tytuł.
Wykorzystali zdjęcie z jego oficjalnej przepustki prasowej, które w zasadzie niewiele różniło się od zdjęcia policyjnego. Wyglądał na nim nijako, nawet nieco groźnie.
Tatusiu, to ty! oznajmiła głośno Ree. W podskokach podbiegła do stojaka, żeby przyjrzeć się uważniej "Boston Daily". Inni klienci przyglądali się teraz, jak ta urocza dziewczynka wpatruje się w niepokojące zdjęcie dorosłego mężczyzny. Dlaczego jesteś w gazecie?
To gazeta, dla której pracuję odparł lekko, żałując, że nie mają mniej zakupów, żałując, że nie mogą od razu wyjść ze sklepu.
Co tam jest napisane?
Że jestem dobroduszny.
Kasjerka wybałuszyła oczy. Spojrzał na nią ostro, nie dbając już o to, czy wyda się groźny czy nie.
Na litość boską, to była jego córka.
Powinniśmy ją zabrać do domu oświadczyła Ree. Mamusia będzie chciała to zobaczyć.
Wyjęła gazetę ze stojaka i dorzuciła do zakupów czekających na skasowanie.
Jason dojrzał, że autorem artykułu jest Greg Barr, jego przełożony i redaktor naczelny wiadomości.
Nie miał wątpliwości co do tego, jakie cytaty zawarł w swojej historii; najpewniej wszystko, co usłyszał
od niego wczoraj przez telefon.
Sięgnął do tylnej kieszeni spodni, by wyjąć portfel, nim rozgniewa się tak bardzo, że nie będzie w stanie funkcjonować. Kupić jedzenie, iść do samochodu. Kupić jedzenie, iść do samochodu.
Jechać do domu, gdzie znowu zaczną cię dręczyć.
Wyjął kartę kredytową, podał ją kasjerce. Tak bardzo trzęsły jej się dłonie, że dopiero za trzecim razem udało jej się wziąć ją od Jasona. Aż tak się go bała? Miała pewność, że dokonuje transakcji z psychopatycznym zabójcą, który najprawdopodobniej udusił żonę, a następnie poćwiartował jej ciało i pozbył się go w porcie?
Miał ochotę roześmiać się z powodu absurdalności tej całej sytuacji, ale nie zabrzmiałoby to dobrze.
Zbyt chłodno, zbyt smutno. Jego życie oszalało i nie miał pojęcia, jak powrócić do normalności.
Mogę zjeść w samochodzie „Pop Tarts"? zapytała Ree. Mogę, mogę, mogę?
Kobieta w końcu oddała mu kartę oraz paragon.
Tak, tak, tak mruknął, podpisując jego kopię, po czym schował do portfela kartę, desperacko pragnąc wyjść.
Kocham cię, tatusiu! wykrzyknęła triumfująco Ree.
Miał nadzieję, że usłyszał to cały cholerny sklep.
Po tym, jak z Ree dotarli do domu, a potem wykonał kilka rundek z samochodu do domu, wnosząc zrobione zakupy, był wykończony. Włączył Ree bajkę, ignorując wyrzuty sumienia szepczące, że tak dużo telewizji na pewno nie jest dla niej dobre, że powinien bardziej się starać zająć czymś córkę podczas tego trudnego okresu itd., itp.
Mieli jedzenie. Kot wrócił. Jego na razie nie aresztowano.
Więcej w tym momencie nie był w stanie zrobić.
Jason wypakowywał jajka, kiedy zadzwonił telefon. Odebrał z roztargnieniem, nie sprawdzając, co to za numer.
Co ci się stało w twarz, synu?
Południowe przeciąganie samogłosek przez Maxwella Blacka posłało Jasona na powrót w miejsce, gdzie nie chciał wracać.
„Myślisz, że ty tu rządzisz, chłopcze? Jestem twoim właścicielem, chłopcze. Całego ciebie. Należysz do mnie".
Spadłem ze schodów odparł lekko Jason, chowając te obrazy do małego pudełka na samym dnie świadomości. Wyobraził sobie, że zatrzaskuje wieko i przekręca kluczyk.
Max się zaśmiał. Był to niski, ciepły śmiech pewnie w ten właśnie sposób się śmiał, kiedy żartował
podczas rozpraw albo brylował na sąsiedzkich koktajlach. Może nawet wtedy, kiedy po raz pierwszy nauczycielka z wahaniem poruszyła temat Sandy. Wie pan, martwię się tym, jak bardzo… podatna na wypadki… wydaje się pańska córka Sandy. A Max zaśmiał się w ten swój czarujący sposób. Och, nie trzeba się martwić o moją dziewczynkę. Proszę sobie nie zaprzątać tej ślicznej główki. Z moją córką wszystko w porządku.
Jason znów znielubił ojca Sandry.
Cóż, synu, wygląda na to, że wczorajszego popołudnia źle zaczęliśmy powiedział Max.
Jason nie odpowiedział. Cisza się przeciągała. W końcu Max dodał lekko: Zadzwoniłem więc, aby to naprawić.
Nie trzeba zapewnił go Jason. Dla mnie wystarczy, jeśli wrócisz do Georgii.
Jason, mnie się wydaje, że jeśli któryś z nas powinien żywić urazę, to ja. Zawróciłeś w głowie mojej jedynej córce, porwałeś ją na tę koszmarną północ, następnie nawet mnie nie zaprosiłeś na ślub, nie mówiąc o poinformowaniu o narodzinach mojej wnuczki. Nie tak się traktuje rodzinę, synu.
Masz rację. Na twoim miejscu już nigdy bym się do nas nie odezwał.
I znowu ten śmiech niczym ciepła melasa.
Na szczęście dla ciebie, synu kontynuował jowialnie Max postanowiłem być ponad to.
Rozmawiamy przecież o mojej jedynej córce i wnuczce. Niemądrze byłoby pozwalać, aby przeszłość stawała na drodze naszej przyszłości.
Coś ci powiem: kiedy Sandra wróci, przekażę jej tę wiadomość.
Kiedy? Głos Maxa stał się ostrzejszy. A nie jeśli?
Kiedy powtórzył stanowczo Jason.
Twoja żona uciekła z innym mężczyzną, synu?
Wiele osób tak uważa.
Nie potrafiłeś dać jej szczęścia? I wcale nie wytykam cię palcami. Sam wychowywałem tę dziewczynę po śmierci jej kochanej mamy. Wiem, jaka potrafi być wymagająca.
Sandra jest cudowną żoną i oddaną matką.
Muszę przyznać, że się zdziwiłem, kiedy się dowiedziałem, że moja córka została nauczycielką. Ale dziś rano rozmawiałem z tym miłym dyrektorem. Jak on się nazywa…? Phil, Phil Stewart? Zachwycał
się tym, jak świetne Sandy ma podejście do uczniów. No więc wygląda na to, że dobrze podziałałeś na moją córkę. Doceniam to, synu, na prawdę.
Nie jestem twoim synem.
W porządku, Jasonie Jones.
Jason ponownie wyłapał w jego tonie ukrytą groźbę. Zacisnął dłoń w pięść, nie odzywając się ani słowem.
Nie za bardzo mnie lubisz, prawda, Jasonie?
Ponownie nie odpowiedział. Można było jednak odnieść wrażenie, że sędzia mówi głównie do siebie.
Nie potrafię zrozumieć dlaczego. Tak naprawdę nigdy ze sobą nie rozmawialiśmy. Zachciało ci się mojej córki, zdobyłeś ją. Zachciało ci się wyjechać z Georgii, no to zabrałeś moją córkę i wyjechałeś.
Mam mnóstwo powodów do tego, aby żywić względem ciebie urazę. Lista żalów ojca wobec chłopaka, który ucieka z jego jedynaczką… Ale co ja ci kiedykolwiek zrobiłem, synu? Co ja ci zrobiłem?
Zawiodłeś swoją córkę. Potrzebowała cię, a ty ją zawiodłeś.
O czym, na litość boską, ty mówisz?
Mówię o twojej żonie! Mówię o twojej szalonej, nachlanej żonie, która codziennie spuszczała manto Sandy, a ty nie zrobiłeś niczego, aby to powstrzymać. Który ojciec zachowuje się w taki sposób?
Który ojciec pozwala na codzienne dręczenie własnego dziecka i nie robi nic, aby to przerwać?
Przez chwilę panowała cisza.
Moja żona biła Sandy? Tak właśnie powiedziała ci Sandy?
Jason nie od razu odpowiedział. Milczenie się przeciągało. Tym razem to on je przerwał.
Tak.
No wiecie co. Sędzia wydawał się urażony. Mamę Sandy trudno nazwać idealnym rodzicem. To prawda, że prawdopodobnie piła więcej niż powinna. W tamtych czasach tak dużo pracowałem i zbyt często zostawiałem Missy samą z Sandrą. Jestem pewny, że igrała z cierpliwością Missy, czyniła ją może bardziej wybuchową niż przeciętną matkę. Ale bicie… dręczenie… Uważam to za nieco melodramatyczne. Naprawdę.
Читать дальше