Jeff Lindsay - Demony dobrego Dextera
Здесь есть возможность читать онлайн «Jeff Lindsay - Demony dobrego Dextera» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2006, ISBN: 2006, Издательство: Amber, Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Demony dobrego Dextera
- Автор:
- Издательство:Amber
- Жанр:
- Год:2006
- Город:Warszawa
- ISBN:8324125922
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Demony dobrego Dextera: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Demony dobrego Dextera»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Demony dobrego Dextera — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Demony dobrego Dextera», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Potem poszliśmy na spacer Ocean Boulevard, prowadząc bezsensowną rozmowę; jest to sztuka, w której przoduję. To był naprawdę uroczy wieczór. Tylko ten nadgryziony księżyc. Kiedy zabawiałem księdza Donovana, był pełniejszy i jaśniejszy.
Potem, po naszej typowej randce, musiałem odwieźć Rite do domu — mieszkała w południowej części Miami — i gdy przejeżdżaliśmy przez skrzyżowanie w jednej z mniej ciekawych okolic Coconut Grove, moją uwagę przykuło czerwone światło migające w bocznej uliczce. Żółta taśma ostrzegawcza, kilka pospiesznie zaparkowanych radiowozów — jak nic miejsce przestępstwa.
To znowu on, pomyślałem i zanim zrozumiałem, o co mi właściwie chodzi, zawróciłem i skręciłem w tamtą stronę.
— Gdzie my jedziemy? — spytała rozsądnie Rita.
— Chciałbym coś sprawdzić i spytać, czy mnie nie potrzebują.
— Nie masz pagera?
Posłałem jej mój najlepszy piątkowy uśmiech.
— Rzecz w tym, że oni nie zawsze wiedzą, że mnie potrzebują. Niewykluczone, że przystanąłbym tam tak czy inaczej, choćby po to, żeby pochwalić się Ritą. Ostatecznie cały sens przebrania polega na tym, że się je nosi. Ale tak naprawdę ten cichy, nieustępliwy głos, który trajkotał mi w głowie, kazałby mi stanąć tam bez względu na wszystko. To znowu on. Musiałem zobaczyć, co knuł. Zostawiłem Rite w samochodzie i szybko podszedłem bliżej.
Tak jest, znowu coś spsocił, łobuziak jeden. Na ziemi leżała identyczna sterta worków z częściami ciała. Angel-Bez-Skojarzeń pochylał się nad nią niemal w takiej samej pozycji, w jakiej zostawiłem go na parkingu za motelem Cacique.
— Hijo de puta — mruknął na mój widok.
— Chyba nie ja.
— Wszyscy narzekają, że muszą pracować w piątek wieczorem, a ty przyjeżdżasz tu z flamą. W dodatku nie masz tu nic do roboty.
— Ten sam facet, ten sam styl?
— Tak. — Angel rozchylił worek długopisem. — Suchutkie jak pieprz. Ani kropli krwi.
Zakręciło mi się w głowie. Nachyliłem się, żeby popatrzeć. Rzeczywiście, poćwiartowane członki były zdumiewająco czyste i dokładnie osuszone. Miały niebieskawy odcień i zdawało się, że zastygły w doskonale wychwyconym momencie. Cudowne.
— Tym razem jest mała różnica — ciągnął Angel. — Cztery cięcia. — Wskazał je długopisem. — To było bardzo gwałtowne, jakby go poniosło. To tutaj zrobił już spokojniej. Potem ciął tu i tu, pośrodku. Hę?
— Pięknie — powiedziałem.
— Spójrz na to. — Odsunął na bok pozbawioną krwi część leżącą na wierzchu. Spod spodu wyjrzała kolejna, biała i błyszcząca. Precyzyjnie zdjęta warstwa ciała, odsłonięta kość…
— Po co to zrobił? — spytał cicho Angel. Wypuściłem powietrze.
— Eksperymentuje — odparłem. — Szuka właściwej drogi. Gapiłem się na ten czyściutki, dokładnie osuszony fragment ciała, dopóki nie zdałem sobie sprawy, że Angel-Bez-Skojarzeń patrzy na mnie i milczy.
— Jak dziecko, które bawi się jedzeniem. — Tak to opisałem Ricie, wróciwszy do samochodu.
— Boże — westchnęła. — To straszne.
— Odpowiedniejszym słowem byłoby chyba: „ohydne”.
— Jak możesz z tego żartować? Pokrzepiłem ją uśmiechem.
— Jeśli pracuje się tam, gdzie ja, można do tego przywyknąć. Żartujemy, żeby ukryć ból.
— Mam nadzieję, że już wkrótce złapią tego maniaka. Pomyślałem o tych starannie poukładanych członkach, o różnorodnych cięciach, o cudownym braku krwi.
— Oj, chyba nie.
— Dlaczego?
— Na pewno nie wkrótce. Jest niezwykle przebiegły, a policjantkę, która prowadzi śledztwo w tej sprawie, bardziej niż rozwiązanie zagadki interesuje politykowanie i wewnętrzne rozgrywki.
Spojrzała na mnie, żeby sprawdzić, czy nie żartuję. A potem zamilkła i milczała tak, dopóki nie skręciliśmy na U. S. l i nie dojechaliśmy do południowego Miami.
— Nie mogłabym przywyknąć do… Sama nie wiem. Do ciemnej strony życia? Do życia prawdziwego? Nie potrafiłabym patrzeć na to tak jak ty.
Zaskoczyła mnie. Korzystając z tego, że milczy, myślałem o pięknie poukładanych częściach ciała, które zostały w bocznej uliczce. Niczym orzeł wypatrujący kawałka mięsa, które mógłby rozszarpać, moje wygłodniałe myśli krążyły łakomie wokół czyściutkich, starannie poćwiartowanych członków. Jej uwaga była tak nieoczekiwana, że przez chwilę nie byłem w stanie nawet się zająknąć.
— To znaczy? — powiedziałem wreszcie. Zmarszczyła czoło.
— Nie wiem, nie jestem pewna. Po prostu… Myślimy, że wszystko jest w pewien sposób poukładane. Że jest tak, jak powinno być. I nagle okazuje się, że nie, że kryje się pod tym coś innego, coś… Nie wiem. Coś mroczniejszego? Może bardziej ludzkiego. Tak, bardziej ludzkiego. Policjant chce schwytać mordercę, bo czy nie po to są policjanci? Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, żeby morderstwo mogło posłużyć do jakichś rozgrywek, że jest w tym coś politycznego.
— Właściwie wszystko — odparłem. Skręciłem i zwolniłem przed jej zadbanym, nierzucającym się w oczy domem.
— Ale ty… — Zdawało się, że nie zauważyła, gdzie jesteśmy, że mnie nie słuchała. — Tu chodzi i o ciebie. Większość z nas nie przemyślałaby tego tak dogłębnie.
— Nie jestem aż tak głęboki, Rito. — Zaparkowałem.
— Bo wszystko ma chyba dwa oblicza, to udawane i to prawdziwe. Ty już o tym wiesz i traktujesz to jak jakąś grę.
Nie miałem pojęcia, co próbowała mi powiedzieć. Szczerze mówiąc, już dawno przestałem jej słuchać i ponownie odpłynąłem myślą ku temu nowemu morderstwu, ku starannie sprawionym i oporządzonym zwłokom, ku zaimprowizowanym naprędce cięciom, ku temu nieskazitelnie czystemu, całkowicie pozbawionemu krwi ciału…
— Dexter. — Rita położyła mi rękę na ramieniu. I wtedy ją pocałowałem.
Nie wiem, które z nas było bardziej zaskoczone. Na pewno tego nie zaplanowałem, na pewno o tym nie myślałem. I na pewno nie skłonił mnie do tego zapach jej perfum. Mimo to zmiażdżyłem jej usta w długim pocałunku.
Odepchnęła mnie.
— Nie — powiedziała. — Ja… nie, Dexter, nie.
— Dobrze, w porządku — odrzekłem wciąż zaszokowany.
— Chyba nie chcę… Nie jestem jeszcze gotowa. Niech cię szlag. — Rozpięła pas, otworzyła drzwiczki i wbiegła do domu.
Kurczę, pomyślałem. Co ja, do licha, zrobiłem?
Wiedziałem, że powinienem się nad tym zastanowić, że powinienem być nawet rozczarowany i zawiedziony, że po półtora roku intensywnej pracy zepsułem tak dobrą przykrywkę.
Ale mogłem myśleć tylko o tym starannie poćwiartowanym ciele.
„Ani kropli krwi”.
Ani jednej, nawet najmniejszej.
7
Ciało jest rozciągnięte, tak jak lubię. Ręce i nogi są przywiązane, usta zaklejone taśmą, żeby nie było żadnego hałasu ani wycieku na blat. Nóż trzymam tak pewnie, że wiem, iż to będzie naprawdę coś, że czeka mnie coś bardzo przyjemnego…
Tylko że nóż wcale nie jest nożem. Nóż jest…
Tylko że to nie moja ręka. Chociaż tamtą porusza moja, to nie moja trzyma nóż. A pokój jest bardzo mały i dziwnie wąski, co nie ma sensu, ponieważ… Ponieważ co?
Unoszę się nad tym doskonałym, szczelnym wnętrzem, nad ponętnym ciałem i po raz pierwszy czuję powiew zimnego powietrza, które nie wiedzieć czemu przenika mnie na wskroś. Gdybym tylko czuł, że mam zęby, na pewno by szczękały. Moja ręka, unisono z tą drugą, podnosi się i bierze zamach, żeby zrobić idealne cięcie…
No i oczywiście budzę się w moim mieszkaniu. Stojąc nago przed frontowymi drzwiami. Zrozumiałbym jeszcze, że chodziłem we śnie, ale żebym się we śnie rozebrał? Coś takiego. Wróciłem chwiejnie do mojego małego, wysuwanego łóżka. Zmięta pościel leży na podłodze. Pracuje klimatyzator, jest tylko piętnaście stopni. Poprzedniego wieczoru specjalnie obniżyłem temperaturę. Po przejściach z Ritą czułem się trochę oderwany od rzeczywistości i uznałem, że to dobry pomysł. Tak, to, co się stało — jeśli w ogóle się stało — było groteskowe i niedorzeczne. Miłosny bandyta Dexter kradnący pocałunki. Dlatego po powrocie do domu wziąłem długi, gorący prysznic i kładąc się spać, do oporu zakręciłem termostat. Nie wiem dlaczego — bynajmniej nie udaję, że to rozumiem — ale w mroczniejszych chwilach czuję, że zimno mnie oczyszcza. I odświeża akurat na tyle, na ile trzeba.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Demony dobrego Dextera»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Demony dobrego Dextera» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Demony dobrego Dextera» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.