Philip Pullman - Zorza Północna
Здесь есть возможность читать онлайн «Philip Pullman - Zorza Północna» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Zorza Północna
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Zorza Północna: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zorza Północna»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Akcja drugiego tomu dzieje się we wszechświecie, który znamy.
Tom trzeci to podróż między tymi wszechświatami.
Zorza Północna — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zorza Północna», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Przeprowadził ją po małym drewnianym mostku na środek kanału. Pozostali dwaj mężczyźni kroczyli za nimi w milczeniu. Tony skręcił wzdłuż nabrzeża i wszedł na drewniany falochron, z którego zeszli na pokład łodzi. Tu otworzył na oścież drzwi do kabiny.
– Wejdź! – rzucił. – Szybko.
Lyra zrobiła, jak kazał, dotykając jedwabnej torby (której pilnowała jak oka w głowie, nawet gdy tkwiła unieruchomiona w sieci), aby się upewnić, że nadal jest w niej aletheiometr. W długiej wąskiej kabinie, w świetle wiszącej na haku latarni dostrzegła potężną, siwowłosą kobietę, która siedziała przy stole, czytając gazetę. Lyra rozpoznała matkę Billy’ego.
– Kto to? – spytała kobieta. – Czy to czasem nie Lyra?
– Zgadza się. Ma, musimy odpłynąć. Zabiliśmy dwóch mężczyzn przy basenie. Myśleliśmy, że to Grobale, ale chyba byli tureckimi handlarzami. Złapali Lyrę. Zresztą mniejsza o szczegóły, porozmawiamy w drodze.
– Chodź tu, dziecko – odezwała się Ma Costa.
Dziewczynka podeszła do niej szczęśliwa, ale i zalękniona, ponieważ Ma Costa miała ręce jak maczugi i na pewno pamiętała, że Lyra napadła na jej łódź z Rogerem i innymi dziećmi z kolegiów. Jednak cygańska matrona tylko dotknęła dłońmi policzków Lyry, a jej dajmon, piękny szary pies z wyglądu przypominający wilka, pochylił się łagodnie i polizał po głowie Pantalaimona-żbika. Potem Ma Costa otoczyła Lyrę ramionami i przycisnęła ją do piersi.
– Nie wiem, co tu robisz, ale na pewno jesteś zmęczona. Możesz spać na koi Billy’ego, a ja zaraz zrobię ci coś gorącego do picia. Usiądź sobie tam, dziecko.
Wyglądało na to, że korsarstwo zostało Lyrze wybaczone albo przynajmniej zapomniane. Dziewczynka usiadła na wyściełanej ławie przy wyblakłym od częstego szorowania blacie sosnowego stołu. W tym samym momencie rozległ się warkot gazowego silnika.
– Dokąd płyniemy? – spytała Lyra.
Ma Costa postawiła rondel z mlekiem na żelaznym piecu i odsunęła kratę, aby rozpalić ogień.
– Daleko stąd. Porozmawiamy o wszystkim rano. Nie powiedziała nic więcej. Podała Lyrze kubek mleka, a potem, kołysząc się, chodziła po pokładzie płynącej łodzi, od czasu do czasu wymieniając szeptem uwagi z mężczyznami. Lyra sączyła mleko. Uniosła brzeg zasłonki na oknie i obserwowała mijane ciemne nabrzeża. Kilka minut później spała już głęboko.
Obudziła się na wąskiej koi. Gdzieś niżej pod nią przyjemnie warkotał silnik. Usiadła, uderzyła głową o sufit, zaklęła, pomacała wokół siebie, po czym podniosła się, tym razem ostrożniej, i rozejrzała. W słabym, szarym świetle dostrzegła trzy inne koje. Wszystkie były puste i starannie posłane: jedna znajdowała się pod tą, na której spała, dwie pozostałe przy przeciwległej ścianie maleńkiej kabiny. Lyra odwróciła się na bok i stwierdziła, że ma na sobie jedynie ciepłą bieliznę. Sukienka i płaszcz z wilczej skóry, starannie złożone, leżały na koi razem z jedwabną torbą. Aletheiometr był na swoim miejscu.
Dziewczynka ubrała się szybko i wyszła drzwiami po drugiej stronie kajuty. Znalazła się w kabinie z piecem. Było tam ciepło i pusto. Za oknami dostrzegła unoszącą się po obu stronach szarą mgłę; sporadycznie pojawiały się ciemne kształty, kształty, które mogły być budynkami albo drzewami. Zanim udało jej się wyjść na pokład, otworzyły się zewnętrzne drzwi i weszła Ma Costa, okutana w stary tweedowy płaszcz, na którym lśniły krople wilgoci niczym tysiące maleńkich pereł.
– Dobrze spałaś? – spytała, sięgając po patelnię. – Usiądź tu, a ja zrobię śniadanie. Nie stój, tu jest za mało miejsca.
– Gdzie jesteśmy? – spytała Lyra.
– Na Wielkim Kanale Węzłowym. Nie pokazuj się na górze, dziecko. Żebym cię tam nie widziała! Mamy kłopoty.
Ma Costa pokroiła kilka plasterków bekonu, wrzuciła na patelnię, a potem rozbiła na nie jajko.
– Jakie kłopoty?
– Nic wielkiego. Poradzimy sobie z nimi, jeśli tylko nikt cię nie zobaczy.
Nie powiedziała nic więcej, póki Lyra nie zjadła śniadania. W pewnym momencie łódź zwolniła, coś uderzyło o burtę i rozległy się gniewne męskie głosy. Potem jednak czyjś żart rozładował sytuację. Mężczyźni roześmiali się, głosy się oddaliły, a łódź popłynęła dalej.
Do kabiny wszedł Tony Costa. Tak jak matka był mokry od rosy. Potrząsnął nad piecem wełnianym kapeluszem, krople wody pryskały i syczały.
– Co jej powiemy, Ma?
– Najpierw pytaj, potem mów.
Tony nalał kawy do cynowego kubka i usiadł. Był potężnym mężczyzną o śniadej cerze i teraz, gdy Lyra widziała go w świetle dziennym, zauważyła w jego twarzy ponurą srogość.
– To prawda – stwierdził. – Teraz powiedz nam, co robiłaś w Londynie, Lyro. Sądziliśmy, że porwali cię Grobale.
– Mieszkałam tam z pewną damą…
Lyra chaotycznie opowiedziała całą historię. Przeskakując z tematu na temat, poinformowała Cyganów prawie o wszystkim – nie zdradziła jedynie, że posiada aletheiometr.
– A potem ostatniej nocy na przyjęciu koktajlowym dowiedziałam się, co naprawdę robią. Pani Coulter jest jedną z Grobalów i zamierzała mnie wykorzystać, abym jej pomogła schwytać jeszcze więcej dzieciaków. A to, co robią…
Ma Costa wyszła z kabiny do kokpitu. Tony czekał, aż drzwi się zamkną, potem powiedział:
– Wiemy, co robią. Przynajmniej częściowo. Wiemy, że dzieci nie wracają. Oni zabierają je na Północ, daleko od wszelkich dróg, i wykorzystują do eksperymentów. Początkowo sądziliśmy, że wypróbowują na nich nowe leki i szczepionki, ale nie przyszedł nam do głowy żaden powód, by nagle eksperymentować z tak wieloma dziećmi. Wtedy pomyśleliśmy o Tatarach, zastanawialiśmy się, czy nie istnieje jakaś sekretna syberyjska umowa. Przecież Tatarzy chcieli się dostać na Północ, by tak jak wszyscy korzystać z węglowego spirytusu i kopalni ogniowych, a jeszcze dodatkowo pojawiły się plotki o wojnie. Sądziliśmy, że może Grobale przekupują tatarskich oficerów, dając im dzieci, jako że Tatarzy je jedzą, prawda? Pieką je i zjadają.
– To nieprawda! – zaprzeczyła Lyra.
– Ależ prawda. Wiele można by mówić… Słyszałaś kiedyś o Nälkäinenach?
– Nie – odparła Lyra. – Pani Coulter nigdy o nich nie wspomniała. Kim są?
– To duchy, które mieszkają w lasach Północy. Są wielkości naszych dzieci, tyle że nie mają głów. Wyczuwają w jakiś sposób drogę, poruszają się w nocy. Jeśli spałabyś w lesie, złapaliby cię i nie byłoby sposobu, by im się wyrwać. Nälkäineny to słowo pochodzące z Północy… Są jeszcze Wysysacze, także niebezpieczni. Unoszą się w powietrzu. Czasem przechodzisz wśród nich, możesz też natrafić na nich w jeżynach. W chwili gdy cię dotkną, uchodzi z ciebie cała siła. Przy tym nie są zbyt dobrze widoczni, można dostrzec jedynie migotanie w powietrzu. Albo Bezdeszni…
– Kim oni są?
– To na pół martwi wojownicy. Być żywym to jedna sprawa, być martwym – druga, jednak najgorszy jest żywot na wpół zabitego. Bezdeszni po prostu nie mogą umrzeć, a od życia już się całkowicie oddalili. Stale wędrują. Określa się ich tym mianem ze względu na wyrządzoną im krzywdę.
– Jaką krzywdę? – spytała Lyra z szeroko otwartymi oczyma.
– Północni Tatarzy rozcięli im żebra i wyrwali płuca. To prawdziwa sztuka zrobić coś takiego i przy tym nie zabić ofiary. Bezdeszni „żyją” tylko dzięki swoim dajmonom, które im ręcznie wpompowują powietrze. W rezultacie nieszczęsne istoty znajdują się między oddechem a jego brakiem, między życiem a śmiercią. Są w połowie martwi, w połowie żywi. Ich dajmony muszą pompować powietrze dzień i noc, inaczej tamci umrą. Słyszałem, że czasami można się natknąć na cały pluton Bezdesznych. No i są jeszcze panserbjorne. Mówiono ci o nich? Słowo to oznacza pancerne niedźwiedzie. Coś w rodzaju niedźwiedzia polarnego, tyle że…
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Zorza Północna»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zorza Północna» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Zorza Północna» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.