Czyżby i ona także na wykład Barona przyszła?
Dreszcz mnie przeszył na myśl, w jakim by to uczyniła celu. Nie – słuchać jego rewelacji, ale – by śmierć oglądać.
Dotąd mi się zdawało, iż dzięki lekturze doniesień o wypadkach we Francji w ogólnym zarysie pojmuję sens całej historii. Na wieść o wznowieniu działalności przez Duponte’a w Paryżu (za moją sprawą, naturalnie) Ludwik Napoleon wspomniał legendarny talent detektywa. I on, i jego poplecznicy uznali więc zapewne, iż Duponte mógłby im pokrzyżować plany, w drodze racjomaginacji zawczasu wyjawić ogółowi, co też zamierzają. Tak oto Napoleon rozkazał usunąć Duponte’a mniej więcej w tym czasie, gdyśmy się wybierali w podróż do Baltimore. Miało to być zadanie proste, a zlecone łajdakom wyjętym spod prawa, co nieraz, jak wiadomo, działali w porozumieniu z policją.
Podczas bytności Duponte’a w Paryżu spisek ów się nie powiódł, lecz można było wkrótce rzecz ponowić, gdy się kierował za granicę w moim towarzystwie. Wiele lat później posłyszałem, że kiedyśmy do portu wędrowali, kwatera detektywa została doszczętnie splądrowana. Niemalże już w histerii planowano zgładzić go na statku, ale skrytobójca, ów pasażer bez biletu, co się między innymi posługiwał mianem „Rollin”, z pokładu wydalony został… Potem zaś, w Ameryce, nie mogli nas już wykryć żadną miarą.
A przecież w Stanach mieszkali członkowie rodziny Bonaparte. I sam Hieronim Napoleon Bonaparte-Bo, któremu odebrano przywilej pierworództwa, a który całe życie czekał, żeby się połączyć z rodem we Francji, upomnieć o swe królewskie prawa. Teraz nareszcie miał okazję dowieść swojej wartości, i to głowie rodu, przyszłemu cesarzowi. Łotrzy, co Barona szpiegowali i co mu pod wodzą Rollina odebrali życie – nie za nim aż do Baltimore przywędrowali jednak. Rollin ukrył się w mieście, wiedząc, iż Duponte go rozpozna z incydentu na statku. Ja zaś, trucizną zamroczony, widziałem go w więzieniu, do którego trafił na czas krótki, bo wdał się w interesy z tutejszym elementem. W trójkę zgładzić mieli Duponte’a. A to dla dobra Francji.
Baron zaś się przebierał za swego rywala i jemu to przyszło zginąć na nieszczęście.
Tak ułożyłem w myśli ciąg zdarzeń, spotkawszy Rollina w siedzibie Bonapartów. Na czym jednak polegał udział owej damy w spisku?
– Zapewne pani wiadomo, co syn jej zaplanował? – spytałem, odwracając wzrok od parasolki.
– Bo? – zaśmiała się, widać ubawiona. – Zbyt on zajęty swym ogrodem i książkami. Choć członkiem, owszem, jest adwokatury, nigdy się nie nadawał do tego typu praktyk. To człowiek światowy. Z pewnością chce odzyskać mienie nasze oraz prawa, lecz cechy przywódcy są mu obce, młodzieńcze.
– Któż więc? – zapytałem. – Komu zależało, byście tropili Duponte’a celem odzyskania przychylności Napoleona?
– Dziwi mnie brak ogłady u tak powabnego młodzieńca – słowa jej nie zabrzmiały ostro, lecz spojrzenie (niby przypadkowe) było deprymujące dla mnie; dotąd uśmiechnięta, nagle, o synu mówiąc, przybrała wyraz poważny i solenny. – Bo… Starałam się mu wpoić, iż przez wysokie urodzenie nie może się ożenić z jakąś Amerykanką. On zaś to uczynił i się okrył hańbą. Chciałam, by wziął za żonę Charlotte Bonaparte, swą kuzynkę, co by nam zapewniło należną pozycję, lecz cóż, gdy się nie zgodził.
– I pani również w młodości sprzeciwiła się woli rodziców – zauważyłem.
– By trafić pod orle skrzydła! – rzekła z ogniem. – Cesarz traktował mnie bezwzględnie, lecz dawno już mu wybaczyłam. Co to on rzekł przed śmiercią marszałkowi Bertrandowi…? „Ci, których krzywdziłem, puścili to w niepamięć, przez tych zaś, których dobrocią obdarzałem, zostaję porzucony”. Ach, nigdy nie dopuszczę, by wnuki me zapomniały, iż za pradziada mają Wielkiego Imperatora!
Kiedy uniosła dłonie, lepiej się mogłem przyjrzeć toalecie za nią powieszonej. Była to suknia, w której w roku 1803 szła do ślubu, na uroczystość, co wprawiła tutaj wszystkich w wielką konsternację… Wysłannicy z całego kraju ocean wtedy przebywali, by uciszyć gniew cesarza Francuzów. Niedawno czytałem o tym stroju, kształcąc się w historii owych zdarzeń. Uszyta z indyjskiego muślinu i koronki, wywołała wręcz skandal, bo pod nią panna młoda jedną część garderoby założoną miała tylko. Jak donosił wówczas żurnalista pewien z Francji: „Strój cały narzeczonej zmieścić by się dało w mej kieszeni”.
Ubiór wisiał na ścianie jak nietknięty prawie, jak gdyby każdej chwili miał się przydać znowu przed ołtarzem.
Wtem rozległ się płacz niemowlęcia, kwilenie coraz donośniejsze. W zdumieniu rozejrzałem się dokoła, by stwierdzić, iż nie pochodzi z głębin mej wyobraźni, lecz… Owa młoda sługa trzyma w ramionach i kołysze ośmiomiesięczne ledwo dziecię. Był to, jak mi wyjaśniono, Charles Joseph Napoleon, najmłodszy potomek Bo i małżonki jego Susan. Madame Bonaparte podjęła się opieki nad wnuczkiem, gdy ci wyjechali do Paryża błagać cesarza o wiadome przywileje…
Biorąc dziecko z rąk piastunki, madame Bonaparte mocno je przytuliła.
– W nim oto nadzieja dla naszego rodu. A widział pan kiedy drugiego z moich wnuków? Na uczelni Harvarda studiował, teraz zaś – w West Point. Jest przeciwieństwem zupełnym męża mego. Postawny, dystyngowany, wkrótce też zostanie wojskowym najwyższej klasy – z czułością spoglądając na drobną istotkę, dodała po chwili: – W sam raz by się nadawał na cesarza Francji.
– Pod warunkiem jednak, iż Ludwik Napoleon zgodzi się przywrócić potomkowi pani przywilej dziedziczenia – przypomniałem.
– Cesarz obecny, młodzieńcze, jest wyjątkowo niedoświadczony, jak George Washington. Chcąc utrzymać imperium, musi mieć znacznie większą wprawę.
– Którą mu zapewni jej rodzina, prawda? Chłopczyk już przestał płakać, więc go oddała piastunce.
– W młodości kokietowanie było jedyną moją rozrywką. Trwonienie czasu, życia, drogi panie, od dawna już mnie męczy.
Niegdyś miałam wszystko prócz pieniędzy. Dziś bogactwem tylko mogę się poszczycić. Wiedz zatem, iż nie dopuszczę, aby moi krewni już na zawsze zostali zwykłymi osadnikami w Ameryce, jak to chciałby syn mój…
– Więc to twój a sprawka, madame. Zgodę wyraziłaś, by zgładzić geniusza, bo Ludwik Napoleon bał się, iż on wykryje spisek obalenia republiki.
Wzruszyła ramionami.
– Cóż, jeśli o to chodzi… Owszem, pod moim kierunkiem podróżnym z Francji zapewniono pieniądze i wygodę… Rozkazy jednak nie ode mnie otrzymali.
– No, a czy cel osiągnęli wyznaczony?
Gestem wyprosiwszy sługę, madame Bonaparte tak odparła, nachmurzona:
– Durnie! Wszystko się im pomieszało. Z tego, co wiem, policja paryska przekazała im wiadomość, iż w towarzystwie Duponte’a pan przebywać będziesz, gdy ty pod hotelem drugiego, fałszywego barona się kręciłeś… Nieważne, bo i tak przecież nikt nie zdołał udaremnić zwycięstwa Ludwika Napoleona – po tych słowach znów mi się przyjrzała bacznie. – Niechże mi pan powie… Słuszność chyba mamy, sądząc, iż dwu tych geniuszy tutaj sprowadziłeś w nadziei, że odnajdziesz poetę bliskiego sercu…? Słyszałam o Edgarze Poe, lecz jego zdolności w Ameryce nie są zbyt cenione.
– Zmieni się to wkrótce – zapewniłem.
– Ileż w tobie wiary – zaśmiała się wtedy. – Trzeba ci wiedzieć, wobec tego, że od pewnego czasu młodzi paryscy poeci i pisarze czytają dzieła jego z olbrzymim zapałem. Posiadał on, przypuszczam, pewne cechy monsieur Balzaka… Talentem nadzwyczajnym obdarzony, szczęścia nie miał, tak że go przeznaczenie wiodło na manowce… Zapewne, jak to się dzieje z większością świetnych umysłów Ameryki, kultura europejska przygarnie go i wchłonie, rzec by można. Tobie to jednak nie wystarcza, prawda? Bo ty pod pewnymi względami podobny jesteś do mojego syna; i on tak samo uważa, iż literatura dla jego osobistej powstaje przyjemności.
Читать дальше