Jeffery Deaver - Kamienna małpa

Здесь есть возможность читать онлайн «Jeffery Deaver - Kamienna małpa» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Kamienna małpa: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kamienna małpa»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Do wybrzeży Stanów Zjednoczonych zbliża się statek z nielegalnymi chińskimi imigrantami na pokładzie.
Przemytem tych ludzi kieruje nieuchwytny Kwang Ang, poszukiwany przez policję wielu krajów. Okręt tonie niedaleko brzegu, ale części imigrantów udaje się dotrzeć do lądu. Kwang Ang znika w Nowym Jorku, a Lincoln Rhyme zostaje poproszony o pomoc w poszukiwaniach przestępcy, który nie zawaha się przed zgładzeniem każdego, kto mógłby go zidentyfikować. Wszystkim ocalałym z katastrofy Chińczykom grozi śmierć. Rhyme musi ująć mordercę, zanim ten do nich dotrze.

Kamienna małpa — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kamienna małpa», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– A teraz jest pani w związku z tym człowiekiem, z którym pani pracuje.

– Tak.

– Może to jest źródło problemu – powiedział cicho.

Nagle zadzwoniła jej komórka i Sachs aż podskoczyła z wrażenia. Sięgając po nią, uświadomiła sobie, że dłoń Sunga nadal spoczywa na jej ramieniu.

– Halo? – powiedziała, odsuwając się do tyłu.

– Gdzie się, do diabła, podziewacie, agentko Sachs? – usłyszała w słuchawce głos Lona Sellitto.

Nie chciała się przyznawać, ale jej wzrok padł na stojący po drugiej stronie ulicy wóz patrolowy, w którym siedzieli gliniarze pilnujący Sunga. Coś jej podszepnęło, że to oni poinformowali Sellitta, gdzie jest.

– Jestem ze świadkiem, Johnem Sungiem – powiedziała. – Musiałam sprecyzować kilka spraw.

– Więc kończ precyzować – warknął Sellitto. – Jesteś potrzebna u Rhyme'a.

Co go ugryzło?

– Zaraz tam będę – rzekła krótko i rozłączyła się. – Muszę jechać – zwróciła się do Sunga.

– Czy odnaleźliście Sama Changa i innych ze statku? – zapytał z nadzieją w głosie doktor.

– Jeszcze nie.

– Będę zaszczycony, jeśli mnie pani jeszcze odwiedzi – dodał szybko, kiedy wstała. – Mógłbym kontynuować kurację.

– Jasne. Bardzo chętnie – odparła po krótkim wahaniu.

– Mam nadzieję, że nie przeszkodziłem w niczym ważnym, agentko Sachs – mruknął zgryźliwie Lon Sellitto, gdy weszła do pokoju Rhyme'a.

Chciała zapytać detektywa, co miał na myśli, ale w tej samej chwili Rhyme spojrzał na trzymaną przez nią torebkę i zmarszczył nos.

– Co to jest?

– Lekarstwo. Na mój artretyzm. Robi się z tego herbatkę.

– No, to miejmy nadzieję, że będzie ci smakowało. Ja pozostanę wierny szkockiej. – Rhyme przez chwilę jej się przyglądał. – Przyjemnie było zobaczyć się z doktorem Sungiem, Sachs?

– Ja… – zaczęła niepewnie, zaniepokojona jego ostrym tonem.

– Pogadaliście sobie o jego domu w Chinach? O jego podróżach?

– Do czego zmierzasz? – zapytała ostrożnie.

– Jestem po prostu ciekaw, czy przyszło ci do głowy to samo co mnie.

– Co na przykład…

– Że Sung jest bangshou Ducha… jego pomocnikiem.

– Co takiego? – wykrztusiła. – On nie może być w żaden sposób związany z Duchem. To znaczy…

– Tak się składa – przerwał jej Rhyme – że nie jest. Dostaliśmy właśnie raport z biura FBI w Singapurze. Pomocnikiem Ducha na „Fu-zhou Dragonie” był Victor Au. Zdjęcie i odciski pasują do jednego z trzech ciał, które straż przybrzeżna wyłowiła dziś rano. Sung jest czysty – dodał surowym tonem, wskazując podbródkiem komputer. – Ale dowiedzieliśmy się tego dopiero przed dziesięcioma minutami. Nie rób mi takich rzeczy.

– Przepraszam.

Rhyme zastanawiał się, co ją wprawiło w takie roztargnienie.

– No nic. Do roboty, chłopcy i dziewczęta – mruknął wreszcie, wskazując głową umieszczone przez Thoma na tablicy elektrostatyczne odciski stóp z magazynu, gdzie zamordowano Tanga. Niewiele mogli o nich powiedzieć z wyjątkiem tego, że odciski Ducha, chociaż niezbyt duże, były i tak większe od odcisków jego trzech wspólników.

– Co można powiedzieć o śladach pochodzących z butów Ducha, Mel?

Technik spojrzał na ekran chromatografu.

– Proszę bardzo, Lincoln. Mamy tu utlenione opiłki żelaza, włókna starej wełny, popiół i krzem. Wygląda jak szklany pył. Głównym składnikiem jest występujący w dużych skupiskach ciemny matowy minerał… montmorylonit. A także tlenki wapniowców.

Kiedy Rhyme był szefem działu kryminalistycznego w Nowojorskim Wydziale Policji, obszedł wszerz i wzdłuż cały Nowy Jork. W kieszeniach miał zawsze małe torebki i słoiczki i umieszczał w nich próbki ziemi, betonu, kurzu i roślinności, które miały wzbogacić jego wiedzę o mieście.

Zorientował się, że jest coś znajomego w śladach, które opisywał Cooper. Ale co to było? Zamknął oczy i zaczął w wyobraźni uważnie przemierzać, a potem szybować nad kolejnymi ulicami. Przefrunął nad wieżą Uniwersytetu Columbia, unosząc się nad Central Parkiem, z jego gliniastymi piaskami i ekskrementami żyjących na swobodzie zwierząt; nad ulicami Midtown, na których osiadały tony kopcia; nad basenami portowymi z ich mieszanką benzyny, propanu i ropy; nad zaniedbanymi okolicami Bronksu z ołowiowymi farbami i starymi tynkami.

Unosząc się, unosząc… Aż dotarł do pewnego miejsca i otworzył oczy.

– W śródmieściu – powiedział. – Duch jest w śródmieściu.

– To jasne – mruknął Alan Coe, wzruszając ramionami. – W Chinatown.

– Nie – odparł Rhyme. – W Battery Park City albo w pobliżu.

– Jak na to trafiłeś? – zdziwił się Sellitto.

– Montmorylonit. To główny składnik bentonitu, glinianej zaprawy chroniącej fundamenty przed wodami podskórnymi. Przy budowie wież World Trade Center zatopiono fundamenty na głębokość dwudziestu jeden metrów w skalnym podłożu. Budowlańcy użyli milionów ton bentonitu. Jest tam wszędzie.

– Ale przecież bentonitu używa się także w innych miejscach – zauważył Cooper.

– Jasne, ale są tam również inne materiały, które znalazła Sachs. Cały teren to dawne składowisko odpadów; pełno tam skorodowanych metali i szkła. A popiół? Żeby pozbyć się starych elementów konstrukcyjnych, budowlańcy spalili je.

– No i jest stamtąd tylko dwadzieścia minut do Chinatown – dodał Eddie Deng.

Sonny Li zaczął chodzić w tę i z powrotem po pokoju.

– Hej, Loaban, mam parę pomysłów.

– Mów, Sonny – rzucił z roztargnieniem Rhyme.

– Ja też byłem na miejscu zbrodni. Widziałem dysharmonię.

– Wyjaśnij to – poprosił Rhyme.

– Harmonia bardzo ważna w Chinach. Nawet zbrodnia ma swoją harmonię. A w tamtym miejscu, w tamtym magazynie, w ogóle nie ma harmonii. Duch dopada człowieka, który go zdradził. Torturuje go, zabija i wychodzi. Ale, hej, Hongse, pamiętasz? Całe miejsce zniszczone. Plakaty z Chin podarte, posążki Buddy i smoków rozbite. Żaden Chińczyk Han tak by nie zrobił. Duch pewnie wyszedł, a ci ludzie, których wynajął, zdemolowali miejsce. Ja myślę, że on szukał swoich ba-tu wśród mniejszości etnicznych.

Ba-tu znaczy zbirów, oprychów – przetłumaczył Deng.

– Tak, tak, zbirów. On szukał ich wśród mniejszości: Mongołów, Mandżurów, Tybetańczyków, Ujgurów. Chcecie dowodów? – zapytał Li, wskazując tablicę. – Dobrze, oto dowody. Odciski butów. Mniejsze niż Ducha. Chińczycy Han nieduzi. Tak jak ja. Nie tacy duzi jak wy. Ale ludzie z mniejszości na zachodzie i północy jeszcze mniejsi niż my, naprawdę.

Rhyme zerknął na Amelię i zobaczył, że pomyślała to samo co on: nie zaszkodzi sprawdzić.

– Dobrze, więc gdybyśmy poszli tym tropem – rzucił – to jak?

– Tongi – odparł Li. – Tongi wiedzą o wszystkim.

– Czym dokładnie jest tong? – zapytał Rhyme.

Eddie Dong wyjaśnił, że tongi są stowarzyszeniami Chińczyków, którzy mają wspólne interesy; pochodzą z tej samej prowincji bądź też uprawiają ten sam zawód. Zawsze otoczone były tajemnicą i w dawnych czasach ich spotkania odbywały się przy drzwiach zamkniętych – stąd nazwa „tong”, która oznacza izbę. W Stanach Zjednoczonych powstały, by chronić Chińczyków przed białymi i jako zalążki samorządności.

– Czy w którymś z tongów znajdzie się osoba, z którą możemy porozmawiać? – zapytała Sachs.

Deng przez chwilę się zastanawiał.

– Złożyłbym wizytę Tony'emu Cai. Trochę nam pomaga i jest jednym z najbardziej ustosunkowanych loabanów na tym terenie. Kieruje Publicznym Stowarzyszeniem Wschodnich Chin.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kamienna małpa»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kamienna małpa» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Jeffery Deaver - The Burial Hour
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The Steel Kiss
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The Kill Room
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Kolekcjoner Kości
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Tańczący Trumniarz
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - XO
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Carte Blanche
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Edge
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The burning wire
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - El Hombre Evanescente
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The Twelfth Card
Jeffery Deaver
Отзывы о книге «Kamienna małpa»

Обсуждение, отзывы о книге «Kamienna małpa» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x