzy w skórzanych spodniach i kelnerki w rozkloszowanych, suto marszczonych spódnicach podawali ciemne piwo w litrowych kuflach z przykrywkami. Maibock - tak nazywało się to piwo.
Był to gatunek serwowany tylko o tej porze roku i zwiastował nadejście cieplejszych dni.
Читать дальше