Gabinet Isherwooda i sekretariat oddzielały lekko uchylone drzwi. Isherwood rozmawiał z klientem. Gabriel dojrzał obraz stojący na czarnym, pokrytym filcem rusztowaniu – płótno jednego z włoskich starych mistrzów, jak sądził. Isherwood powoli przechadzał się za obrazem, z ręką na brodzie, wzrokiem utkwionym w podłogę, niczym prawnik oczekujący odpowiedzi od świadka oskarżenia.
– On chciałby, aby pan zaczekał na górze, w sali wystawowej – zamruczała pod nosem dziewczyna. – Zakładam, że zna pan drogę.
Gabriel wszedł do małej windy i pojechał wyżej. Sala wystawowa tonęła w półmroku i kompletnej ciszy, zakłócanej jedynie przed krople deszczu stukające o świetlik w suficie. Na ścianach wisiały wielkie płótna starych mistrzów: Wenus Luiniego, Narodziny Chrystusa del Vagi, Chrzest Chrystusa Bordonego, rozświetlony pejzaż Claude’a. Nie zapalając światła, opadł na obitą aksamitem kanapę. Uwielbiał to pomieszczenie. Zawsze było dla niego czymś w rodzaju sanktuarium, oazą spokoju. Kiedyś uprawiał tutaj z żoną seks. Kilka lat później zaplanował śmierć człowieka, który odebrał mu Leah.
Drzwi windy się otworzyły i do sali wkroczył Isherwood.
– Jezus, Maria… Gabriel, wyglądasz jak śmierć.
– Mam to uznać za komplement?
– Co się stało, do diabła? Dlaczego nie siedzisz w Zurychu?
– Właściciel obrazu, który miałem odnowić na twoje polecenie, nazywał się Augustus Rolfe. Słyszałeś o nim?
– Boże przenajświętszy. To ten, którego zamordowano w ubiegłym tygodniu?
Gabriel zamknął oczy i skinął głową.
– To ja znalazłem jego ciało.
Isherwood dostrzegł bandaże.
– Co ci się stało w ręce?
– Słyszałeś o wczorajszym wybuchu w jednej z paryskich galerii?
– Jak najbardziej, wszyscy o tym mówią. Oczywiście nie byłeś zamieszany w tę sprawę?
– Nie. Po prostu znalazłem się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. Wszystko ci opowiem, Julian, ale najpierw musisz mi pomóc.
– W czym? – spytał ostrożnie Isherwood.
– Nie chodzi o nic takiego jak dawniej. Tylko wyjaśnij mi, dlaczego podstarzały szwajcarski bankier trzymał w podziemnym schowku, ukrytą przed światem, imponującą kolekcję francuskich impresjonistów i malarstwa współczesnego?
Isherwood wcisnął przycisk interkomu.
– Irina, bądź tak miła i przynieś dzbanek kawy do sali wystawowej. Weź jeszcze trochę ciasteczek. Tych z orzechami. I z nikim mnie nie łącz. Dobra dziewczynka.
Gabriel znał podstawowe fakty związane z nazistowską grabieżą skarbów kultury w czasie II wojny światowej. Adolf Hitler snuł marzenia o zbudowaniu gigantycznego Fuhrermuseum w swoim rodzinnym Linzu i zapełnieniu go najwspanialszymi eksponatami sztuki północnoeuropejskiej i płótnami starych mistrzów. W 1938 roku rozpoczęto tajną operację, oznaczoną kryptonimem “Sonderauftrag Linz” – Specjalna Operacja Linz – mającą na celu zdobycie dzieł sztuki dla Fuhrermuseum wszelkimi niezbędnymi środkami. Podczas ostatnich miesięcy pokoju jego agenci potajemnie objeżdżali muzea, galerie i prywatne kolekcje Europy, dobierając eksponaty do przyszłych sal wystawowych. Gdy wybuchła wojna, hitlerowscy złodzieje dzieł sztuki deptali po piętach żołnierzom Wehrmachtu. Setki tysięcy obrazów, rzeźb i innych arcydzieł błyskawicznie zrabowano, często ich prawowitym, żydowskim właścicielom. Hitlerowi wciąż brakowało jednak tysięcy pozycji, wycenianych z grubsza na trzydzieści miliardów dolarów. Gabriel wiedział, że Julian Isherwood może przekazać mu mnóstwo istotnych informacji. Isherwood należał do grona wyśmienitych marszandów i miał na koncie sporo spektakularnych sukcesów, a w sprawach związanych z nazistowskim plądrowaniem Europy można go było uznać wręcz za eksperta. Spod jego pióra wyszły dziesiątki artykułów prasowych oraz branżowych publikacji; był też współautorem dobrze przyjętej książki, którą wydano przed pięciu laty. Pomimo licznych nalegań swojego wydawcy uparcie odmawiał ujawnienia osobistych motywów, dla których tak bardzo interesował się tą tematyką. Gabriel, jako jeden z niewielu ludzi, znał przyczynę: Julian Isherwood na własnej skórze doświadczył nazistowskiego rabunku.
– W 1940 roku Londyn i Nowy Jork nie odgrywały większej roli – oznajmił Isherwood. – Ośrodkiem świata sztuki był Paryż, a za centrum paryskiej sceny uważano rue de la Boetie w ósmym arrondissement. Pod numerem dwudziestym pierwszym mieściła się galeria słynnego Paula Rosenberga. Na sąsiednim podwórzu, pod numerem dwudziestym trzecim, mieszkał Picasso wraz z żoną, rosyjską tancerką Olgą Kokłową. Po drugiej stronie ulicy znajdowała się galeria Etienne Bignou. Georges Wildenstein otworzył swoją galerię pod numerem pięćdziesiątym siódmym. Paul Guillaume i Josse Hessel również działali w tamtych okolicach.
– A twój ojciec?
– Galeria Isakowitz Fine Arts sąsiadowała z lokalem Paula Rosenberga. Zajmowaliśmy mieszkanie nad głównymi salami wystawowymi. Do Picassa mówiłem “wujku Pablo”. Wiele godzin spędzałem w jego mieszkaniu. Czasami pozwalał mi popatrzeć, jak maluje. Olga częstowała mnie czekoladkami i ciastem. Opychałem się tak bardzo, że robiło mi się niedobrze. To były magiczne czasy.
– A po wkroczeniu Niemców?
– Wszystko się zawaliło… Kraje Beneluksu zaatakowano dziesiątego maja. Czternastego czerwca Niemcy wkroczyli do Paryża. Na wieży Eiffla załopotały flagi ze swastykami, a niemiecki sztab generalny zajął na swoją siedzibę Hotel Crillon.
– Kiedy rozpoczęły się grabieże?
– Dwa dni po paradzie zwycięstwa Hitler wydał rozkaz: wszystkie dzieła sztuki pozostające w posiadaniu Żydów należało przekazać w ręce niemieckie, by zapewnić im, jak to nazwano, bezpieczne schronienie. W rzeczywistości był to początek plądrowania Francji.
– O ile dobrze pamiętam, Hitler stworzył specjalną organizację, która nadzorowała ten proceder.
– I to niejedną. Ale najważniejsza była jednostka ERR: Einsatzstab Reichsleiter Rosenberg. Naprawdę imponująca organizacja. Miała do dyspozycji własne służby wywiadowcze, tropiące dzieła sztuki; odpowiednie siły uderzeniowe, które przechwytywały cenne kolekcje; a także niemały sztab historyków sztuki i rzeczoznawców. To nie wszystko. Niemcy wcielili do jednostki nawet stolarzy: zbijali oni skrzynie, w których łupy transportowano na teren Niemiec.
– Rue de la Boetie musiała być pierwszym celem organizacji.
– W kręgu zainteresowań ERR znajdowali się nie tylko marszandzi, lecz również prywatni kolekcjonerzy. Kolekcje Rothschildów przejęto razem z rezydencjami, podobnie jak zbiory żydowskiego magnata finansowego Davida Davida-Weilla i Jacques’a Sterna. Ograbiono wszystkie żydowskie galerie przy rue de la Boetie i wywieziono zgromadzone tam dzieła. Nie inaczej stało się ze zbiorami Isakowitz Fine Arts.
– Czy twój ojciec zdołał ocalić choć część prac?
– Większość marszandów, w tym i mój ojciec, usiłowała ratować najcenniejsze płótna. Ukrywano je na prowincji, w zamkach lub w skarbcach banków, ewentualnie wywożono z kraju. Dzieła niezabezpieczone w taki sposób błyskawicznie trafiały w niemieckie ręce. Przed najazdem, podczas dróle de guerre* [Dróle de guerre (fr.) – dziwna, zabawna wojna.], mój ojciec wynajął willę w Bordeaux, gdzie ukrył najbardziej wartościowe obrazy. Uciekliśmy tam, gdy Niemcy zbliżali się do Paryża. Potem Francję podzielono na strefę okupowaną i nieokupowaną, a my wylądowaliśmy po stronie Vichy. Jesienią 1940 roku siły uderzeniowe ERR wraz z francuską policją wyłamały drzwi willi i przejęły obrazy ojca.
Читать дальше