Jeff Lindsay - Dekalog dobrego Dextera

Здесь есть возможность читать онлайн «Jeff Lindsay - Dekalog dobrego Dextera» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2006, ISBN: 2006, Издательство: Amber, Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dekalog dobrego Dextera: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dekalog dobrego Dextera»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dexter, przystojny i czarujący potwór, wciąż trzyma się swojej zasady: morduje tylko innych morderców. Nikt nie podejrzewa, że wzorowy pracownik policyjnego laboratorium nocami staje się katem twórczym wirtuozem zbrodni. Nikt, poza jednym wścibskim policjantem. Ciekawski sierżant to pierwszy problem naszego bohatera. Drugi to utalentowany rywal, przy którym metody pracy Dextera wydają się dziecinną zabawą…

Dekalog dobrego Dextera — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dekalog dobrego Dextera», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Zabrałem CD, wyłączyłem światło i wymknąłem się w mrok.

W mieszkaniu zaledwie kilka minut zajęło mi odkrycie, że dysk był narzędziem komercji, prawdopodobnie zabieranym na jakieś zebrania NAMBLA w celu przedstawienia wybranej grupie wybrednych ogrów. Zdjęcia były uporządkowane w miniaturowe serie fotografii, prawie jak karty z obrazkami oglądane przez wiktoriańskich starych świntuchów. Każde zdjęcie było strategicznie nieostre tak, że pozostawiało pole wyobraźni, ale nie widziało się wszystkich detali.

I, och, tak: kilka zdjęć okazało się profesjonalnymi kadrami tych, które znalazłem na łodzi MacGregora. Chociaż nie znalazłem czerwonych kowbojskich butów, miałem dosyć dowodów, żeby zadośćuczynić kodeksowi Harry’ego. Reiker sporządził listę zapasową. Z pieśnią w sercu i uśmiechem na ustach potruchtałem do łóżka z radosnymi myślami o tym, co z Reikerem będziemy wyprawiali jutro wieczorem.

Następnego ranka, w sobotę, wstałem trochę później i poszedłem pobiegać po okolicy. Wziąłem prysznic, zjadłem solidne śniadanko i wyszedłem kupić kilka niezbędnych rzeczy — nową rolkę taśmy izolacyjnej, ostry jak brzytwa nóż do filetowania, tylko to, co najbardziej potrzebne. A ponieważ Mroczny Pasażer przeciągał się i gotował do akcji, zatrzymałem się w jadłodajni ze stekami na późny lunch. Zjadłem porządny stek nowojorski, oczywiście dobrze wysmażony, nie było w nim więc ani kropelki krwi. Potem znowu przejechałem się obok domu Reikera, żeby zobaczyć jego mieszkanie za dnia. Reiker we własnej osobie strzygł trawnik. Nosił stare trampki, a nie czerwone buty. Nie włożył koszuli, był bardzo wymizerowany, wyglądał anemicznie i blado. Nie szkodzi: wkrótce przydam mu trochę rumieńców.

Dzień okazał się bardzo satysfakcjonujący i produktywny, mój Dzień Przed. Siedziałem spokojnie w mieszkaniu otulony cnotliwymi myślami, kiedy zadzwonił telefon.

— Dobry wieczór — powiedziałem do słuchawki.

— Możesz tu przyjechać? — zapytała Deborah. — Musimy zakończyć pewną robotę.

— Jaką robotę?

— Nie bądź cymbałem — rzuciła. — Przyjeżdżaj. — I odłożyła słuchawkę. To było dość irytujące. Po pierwsze, nic nie wiem o jakiejś niedokończonej robocie, a po drugie, nie byłem świadom, że jestem cymbałem — potworem owszem, z pewnością, ale ogólnie rzecz biorąc, bardzo miłym i dobrze ułożonym potworem. A na domiar wszystkiego rozłączyła się w taki sposób, jakby założyła, że skoro ją usłyszałem, to zadrżę i okażę posłuszeństwo. Taki ma styl. Siostra czy nie, złośliwe kuksańce czy nie, ja nie drżę przed nikim.

Niemniej byłem posłuszny. Przejechanie krótkiego odcinka do Mutiny zajęło mi więcej czasu niż zazwyczaj, gdyż sobotnie popołudnie to okres, kiedy ulice w Zagajniku zalewają ludzie łażący bez celu. Powoli lawirowałem w tłumie, żałując, że nie mogę po prostu wcisnąć pedału gazu i wbić się w wędrujące hordy. Deborah zepsuła mój doskonały nastrój.

Nie poprawiła go ani o jotę, kiedy zapukałem do apartamentu w Mutiny, a ona otworzyła drzwi z miną mówiącą: „Jestem na służbie w sytuacji kryzysowej”, tą która sprawia, że wygląda jak ryba w złym humorze.

— Właź — powiedziała.

— Tak, pani — odparłem.

Chutsky siedział na kanapie. Nadal nie wyglądał brytyjsko i kolonialnie — może to ten brak brwi — ale przynajmniej miał taką minę, jakby postanowił jednak żyć, najwyraźniej więc zadziałał projekt rekonstrukcji ułożony przez Deborah. Obok niego stało oparte o ścianę metalowe szczudło, a on popijał kawę. Talerz ciastek z owocami stał na stole obok niego.

— Hej, koleś! — zawołał, machając kikutem. — Łap za krzesło.

Wziąłem brytyjskie kolonialne krzesło i usiadłem, ale najpierw sprzątnąłem mu sprzed nosa parę ciastek. Chutsky popatrzył na mnie, jakby chciał zaprotestować, ale doprawdy, przynajmniej to mogli dla mnie zrobić. W końcu brodziłem między mięsożernymi aligatorami, przeszedłem obok bojowego pawia, żeby go uratować, a teraz rezygnowałem z sobotniego, kto wie jak straszliwego mozołu. Należało mi się całe ciastko.

— W porządku — powiedział Chutsky. — Musimy odkryć kryjówkę Henkera i to szybko.

— Czyją? — spytałem. — Masz na myśli doktora Danco?

— Tak się nazywa. Henker — odparł. — Martin Henker.

— I my mamy go znaleźć? — zapytałem pełen koszmarnie złych przeczuć. Bo niby dlaczego patrzyli na mnie i mówili „my”?

Chutsky parsknął, jakby pomyślał, że żartuję i zrozumiał żart.

— Tak, zgadza się — powiedział. — A zatem, koleś, jak myślisz, gdzie on może być?

— Właściwie to w ogóle o tym nie myślę — odparłem.

— Dexter — odezwała się ostrzegawczym tonem Deborah.

Chutsky się nachmurzył. To bardzo dziwny wyraz twarzy, jeśli nie ma się brwi.

— Co chciałeś przez to powiedzieć? — zapytał.

— Tylko tyle, że to nie mój problem. Nie rozumiem dlaczego ja, a nawet my mielibyśmy go znaleźć. Dostał to, czego chciał; czy nie skończy i nie pojedzie do domu?

— Czy on żartuje? — Chutsky zapytał Deborah i gdyby miał brwi, toby je uniósł.

— On nie lubi Doakesa — wyjaśniła Deborah.

— W porządku, ale Doakes jest jednym z naszych chłopaków — zwrócił się do mnie Chutsky.

— Ale nie moich — odparłem.

Chutsky pokręcił głową.

— Zgoda, to twój problem — przyznał. — Ale i tak musimy znaleźć tego faceta. Ta sprawa ma podtekst polityczny i wpadniemy w gówno po uszy, jeśli go nie dorwiemy.

— Dobrze — rzekłem. — Ale dlaczego to jest mój problem? — Pytanie wydawało mi się bardzo racjonalne, ale gdybyście zobaczyli jego reakcję, pomyślelibyście, że chciałem odpalić bombę w szkole podstawowej.

— Jezu Chryste — jęknął i pokręcił głową, robiąc szyderczą minę. — Z tobą to dopiero trzeba się napracować, koleś.

— Dexter — powiedziała Deborah. — Popatrz na nas. — Popatrzyłem na Deb w gipsie i Chutsky’ego z bliźniaczymi kikutami. Uczciwie mówiąc, nie wyglądali nazbyt dziarsko. — Potrzebujemy twojej pomocy — rzekła.

— Ale Debs, doprawdy.

— Proszę, Dexter — powtórzyła, wiedząc doskonale, jak trudno jest mi jej odmówić, kiedy używa tego słowa.

— Debs, daj spokój — odparłem. — Wam potrzebny jest bohater akcji, ktoś, kto kopniakiem wywali drzwi i wpadnie z ziejącymi ogniem spluwami. Ja jestem tylko łagodnym laborantem kryminalistyki.

Przeszła przez pokój i stanęła kilka centymetrów przede mną.

— Wiem, kim jesteś, Dexter — powiedziała łagodnie. — Pamiętasz? I wiem, że będziesz potrafił to zrobić. — Położyła rękę na moim ramieniu i zniżyła głos prawie do szeptu. — Kyle tego potrzebuje, Dex. On musi złapać Danco. Albo nigdy już nie poczuje się jak mężczyzna. To jest ważne dla mnie. Proszę, Dexterze?

W końcu, co zrobić, kiedy wytaczana jest ciężka artyleria? Można tylko zebrać wszystkie zapasy dobrej woli i pomachać wdzięcznie białą flagą.

— W porządku, Debs — zgodziłem się w końcu.

Wolność to taka krucha, ulotna sprawa, prawda?

28

Chociaż niechętnie, ale dałem słowo, że pomogę, i tak oto, biedny Służbisty Dexter natychmiast zaatakował problem wszelkimi pomysłowymi metodami swojego potężnego umysłu. Ale smutna prawda była taka, że mój mózg się wyłączył; choćbym nie wiem jak pospiesznie wpisywał poszlaki, nic nie wpadało do skrzynki: poczta przychodząca.

Oczywiście problem mógł polegać na tym, że potrzebowałem więcej paliwa, żeby funkcjonować na najwyższych obrotach, nakłoniłem więc Deborah, żeby zamówiła więcej ciastek. Kiedy dzwoniła do obsługi, Chutsky popatrzył na mnie nieco szklistym wzrokiem i powiedział z uśmiechem:

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dekalog dobrego Dextera»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dekalog dobrego Dextera» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Dekalog dobrego Dextera»

Обсуждение, отзывы о книге «Dekalog dobrego Dextera» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x