Dean Koontz - Przy Blasku Księżyca

Здесь есть возможность читать онлайн «Dean Koontz - Przy Blasku Księżyca» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Przy Blasku Księżyca: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Przy Blasku Księżyca»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Spokojny, żyjący w harmonii ze światem malarz, Dylan O'Conner, pewnego wieczoru zostaje napadnięty przez zagadkowego człowieka, który w pokoju motelowym aplikuje mu tajemniczy zastrzyk.
Wkrótce dowiaduje się, że grozi mu śmiertelne niebezpieczeństwo – musi uciekać przed bezwzględnymi mordercami, którzy nie cofną się przed niczym, by wyeliminować każdego, kogo obłąkany "doktor" dostał w swoje ręce.
Towarzyszy mu młodszy brat cierpiący na autyzm oraz Jilly, dziewczyna próbująca swoich sił jako komik na estradach Południowego Zachodu, której również wstrzyknięto tajemniczą substancję. Muszą stawić czoło nie tylko pościgowi, ale także dziwnym, niepojętym zmianom, jakie zaczynają w nich zachodzić pod wpływem zastrzyku.
Wbrew własnej woli stają się uczestnikami wydarzeń, które na pozór nie mają żadnego związku z grożącym im niebezpieczeństwem.
Wydaje się, że chory Shepherd będzie im utrudniał ucieczkę… ale czy rzeczywiście?

Przy Blasku Księżyca — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Przy Blasku Księżyca», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Też nie. Ale takie poszukiwania nie wymagają wiedzy technicznej, tylko cierpliwości. Nawet w tych nudnych czasopismach naukowych drukują czasem zdjęcia swoich współpracowników i jeżeli Frankenstein był jednym z najlepszych w swojej dziedzinie, a wszystko wskazuje na to, że tak, to na pewno poświęcili mu trochę miejsca w gazetach. Gdy znajdziemy zdjęcie, będziemy znali nazwisko. Poczytamy o nim i dowiemy się, czym się zajmował.

– Chyba że jego badania były ściśle tajne jak Projekt Manhattan albo receptura karmelowo-czekoladowych ciastek Oreo.

– Znowu zaczynasz.

– Jeśli nawet znajdziemy o nim szczegółowe informacje – powiedziała – co z nimi zrobimy?

– Może istnieje jakiś sposób, żeby cofnąć to, co nam zrobił. Jakieś antidotum.

– Antidotum. Co – mamy wrzucić do wielkiego kotła żabie języki, skrzydła nietoperzy i oczy jaszczurek, i ugotować z brokułami?

– Oto i nasza Negatywnie Nastawiona Jackson, krynica pesymizmu. Wiesz, ci goście z DC Comics powinni stworzyć nowego bohatera, wzorując się na tobie. Dzisiaj są w modzie ponurzy i skłonni do depresji bohaterowie.

– Ty za to jesteś cały z komiksu Disneya. Szczebioczesz słodziutko jak Chip i Dale.

Zgarbiony nad jedzeniem Shep, ubrany w koszulkę z wizerunkiem kojota, parsknął zduszonym śmiechem albo dlatego, że spodobał mu się żart o Disneyu, albo dlatego, że rozbawił go pozostały na talerzu klops.

Shepherd nie zawsze był tak nieobecny, jakby się mogło wydawać.

– Chodzi mi o to – ciągnął Dylan – że jego praca mogła wywołać kontrowersje. Możliwe, że inni naukowcy byli przeciwni jego badaniom. Któryś z nich zrozumie, co nam zrobił-i może zechce nam pomóc.

– Tak – odrzekła Jilly. – I kiedy trzeba będzie zdobyć pieniądze na sfinansowanie badań, zawsze możemy dostać parę miliardów od twojego wujka Sknerusa McKwacza.

– Masz lepszy pomysł?

Przyglądała mu się, popijając piwo. Jeden łyk, drugi. – Tak myślałem – powiedział.

Później, gdy kelnerka przyniosła rachunek, Jilly nalegała, że zapłaci za dwa piwa, które zamówiła.

Z jej zachowania Dylan wysnuł wniosek, że płacenie za siebie to dla niej kwestia honoru. Co więcej, podejrzewał, że Jilly odmówiłaby przyjęcia nawet pięciu centów do parkometru równie kategorycznie jak dziesięciu dolarów plus napiwek.

Położywszy banknot dziesięciodolarowy na stole, przeliczyła zawartość portfela. Liczenie nie wymagało ani czasu, ani znajomości wyższej matematyki.

– Będę musiała znaleźć bankomat i wyciągnąć trochę pieniędzy.

– Nie ma mowy – odrzekł. – Ci, którzy wysadzili twój samochód – jeżeli mają jakiekolwiek powiązania z organami ścigania, a pewnie mają, bez trudu wytropią kartę. I to szybko.

– To znaczy, że nie mogę też korzystać z kart kredytowych? W każdym razie przez jakiś czas.

To mam duży kłopot – mruknęła, wpatrując się ponuro w otwarty portfel.

– Wcale nie taki duży w porównaniu z resztą naszych kłopotów.

– Kłopoty z pieniędzmi – oświadczyła z powagą – nigdy nie są małe.

Z tego zdania Dylan odczytał całe rozdziały jej autobiografii – te dotyczące dzieciństwa.

Chociaż nie sądził, że ścigający ich ludzie mogą skojarzyć jego i Shepa z Jilly, postanowił nie korzystać też ze swoich plastikowych pieniędzy. Gdyby restauracja wprowadziła jego kartę do czytnika swojego terminalu, transakcję zarejestrowałoby centrum rozliczeniowe. Każdy legalny organ ochrony prawa lub utalentowany, pracujący za brudne pieniądze haker, monitorujący system z polecenia sądu bądź potajemnie – mógłby za pomocą specjalnego programu namierzyć wybraną osobę natychmiast po dokonaniu zakupu za pomocą karty kredytowej.

Płacąc gotówką, Dylan zdziwił się, że nie wyczuwa żadnej tajemniczej energii na pieniądzach, które musiały przejść przez mnóstwo rąk, zanim kilka dni temu trafiły do niego w banku.

Oznaczało to zapewne, że w przeciwieństwie do odcisków palców ślady psychiczne z czasem znikają.

Powiedział kelnerce, żeby zatrzymała resztę i zabrał Shepa do ubikacji, tymczasem Jilly skierowała kroki do damskiej toalety.

– Siku – powiedział Shep, gdy tylko znaleźli się w łazience i zobaczył, gdzie jest. Położył książkę na półce nad umywalkami. – Siku.

– Wybierz sobie kabinę – rzekł Dylan. – Chyba wszystkie są wolne.

– Siku – powiedział Shep, gdy z opuszczoną głową, patrząc spod ściągniętych brwi i powłócząc nogami, wszedł do pierwszej kabiny. Zamykając drzwi na zasuwkę, powtórzył: – Siku.

Przy jednej z umywalek mył ręce zażywny siedemdziesięciokilkuletni mężczyzna z siwym wąsem i bokobrodami. W powietrzu unosił się pomarańczowy zapach mydła.

Dylan zbliżył się do pisuaru. Shep nie mógł skorzystać z pisuaru, ponieważ bał się, że ktoś się do niego odezwie, gdy będzie niedysponowany.

– Siku – wołał Shep zza drzwi kabiny. – Siku.

W każdej publicznej toalecie Shepherd czuł się nieswojo i musiał utrzymywać stały kontakt głosowy z bratem, by mieć pewność, że nie został porzucony.

– Siku – odezwał się znowu z coraz większym zdenerwowaniem. – Dylan, siku. Dylan, Dylan. Siku!

– Siku – odrzekł Dylan.

„Siku" działało podobnie jak dźwięk wysyłany przez sonar okrętu podwodnego, a odpowiedź Dylana przypominała sygnał echolokacyjny odbity od dobrze znanego i przyjaznego statku w groźnych głębinach męskiej ubikacji.

– Siku – powiedział Shep.

– Siku – odrzekł Dylan.

W lustrzanej ścianie nad pisuarami Dylan obserwował reakcję emeryta na ich słowny sonar.

– Siku, Dylan.

– Siku, Shepherd.

Zdziwiony Pan z Bokobrodami spoglądał w konsternacji to na zamkniętą kabinę, to na Dylana, jak gdyby działo się tu coś nie tylko zagadkowego, ale i perwersyjnego.

– Siku.

– Siku.

Gdy Pan z Bokobrodami zorientował się, że Dylan na niego patrzy, kiedy ich spojrzenia spotkały się w lustrze, emeryt szybko odwrócił wzrok. Zakręcił kran, nie spłukując z dłoni pachnącej pomarańczami piany.

– Siku, Dylan.

– Siku, Shepherd.

Z palcami ociekającymi mydlem i rozbryzgując opalizujące tęczowo bańki, które opadały wolno na podłogę, emeryt podszedł do automatu na ścianie i wyciągnął z niego kilka papierowych ręczników.

W końcu w kabinie rozległ się odgłos silnego strumienia.

– Dobre siku – powiedział Shep.

– Dobre siku.

Nie zawracając sobie głowy wycieraniem namydlonych rąk, mężczyzna wypadł z toalety z naręczem papierowych ręczników. Dylan podszedł do innej umywalki, z której nie korzystał emeryt – gdy nagle przyszedł mu do głowy pewien pomysł. Zmienił zamiar i sięgnął do automatu z ręcznikami.

– Siku, siku, siku – powtarzał zadowolony Shep z ulgą w glosie.

– Siku, siku, siku – powtórzył jak echo Dylan, wracając z ręcznikiem do umywalki emeryta.

Przykrywając papierowym ręcznikiem dłoń, dotknął kranu, który przed chwilą zakręcił Pan z Bokobrodami. Nic. Żadnego wibrowania. Żadnego elektrycznego trzasku.

Dotknął baterii gołą ręką. Poczuł silne wibracje i prąd. Jeszcze raz przez papier. Znów nic.

A więc koniecznym warunkiem był bezpośredni kontakt skóry. Może niekoniecznie dłoni. Może wystarczyłoby posłużyć się łokciem. Albo stopami. Przyszło mu do głowy wiele niedorzecznych i komicznych możliwości.

– Siku. Siku.

Dylan energicznie wytarł kran ręcznikiem, usuwając mydliny i wodę pozostawione na uchwycie przez emeryta.

Potem znów dotknął kranu gołą ręką. Psychiczny ślad starszego pana nie stracił ani trochę swojej siły.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Przy Blasku Księżyca»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Przy Blasku Księżyca» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Przy Blasku Księżyca»

Обсуждение, отзывы о книге «Przy Blasku Księżyca» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x