Leff Lindsay - Dylematy Dextera

Здесь есть возможность читать онлайн «Leff Lindsay - Dylematy Dextera» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2009, ISBN: 2009, Издательство: Amber, Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dylematy Dextera: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dylematy Dextera»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Gdzie się podział Mroczny Pasażer, drugie ja Dextera, wewnętrzny głos, który szepce mu do ucha z tylnego siedzenia i od czasu do czasu przesiada się za kierownicę, żeby zwieźć go do parku rozrywki, o jakim się nikomu nie śniło? Czy Dexter ma teraz sam wymierzać swoją sprawiedliwość innym potworom pechowcom, którzy wpadli w ręce jego, nie policji? Jak ma wybierać spośród och, jakże licznych w Miami kandydatów, tych, którzy najbardziej sobie zasłużyli na miejsce w jego skromnym panteonie? Dexter zostaje sam z bolesną świadomością, że bez Mrocznego Pasażera nawet jego niepośledni talent ma swoje granice… tym bardziej, że tropi go tajemniczy prześladowca.

Dylematy Dextera — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dylematy Dextera», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

To okropne uczucie i gdybym tylko miał zdolność empatii, pewnie w tej chwili doznałbym wstrząsającego objawienia i z ręką podniesioną do czoła padłbym na ziemię, mamrocząc zbolałym głosem, jak bardzo żałuję wszystkich tych okazji, kiedy to ja byłem tropiącym i gotowałem innym ten sam koszmar. Nie jestem jednak zaprogramowany na odczuwanie wewnętrznych katuszy — przynajmniej własnych — więc myśleć mogłem tylko o moim przeogromnym problemie. Pasażer zniknął, a ja czułem się zupełnie bezbronny, jeśli ktoś rzeczywiście mnie śledził.

Pewnie coś mi się uroiło. Któż miałby tropić dobrego Dextera, brnącego przez swoje całkiem normalne sztuczne życie z radosnym uśmiechem, dwójką dzieci i nowym kredytem hipotecznym na opłacenie kucharza? Dla pewności zerknąłem w lusterko wsteczne.

Nikogo, oczywiście; nikt nie czyhał z toporem i wyrobem garncarskim ozdobionym imieniem Dextera. Głupiałem w swoim samotnym otępieniu.

Na poboczu autostrady Palmetto płonął samochód i większość kierowców radziła sobie z korkiem, omijali go lewym poboczem albo trąbili i krzyczeli. Ja zjechałem z autostrady na drogę biegnącą obok magazynów, nieopodal lotniska. W składzie przy Sześćdziesiątej Dziewiątej terkotał niemilknący alarm przeciwwłamaniowy i trzej mężczyźni bez widocznego pośpiechu ładowali pudła do ciężarówki. Uśmiechnąłem się i pomachałem; zignorowali mnie.

To było uczucie, z którym się powoli oswajałem — ostatnio na biednego pustego Dextera nie zważał nikt, oczywiście oprócz tego, kto albo mnie śledził, albo nie.

Ale a propos pustki: owszem, sprytnie się wykręciłem od konfrontacji z Ritą, tyle że kosztem kolacji, a nie jest to coś, z czym mogę się łatwo pogodzić. Teraz potrzebowałem jedzenia prawie tak bardzo jak powietrza.

Zatrzymałem się przy Polio Tropical i kupiłem pół kurczaka na wynos. Zapach natychmiast wypełnił samochód i na ostatnich kilometrach musiałem wytężyć całą siłę woli, żeby nie stanąć z piskiem hamulców i nie rozszarpać kurczaka zębami.

Na parkingu przed komendą pokusa okazała się zbyt silna i, wchodząc do budynku, musiałem wyjąć dokumenty tłustymi palcami, przez co omal nie upuściłem fasoli. Kiedy jednak wreszcie zasiadłem przed komputerem, byłem już dużo bardziej zadowolonym chłopcem, a z kurczaka zostały tylko woreczek kości i miłe wspomnienie.

Jak zwykle, z pełnym żołądkiem i czystym sumieniem dużo łatwiej zmusić mój potężny mózg do pracy na wyższych obrotach. Zniknięcie Mrocznego Pasażera zdawało się wskazywać, że prowadził odrębny żywot. Musiał więc skądś pochodzić i chyba tam właśnie wrócił. Dlatego chciałem dowiedzieć się jak najwięcej o tym, skąd się wziął.

Mój Pasażer nie był jedyny na świecie. Spotkałem już kilku innych drapieżców spowitych niewidzialną czarną chmurą, sygnalizującą obecność takiego autostopowicza jak mój. Logiczne, że każdy z nich musiał się gdzieś i kiedyś narodzić, nie tylko we mnie i za mojego życia. Wstyd przyznać, ale nigdy się nie zastanawiałem, gdzie powstały te wewnętrzne głosy i dlaczego. Teraz, kiedy miałem przed sobą całą noc w cichym i spokojnym laboratorium, mogłem naprawić to tragiczne niedopatrzenie.

I tak, w ogóle nie myśląc o swoim bezpieczeństwie, dałem nura w Internet. Oczywiście po wpisaniu „Mroczny Pasażer” nie wyskoczyło nic pomocnego. W końcu to moje prywatne określenie. Sprawdziłem jednak, na wszelki wypadek, i nie znalazłem nic prócz kilku gier sieciowych i paru blogów, o których naprawdę wypadałoby donieść odpowiednim władzom, jeśli jakieś zajmują się młodzieńczym lękiem egzystencjalnym.

Poszukałem „wewnętrznego towarzysza”, „wewnętrznego przyjaciela”, a nawet „ducha opiekuńczego”. I znów było kilka nadzwyczaj ciekawych wyników, które skłaniały do refleksji nad tym, co się z naszym starym, znużonym światem dzieje, ale nic, co rzuciłoby światło na mój problem. Jednak z tego, co wiem, nic nie istnieje tylko w jednym egzemplarzu i najprawdopodobniej po prostu wpisywałem niewłaściwe wyrażenie.

Dobrze więc: „Wewnętrzny przewodnik”. „Wewnętrzny doradca”. „Ukryty pomocnik”. Sprawdziłem wszystkie kombinacje tych słów, jakie przyszły mi do głowy, pozamieniałem przymiotniki, przeleciałem listy synonimów i nie mogłem się nadziwić temu, w jakim stopniu pseudofilozofia New Age zdominowała Internet. I wciąż nie znalazłem nic bardziej złowieszczego od porad, jak wykorzystać potęgę mojej podświadomości do zbicia fortuny na handlu nieruchomościami.

Trafiła się jednak bardzo interesująca wzmianka o Salomonie, tym z Biblii, z której wynikało, że stary mędrzec w sekrecie wspominał o jakimś królu wewnętrznym. Poszedłem tym tropem. Kto by przypuszczał, że w Biblii można znaleźć coś ciekawego i istotnego? Okazuje się jednak, że kiedy myślimy o Salomonie jako o mądrym, wesołym dziadziu z brodą, który dla hecy chciał przeciąć dziecko na pół, umyka nam to, co najlepsze.

Na przykład zbudował świątynię ku czci niejakiego Molocha, podobno jednego z niesympatycznych starych bogów, i zabił własnego brata, bo było w nim „zło”. Mogłem zrozumieć, że z biblijnego punktu widzenia wewnętrzne zło to całkiem dobry opis Mrocznego Pasażera. Ale jeśli istniał tu jakiś związek, czy ktoś z „królem wewnętrznym” rzeczywiście zabiłby kogoś, w kim tkwiło zło?

Aż mi się w głowie kręciło. Czy miałem sądzić, że sam król Salomon miał swojego Mrocznego Pasażera? Czy też, skoro uchodził za jednego z pozytywnych bohaterów Biblii, powinienem zinterpretować to tak, że odnalazł takiego w swoim bracie i z tego powodu go zabił?

I czy wbrew temu, co się nam wmawia, mówił serio o przecięciu dziecka na pół?

Czy to naprawdę istotne, co wydarzyło się kilka tysięcy lat temu na drugim krańcu świata? Nawet zakładając, że król Salomon miał jednego z pierwszych Mrocznych Pasażerów, jak pomagało mi to na powrót stać się uroczym, śmiertelnie groźnym Dexterem? Co w ogóle miałem wspólnego z tymi fascynującymi przekazami historycznymi? Nic w nich nie mówiło mi, skąd pochodził Pasażer, czym był i jak go odzyskać.

Byłem w kropce. Najwidoczniej pora się poddać, pogodzić z losem, zdać na łaskę Wysokiego Sądu, wcielić w rolę Dextera, cichego ojca rodziny i Mrocznego Mściciela na emeryturze. Powoli oswajać się z myślą, że nigdy więcej nie poczuję tego twardego, chłodnego dotyku księżyca na zakończeniach włókien nerwowych, który towarzyszył mi, gdy prześlizgiwałem się przez noc jak awatar zimnej, ostrej stali.

Próbowałem wymyślić coś, co zmobilizowałoby mnie do wzniesienia się na wyżyny wysiłku umysłowego, ale przypomniał mi się tylko fragment wiersza Rudyarda Kiplinga: „Jeśli potrafisz nie stracić głowy, gdy wszyscy wokół swoje tracą” czy coś w tym stylu. Jakoś mi to nie wystarczyło. Może Ariel Goldman i Jessica Ortega powinny były nauczyć się Kiplinga na pamięć. Tak czy owak, moje poszukiwania nic nie dały.

No dobrze. Jak inaczej można by nazwać Pasażera? „Ironiczny komentator”, „system ostrzegawczy”, „ukryty podglądacz”. Sprawdziłem to wszystko. „Ukryty podglądacz” dał kilka niespodziewanych wyników, ale nic użytecznego w moich poszukiwaniach.

Następne były „obserwator”, „wewnętrzny obserwator”, „mroczny obserwator”, „ukryty obserwator”.

Jeszcze jedna próba, dość rozpaczliwa, pewnie wynikająca z tego, że znów zaczynałem myśleć o jedzeniu, ale mimo to mająca swoje uzasadnienie: „głodny obserwator”.

I znów głównie bełkot w stylu New Age. Tym razem jednak rzucił mi się w oczy pewien blog. Kliknąłem link. Przeczytałem pierwszy akapit i choć nie powiedziałem „bingo”, do tego mniej więcej sprowadzały się moje myśli.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dylematy Dextera»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dylematy Dextera» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Dylematy Dextera»

Обсуждение, отзывы о книге «Dylematy Dextera» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x