Jeff Lindsay - Demony dobrego Dextera

Здесь есть возможность читать онлайн «Jeff Lindsay - Demony dobrego Dextera» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2006, ISBN: 2006, Издательство: Amber, Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Demony dobrego Dextera: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Demony dobrego Dextera»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dexter Morgan to za dnia wzorowy pracownik policyjnego laboratorium, a nocami kat, który wymierza swoją sprawiedliwość. Dwoistość jego natury jest tak zaskakująca, że nie jesteśmy już pewni, czy ten przykładny obywatel i wyrafinowany morderca to jedna osoba…

Demony dobrego Dextera — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Demony dobrego Dextera», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— To nie twoja wina — odparłem.

— Cholera jasna, jesteś moim bratem! — warknęła. — Nie wiem, co było między tobą i tatą, bo nigdy nie chcieliście o tym mówić. Ale wiem, co tato zrobiłby na moim miejscu.

— Oddałby mnie w ręce policji — powiedziałem, a ona kiwnęła głową. Coś błyszczało w kąciku jej oka.

— Jesteś moją jedyną rodziną, Dex.

— Fatalnie, co?

Spojrzała na mnie i zobaczyłem w jej oczach łzy. Przez długą chwilę tylko na mnie patrzyła, a ja patrzyłem na łzę, która spływała po jej lewym policzku. Wytarła ją, głęboko odetchnęła i odwróciła się do okna.

— Tak — powiedziała. — Oddałby cię w ręce policji. Ja też tak zrobię. — Patrzyła w pustkę, w dal, na horyzont. — Muszę ich przesłuchać. A ty ustalisz, czy te materiały mają znaczenie dla sprawy. Weź nagranie, idź do domu i sprawdź, co się da. Skończę robotę i przed powrotem na komendę przyjadę do ciebie. Przyjadę, a ty powiesz mi to, co będziesz miał do powiedzenia. — Zerknęła na zegarek. — O ósmej. I jeśli będę musiała cię aresztować, to cię aresztuję. — Znowu na mnie spojrzała i patrzyła jeszcze dłużej niż przedtem. — Niech cię szlag, Dexter — powiedziała cicho i wyszła.

Wyjrzałem przez okno. Przed wejściem kłębił się ten sam tłum reporterów, policjantów i gapiów. Daleko za parkingiem widziałem autostradę pełną samochodów i ciężarówek pędzących z obowiązującą u nas prędkością stu pięćdziesięciu kilometrów na godzinę. W zamglonej dali za autostradą strzelały w niebo drapacze chmur Miami.

A tu, na pierwszym planie, stał biedny, blady, bezsilny Dexter, patrząc przez okno na nieme miasto, które nie powiedziałoby mu nic nawet wtedy, gdyby umiało mówić.

Niech cię szlag, Dexy.

Nie wiem, jak długo tak stałem, ale w końcu dotarło do mnie, że przez okno nie wypatrzę żadnych odpowiedzi. Odpowiedzi takie mogły jednak kryć się w komputerze kapitana Pryszczatego. Podszedłem do biurka. Komputer miał nagrywarkę. W górnej szufladzie znalazłem pudełko płyt CD. Włożyłem jedną do nagrywarki i skopiowałem nagranie. Wyjąłem płytę i zważyłem ją w ręku: ona też nie miała mi nic do powiedzenia, a cichutki chichot, który nagle usłyszałem, musiał być produktem mojej wyobraźni. Ale na wszelki wypadek skasowałem nagranie z twardego dysku.

Policjanci z Broward mnie nie zatrzymali ani nawet do mnie nie zagadali, chociaż wydawało mi się, że patrzą na mnie z podejrzliwą obojętnością.

Zastanawiałem się. jak to jest mieć sumienie. Pewnie nigdy się tego nie dowiem — w przeciwieństwie do biednej Debory, rozdartej poczuciem lojalności wobec tylu idei i przekonań, że pewnie nie mogły żyć razem w jednym mózgu. Podziwiałem jej inteligencję, to, że kazała mi ustalić, czy nagranie ma istotne znaczenie dla sprawy. Bardzo sprytne. Było w tym coś z Harry’ego. To tak jak zostawić nabity rewolwer przyjacielowi i wyjść z pokoju, wiedząc, że poczucie winy każe mu pociągnąć za spust i zaoszczędzić miastu kosztów procesu. Zhańbione sumienie nie mogło po prostu dalej żyć, nie w świecie Harry’ego.

Ale, o czym Harry dobrze wiedział, świat ten umarł już dawno temu, a ja nie miałem ani sumienia, ani poczucia wstydu czy winy.

Miałem tylko płytkę CD z serią zdjęć. W dodatku zdjęcia te były jeszcze bardziej absurdalne niż sumienie.

Nie, musiało istnieć rozwiązanie, które nie uwzględniało Dextera. Ani Dextera, ani tego, że śpiąc, jeździł furgonetką po Miami. Naturalnie jeździć tak potrafi większość kierowców, ale oni są przynajmniej częściowo przytomni, siadając za kierownicą, prawda? No, a ja, czujny, bystrooki Dexter, facet zupełnie niepodobny do monstrów, które grasują nocą po mieście i nieświadomie zabijają? Nie, to niemożliwe: należałem do tych, którzy zabijając, pragną chłonąć tę chwilę od początku do końca. No i kwestia zasadnicza: wieczór na autostradzie. Było fizycznie niemożliwe, żebym rzucił tą głową sam w siebie. Prawda?

Chyba że wmówiłbym sobie, iż jestem w stanie być w dwóch miejscach naraz, co w sumie miałoby sens, zważywszy że jedyną alternatywą było to, że tylko mi się tak zdawało, że tylko myślałem, iż siedzę w samochodzie i widzę, jak ktoś rzuca we mnie głową, podczas gdy tak naprawdę rzuciłem nią sam, a potem…

Nie. Przecież to absurd. Mózg miałem co prawda w strzępach, ale nie mogłem żądać, żeby uwierzył w bajki. Tak, musiało istnieć proste, logiczne wytłumaczenie i na pewno je znajdę i chociaż brzmiało to tak, jakbym chciał wmówić sobie, że pod łóżkiem niczego nie ma, powiedziałem to na głos:

— Istnieje proste, logiczne wytłumaczenie. — A ponieważ nigdy nie wiadomo, czy ktoś nas nie podsłuchuje, szybko dodałem: — A pod łóżkiem niczego nie ma.

Ale i tym razem jedyną odpowiedzią było wymowne milczenie Mrocznego Pasażera.

Mimo radosnej żądzy krwi trawiącej kierowców na autostradzie, w drodze do domu nie wpadłem na żaden pomysł. Dokładniej mówiąc, na żaden sensowny pomysł. Pomysłów głupich miałem co niemiara. Ale wszystkie obracały się wokół przesłanki, że wasz ulubiony potworek nie ma piątej klepki, z czym za nic nie mogłem się pogodzić. Może dlatego, że nie czułem się wcale bardziej obłąkany niż przedtem. Bo przecież nie zauważyłem, żeby ubyło mi szarej substancji. Nie zauważyłem, żebym myślał wolniej czy dziwaczniej, no i jak dotąd nie gadałem z duchami, a przynajmniej nic o tym nie wiedziałem.

Nie licząc snów, naturalnie. Ale czy sny naprawdę się liczyły? Czy nie jest tak, że we śnie wszyscy jesteśmy obłąkani? Czyż sen nie jest procesem, dzięki któremu możemy wrzucić nasz obłęd do mrocznej jamy, jaką jest podświadomość, obudzić się rano i zjeść na śniadanie płatki, zamiast dziecka sąsiada?

Nie licząc snów, wszystkie pozostałe elementy pasowały jak ulał: to nie ja, tylko ktoś inny rzucił we mnie głową. To ktoś inny podarował mi lalkę Barbie i ułożył zwłoki w intrygujący wzór. Ktoś inny. Nie ja, nie wasz dobry, drogi Dexter. I to nie ja byłem na zdjęciach na płytce. Obejrzę je i raz na zawsze udowodnię, że…

Mogę być jednak zabójcą?

Brawo, Dexter. Bardzo dobrze. A mówiłem, że istnieje proste, logiczne wytłumaczenie. To po prostu ktoś inny, kto tak naprawdę jest mną. Oczywiście. Wszystko trzyma się kupy, prawda?

Dojechałem do domu i ostrożnie zajrzałem do mieszkania. Wyglądało na to, że nikt tam na mnie nie czeka. Naturalnie nie było żadnego powodu, żeby ktoś czekał. Jednakże myśl, że terroryzujący miasto lucyfer wie, gdzie mieszkam, była trochę denerwująca. Zdążył już udowodnić, że jest potworem, który nie cofnie się przed niczym. Że może przychodzić tu o każdej porze dnia i nocy i podrzucać mi głowy lalek. Zwłaszcza jeśli jest mną.

Ale oczywiście mną nie był. Naturalnie, że nie. Wypatrzę na zdjęciach jakiś mały, malutki szczegół, który dowiedzie, że podobieństwo jest zupełnie przypadkowe. Że przypadkowe jest również to, iż potrafię tak dobrze wczuć się w prawdziwego mordercę. Tak, to na pewno seria okropnych, całkowicie logicznych przypadków. Chyba powinienem zadzwonić do redakcji Guinnessa. Ciekawe, jaki jest rekord niepewności, czy popełniło się serię zabójstw, czy nie.

Puściłem płytę Philipa Glassa i usiadłem w fotelu. Muzyka poruszyła wypełniającą mnie pustkę i po kilku minutach odczułem przypływ spokojnej, zimnej logiki. Włączyłem komputer. Włożyłem płytkę i obejrzałem zdjęcia. Powiększałem je i oddalałem, robiłem wszystko, co umiałem, żeby oczyścić je i wyostrzyć, w tym rzeczy, o których tylko słyszałem i które wymyśliłem na poczekaniu. Nie poskutkowało. Nie posunąłem się do przodu ani o krok i skończyłem tam, gdzie zacząłem. Wyostrzenie twarzy mężczyzny na zdjęciach było po prostu niemożliwe, nie przy tej rozdzielczości. Mimo to nie zrezygnowałem. Obróciłem zdjęcia i obejrzałem je pod innym kątem. Wy drukowałem je i obejrzałem pod światło. Zrobiłem wszystko, co na moim miejscu zrobiłby każdy normalny człowiek i chociaż naśladowanie Homo sapiens szło mi doskonale, nie odkryłem nic ponad to, że mężczyzna jest łudząco podobny do mnie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Demony dobrego Dextera»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Demony dobrego Dextera» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Demony dobrego Dextera»

Обсуждение, отзывы о книге «Demony dobrego Dextera» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x