Jeff Lindsay - Dzieło Dextera

Здесь есть возможность читать онлайн «Jeff Lindsay - Dzieło Dextera» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2009, ISBN: 2009, Издательство: Amber, Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dzieło Dextera: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dzieło Dextera»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Noc księżyca, noc stworzona do danse macabre. Ale księżyc nad Sekwaną? Dexter jest w Paryżu. A w Paryżu z Tańca nici. Nie ma osłony nocy znad Miami, nie ma łagodnych wód oceanu, gotowych na przyjęcie wszystkich problemów Dextera… schludnie zapakowanych w worki. W Paryżu świeżo upieczony małżonek Dexter może tylko trzymać w ryzach niecierpliwie podrygującego Mrocznego Pasażera i mieć nadzieję, że całe to szaleństwo wkrótce się skończy, a on wróci do swojego uporządkowanego życia: do łapania i zabijania innych potworów… Zwłaszcza że jeden z nich chce pozbawić go rozkoszy wymierzania Sprawiedliwości. Słodkich chwil, na myśl o których Dexterowi robiłoby się ciepło na sercu — gdyby je miał.

Dzieło Dextera — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dzieło Dextera», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Co z nią? — spytał, podając mi pączka.

— Straciła dużo krwi — odparłem dla odmiany, żeby język nie stanął mi kołkiem od zbyt częstego powtarzania tego samego sformułowania. — Leży na OIOM — ie.

— Ci z Jackson znają się na takich sprawach — stwierdził. — Mają na kim ćwiczyć.

— Wolałbym, żeby ćwiczyli na kimś innym — powiedziałem i zjadłem pączka.

Siedziałem na swoim krześle od niecałych dziesięciu minut, kiedy zadzwoniła do mnie asystentka kapitana Matthewsa, Gwen.

— Kapitan chce cię natychmiast widzieć — rzuciła.

— Taki piękny głos może należeć tylko do Gwen, tego promiennego anioła — powiedziałem.

— W tej chwili — odparła i odłożyła słuchawkę. Ja również.

Niecałe cztery minuty później byłem w sekretariacie kapitana i patrzyłem na Gwen we własnej osobie. Pracowała jako asystentka Matthewsa — kiedyś mówiło się „sekretarka” — od zawsze, a to z dwóch powodów: po pierwsze, była nadzwyczaj kompetentna, a po drugie, kompletnie nieatrakcyjna, dzięki czemu żadna z trzech żon kapitana nie mogła się do niej przyczepić.

Połączenie tych dwóch cech sprawiło, że i ja nie mogłem jej się oprzeć, i przy każdym spotkaniu frywolne żarciki same cisnęły mi się na usta.

— Ach, Gwendolyn — powiedziałem. — Słodka syreno z południowego Miami.

— On czeka — odparowała.

— Nieważne — rzekłem. — Odleć ze mną, a reszta życia upłynie nam na cudownej rozpuście.

— No już, wchodź — rzuciła i kiwnęła głową w stronę drzwi. — Jest w sali konferencyjnej.

Zakładałem, że kapitan chce oficjalnie wyrazić współczucie, i trochę mnie zdziwiło, iż postanowił to zrobić w sali konferencyjnej. Ale cóż, on był kapitanem, a Dexter małym żuczkiem, więc wszedłem do środka.

Kapitan Matthews rzeczywiście na mnie czekał. Stał tuż za drzwiami sali konferencyjnej i ledwie wszedłem, natychmiast do mnie przypadł.

— Morgan — zaczął — to tylko, ee… to nic oficjalnego, rozumiesz. — Machnął ręką i położył ją na moim ramieniu. — Pomóż nam, synu — powiedział. — Chodzi o… no wiesz. — I bez dalszych surrealistycznych didaskaliów zaprowadził mnie do stołu.

Siedziało tam już kilka osób, z których większość rozpoznałem, i ich obecność nie wróżyła nic dobrego. Był Israel Salguero, szef wydziału wewnętrznego; nawet gdyby przyszedł sam, wiedziałbym, że jest źle. Ale nie przyszedł sam. Towarzyszyła mu Irene Cappuccio, którą znałem tylko z widzenia i ze słyszenia. Była kierowniczką działu prawnego, wzywaną tylko wtedy, kiedy ktoś wnosił przeciwko nam uzasadnioną i poważną skargę. Obok niej siedział inny prawnik, Ed Beasley.

Po drugiej stronie stołu był porucznik Stein, rzecznik prasowy, który specjalizował się w przeinaczaniu faktów w taki sposób, by pokazać, że policja to nie horda oszalałych Wizygotów. Nie było to towarzystwo, przy którym Dexter mógłby spokojnie rozsiąść się na krześle i czekać, aż spłynie na niego błogostan.

Miejsce obok Matthewsa zajmował nieznany mi osobnik i krój jego bez wątpienia drogiego garnituru jasno dawał do zrozumienia, że nie jest to glina. Był Murzynem z wyniosłą, ważną miną i ogoloną głową, błyszczącą tak intensywnie, jakby wysmarował ją sobie pastą do polerowania mebli. Gdy mu się przyglądałem, poruszył ręką i spod rękawa wyłoniły się duża brylantowa spinka do mankietu oraz piękny rolex.

— A więc — zaczął Matthews, podczas gdy ja stałem za krzesłem i usiłowałem stłumić narastający paniczny strach — co z nią?

— Za wcześnie, żeby wyrokować — powiedziałem.

Skinął głową.

— Cóż, jestem pewien, że my wszyscy, hm, życzymy jej jak najlepiej — rzekł. — Jest świetną funkcjonariuszką, a jej tata był, hm… to znaczy, twój tata też, oczywiście. — Odchrząknął i mówił dalej. — W Jackson, hm, mają najlepszych lekarzy i wiedz, że możesz liczyć na naszą pomoc, hm… — Jego sąsiad zerknął na niego, potem na mnie i Matthews skinął głową. — Usiądź — poprosił.

Odsunąłem nogą krzesło i usiadłem. Nie miałem pojęcia, co się dzieje, ale byłem w stu procentach pewien, że to mi się nie spodoba.

A kapitan Matthews natychmiast utwierdził mnie w tym przekonaniu.

— To nieformalna rozmowa — oświadczył. — Chodzi tylko o to, żeby, ee… ehm…

Nieznajomy zgromił kapitana srogim spojrzeniem swoich wielkich oczu, po czym odwrócił się do mnie.

— Reprezentuję Aleksa Doncevicia — zaczął.

To nazwisko zupełnie nic mi nie mówiło, a najwyraźniej powinno, sądząc po tym, jak gładko i pewnie je wypowiedział. Pokiwałem więc głową i odparłem:

— Ach tak.

— Po pierwsze — podjął — domagam się jego natychmiastowego zwolnienia. A po drugie… — Tu zawiesił głos, pewnie po to, żeby było dramatyczniej i żeby dać wyraz wzbierającemu w nim słusznemu gniewowi. — Po drugie — zagrzmiał, jakby przemawiał na wiecu — zastanawiamy się nad wytoczeniem sprawy o odszkodowanie.

Zamrugałem. Wszyscy na mnie patrzyli. Najwyraźniej byłem ważnym uczestnikiem niezbyt miłego zdarzenia, ale naprawdę nie miałem pojęcia, o co chodzi.

— To przykre — powiedziałem.

— Słuchaj — wtrącił Matthews — to tylko nieoficjalna, wstępna rozmowa. Obecny tu pan Simeon, hm… jest bardzo szanowaną osobą w społeczności. Naszej społeczności — sprecyzował.

— A jego klient został aresztowany pod zarzutem kilku poważnych przestępstw — dodała Irene Cappuccio.

— Bezprawnie — rzucił Simeon.

— To się jeszcze okaże — mruknęła Cappuccio. Skinęła na mnie głową. — Pan Morgan może rzucić na to trochę światła.

— W porządku — rzekł Matthews. — Nie bądźmy, hm… — Położył dłonie płasko na stole konferencyjnym. — Najważniejsze, żebyśmy, hm, Irene?

Cappuccio skinęła głową i spojrzała na mnie.

— Może nam pan powiedzieć, co dokładnie zaszło wczoraj, tuż przed napadem na detektyw Morgan?

— Irene, dobrze wiesz, że w sądzie to by nie przeszło — powiedział Simeon. — Napad? Bądźmy poważni.

Cappuccio patrzyła na niego zimnym, nieruchomym wzrokiem, jak się zdawało, bardzo długo, choć tak naprawdę trwało to może dziesięć sekund.

— No dobrze — odezwała się, odwracając się do mnie. — Tuż zanim jego klient ugodził nożem Deborę Morgan. Chyba nie zaprzeczysz, że to zrobił, prawda? — spytała Simeona.

— Posłuchajmy, co się stało — powiedział Simeon z cierpkim uśmiechem.

Cappuccio skinęła mi głową.

— Proszę bardzo — rzuciła. — Niech pan zacznie od początku.

— Cóż — wymamrotałem i na razie tylko tyle mogłem z siebie wydobyć. Czułem na sobie spojrzenia; wiedziałem, że czas płynie, ale nie przychodziło mi do głowy nic bardziej przekonującego. Miło było wreszcie się dowiedzieć, kim jest Alex Doncević; zawsze dobrze jest znać nazwiska ludzi, którzy dźgają nożem członków twojej rodziny.

Tyle że kimkolwiek był, nie figurował na liście, którą sprawdzaliśmy z Deborą. Zapukała do tych drzwi, bo szukała kogoś nazwiskiem Brandon Weiss…

…i dostała nożem od kogoś zupełnie innego, kto na sam widok jej odznaki wpadł w taką panikę, że chciał uciec i posunął się do próby zabójstwa?

Dexter nie wymaga, by świat rządził się rozumem. W końcu żyję tu dość długo, by wiedzieć, że logika to towar deficytowy. To jednak miało sens, tylko gdyby przyjąć, że jeśli zapukasz do losowo wybranych domów w Miami, jedna osoba na trzy, które otworzą, gotowa będzie cię zabić. I choć hipoteza ta miała ogromny urok, nie wydawała się wielce prawdopodobna.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dzieło Dextera»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dzieło Dextera» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Dzieło Dextera»

Обсуждение, отзывы о книге «Dzieło Dextera» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x